Rozdział dedykuję Kini oraz Patrycji, które wiernie czytają naszego bloga i pytają naszych bohaterów. ;*
---------
- O co wam do cholery chodzi! - zawołał oburzony.
- Pytasz się o co chodzi? - spytałam z niedowierzaniem.
- Noo.. - skomentował na co dostał w krocze od Drew padł niczym zdechła mucha co wywołało u mnie poważny, nieopanowany śmiech. Odeszłyśmy od niego głośno się śmiejąc obejrzałam się jeszcze na chwile. Zobaczyłam jak do Nicka podleciała ta cała dziewczyna co umówił się z nią kiedy tak bardzo ją przeklinał. Pokazałam to mojej przyjaciółce od razu zaśmiała się głośniej. Rozległ się dzwonek na ostaniom lekcje.
***
Opadłam zmęczona na łóżko mimo tego, że ten dzień nie był taki wyczerpujący. Drew musiała skoczyć do sklepu po fajki bo jej zabrakło. Napawałam się ciszą dopóki ktoś nie zapukał energicznie do drzwi. Krzyknęłam, że zamknięte ale ten ktoś nie odpuścił.. Wyczołgałam się i podeszłam otworzyć od razu do środka wleciał Nataniel szukając czegoś przy okazji robiąc jeszcze większy bałagan.
- Co ty do cholery robisz? - spytałam jednak nie uzyskałam odpowiedzi tylko jakiś pomruk pod nosem.
- Nie dosłyszałam.
- Zamknij się, gdzie jest Nick? - warknął.
- Skąd mam wiedzieć gdzie jest twój pieprzony koleżka i wypierdalaj stąd! - zawołałam. Niespodziewanie chłopak podszedł do mnie i chwycił mnie mocno za szczękę unosząc ją lekko do góry.
- Bądź grzeczna bo może Ci się coś stać. - powiedział oglądając dokładnie moją szczękę przy tym mocno ściskając. Momentalnie sparaliżował mnie strach czego w tym momencie najmniej się spodziewałam. Usłyszałam dźwięk skrzypiących drzwi przez co Nataniel mnie puścił i wyszedł.
- Wszystko w porządku Jade? - usłyszałam głos Tomlinsona.
- Umm.. tak. - jęknęłam i podeszłam do drzwi zamykając mu je przed nosem. Oparłam się o futrynę drzwi i odetchnęłam. Podeszłam do mojego płaszcza i wyjęłam z niego paczkę papierosów. Wyszłam na balkon i zapaliłam jednego. Na szczęście dym nikotynowy mnie uspokoił i po chwili normalnie funkcjonowałam. Usiadłam na balustradzie i zaczęłam patrzeć się ślepo w ścianę. Usłyszałam jakiś hałasy dochodzące od naszych sąsiadów co okropnie mnie irytowało. Przewróciłam oczami i weszłam do środka gdzie Dix właśnie rozpakowywała swoje zakupy.
- Coś ty tu robiła? - spytała.
- To nie ja.. - mruknęłam.
- To kto? - dopytywała dalej.
- Nataniel.
- Wiesz co może znalazłby się ktoś kto by chciał ogarnąć nasz pokój za kasę? - spytała.
- Podoba mi się twój pomysł panno Jonsons. - pokiwałam głową przyznając jej racje.
Dziewczyna uśmiechnęła się i wzięła do ręki jeden z zeszytów. Wyrwała kartkę i napisała na niej:
- Wszystko w porządku Jade? - usłyszałam głos Tomlinsona.
- Umm.. tak. - jęknęłam i podeszłam do drzwi zamykając mu je przed nosem. Oparłam się o futrynę drzwi i odetchnęłam. Podeszłam do mojego płaszcza i wyjęłam z niego paczkę papierosów. Wyszłam na balkon i zapaliłam jednego. Na szczęście dym nikotynowy mnie uspokoił i po chwili normalnie funkcjonowałam. Usiadłam na balustradzie i zaczęłam patrzeć się ślepo w ścianę. Usłyszałam jakiś hałasy dochodzące od naszych sąsiadów co okropnie mnie irytowało. Przewróciłam oczami i weszłam do środka gdzie Dix właśnie rozpakowywała swoje zakupy.
- Coś ty tu robiła? - spytała.
- To nie ja.. - mruknęłam.
- To kto? - dopytywała dalej.
