sobota, 15 marca 2014

Rozdział 32 | Drew |





Uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam Jade. Przeczesałam ręką włosy po czym wstałam i pobiegłam na górę. Przeskakiwałam po dwa schodki, aby jak najszybciej znaleźć się w łazience. Zamknęłam drzwi na klucz i odkręciłam wodę po czym usiadłam na wannie. Schowałam twarz w dłoniach. Nie chcę jej zostawiać. Pokręciłam przecząco głową. Nadal nie umiem uwierzyć w to, że umieram. 
Zanim się zorientowałam wanna była już prawie pełna. Rozebrałam się szybko i zanurzyłam się w gorącej wodze. Kolejny raz po moich policzkach zaczęły spływać łzy, które mieszały się z płynem. Nawilżyłam wargę. 
- Drew, jesteś tam?- usłyszałam zatroskany głos Nialla zza drzwi. 
Nie odpowiedziałam, nie miałam sił. Zanurzyłam całe ciało, tak aby wystawał mój nos. Zaczęłam głucho wpatrywać się w sufit. Miałam cichą nadzieję, że zaraz doznam jakiegoś cudu uzdrowienia. Minęła minuta, nic. Dwie minuty, nadal nic się nie dzieję. Trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem minut. I nic.

***

Owinęłam się ręcznikiem. Próbowałam powstrzymać zimne dreszcze. Ile mogłam tutaj siedzieć? Godzinę, może więcej? Czy może sto lat? Nie, tyle na pewno nie przeżyję. Potrząsnęłam głową. Nie mogę o tym myśleć. Nie mogę. Tylko jak do cholery? Jak mogę nie myśleć o tym, że lada dzień mogę umrzeć?Podeszłam do lustra. Co zobaczyłam? Szczerze mówiąc gówno. Ślady od płaczu były nadal widoczne. Miałam spuchnięte oczy, które wyglądały śmiesznie przy bladej skórze. Ubrałam się najszybciej jak tylko umiałam i wyszłam z łazienki. Zaczęłam szukać kogokolwiek po domu. W salonie nikogo nie było, w kuchni z resztą też. Czyżby mnie zostawili? Odeszli? Nienawidzą mnie? Zwinęłam się w kłębek na łóżku. Nie chcę zostać sama. Kolejny raz moje oczy zrobiły się całe mokre. Właściwie co innego zostało mi do robienia? Nie umiem cieszyć się już życiem. Po chwili moje oczy zrobiły się ciężkie.


***

Poczułam jak ktoś bawi się moją ręką. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Nialla, który czytał jakąś książkę. Zamrugałam kilkakrotnie.
- Płakałaś- stwierdził nawet na mnie nie patrząc.
- Myślałam, że mnie zostawiliście- oznajmiłam patrząc przez okno- Myślałam, że zostałam sama.
Chłopak oderwał się od lektury i spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Nigdy Cię nie zostawię- powiedział- Ani ja, ani Jade. Mówiłem Ci już nie ważne co się stanie będę przy tobie.
Schylił się i pocałował mnie w nos. Westchnęłam cicho i przysunęłam się bliżej niego. Jak zwykle był ciepły. Po chwili odłożył książkę na bok i się położył. Objął mnie ramieniem i znów pocałował w nos. Chciałam już powiedzieć, że będzie mi go brakować, ale się powstrzymałam. Nie chciałam mu robić przykrości. Nikomu nie chciałam jej zrobić.
Niespodziewanie poczułam jak robi mi się nie dobrze. Wyswobodziłam się z uścisku chłopka. Biegiem skierowałam się w stronę łazienki.
Zaczęłam szukać tabletek, które wczoraj położyłam do kosmetyczki jednak nigdzie ich nie znalazłam. Próbowałam je rozpaczliwie znaleźć, niestety nigdzie ich nie było. Skuliłam się w rogu pomieszczenia i przyłożyłam ręce do głowy. Jak tylko źle się poczuję muszę je wziąć. Ciągle w głowie odbijały mi się słowa Jenny. Nagle poczułam jak ktoś mnie bierze na ręce. Jęknęłam. Myślałam, że zaraz moja klatka piersiowa pęknie. Nie miałam władzy w ciele. Mogłam tylko odczuwać jak zwisam bezczynnie na jego ramionach.
- Jedziemy do szpitala!- usłyszałam głuchy krzyk blondyna.
Nie mal dosłownie obok pojawiła się moja siostra. Chwyciła mnie troskliwie za rękę.
- Nie chcę umierać- szepnęłam ledwie poruszając wargami.
Świat zawirował i nie czułam już nic. Słyszałam tylko czyjś płacz, żałosny, stłumiony płacz.

