wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 36 | Jade |


Mała zamiana. :)
Koniecznie przeczytajcie notatkę pod rozdziałem.


Jade


Wyprężyłam się na łóżku czując, jak moje kości zdrętwiały po całej nocy. Louis ciągle się wiercił. To spychał mnie na sam kraniec łóżka, przytulał tak mocno, że nie umiałam złapać oddechu i zabierał mi kołdrę. Dlatego obudziłam się zbolała i niewyspana. Jęknęłam wstając. Sprawca mojego samopoczucia oblegał łazienkę śpiewając przy tym piosenkę swojego ulubionego zespołu. Przechodząc walnęłam pięścią w drzwi. Przez chwilę się nie odzywał, ale po chwili znowu zaczął. Przewróciłam oczami i zaśmiałam się z niedowierzaniem. Wypieprzę go kiedyś na zbity pysk. Zerknęłam na zegarek w salonie okazało się, że jest 6:05. Wyciągnęłam z lodówki sok i nalałam go do szklanki. Pijąc zobaczyłam swój telefon. Wzięłam go do ręki okazało się, że mam nową wiadomość od Nicka. 

„No siema, Liloś co słychać?”.

Zaśmiałam się czytając "Liloś". Jemu chyba już coś pada na głowę. 

„Właśnie wstałam. ;) xx”

Odpowiedź przyszła natychmiastowo. 

„Matulu dobrze, że tego nie widzę. :D”

Moje oczy powiększyły się kiedy czytałam tego esemesa. Prychnęłam pod nosem i odrzuciłam telefon na blat. Jak przyjedzie do dostanie ode mnie w tyłek. Co za niewdzięczny palant. Boże czemu ja muszę użerać się z takimi idiotami. Ten drze ryja, jak jakiś wyjec, a Colins to Colins. Spojrzałam na okno gdzie zobaczyłam typową pogodę dla Londynu. Deszcz. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc, jak dzieciaki skaczą po kałużach. Momentalnie przypomniało mi się, jak kiedyś z Drew taplałyśmy się w kałuży na jej urodziny. W sumie nie pamiętam po co to robiłyśmy, ale była przy tym świetna zabawa. Poczułam ciepłe dłonie na mojej tali. Przez co podskoczyłam i usłyszałam melodyjny śmiech Lou. 
- Wyspałaś się? - zamruczał mi do ucha kładąc swój podbródek na moim ramieniu. 
Oparłam głowę o jego i patrzałam się nadal w okno. 
- Nie. Przez ciebie, ale nie jestem zła - odpowiedziałam patrząc na niego kątem oka. 
Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w ramię. Odczepił się ode mnie i pomaszerował do kuchni szurając gołymi stopami o podłogę. 
- Co chcesz na śniadanie? - zawołał z kuchni. 
- Ciebie - zaśmiałam się. 
- Jade ty kanibalu mój - zaświergotał. - Kusisz mnie żebym nie poszedł do szkoły. 
- To wypierdolę cię - oznajmiłam wchodząc do kuchni. 
Popatrzał się na mnie z poważną miną, więc zaczęłam się wycofywać do tyłu. To mogło się, źle skończyć. Nie chcę żeby mnie zagilgotał na śmierć. Uśmiechnęłam się do niego lekko, ale on nadal patrzał się na mnie w ten sposób, więc szybko rzuciłam się do łazienki. Weszłam i od razu poczułam perfumy Louisa. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam się myć.
Wyszłam z łazienki najciszej, jak potrafiłam i poszłam do pokoju w celu wyciągnięcia ubrań na dzisiaj. Wzięłam szare dresy z obniżonym krokiem, zwykły biały T-shirt i czarną bluzę. Przebrałam się, jak najszybciej wkładając jeszcze czarne vansy i czapkę. Spojrzałam na zegarek z nadzieją, że Tomlinson już poszedł, ale niestety było dopiero wpół do siódmej, a on wychodzi za piętnaście. Ugh. Musiał zrobić sobie prawo jazdy. Wychyliłam się i usłyszałam, jak rozmawia przez telefon. Jakie szczęście. Spokojnie mogłam zejść na dół, chyba. Okazało się, że chłopak siedzi na kanapie i wcina kanapki z serem gadając przez telefon, a ja się przed nim chowam. Podeszłam do blatu gdzie zobaczyłam talerz z kanapkami z białym serkiem i rzodkiewkami, a obok stał kubek z herbatą. Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam zajadając się. Wzięłam swój telefon. Chciałam napisać do Drew, ale po chwili się rozmyśliłam co by się mogło stać gdybym obudziła ją tym esemesem. Zginęłabym, więc się rozmyśliłam. Nieoczekiwanie przyszła wiadomość od Tela.

„Czego nie odpisujesz? Pieprzysz się z Tomlinsonem? Bezczelność.W moim domu!”

Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. 

„Pieprznij się. Śniadanie jem. Zresztą jestem na ciebie zła. Wcale nie wyglądam tak źle rano. ;p”

„Oj wiem droczę się z tobą. Liloś.. Całuski, hhihiih. xoxo.”

