piątek, 27 września 2013

Rozdział 6 | Drew |

Jak weszliśmy do środka, Tomlinson nacisnął jakiś dzwonek i po chwili przed nami stanęła jakaś otyła kobieta w białym fartuchu.
- to wy pewnie jesteście ochotnikami do pomocy- stwierdziła mierząc nas wzrokiem.
- no nie wiem- powiedziałam do Jade.
- tak to my- odparł Payne, ignorując moją uwagę.
- pysznie, w takim razie chodźcie za mną- zaczęła iść w stronę jakiś dziwnego koloru drzwi.
Kiedy przekroczyliśmy próg okazało się że tam są jeszcze jakieś drzwi i kilka następnych. Co za idiota tak to zrobił.
Kobieta kazała nam poczekać i sama gdzieś poszła. Westchnęłam i oparłam się o ścianę.
-ja już jestem zmęczona- stwierdziła Jade wkładając jedną rękę do tylnej kieszeni spodni.
-musimy potem jakoś odreagować- powiedziałam na co moja przyjaciółka zareagowała uśmiechem.
Po chwili obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-weźcie się jakoś ogarnijcie a nie jak zwierzęta- zwrócił nam uwagę Styles.
Zacisnęłam pięści i podeszłam do niego.
-dobra, ty powiedziałeś co sądzisz o nas, a teraz ja ci coś powiem- wyciągnęłam palec i szturchnęłam go w klatkę piersiową- sądzę iż jesteś idiotą który drze się na scenie i myśli że jest super!
Chłopak przygryzł policzki od środka i spojrzał na mnie.
-dziwka.
Nie wytrzymałam. Żaden beznadziejny palant nie będzie mnie obrażał. Zamachnęłam się i uderzyłam go pięścią w twarz. Odchylił się ale nie upadł. On już miał mi oddać ale Lilo się na niego rzuciła, rzuciłam się aby jej pomóc. Nagle poczułam jak ktoś mnie chwyta za ramiona i odciąga. Zaczęłam kopać nogami i wyzywać na nich wszystkich.
Po chwili zobaczyłam jak Tomlinson chwyta Jade i ją trzyma aby się nie oderwała.
-pieprzone pedały!- krzyknęła dziewczyna.
Niespodziewanie weszła ta grubaska.
-co się tutaj dzieje!- zawołała oburzona.
-gówno- odpowiedziałam wyrywając się z uścisku Horana.
Zobaczyłam jak Malik i Payne pomagają pozbierać się Stylesowi.
-wynocha!- krzyknęła wskazując na drzwi.
Splunęłam na podłogę i poszłam w stronę drzwi a za mną przyjaciółka.
-i co macie zamiar powiedzieć dyrektorowi?- usłyszałam za sobą głos Payna.
-nie wiem, mądry jesteś wymyślisz coś złotko- powiedziałam i poszłyśmy z tego zakichanego domu starów.


***

Kopnęłam zdenerwowana w drzwi.
-gdzie są te cholerne klucze?!- zawołałam opierając się o ścianę.
-kuźwa, nie mam pojęcia- mruknęła Jade.
Wyciągnęłam a kieszeni bluzy papierosy i zapaliłam jednego.
Obie usiadłyśmy pod ścianą i zaczęłyśmy zaciągać się dymem.
-ma szczęście że mnie nie uderzył- skomentowałam.
-noo, ale przywaliłaś mu tak, nie zdziwiłabym się gdyby miał złamany nos-powiedziała, po czym przybilyśmy sobie piątkę.
 Oparłam się o jej ramie, a ona położyła głowę na mojej. Oczy same zaczęły mi się zamykać więc je zamknęłam. Nawet się nie zorientowałam kiedy całkowicie odpłynęłam.


***

Poczułam na sobie czyjś wzrok więc otworzyłam oczy i zobaczyłam Nicka który uśmiechał się szeroko. Dopiero po chwili zorientowałam się że nadal jesteśmy na korytarzu.
-a ty co się tak szczerzysz?- zapytałam masując kark.
-słodko wyglądacie na kacu- stwierdził.
-co ty gadasz? Jesteśmy trzeźwe jak cholera- powiedziała Lilo która wstała na nogi- po prostu zgubiłyśmy klucze.
-aha, to idziemy- oznajmił podając mi rękę abym wstała.
Wstałam tyle że bez jego pomocy.
-gdzie?
-jak to gdzie na matmo-angielski! Kolejna łączona lekcja!- zawołał i objął nas swoimi ramionami.
-załatwię ci kiedyś kastracje- stwierdziła Jade uśmiechając się złośliwie.
-tak a to dlaczego?
-dla jaj- odpowiedziała śmiejąc się, a ja od razu do niej dołączyłam.