Niall

Usiadłem na szpitalnym krzesełku. Zacisnąłem usta we wąską linijkę. Mogłem szybciej zareagować. To moja wina. Proszę, Boże nie zabieraj jej. Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu Louisa i Jade. Okazało się, ze chłopak uspokaja płaczącą dziewczynę. Zmrużyłem powieki. Nie chcę, żeby tak szybko odchodziła. Nie chcę być sam. Poczułem jak po moich policzkach spływają łzy prosto na podłogę. Każda sekunda była cierpieniem. Z każdą minutą czułem się coraz gorzej. Jakby moje serce krwawiło. Niespodziewanie zobaczyłem jak biegnie Nick. Miał zmartwioną minę. Nie zwrócił na mnie uwagi, tylko od razu podbiegł do Jade i zaczął się o coś dopytywać. Westchnąłem i poderwałem się na równe nogi. Nie mogłem usiedzieć na miejscu. Zacząłem się kręcić po korytarzu. Szczerze mówiąc straciłem rachubę czasu. Pokręciłem głową. To nie czas na to. Nie teraz. Chciałbym jeszcze tyle jej pokazać, tyle dla niej zrobić. 
Nagle drzwi się otworzyły. Pokazała się w nich kobieta ze zmartwioną miną. Nie mal od razu wszyscy pojawili się obok niej.
- Zapraszam do mojego gabinetu- poleciła- Musimy porozmawiać.
Zanim poszliśmy do pokoju, Colins zatrzymał się.
- Czy ona żyje?- zapytał drżącym głosem.
Kobieta pokiwała głową.
- Żyję- oznajmiła- Na prawdę musimy porozmawiać. To ważne.
Wmaszerowaliśmy do pokoju. Louis pomógł dziewczynie usiąść na krześle. My się powstrzymaliśmy. Kobieta westchnęła i usiadła na skórzanym krześle.
- Szczerze mówiąc- westchnęła krótko- Jest źle. Hm, gorzej niż przypuszczaliśmy. Organizm Drew jest wykończony. Powstały takie uszkodzenia, których po prostu nie da się naprawić. Pierwsze narządy odmawiają posłuszeństwa. Niestety, ale czarno to widzę.
Przy ostatnich słowach jej głos się załamał. Poczułem ogromną gulę w gardle, po prostu nie umiem nic powiedzieć.
- Cz-czy, ona będzie musiała zostać tutaj?- zapytała cicho brunetka. 
 - Nie- odparła- Jeszcze dzisiaj ją wypiszemy. Jednak mamy większy problem- kolejny oddech- Nowotwór zaatakował nogi. Boję się, że Drew będzie miała problemy z chodzeniem.