Odetchnęłam śmiejąc się pod nosem. Zjadłam kładąc talerz do zlewu, a Tomlinson nadal gadał przez telefon. Spojrzałam w lustro stojące w przed pokoju. Okazało się, że mam czerwone policzki, a moje oczy dziwnie świecą. Wzruszyłam ramionami i usiadłam obok Louisa z nadzieją, że nie rzuci się na mnie gilgocząc mnie. Nienawidzę, jak to robi. Przez niego nawet się popłakałam. Uśmiechnął się do mnie lekko, a ja położyłam głowę na jego kolanach. Zdjął moją czapkę i zaczął się bawić moimi włosami. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się pod nosem przypominając sobie najlepszy dzień w moim życiu. 

Tego dnia razem z opiekunką poszliśmy na plac zabaw. Wszystkie małe dzieciaki tego chciały, a ja mogłam iść albo po prostu zostać w domu i się nudzić. Lubiłam wszystkich z sierocińca, ale bardziej dogadywałam się z chłopakami. Grałam w piłkę, chodziłam po drzewach i bawiłam się w błocie. Nawet, jak mieszkałam z rodzicami to wolałam bardziej te "brudne" zabawy niż zabawa w domu, czy lalki. Tata mówił, że byłam jego małym łobuziakiem. 
Siedziałam wtedy na ławce i słyszałam krzyki dzieci, które bawiły się w berka. Co było bardzo irytujące, bo wtedy przeżywałam okres buntowniczy. W pewnym momencie zobaczyłam dziewczynę o blond włosach, która szła w moją stronę. Uśmiechała się do mnie lekko. Przysiadła się do mnie patrząc na mnie swoimi brązowymi oczami. 
- Drew - przywitała się. 
- Jade. 
Naszym pierwszym tematem były za głośne bachory. Potem było już coraz lepiej śmiałyśmy się opowiadając swoje własne historię. Czułam się jakbym znalazła w końcu kogoś kto mnie rozumie. Niestety musiał w końcu nadejść czas kiedy to mieliśmy wracać. Powiedziałam jej wszystko oprócz tego, że jestem z domu dziecka. Nie wiem czemu po prostu się bałam jej reakcji. Powiedziałam jej ze łzami w oczach, bo wiedziałam, że już jej nie spotkam. Dziewczyna mocno mnie do siebie przygarnęła. Musiałyśmy się rozstać. 
Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka przynajmniej mogłam być sama, bo moja współlokatorka znalazła rodzinę. Lubiłam ją. Całą noc nie spałam zastanawiając się co ja takiego zrobiłam, że Bóg mnie tak karał. Nadszedł drugi dzień. Wyglądałam, jak trup, ale tłumaczyłam sobie to tym, że skoro jestem pechowa to powinnam tak wyglądać. Kiedy zeszłam na śniadanie zobaczyłam ją! Drew. Swoją przyjaciółkę z placu zabaw. Stała przy dwójce dorosłych oraz z Kate - naszą opiekunką. Kiedy mnie zobaczyła zaczęła biec w moją stronę. Padłyśmy sobie w objęcia. Nie chciałam już jej puszczać i tego nie zrobiłam, bo Kate powiedziała mi, że zostaniemy siostrami. Szczęście się do mnie wtedy uśmiechnęło. Miałam rodzinę i siostrę. 

Nie chciałam otwierać oczu. Było mi tak dobrze kiedy Lou bawił się moimi włosami, a ja mogłam wspominać stare czasy. Usłyszałam, jak Louis mnie woła, że musi iść do szkoły, ale ja go całkowicie zignorowałam wtulając się w jego klatkę piersiową. 
- Zostań ze mną - szepnęłam otwierając oczy patrzał się na mnie z uśmiechem na twarzy, a ja znowu poczułam motylki w brzuchu. 
- Zdemoralizujesz mnie - zaśmiał się. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zamknęłam mu usta swoją ręką. 
Splotłam swoje ręce na brzuchu patrząc się na niego. Chłopak zgryzł dolną wargę i schylił się kładąc swoją rękę na moją szyję. Pocałował mnie, a ja skurczyłam nogę rozpływając się, jak zwykle kiedy mnie całował. Niestety tą przyjemność przerwał nam dźwięk telefonu Louisa. Mruknęłam niezadowolona przez co chłopak zagryzł moją dolną wargę. Wyciągnął telefon i spojrzał na wyświetlacz. 
- Niestety kotek, ale to Liam mamy dzisiaj przedstawić razem projekt - powiedział niezadowolony. 
- Okej Boo Bear - zamruczałam uśmiechając się do niego. - To do zobaczenia za tydzień tak? 
- Nie wytrzymam tygodnia. Przyjdź dzisiaj do szkoły pójdziemy na spacer co ty na to? 
- Brzmi wspaniale. Przyjdę na pewno. - mrugnęłam do niego. 
Podniosłam głowę żeby mógł wstać, a następnie podciągnęłam się i oparłam o podłokietniki sofy. Pomachałam mu na pożegnanie, a sama włączyłam sobie telewizor. Nic ciekawego nie leciało, ale nie miałam co robić, więc włączyłam sobie, jakieś brazylijskie bzdury z których zawsze śmiejemy się razem z Dix. Najwyżej mnie opieprzy wstałam biorąc telefon do ręki i zadzwoniłam do niej. Niestety nie odebrałam, więc zdecydowałam, że sama wywalę ją z łóżka. 