***

Weszliśmy do klasy trochę po dzwonku, bo byliśmy jeszcze zapalić. Oczywiście panował rozgardiasz. Okazało się że nie było ani jednego nauczyciela.
Zajęłyśmy naszą ławkę. Ja postanowiłam usiąść na ławce. Oparłam się o ścianę i usiadłam po turecku. Jade przysiadła tak aby nogi jej z niej zwisały. A Tel gdzieś się zatopił w tłumie.
Razem z przyjaciółką zaczęłyśmy robić sobie jaja z Marcela. Krzycząc do niego teksty typu: „Chodź do nas kochanie”, i inne. A on robił wielkie oczy i się szybko odwracał do tablicy gdzie pisał jakieś notatki, których i tak nikt nie przepisywał.
Później zaczęłyśmy kopać ludzi w krzesła, i wsypywać im popiół z papierosów do toreb czy kapturów.
Miałyśmy taką bekę że głowa mała.


***

Po tej lekcji razem z Nickiem postanowiliśmy zwiać w końcu jest piątek i trzeba się jakoś zabawić.
 Ustaliliśmy że wszyscy spotkamy się pod bramą bo jeszcze chciałam iść do kibla.
Przechodziłam właśnie obok siłowni kiedy zobaczyłam tam Malika.
Nie miał koszulki na sobie, a na rękach miał rękawice i walił jak oszalały we worek treningowy.
Wpatrywałam się w niego chwilę ale potem poszłam.
Po drodze minęłam tego idiotę Marcela który niósł pełno książek, chciałam mu już podłożyć nogę ale w drzwiach pojawił się dyrektor.
-Jonsons, dobrze że jesteś-powiedział- zapraszam cie do mojego gabinetu.
Zaczęłam protestować że nic nie zrobiłam, ale on mnie pociągnął i już byłam w środku.
Okazało się że byli tam ci idioci i Lilo. Chociaż nie wiem jak Malik pojawił się tutaj, jeszcze przed chwilą był na siłowni.
Dyro zamknął drzwi i zaczął chodzić w kółko, jakby się nad czymś zastanawiał.
-i co ja mam teraz zrobić z wami?- zapytał stając.
-o co znów panu chodzi, może chce pan nas wysłać aby pomagać sprzedawać burgery?- powiedziała Jade, a ja od razu zaczęłam się śmiać.
Stary zgromił ją wzrokiem.
-chodzi o bójkę w domu starości- oznajmił w końcu siadając na krześle- wiecie co chłopaki zawiodłem się na was, myślałem że dopilnujecie te panny! A nie będziecie się z nimi wdawać w bójki.
Nikt z nas nie odpowiedział. Co się w ogóle stało super gwiazdorzy szkoły dostali opierdol. Normalnie nowość.
-wie pan co my będziemy się zbierać- powiedziałam chwytając przyjaciółkę pod ramię- miłego dnia.
Pociągnęłam ją szybko w stronę drzwi, nacisnęła klamkę i już miałyśmy wyjść, ale w przejściu stanął nauczyciel matematyki.
-o moje ulubione uczennice, w takim miejscu- powiedział uśmiechając się cwaniacko.
-pana ulubione uczennice stoją tam- Lilo wskazała na chłopaków- a my już wychodzimy.
Wyminęłyśmy go po czym wybuchnęłyśmy śmiechem.
-panno West, jest pani za grzeczna- syknęłam nadal zginając się ze śmiechu.
Ruszyłyśmy przed siebie.