Drew

Otworzyłam oczy. Gdzie jestem? Zamrugałam kilkakrotnie. Czy już umarłam? Podniosłam prawą rękę do góry, jednak od razu ją opuściłam. W oczy rzucił mi się obrazek wiszący na przeciw. Z całą pewnością narysowało je jakieś dziecko. Uśmiechnęłam się lekko na ten widok. Ja, kiedy byłam mniejsza nigdy nie rysowałam. Nie miał mnie kto nauczyć. A czy to właśnie to nie powinno należeć do obowiązku rodziców? Pewnie tak, tylko że ja ich nie miałam. Miałam dwójkę zapracowanych ludzi, który tylko przytulali mnie na dobranoc. Znali moje imię? Wątpię. Kochali mnie? Wątpię. Przytulą mnie kiedyś jeszcze na dobranoc. Nie, bo umrę. Czy zapłaczę na ślubie Jade? Nie, bo umrę. Czy przytulę moje dziecko? Nie,bo umrę.Nauczę moje dziecko rysować? Nie, bo umrę. Usiądę na ganku na starość? Nie, bo umrę. Nie chcę umierać.
- Jak się czujesz?- niespodziewanie usłyszałam doskonale znany mi głos Nicka. Nawilżyłam suche wargi.
- Bywało lepiej- jęknęłam- Mam do Ciebie prośbę-chłopak spojrzał na mnie pytająco- Nie rób nic głupiego, ok? Kiedy ja..., umrę musi zostać ktoś do skopania dupy Tomlinsona.
Tel zaśmiał się i spuścił głowę.
- Spieprzyłem dużo spraw- oznajmił nie podnosząc głowy- Nawet nie wiesz jakbym chciał cofnąć czas.
- Wszyscy popełniamy błędy- stwierdziłam.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Kolejny raz zrobiło mi się go żal.
- Tylko, że ja jestem specjalistą- mruknął po czym chwycił mnie za rękę- Będę zawsze przy tobie.
Nie odpowiedziałam. Nie chciałam już więcej obietnic. Niespodziewanie usłyszałam, jak drzwi się otwierają. Z trudem obróciłam głowę i zobaczyłam Jade. Dziewczyna miała czerwony nos i wyglądała jak słodki, mały renifer. Mimo woli uśmiechnęłam się. Brunetka usiadła obok Nicka i spojrzała na mnie.
- Jak się czujesz?- zapytała z troską.
Nie mogłam się na nich złościć za to że się o mnie martwią. Wzięłam krótki, oczyszczający oddech.
- Jest ok- oznajmiłam bez emocji- Wiecie kiedy mnie wypiszą?
Nastała między nimi nastała chwila cisza, przez którą oboje na siebie zerkali.
- Jeszcze dzisiaj- odparła krótko siostra- Właściwie, to już możemy się zbierać jak tylko Niall wróci.
- A gdzie on poszedł?- zapytałam marszcząc brwi.
- Coś załatwić- oznajmił Nick wzruszając ramionami.
Szczerze mówiąc, chciałam jak najszybciej stąd zniknąć i nigdy nie wracać.
- Musimy na niego czekać?- spytałam z nadzieją- Chciałabym jak najszybciej się stąd wydostać.
- Jasne, nie ma sprawy.