***

Kupiłam w sklepie całą górę słodyczy, owoców i napoi. Trochę ciężko było mi to wszystko nieść, ale jakoś udało mi się donieść wszystko do ich mieszkania. Nabywając się zadyszki. Drzwi otworzyła mi Drew, której od razu na twarzy zagościł uśmiech. Miała na sobie piżamę. Pomogła mi wszystko wnieść. Osiadłyśmy się w salonie włączając sobie MTV.
- Imprezka bezalkoholowa? - spytała szperając w torbach. 
- Pewnie. Przecież chyba potrafimy się też bawić bez alkoholu no nie? - odpowiedziałam pytaniem na co dziewczyna kiwnęła głową. - Widziałaś jaką klatę ma Zac Efron? - pokazałam ręką na ekran gdzie właśnie pokazywali ujęcie z MTV Movie Awards. 
- I co z tego? I tak jest brzydki! - zawołała robiąc kwaśną minę. 
Zaśmiałam się otwierając paczkę chipsów. 
- Pamiętasz, jak nabrałyśmy Nicka, że Rihanna jest w Londynie? 
- O Bożee tak. Latał po całym Londynie i jej szukał, a kiedy wrócił był wkurwiony, jak nie wiem, a my przez dwa dni musiałyśmy chować się w naszym domku na drzewie - skomentowała. 
- Dobrze, że miałyśmy tam jedzenie - wybuchnęłam śmiechem. 
- Albo pamiętasz, jak zamknęłyśmy go w schowku na miotły! Siedział tam cały dzień - wykrztusiła przez śmiech.
Nasz śmiech wypełnił cały dom. Wzięłyśmy się za obżeranie się wszystkim co przyniosłam. Następnie darłyśmy się na cały głos śpiewając piosenkę Justina Timberlake. 
Opadłyśmy na kanapę śmiejąc się cicho pod nosem. Wzięłam do ręki napój gazowany i wypiłam.
- Miałam dzisiaj do ciebie zadzwonić, bo.. - przerwała wrzucając sobie chipsa do buzi. - Znalazłam grób twoich rodziców.
Moje ruchy momentalnie zastygły. Spojrzałam na nią całkowicie zaskoczona. Chciałam coś powiedzieć, ale w oczach stanęły mi łzy. Wyciągnęła ręce żebym się w nią wtuliła i od razu to zrobiłam.
- Jak to zrobiłaś? - spytałam.
- Obiecałam, że go znajdziemy to znalazłam chociaż zajęło mi to trochę - odpowiedziała wstając. - A teraz chodź pójdziemy go zobaczyć. Tylko daj mi minutkę przebiorę się.
Stanęłam na korytarzu czekając na nią. Zaczęłam się bawić swoimi rękami bojąc się co tam zobaczę. Może zaniedbany grób albo taki piękny, że poryczę się, że praktycznie ani razu go nie widziałam przez swoje pieprzone życie. Zaczęłam tupać nerwowo nogą. Dziewczyna po chwili zeszła przebrana. Ubrała na nogi buty oraz kurtkę.
- Czego ty się znowu denerwujesz? - spytała marszcząc brwi.
- Boje się - jęknęłam na co dziewczyna zaśmiała się pod nosem i wypchnęła mnie z mieszkania.
- Nie mądra dziewczynka - skomentowała szturchając mnie ramieniem.
Drew szła, a ja kroczyłam za nią cały czas zastanawiając się nad wszystkim. W końcu dziewczyna się wkurzyła mówiąc łagodnie i z krzyczała mnie na środku ulicy, że mam się ogarnąć, bo wrzuci mnie pod auto. Odetchnęłam i wymusiłam uśmiech, ale za wiele zdziałał, więc zmieniłam temat pytając się, jak się czuje. Powiedziała dobrze, ale wcale, a wcale mnie tym nie przekonała. Dotarliśmy na jeden z najpopularniejszych cmentarzy w Londynie. Ręce zaczęły mi się trząść, więc zacisnęłam je w pięści. To co zobaczę na pewno nie będzie takie straszne, jak ich śmierć. Weszłyśmy do środka, a ja zaczęłam się rozglądać dookoła siebie oglądając go bardzo dokładnie. Był bardzo zadbany, a na każdym grobie świeciły znicze. Nawet nie zauważyłam kiedy Drew oddaliła się ode mnie, więc dogoniłam ją. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie pocieszająco i wskazała głową na grób znajdujący się koło jabłonki. Zagryzłam wargę czując, jak do moich oczu napływają łzy. Jabłoń ulubione drzewo mojej mamy. Uwielbiała, jej kwiatki zresztą tak, jak wszystkie. Chyba udzieliło mi się to po niej, bo ja sama zawsze uśmiecham się na widok jakichkolwiek kwiatów. Na szczęście był zadbany. Pełen wazonów z kwiatami, a tylko trzy świeczki paliły się na środku. Nagle mój wzrok przykuła ramka stojąca koło tablicy z napisem "Luke i Melanie West.” Podeszłam powolnym krokiem i wzięłam ją do ręki. Przedstawiała mnie, mamę i tatę. Tata trzymał mnie na rękach, a ja miałam na sobie swoją ulubioną czarną czapkę; podobną do tych, które noszę. Robiłam zeza wystawiając do tego język, a rodzice się śmiali. Tata marszczył swój nos zawsze przy uśmiechu. Na zdjęcie spadły moje łzy. Szybko je otarłam, ale i tak napływały nowe. Usiadłam na ławkę, która stała obok i patrzałam się w zdjęcie płacząc. Dlaczego tata musiał popełnić samobójstwo? Pomogłabym mu. Nawet nie zauważyłam kiedy Drew usiadła koło mnie i przytuliła mnie nic nie mówiąc.
- Dlaczego - załkałam wtulając się w nią mocniej. - Tak ich kochałam.
- Cii - głaskała mnie po plecach.
Uspokoiłam się może po dziecięciu minutach. Odczepiłam się od Dix i spojrzałam jeszcze raz na zdjęcie. Chciałam je wziąć, ale przecież to by była kradzież. Ktoś zostawił je tutaj, a ja bezczelnie miałabym je wziąć, bo co nagle przypomniało mi się, że miałam rodziców. Odwróciłam ją i zobaczyłam napis: „Mój łobuziaku, przepraszam, że cię zostawiłem, ale chyba coś we mnie pękło. Mam nadzieję, że twoja babcia kiedyś da Ci to zdjęcie. Jeśli znalazłaś je to weź. Jest dla ciebie. Kocham Cię twój tata Luke. Będziemy z mamą na Ciebie patrzeć xx”
Uśmiechnęłam się przez łzy. Łobuziaku. Kochał mnie i kocha. Po prostu nie wytrzymał. Otarłam łzy i spojrzałam na grób i przytuliłam do swojej piersi ramkę.
- Łobuziaku - usłyszałam głos siostry, więc odwróciłam się do niej też miała łzy w oczach. - Pamiętaj kocham cię.
- Ja ciebie też - szepnęłam. - Pójdziesz ze mną po jakieś kwiatki?
- Pewnie.