***

Spotkaliśmy się w umówionym miejscu.
-chodźmy do Starbucka!- zawołałam unosząc ręce do góry.
-co ty przerzucasz się na kawę?- zapytał zdziwiony Nick.
-niee, no coś ty po prostu mój organizm domaga się kofeiny- odpowiedziałam wzruszając ramionami- no dalej, rusznice dupy- pociągnęłam ich obu za ręce.
Po jakiś 20 minutach, byliśmy już w zatłoczonym lokalu. Z Jade zamówiłyśmy sobie cappuccino a chłopak nic nie chciał.
Przy ladzie obsłużył nas, średniego wzrostu chłopak. Z czarnymi włosami i grzywką wpadającą mu na oczy. W wardze miał kolczyk.
Nie pałał za bardzo entuzjazmem do pracy, właściwie to ja mu się w cale nie dziwię.
Wyjrzałyśmy przez okno gdzie Nick nerwowo palił papierosa.
-jakoś dziwnie się zachowuje- stwierdziła przyjaciółka biorąc kawę.
Wzruszyłam lekko ramionami.
- zaraz się trochę wyluzuje- powiedziałam idąc w stronę wyjścia.
Pociągnęłam za uchwyt drzwi i wyszłyśmy.
- co tak długo?- mruknął nadeptując na peta
I poszliśmy. Właście Tel nie mówił  nam gdzie idziemy.
-gdzie zmierzamy?- Jade wyprzedziła mnie z pytaniem.
-jak to gdzie? Na zakupy. Od razu uprzedzam wasze pytania. Dostałem kasę od rodziców i mam zamiar wyszaleć się i akurat trafia się okazja bo Nataniel wyprawia domówkę.
Nie musiał dwa razy powtarzać. Zakupy za jego kasę a potem jeszcze impreza. 
Ustaliłam z Lilo ze nie będziemy oszczędzać jego kasy.


***

Weszliśmy chyba do najdroższego sklepu w Londynie, Nick sam go wybrał.
-wiesz jeśli będziemy codziennie robić takie zakupy, mogę nawet za ciebie wyjść- stwierdziłam 
 Z jego gardła wydobył się cichy gardłowy śmiech.
-no dalej nie mamy czasu- oznajmił spoglądając na telefon.
Nie wiem ile czasu spędziliśmy w tym sklepie ale na pewno sporo. Razem z Jade czułyśmy się jak w niebie.
Wspólnymi siłami udało nam się stworzyć idealne imprezowe stylizacje.
Ja wyglądałam tak a Lilo tak
Kiedy wyszłyśmy tak ubrane Tel od razu się uśmiechnął od ucha do ucha.
-teraz przy was czuje się jak jakiś przydupas- stwierdził kierując się w stronę kasy.
Zaczęłyśmy się śmiać a on w tym czasie płacił ogromny rachunek.


***

Około godziny 20 weszliśmy do domu niejakiego Nataniela. Wszędzie było czuć alkohol i narkotyki.
Lilo oczywiście zaczęła marszczyć nos, a ja od razu zaczęłam się śmiać.
Niespodziewanie z jakieś pomieszczenia wyszedł chłopak. Obstawiam iż to był gospodarz domu. Nick podszedł do niego i przybił z nim sztamę, a my przyglądałyśmy się z tyłu. W pewnym momencie ich uwaga przeszła na nas.
-pewnie wy jesteście Jade i Drew- powiedział wymijając chłopaka.
-a ty pewnie Nataniel- stwierdziła Lilo wkładając ręce do kieszeni.
-ja pierdole jeszcze raz tak na mnie powiesz to zajebie, jestem Nat- zrobił groźną minę- a jak na was mówią?
-Dix.
-Lilo.
-więc witam was w raju- powiedział i odszedł.
On był już naćpany czy coś? Rozejrzałam się w poszukiwania Tela ale go nie znalazłam. Pewnie poszedł sobie poszukać jakiejś dupy.
Uśmiechnęłam się lekko i pociągnęłam przyjaciółkę w stronę salonu gdzie było pełno ludzi.
Poczułam jeszcze bardziej intensywny zapach marihuany. Posłałam przyjaciółce porozumiewawczy uśmiech.

4 komentarze:

  1. Rozdział Per-fect! ;3 Czyżby Nick skrywał jakąś tajemnicę? :0
    kar. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę już nowy rozdział! :o Perfekcyjny jest. ! Kocham was i bohaterów tego opowiadania. :* Mam nadzieję, że Lou i Jade będę jak najszybciej razem to samo z Niallerkiem i Drew. ♥

    OdpowiedzUsuń