***

Przez całą drogę wszyscy cały czas się dziwnie na mnie patrzyli. Kiedy wychodziliśmy ze szpitala, Nick cały czas mi proponował, aby popchał mnie na wózku. Podobno nie mam sił, ale chodząc czułam się całkowicie normalnie. O, nie nie pozwolę się przygwoździć do wózka. Usiadłam zmęczona na kanapie. Cieszę się, że nie musiałam tam zostać na dłużej. Po chwili obok mnie usiadł Tomlinson i zaczął skakać z kanału na kał. Nie minęło sporo czasu kiedy pojawiła się Lilo, która trzymała w rękach dwa koce. Wzięła jeden i zaczęła mnie dokładnie przykrywać i co chwilę pytać czy mi wygodnie. Gdy już się uspokoiła, przykryła siebie i chłopaka.
Oglądaliśmy jakiś dokument o surykatkach. Dobra, muszę zapamiętać, że Louis ma słaby gust do filmów. Sięgnęłam po swój telefon i zaczęłam przeglądać kontakty. Moja uwaga zatrzymała się na numerze Nialla. Zaczęłam drapać się po ręce, zastanawiając się czy zadzwonić czy mieć to w dupie. W końcu wybrałam do niego numer. Odebrał po kilku sygnałach.
- Halo? Drew?
- Cześć, gdzie jesteś?- zapytałam bawiąc się kawałkiem koca.
- Właściwie to w korytarzu- usłyszałam jego głos w domu. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech i zaczęłam się wygrzebywać spod koca po czym ruszyłam w jego stronę. Kiedy go zobaczyłam zdejmował kurtkę. Uśmiechnął się widząc mnie. Podeszłam i wtuliłam się w jego jak zwykle czując niesamowite ciepło. Pocałował mnie w czubek głowy. 
- Jest ok?- zapytał, gdy oderwałam się od niego. Skinęłam głową- Nie wiem jak ty, ale ja jestem strasznie głodny. Chodź idziemy coś zjeść.
Pociągnął mnie w stronę kuchni i posadził na krześle, a sam zaczął wyciągać produkty z lodówki.
- Gdzie byłeś?- zadałam pytanie.
Nialler spojrzał na mnie przez ramie i wrócił do czegoś mycia.
- Byłem w szkole- odpowiedział- Uzgodniłem z dyrektorem, że nie muszę chodzić na zajęcia, ale mam zdawać sprawdziany. 
- O, bardzo dobrze- stwierdziłam- W końcu Harvey zrobił coś porządnego. 
Westchnął tylko w odpowiedzi. Po chwili podał mi deskę oraz nóż i kazał krajać owoce na sałatkę. Nawet ucieszyłam się na jego słowa. Czułabym się strasznie niezręcznie siedząc tutaj jak osioł, jak on pracuje.
- Będę Ci pomagała w nauce- powiedziałam biorąc do ręki truskawkę.
Niespodziewanie chłopak wybuchnął śmiechem i podparł się blatu kuchennego. Zmarszczyłam brwi zdziwiona jego zachowaniem.
- Nie obraź się cukiereczku, ale chyba jesteś ostatnią osobą która może mi w tym pomóc- wycedził przez śmiech.
Wkurzona rzuciłam w niego owocem.
- Idiota. Nie nazywaj mnie per słodka, ponieważ taka nie jestem- mruknęłam.
Horan ukucną przede mną i chwycił moje pliczki w dłonie przez co pewnie wyglądałam jak pączek.
- Będę Cię nazywać per słodka, ponieważ taka jesteś, mruczku.
Podniosłam brwi do góry.
- Mruczku? Teraz to wymyśliłeś?- zapytałam śmiejąc się.
Wzruszył ramionami.
- Jasne, mruczku.
Kiedy wrócił do gotowania, spojrzałam na miskę. Nawilżyłam dolą wargę, te wszystkie pyszności wyglądały niesamowicie. Niespodziewanie zrobiło mi się ogromnie zimno. Owinęłam się ciaśniej swetrem, jednak to nic mi nie pomogło. W pewnym momencie zobaczył to chłopak. Nie mal od razu wziął mnie na ręce i zaniósł na górę po czym zaczął mnie układać w łóżku. Dał mi dwie poduszki, pościel oraz dwa koce.
- Niall nie przesadzasz?- wychrypiałam spod góry nakryć, która ważyła chyba tonę.
Nie odpowiedział, ponieważ był zajęty nakładaniem na moje stopy kolejnych par skarpet.
- Horan, do cholery jasnej!- krzyknęłam wyrywając mu nogę.
Złapał się na kark i spojrzał na mnie przepraszająco.
- Przepraszam, Drew. Martwię się tylko o Ciebie- stwierdził.
- Ok, ale możesz już iść. Jestem strasznie głodna.
Po chwili zniknął i zostałam sama, oczywiście nie licząc przygniatającej mnie warstwy. Ta jego nadopiekuńczość była słodka, ale mocno wkurwiająca. Przymrużyłam oczy. Szczerze mówiąc czuję się jak stara babcia, albo niemowlak, ale bardziej to pierwsze. Może niedługo w ogóle nie będę mogła wstawać. Tylko leżeć i leżeć w kółko. Niespodziewanie usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
- Niall, mówiłam że masz iść- wycedziłam przez zęby- Zapewniam Cię, nie jest mi zimno ani za gorąco. Właściwie jest w prost idealnie.
- Nie wiedziałam, że Nialler jest aż takim natrętem- powiedziała Jade- Właściwie gdzie jesteś?
Uśmiechnęłam się lekko i podniosłam rękę do góry. Zaśmiała się melodyjnie i po chwili położyła się obok.
Nastała cisza, ale taka normalna. Jakbyśmy się dogadywały bez słów. Telepatia? Tak, na pewno. A zaraz spod łóżka zaczną wychodzić krasnoludki.
- Boże, Drew ty czytasz książki?- zapytała zdziwiona dziewczyna trzymając w rękach książkę którą czytał Horan.
Zaśmiałam się krótko.
- Chciałabyś, kochana. Książki nigdy mnie nie interesowały- oznajmiłam- To Nialla. 
- O,to wszystko wyjaśnia- mruknęła- Będę się strasznie dziwnie czuła, mieszkając bez Ciebie.
Momentalnie uśmiech z mojej twarzy zniknął.
- Uwierz mi też- jęknęłam.
Jaki był powód, że zgodziłam się mieszkać z nim? Jeden. Nie chciałam, żeby Jade przeze mnie cierpiała. Ona już za dużo się napłakała. Nie zasługuje na to. Nikt nie zasługuje, ale ona w szczególności. Przygryzłam wargę, aby powstrzymać potok łez.
Z rozmyśleń wyrwał mnie krzyk Louisa.
- Ooobbbiiiiaaad!- zawołał przeciągając każdą literkę. Lilo zaczęła się śmiać jak opętana.
- Zakochałaś się w szaleńcu- stwierdziłam trącając ją łokciem, przez co jeszcze bardziej zaczęła rechotać.
Zeszłyśmy na dół, gdzie pachniało po prostu przepięknie. Normalnie jak w restauracji. Weszłyśmy do kuchni gdzie chłopacy nakrywali do stołu. Po chwili już jedliśmy w ciszy, którą co chwilę przerywało stukanie sztućców. 