***

Położyłam na nocną szafkę zdjęcie i uśmiechnęłam się lekko. Nie mogę winić taty za to, że kochał tak mocno mamę. Przynajmniej długo nie byłam sama, bo znalazłam Drew. Tylko, że teraz mogę ją stracić.. Nie! Absolutnie nie mogę o tym myśleć. Spojrzałam w sufit i uśmiechnęłam się najszerzej, jak mogłam. Zawsze ich będę pamiętać i kochać tak samo, jak Drew. Cała trójka jest dla mnie najważniejsza. Wyciągnęłam telefon i napisałam esemesa do siostry dziękując w nim za dzisiejszy dzień. Odpisała, że muszę jej to jakoś wynagrodzić oraz że mnie kocha. Zaśmiałam się i opadłam na łóżko wzdychając. Leżałam przez chwilę skulona i wsłuchiwałam się w ciszę, która panowała w domu. Szkoda, że Louis musi mieszkać w tej pojebanej szkole. No trudno. Właśnie chyba powinnam go odwiedzić, bo pewnie się wkurzy. Wyszłam z domu zapalając papierosa i ruszyłam w stronę szkoły. Gdy dotarłam na miejsce na sam widok zrobiło mi się niedobrze. Szczerze to wole być bezrobotną niż użerać się z tymi idiotami. Jak zwykle wieczorami było słychać dosłownie wszystkich. To dziewczyny wrzeszczały, że jakieś zboki mają im nie wchodzić do pokoju, chłopaki najczęściej wrzeszczeli do siebie coś nawzajem, to cheerleaderki wrzeszczały swoje durne pioseneczki. Weszłam na piętro gdzie mieszkałyśmy kiedyś z Drew. Zobaczyłam stojącą tam Tiffany ze swoją świtą. Przewróciłam oczami i ruszyłam do drzwi Louisa. 
- Proszę proszę kto to? Panna West - odezwała się kiedy przechodziłam koło mnie. 
- Witaj skarbie - przywitałam się ruszając nadmiernie rzęsami. - Co tam? Zdążyłaś już zaliczyć Harry'ego? 
Dziewczyna zmieszała się trochę. 
- Nie? Oops.. Szepnę Louisowi słówko, żeby z nim pogadał. 
- Coś mi się nie wydaje żeby ty i Louis bylibyście razem - skomentowała patrząc się na mnie kpiąco, a jej koleżaneczki się zaśmiały.
Chciałam jej coś powiedzieć, ale z pokoju chłopaków wyszedł Tommo. Ubrany był w szarą bokserkę na której miał nadruk czaszki. Na nogach miał czarne spodnie i czarne vansy, a na głowie spoczywał kaptur od czarnej bluzy, którą miał założoną na bokserkę. Jego włosy były powykręcane na każdą stronę. Pewnie spał.
- Lilo! - zawołał podchodząc do mnie. Przytulił mnie do siebie. Pocałowałam go w ucho na co dźgnął mnie w żebro. - Chodź spacer czeka.
- Całuski dziewczyny - zachichotałam próbując naśladować ich śmiechy.
Szatyn złączył nasze ręce w koszyczek i pomaszerowaliśmy do wyjścia. Nie rozmawialiśmy o niczym tylko przechadzaliśmy się po parku za szkołą. Niespodziewanie przystanęliśmy przed jakąś ławką. Ze zmarszczonymi brwiami spojrzałam na Louisa, który patrząc na nią uśmiechał się.
- Ześwirowałeś? - spytałam machając mu ręką przed twarzą.
Chłopak wybudził się ze swojego małego "transu". I wyszczerzył się jeszcze bardziej. Zmarszczyłam brwi, a Louis złapał mnie za plecy i położył rękę pod kolana. Uniósł mnie do góry i okręcił dookoła siebie. Zaśmiałam się zdziwiona, a kiedy przestał spojrzał się na mnie z troską.
- Pocałowałaś mnie tutaj - szepnął.
- Co? - wykrztusiłam.
- Pamiętasz, jak zostawiłem ci kartkę, że zasnęłaś znowu na naszym spacerze? - spytał, a ja kiwnęłam głową na potwierdzenie. - To wtedy. Powiedziałaś też, że jestem słodkim misiaczkiem.
Pacnęłam się ręką w czoło na co usłyszałam śmiech Louisa.
- Ograniczam od dzisiaj alkohol! - zawołałam śmiejąc się.
- Naprawdę? - spytał podnosząc jedną brew do góry.
- Może.. - przeciągnęłam patrząc się na niego, uśmiechał się w ten sposób, że zmarszczył oczka. - Słodziutki misiaczku! Puść mnie.
Chłopak wykonał moje polecenia, a ja złapałam go za policzki i pocałowałam w usta. Uśmiechnął się przez pocałunek. Oderwałam się od niego i wtuliłam w klatkę piersiową. Pogłaskał mnie po włosach szepcząc od czasu do czasu coś do ucha.
- Pogramy w nogę? - spytał po chwili.
- Dobra, ale musisz wiedzieć, że gram nie najgorzej - pochwaliłam się puszczając mu oczko.
- Wiem. To jest jedna z rzeczy którą najbardziej w tobie kocham. - skomentował całując mnie w czoło.
Wtuliłam się w niego jeszcze raz, a następnie uderzyłam go w tyłek i zaczęłam uciekać w stronę stadionu. Niestety chłopak mnie dogonił i zerwał z mojej głowy czapkę. Zaśmiał się głośno. Co za palant, ale i tak go kocham.

***

Wyszłam z pod prysznica przebrana już w piżamę, która składała się z krótkich spodenek i długiej bluzki Louisa, którą mu ukradłam. Kości bolały mnie jeszcze bardziej niż rano co pewnie spowodowała gra z Lou w piłkę. Zabrakło mi jednej bramki do wygranej przez co musiałam któregoś dnia zabrać tą dziecinkę na kawkę i ciasteczka do kawiarni. Umówiliśmy się na jutro, bo niestety musiał wyjechać na cały tydzień na jakieś rozgrywki. Chciałam wejść do swojego pokoju kiedy usłyszałam na dole jakieś szmery. Zmarszczyłam brwi i ruszyłam po schodach, by sprawdzić kto to. Niestety pogasiłam już światła na korytarzu, więc musiałam wytężyć wzrok żeby cokolwiek zobaczyć. Powolnym krokiem podeszłam do włącznika światła i oświeciłam je. Momentalnie wstrzymałam oddech z powodu tego co zobaczyłam. Przede mną stał Nick cały posiniaczony oraz gdzieniegdzie leciała mu krew z twarzy. Chłopak z grymasem na twarzy podążał w stronę kanapy, ale kiedy mnie zobaczył stanął. 
- Myślałem, że już śpisz. - odezwał się, a ja podbiegłam do niego i położyłam jego rękę na moje ramię i pomogłam mu podejść do kanapy. 
Colins opadł na nią z grymasem na twarzy, a ja szybko skoczyłam po apteczkę. Gdzie ten idiota znowu się tak urządził? Czy ja mam go pilnować dwadzieścia cztery na dobę. 
Wróciłam do niego i kazałam leżeć spokojnie. Przez cały czas obserwował mnie kiedy go opatrywałam. Przeleciałam go wzrokiem patrząc czy gdzieś ma jeszcze jakieś obrażania. Zobaczyłam, że jego biała bluzka jest przesiąknięta krwią na brzuchu. Wypuściłam powietrze z ust i zdjęłam z niego koszulkę. Na jego umięśnionym brzuchu zobaczyłam wielkiego siniaka, a po boku rozcięcie. Przewróciłam oczami i zaczęłam przemywać mu ranę na co syczał jeszcze głośnej niż kiedy opatrywałam mu twarz. Na szczęście się nie odzywał, bo chyba przyłożyłabym mu w zęby. Gdy skończyłam kazałam mu się podnieść. Wykonał posłusznie polecenie, a ja owinęłam mu bandażem miejsce gdzie miał siniaka. 
- Następnym razem jeszcze cię dobiję - warknęłam wstałam i chciał odejść, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek. 
- Dziękuje Liloś. - powiedział, a ja prychnęłam wyrywając mu się. 
- Kurwa Colins, skończysz z tymi przekrętami albo dobiorę ci się tak do dupy, że zapamiętasz do końca życia. - syknęłam odchodząc. 
Weszłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam z sobą drzwi z całej siły. Zdenerwowana podeszłam do okna i wyciągnęłam z szafki szkocką. Nalałam sobie do szklanki i usiadłam w kącie, i napiłam się. Będzie ci tu pierdolił, że mam się nie martwić, ale i tak przychodzi cały posiniaczony. Co mu tam ważniejsze kurwa, że ma co ćpać i od kogo. Pierdolony ćpun. Pewnie znowu zaczął zadawać się z tym skurwysynem Natanielem. Miałam dzisiaj taki dobry dzień, a ten niemyślący debil, jak zwykle musiał wszystko zniszczyć. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do Streeta. 
- Halo? - odezwał się wyraźnie zdziwiony. 
- Powiesz mi do cholery jasnej czemu Colins przychodzi pobity do domu?! - huknęłam na niego. 
- Niech ci sam powie - powiedział i się rozłączył. 
Rzuciłam telefonem przed siebie i wypiłam całą zawartość szklanki. Wstałam z miejsca i ruszyłam do drzwi  w celu pójścia do Drew nie miałam zamiaru siedzieć z nim w jednym domu. Nim zdążyłam je otworzyć ktoś zapukał do środka. Otwarłam je, zobaczyłam Nicka, który stał zgięty w pół i oddychał ciężko. Przewróciłam oczami i odchrząknęłam. Chłopak powoli podniósł się do pionu. Odetchnął.
- Przepraszam. 
- Aha - mruknęłam. 
- Proszę Jade. Trochę mnie dzisiaj poniosło - oświadczył. - Obiecuję, że już będę grzeczny. 
Uśmiechnął się szeroko, a ja zagryzłam dolną wargę i wtuliłam się w niego lekko by go to nie bolało. Nie mogłam się na niego długo gniewać. Czasami zastanawiam się, czy przypadkiem nie mam za dobrego serca. Oderwałam się od niego uśmiechając lekko. Niespodziewanie poczułam, że jestem niesamowicie zmęczona zresztą co tu się dziwić dochodziła prawie pierwsza. 
- Dobra spadaj. Chcę iść spać - skomentowałam. 
- Mogę się położyć z tobą? - spytał, a mnie trochę zamurowało, ale zgodziłam się kiwając głową.
Położyłam się po stronie gdzie stało zdjęcie moje i rodziców. Dotknęłam je opuszkami palców uśmiechając się pod nosem. Położył się koło mnie Nick, który objął mnie ramieniem i pocałował w głowę. Chłopak nie przyciągnął mnie do siebie tak, jak to robił Louis ani nie splątał naszych nóg tylko głaskał moje plecy swoim łapskiem. Niespodziewanie uszczypnął mnie w tyłek. Pisnęłam i podskoczyłam. Odwróciłam się do niego z grymasem na twarzy.
- Wypierdolę cię zaraz! - zawołam waląc go głowę, a następnie znowu się odwróciłam do niego plecami.
- Jesteś taka piękna - wymruczał mi do ucha całując mnie w miejsce za nim.
- Nick - ostrzegłam go.
- Dobra, droczę się tylko z tobą Liloś. Śpij już - odparł ziewając.
- Śpij bałwanie. Spróbuj tylko wpakować się w jakieś kłopoty - mruknęłam wtulając się w poduszkę.