***

Przez resztę dnia oglądaliśmy TV. Na szczęście, Louis nie dorwał pilota. Wtedy byłaby katastrofa. Jaki film tym razem o rybach czy o małpiatkach? Lilo wykazała się lepszym gustem i wybrała jakiś film animowany dla dzieci, który mimo tego był świetny. Normalnie śmieliśmy się jak idioci. Niech mi teraz ktoś powie, że można być za starym na bajki. Właściwie jesteśmy takimi małymi dziećmi. Małymi, głupimi nieznającymi prawdziwego świata. Żyjącymi z założeniem, że na świecie nie ma cierpienia, zawodów a wszystko się kończy w ogródku. Potrząsnęłam głową, chcąc wyrzucić z głowy złe myśli. Muszę przestać myśleć. Najlepiej do końca.
Poczułam jak Niall obejmuje mnie troskliwie ramieniem. Zamrugałam kilkakrotnie. Ciągle miałam cichą nadzieję, że jest to jakiś głupi koszmar, który zniknie jak tylko się obudzę. Idiotyczne nadzieje. Odgarnęłam niesforny kosmyk i zwinęłam się w kłębek. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Louis i Jade zniknęli. Uśmiechnęłam się pod nosem. Przynajmniej mam pewność, że nie będzie sama. Chociaż nadal nie ufam Tomlinsonowi. Na szczęście, będzie Nick. Chociaż mam nadzieję, ze jego interwencja nie będzie potrzebna, nigdy. 
- To co, idziemy spać?- usłyszałam głos Nialla. W odpowiedzi skinęłam głową, chciałam wstać, ale chłopak mnie powstrzymał i wziął na ręce po czym zaniósł na górę. 
Kiedy wyszłam z łazienki blondyn leżał już w łóżku. Zagasiłam światło i ułożyłam się wygodnie w jego ramionach. Chłopak zaczął gładzić moje włosy kojąco.

***

Poczułam promienie słoneczne na twarzy, przeciągnęłam się leniwie. O dziwo wyspałam się. Niall cały czas  nocy wstawał i kręcił się po domu. A ja za każdym razem się budziłam, co godzinę. Więc byłam pewna, że się nie wyśpię, a jednak. Usiadłam na łóżku po czym włożyłam nogi w puchate papcie. Pomaszerowałam wolnym krokiem na dół. Okazało się, że na dole nikogo nie ma. Wyjrzałam przez okno na ogród i zobaczyłam blondyna rozmawiającego z kimś przez telefon. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam do kuchni zrobić sobie kubek herbaty.
Po chwili woda zagotowała się i usiadłam z kubkiem przy oknie, zaczęłam obserwować jego ruchy. Zaczesywał nerwowo włosy i przestępował z nogi na nogę. Po jego minie było widać, że jest zdenerwowany. Co mogło go tak wkurzyć? Nie mam bladego pojęcia.
Wypiłam płyn i poszłam na górę w celu ubrania się.