***

Wybudziłam się ze snu przez psa, który szczekał na dworze. Przeklęłam pod nosem i zerknęłam na Nicka, który spał, jak dziecko. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam niżej, ale niestety był to mój ogromny błąd, bo w bokserkach chłopaka zobaczyłam podniesienie. Jęknęłam imię chłopaka przez co od razu otworzył oczy.
- Chyba coś ci stanęło - powiedziałam lekko zmieszana.
- Wow co? - spytał powiększając swoje oczy. Przerzucił wzrok na swój pas i tak się zagalopował próbując zakryć się kołdrą, że zleciał na podłogę. Usłyszałam dość głośny huk, więc wychyliłam głowę by sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Szybko wstał z podłogi i wybiegł z pokoju. Zakryłam swoje usta próbując powstrzymać od wybuchu śmiechu, ale nie potrafiłam. Mam nadzieję, że jakoś sam sobie poradzi z tym problemem, bo ja mu na pewno nie pomogę. Wygrzebałam się z łóżka nadal cicho śmiejąc się pod nosem. Spojrzałam na zdjęcie.
- Kocham was - szepnęłam splątując swoje włosy w kitka.
Napisałam do Drew esemesa o treści: "Co wydarzyło się naszemu Nickowi". Gdy ją wysłałam ruszyłam do kuchni, a Tel w tym samym czasie wyszedł z łazienki, ale kiedy mnie zobaczył od razu wszedł z powrotem do środka. Zaśmiałam się pod nosem. Mój telefon się odezwał, więc zerknęłam na niego. Okazało się, że Louis napisał. Zagryzłam dolną wargę czując przyjemny skurcz w żołądku albo mój żołądek odezwał się dopiero teraz po tym co zobaczyłam rano. Odtworzyłam wiadomość. 

„Możemy spotkać się zaraz w Hyde Parku?”


Zmarszczyłam brwi i wzięłam się za odpisywanie. 

„Przecież miałam zabrać cię na ciastka i kawę dzisiaj to po co mamy spotykać się tak z rana? Tak za mną tęsknisz? :D xx”

„Spotkamy się czy nie?”

„No ok, powinnam pojawić się tam za 15 minut.”

Ubrałam się, jak najszybciej i wyszłam z domu bez słowa. Zastanawiałam się co mogło się stać, że chłopak tak nagle chciał się ze mną spotkać. Na miejscu pojawiłam się tak, jak napisałam po piętnastu minutach. Zobaczyłam go siedział na jednej z ławek, więc podeszłam. Miał na głowie kaptur od bluzy. Chciałam już usiąść koło niego, ale chłopak stanął na przeciwko mnie. Patrzał się na mnie z obojętnym tonem, a jego oczy nie świeciły tak, jak zwykle kiedy się widzieliśmy. Jego zarost urósł od wczoraj. Coś się stało.
- To koniec Jade - oznajmił, a ja zastygłam patrząc się na niego. Przez sekundę myślałam, że żartuje, ale nic tego nie oznaczało. Zaśmiałam się z niedowierzaniem.
- Co się nagle stało? - spytałam z drżącym głosem.
- Nieważne. Zapomnij o wszystkim co ze mną związane. Żałuję, że w ogóle cię poznałem. Żałuję każdej chwili którą z tobą spędziłam. To był błąd. Żegnaj - powiedział głosem twardym, jak kamień, a jego oczy mówiły jedno. Nienawidził mnie.
- Ale.. - zaczęłam się jąkać. - Ja cię kocham. Powiedź mi co zrobiłam! - krzyknęłam, a pojedyncza łza zleciała z mojego policzka.
- Powiedziałem. Żegnaj. - wydusił przez zaciśnięte zęby i tak po prostu się odwrócił zostawiając mnie samą.
Spojrzałam na swoje ręce i dostrzegłam bransoletkę, którą od niego dostałam. Zerwałam ją jak najszybciej i wywaliłam na ziemię gniotąc ją butem. Zostawił mnie, a ja nawet nie wiem dlaczego. Znudziłam mu się? Co zrobiłam, że patrzał się na mnie z taką nienawiścią? Myślałam, że mnie kocha, ale niestety na to wygląda, że to tylko ja go kocham. Zostałam sama ze złamanym sercem...

Nick 

Po żenującej sytuacji z rana nie widziałem Jade aż do wieczora próbowałem dzwonić, ale nie odbierała. Drew też do niej się dobijała, ale również nic. Dzwoniłem nawet do Tomlinsona, ale też nic. Co, jak skurwysyn Jonathan postanowił na nią zapolować. Cholernie się bałem o nią, bo była nie tylko moją przyjaciółką, ale kimś naprawdę ważnym. Przeczesałem nerwowo włosy ręką kiedy usłyszałem, jak ktoś wchodzi do środka. Wstałem z kanapy i zobaczyłem ją. Stała przygarbiona i trząsały jej się ręce. Podszedłem do niej i chwyciłem ją za podbródek. Miała całe czerwone oczy, wyschnięte wargi z których leciała krew. Skubała je zębami. 
- Co jest mała? - spytałem patrząc na nią. 
- Zostawił mnie. Powiedział, że żałuje, że mnie spotkał. - odpowiedziała patrząc się na mnie pustym wzrokiem. 
Przygarnąłem ją do siebie była cholernie zimna, a do tego prawdopodobnie miała gorączkę. Zaczęła płakać w moje ramię. Mówiąc, że nie wie co zrobiła, ale żałuje. Że chce żeby do niej wrócił, bo go kocha. 
Nigdy jej takiej nie widziałem. Czułem, że była w rozsypce i wiem, że będę musiał jej pomóc. Wziąłem ją na ręce mimo tego, że byłem cały zbolały. Położyłem ją do łóżka, a dziewczyna skuliła się w kłębek i zaczęła cicho płakać. Wybrałem numer do Drew. Powiedziała, że zaraz przyjdzie.
Udało mi się ją uspokoić i spowodować, że zasnęła. Zamknąłem za sobą drzwi, jak najciszej potrafiłem i zobaczyłem, jak Dix stoi oparta o ścianę. Patrzała się na podłogę z założonymi rękami na piersiach. 
- Zapłaci mi za to. - powiedziałem. 
- Zrobisz jej krzywdę coś mu robiąc. Ona go kocha. Najgorsze, że to był - jest jej pierwszy prawdziwy związek.

#
Witajcie. 
W poprzednim rozdziale pozwoliłam Wam wybrać pomiędzy Colinsem, a Tomlinsonem. Wtedy fanfictiona czytało 37 osób, a nie wiadomo skąd nagle wzięło się 43 komentarze gdzie do tej pory takiej liczby nie widziałam pod żadnym rozdziałem. Za każdym razem kiedy pojawiał się nowy zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam. Zaczęliście się nawzajem kłócić o to kto jest lepszy, kto ma więcej wad i kto bardziej zasługuje na Jade. Jak były komentarze z wzwyż z Louisem to przybywało więcej komentarzy z głosem na Nicka i na odwrót. Chyba naprawdę ktoś tutaj lubi Nicka, bo zazwyczaj komentarze były o nim i o tym, jak bardzo go uwielbia. (uwielbiają). Gdybym tego nie przerwała pewnie doszło by do 100. Nie wydaje mi się, że pisało to kilka osób. Przepraszam jeśli się mylę. Pod ostatnim rozdziałem Diany było 5 komentarzy. Niewielka liczba prawda? Rozumiem nie każdy lubi komentować i nie każdemu się chce, a komentarze naprawdę pomagają w pisaniu. Ja wenę mam, ale gorzej z współautorką, a jak się domyślacie bez jej rozdziałów nie będzie moich, a blog przestanie istnieć.
Oczywiście nie mam pretensji do osób komentujących regularnie. Dziękuje pyszczki, xx
Nie musicie pisać jakoś niesamowicie długich. Starczyłoby nam po prostu co to odczuwać po rozdziale.
Co do rozdziału:
Pisząc go kierowałam się waszymi komentarzami pomimo wszystko. Wiele z was (albo jedna osoba) pisała, że Louis to chuj, dupek, myśli tylko o seksie i nie zasługuje na Jade. Zrobiłam z Tomlinsona dupka i chuja, który złamał serce Lilo. Nawet, jak przerwałam głosowanie i tak były komentarze, że Nick jest  najlepszy. Macie Nicka.