***

Kiedy zeszłam na dół, zastałam Nialla siedzącego na kanapie. Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam obok. Chłopak bez zastanowienia objął mnie ramieniem i pocałował w nos. 
- To jak przeprowadzisz się do mnie?- zapytał.
Zacisnęłam usta we wąską linijkę. Niby rozmawiałam o tym z Jade, jednak nadal nie byłam przekonana co do tego pomysłu. Pociągnęłam nosem.
- Nie chcę być dla ciebie ciężarem- mruknęłam, czując jak żołądek mi się kurczy. Chłopak zmarszczył brwi i spojrzał na mnie.
- Drew, co ty sobie znów ubzdurałaś?- zapytał 
- Niczego sobie nie ubzdurałam!- zawołałam wyswobadzając się z jego uścisku- Taka jest prawda! Właście to powinniśmy zerwać, tak będzie najlepiej.
Blondyn spojrzał na mnie uważnie.
- Jesteś tego pewna?- upewnił się- Jeżeli nie chcesz ze mną być, wystarczy że to powiesz i zniknę ci z oczu. Co ja wygaduję? Potrząsnęłam przecząco głową.
- Nie, Niall. Przepraszam, nie chcę żebyś odchodził- powiedziałam patrząc na podłogę.
Chłopak przytulił mnie. Czując jego dotyk uspokoiłam się. Odetchnęłam oczyszczająco i odsunęłam się od niego.
- Czy propozycja zamieszania z tobą jest nadal aktualna?- spytałam uśmiechając się słabo.
- Jasne, zawsze.
Ruszyłam na górę w celu spakowania swoich rzeczy. Nigdy nie sądziłam, że tak szybko rozstanę się z Jade.
Właściwie nigdy też nie sądziłam, że tak szybko umrę.
Popchnęłam drzwi od pokoju. Głównym plusem tej wyprowadzi jest to, że nie będę musiała przebywać w domu Nataniela. Tak wiem, Nick mówił żebyśmy go nie wpuszczały, ale i tak się tutaj źle czuję.
Wyciągnęłam spod łóżka walizkę i zaczęłam do niej pakować swoje rzeczy.

***

Niespodziewanie drzwi otworzyły się i zobaczyłam w nich Niallera, który trzymał w ręku parujący kubek. Podał mi naczynie z ciepłym mlekiem i usiadł na łóżku. Upiłam łyka płynu i odstawiłam przedmiot na ziemię.Po chwili spakowałam wszystko. Zapięłam walizkę i wstałam. Chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął na swoje kolana. 
- Gotowa?- mruknął całując mnie w szyję. 
Jego pocałunki zaczęły wchodzić w dół. 
- Hej, może uczcimy przeprowadzkę w twoim mieszkaniu?- powiedziałam odpychając go lekko od siebie.
Blondyn uśmiechnął się łobuzersko.
- W naszym mieszkaniu- poprawił mnie- A dlaczego nie możemy uczcić odejścia stąd?
Zmrużyłam brwi.
- Ponieważ, ponieważ. Ej, nie uprzedzałeś mnie że jesteś maniakiem seksualnym
Niall zaśmiał się głośno.
- W cale nie jestem maniakiem maniakiem seksualnym po prostu bardzo, bardzo cię kocham- oświadczył.
- Och, już niech ci będzie- jęknęłam- To co jedziemy? 
W odpowiedzi skinął tylko głową. Chwycił moją walizkę i zeszliśmy na dół, gdzie zastaliśmy Louisa i Jade rozmawiających o czymś.
- To co, jedziemy?- zapytała dziewczyna, gdy nas już nas zauważyli.
- Jedziecie z nami?- upewniłam się uśmiechając się lekko.
- Jasne, przecież muszę sprawdzić czy Niall nie chcę cie wywieźć do Arabii albo innego gówna.
Cała nasza czwórka wybuchła śmiechem.
Wpakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w stronę centrum.