Zastanawiacie się czemu nie ma z perspektywy Drew?
Powód został już niewymieniony wyżej (wena). Miałam w tym rozdziale wyprostować kilka spraw, ale nie udało mi się.
Dziękujemy za 40 czytelników, xx
Zakładając tego bloga nigdy nie myślałam, że będzie Was aż tylu.
Długa ta notatka, ale no cóż. Pewnie połowa zrezygnowała z przeczytania jej. ;)
Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam. 

Hejty -------->  tutaj


KOMENTARZE MOTYWUJĄ DO DALSZEJ PRACY. 



 Ściskam Ala, xx
Ps. Pewnie pewna część z Was ma jutro egzaminy, więc trzymam za Was mocno kciuki kwiatuszki. Przechodziłam to także, więc wiem co czujecie. ♥

29 komentarzy:

  1. Czyś ty oszalała!? Jak Louis mógł to zrobić Jade? Na początku myślałam, że został do tego zmuszony, ale po przeczytaniu Twojej notatki załamałam się. Niech się okaże, że jednak Louis ją kocha :*
    Czekam nn i życzę weny (wam obu)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, nie nie. LOUIS ty cwelu jprdl. Czemu on jest takim debilem ugh. Lade koniecznie musi wrócić. Mam nadzieję, że ten idiota się opamięta. Na początku cały czas się uśmiechałam, ale potem moment z rodzicami Jade trochę mnie zasmucił potem Nick całkowicie rozwalił system ze swoim problemem, a potem niestety pan Tomlinson i jego humorki. Uwielbiam jak sie tyle dzieje. :D życzę wam dużo wenyy. Niech Lade wraca!
    Cudowny rozdział.
    Ściskam mocno!
    Kinia, x

    OdpowiedzUsuń
  3. WOAH. A tu się nagle okazuje, że Tomlinson był rano w pokoju Jade i widział ją z Nickiem :P
    Lubię Lade <3 Nicka też lubię <3 Więc nie mogę się zdecydować na żadnego z nich :/
    Świetny rozdział :3
    czekam na nn i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tylko że rozdział piękny, i znowu nabiera charakterku :P bo ostatnio brakowało mi chwil takich jak na początku (nwm czy rozumiecie). Życzę weny.
    ~KAT

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział.! <3
    Czekam na następny. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciesze się że coś się dzieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG ale sie porobiło!! kurde rozdział jest boski, a ta cała sytuacje jest... co najmniej dziwna... jejciu mam teraz ochotę przytulić Jade to fest chamskie ze strony Louisa, bo nawet nie powiedział czemu ją zostawia i zrywa z nią. Bez sensu niech sie chłopak ogarnie, a co do Tela to jestem pewna, że będzie robił za pocieszyciela i kto wie, może coś z tego im wyjdzie, w sumie mogłoby, bo Tomlinson byłby zazdrosny ;p o lol ale długi kom mi wyszedł xd czekam na nexta weny i buziole ;**
    P.S. w wolnej chwili wpadnij jeśli chcesz, zależy mi na twojej opinii
    http://we-found-love-in-a-hopelessplace.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Co???? Że co? Nie mogę w to uwierzyć ! Dlaczego!?
    JA CHCĘ LADE !!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki cham z niego?! Jak on mógł jek to zrobić?!....ale podoba mi się to ehh może Tel na pocieszenie Lou zrozumiał błąd ? Ciekawy ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominuję cię do Liebster Award więcej informacji na http://believe-in-dreams-julia-and-niall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialna akcja naprwde się ciesze że coś się dzieje w końcu <3
    Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham tego bloga, całym moim serduszkiem <3 Ja też wolę Nicka ! A Tomlinson to idiota, co tu dużo gadać ;/ Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i zapraszam do siebie :
    http://sparks-fanfiction.blogspot.com/
    /Effie xx

    OdpowiedzUsuń
  14. A więc zacznę mój skromny komentarz od omomom♥ asdsfgqrweg. Rozdział po prostu świetny. W ogóle nie czytam tego dla one direction tylko dla dziewczyn (szczególnie Lilo od porządku przypadła mi do gustu) i Nicka.Nilo♥ Jestem poprostu Nilo shipper !

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak on mógł? Dobrze że Nick jest z nią
    Zgadzam się z dziewczynami wyzej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Omomom jaka akcja *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny blog ;#

    OdpowiedzUsuń
  18. Spać mi się chce aled czytam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bsiajsvzjshauaiaknz <----- czy to wyraza wiecej niz 1000 slow? Haha XD

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny z resztą jak zawsze :**

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem ciekawa co dalej ehh teoche przesadzilas podoba mi akcja ale tak jakos dzwnie

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział wspaniały szkoda że zbliżamy się do końca chyba że jak ona nie przezyje to bedziesz pisać tylko o jwdnej siostrze ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego bloga piszą dwie osoby jedna pisze Drew, a druga Jade. Niestety nie ma takiej opcji, x

      Usuń
  23. Tego bloga znalazłam dzięki akcji na twitterze gdzie wybierło sie 15 najlepszych i w pełni sie zgadzam jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  24. świetny rozdział z resztą jak zawsze :D czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Uuu genialny ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Skarbie kiedy nowy?:(

    OdpowiedzUsuń
  27. wow . ciekawy blog , czekam na nexta chce wyjaśnioną sprawę z Jade

    OdpowiedzUsuń
  28. wczoraj znalazłam tego bloga i od razu zaczęłam czytać. Nie mogłam się oderwać. Bardzo się cieszę że Jade jest z Nick'iem. Życzę weny. Uwielbiam Nicka <3

    OdpowiedzUsuń