***

Blondyn otworzył drzwi i weszliśmy do mieszkania, które już dobrze znałam. Wszędzie panował nieskazitelny porządek. Chłopak postawił walizkę na ziemi.
- No, żadna Arabia to nie jest- stwierdziła Jade- Będę za tobą bardzo tęsknić- Objęła mnie.
- Ja za tobą też- mruknęłam próbując powstrzymać się od łez- Ale pamiętaj możesz wpadać zawsze o każdej porze. 
Stałyśmy tak przez kilka minut. Kiedy oderwałyśmy się od siebie, dziewczyna spojrzała na Nialla.
- Opiekuj się nią, ok?- poprosiła.
Chłopak bez zwłoki skinął głową.
- A ty się opiekuj Louisem- powiedział i od razu wszyscy wybuchli śmiechem oprócz szatyna.
- Ja wcale nie potrzebuję opieki!- zawołał wkurzony. Lilo poczochrała go po włosach.
- Oczywiście, jesteś już duży.
Pożegnaliśmy się jeszcze raz i po chwili zniknęli za drzwiami zostawiając nas samych. Horan podniósł mnie i okręcił się dookoła. Zaczęłam krzyczeć żeby mnie puścił, jednak nie słuchał.
- Niall, robi mi się nie dobrze- jęknęłam chwytając się za głowę.
Tamten zareagował nie mal natychmiastowo i postawił mnie na ziemi.
- To co idziemy coś zjeść?- zapytał spoglądając w stronę kuchni.
Oblizałam górą wargę.
- Wiesz, co ja mam lepszy pomysł- oświadczyłam ciągnął za rękę w stronę sypialni.
- Tak, to jest zdecydowanie lepszy pomysł- mruknął

~
Od teraz pod moimi rozdziałami nie obowiązuje 25 komentarzy. Jak już macie dodawać je z łaski, nie róbcie tego w ogóle. Nie obrażę się jak będzie zero komentarzy, nawet się uciesze.
Rozdział 33 pojawi się dopiero w kwietniu. 

9 komentarzy:

  1. Ohoho kochana nie wiem czy się doczekam ... Haha nie no co ty będę czekać! XD
    Ps. Rozdział genialny jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeejciu, fantastyczny rozdział, jak zawsze zresztą!
    Tak mi szkoda Lilo i Dix, jejciu biedna Drew, nie będzie mogła chodzić :(. Będę czekać na kolejny <3 Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutno mi z powodu Drew :c kocham tego bloga <3 rozdział genialny ! :) bd czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. koooochammm ten rozdział jest cudowny!! Jest mi naprawdę szkoda Dix czemu ona musi umierać?? Współczuję Lilo- w końcu straci siostrę ;'( już sie nie mogę doczekać nexta- chce kwiecień!! weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie dodaje z łaski! Kocham cię za to że piszesz ale cię znienawidze jak Drew umrze.proszę nie rób tego! wg zajebisty rozdział z maniakiem seksulanym Niallem hahahahahah szkoda że rozdział 33 będzie dopiero w kwietniu :((

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo, bardzo, bardzo uwielbiam tego bloga i nie mogę znieść myśli, że nie długo dobiegnie końca, a Drew tak po prostu odejdzie, mam nadzieje, ze co do jej losu jeszcze zmienisz zdanie, no ale pozostawiam to Tobie. Oczywiście, będę czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zawsze genialny! :D Mogę szczerze przyznać, że obie macie talent. :3 co do rozdziału Biedna Drew i Jade. ;( Tak mi ich szkoda. Maniak seksualny Niall rozwalił system. ;D Masakra. Szkoda, że dziewczyny już nie mieszkają razem. Mam nadzieje, ze Nick nic głupiego nie odwali. Coraz bardziej dobija mnie fakt, ze prawdopodobnie coraz bliżej końca :/ Kocham Was za tego ff! <3
    Miłej niedzieli.
    Pozdrawiam Kinia,

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nikt nie dodaje z łaski! Dodajemy bo piszesz zajebiście i twoje opowiadanie jest genialne! Matko już nie moge sie doczekac kwietnia ;*

    OdpowiedzUsuń