- Nataniel.
- Wiesz co może znalazłby się ktoś kto by chciał ogarnąć nasz pokój za kasę? - spytała.
- Podoba mi się twój pomysł panno Jonsons. - pokiwałam głową przyznając jej racje.
Dziewczyna uśmiechnęła się i wzięła do ręki jeden z zeszytów. Wyrwała kartkę i napisała na niej:
„Potrzebna sprzątaczka do pokoju numer 75. Pilnie!
Oczywiście odpowiednio wynagrodzimy tą ciężką pracę.
PS. Mile widziane osoby z wdziankiem sprzątaczki. :). xx.
Drew&Jade.”
Zaczęłam się śmiać czytając tą kartkę, a potem poszłam przywiesić ją na drzwi. Chichrałyśmy się jeszcze trochę dopóki w telewizji nie znalazłyśmy jakiegoś filmu.
Niespodziewanie ktoś zaczął pukać do naszych drzwi i to dosyć głośno.
- O nasza sprzątaczka przyszła. - odparła uśmiechając się szeroko Dix. Otworzyła drzwi, a w nich stał Smith trzymając naszą kartkę w rękach.
- Dyrektor? Nie spodziewałam się tego po panu. - skomentowałam.
- Milcz West. Oby dwie jesteście proszone do mojego gabinetu. Natychmiast! - krzyknął rzucając naszą kartką.
- Czego ten dziad znowu chce... - mruknęłam zakładając na nogi vansy.
- Jak myślisz? Pewnie dlatego, że jego kumpel Jonny leży skacowany w łóżku. - zaśmiała się.
Poszłyśmy śmiejąc się wniebogłosy kiedy dotarłyśmy na miejsce okazało się, że w gabinecie siedzi również piątka naszych "kochanych sąsiadów".
- Siadajcie. - warknął wskazując wzrokiem na wolne krzesła no tak oni siedzą na kanapie, a my na krzesłach, które ledwo się trzymają ale wiadomo dlaczego bo oni należą do najlepszych uczniów.
- Słucham? - powiedziała Dix zakładając nogę na nogę.
- Grzeczniej Jonsons. - skomentował.
- Co ja takiego zrobiłam? Ja pierdole.. - syknęła.
- Najpierw mam jedno pytanie. Jakim cudem na drzwiach waszego pokoju była kartka o sprzątaczkę? - spytał mierząc nas wzrokiem.
- Spokojnie na razie nikt się nie zgłosił. - odpowiedziałam puszczając mu oczko.
- West, bo za karę będziesz sprzątać każde pomieszczenie w tej szkole. - wrzasnął.
- Wracając do was wszystkich dzisiaj są kolejne zajęcia z samoobrony tylko dla małych dzieci, więc każde z was ma na nich być jako opiekunowie. - oznajmił.
Kolejny wieczór do dupy.. Żadne z nas nic już nie powiedziało dopóki Smith nie powiedział, że mamy zakaz szukania sprzątaczek. Zaczęłyśmy protestować, a ten dał nam jakieś wielkie książki, które zawierają wszystkie prawa uczniów i zakazy. Wzięłyśmy je i ustaliłyśmy, że Drew jest lepsza w tych zajęciach, a ja zajmę się szukaniem tego.
Przestudiowałam dopiero jedną książkę. W co ja się wpakowałam. Usłyszałam jak Drew mruczy coś pod nosem, że nienawidzi dzieci. Wstałam i podeszłam do niej przez co dziewczyna posłała mi krzywy uśmiech. Okazało się, że jedno dziecko ukradło jej buta. Przez co chciałam wybuchnąć śmiechem.
- Spróbuj tylko. - powiedziała pokazując mi swój palec.
- Spokojnie już idę. - zaśmiałam się i zaczęłam iść w stronę małego chłopca, który bawił się vansem.
- Cześć mały. - przywitałam się posyłając mu jak najszerszy uśmiech.
- Cześć Czarna czapeczko. - powiedział ukazując szparę gdzie powinny być jedynki.
- Możesz oddać buta mojej przyjaciółce? - spytałam kucając przed nim.
- Nie ma nic za darmo! - zaśmiał się w niebo głody.
- Hmm. Dam Ci lizaka. - odparłam.
- Niee chce autograf od Louisa. - powiedział szepcząc mi na ucho.
- Ale on nie jest żadną sławą. - zakpiłam.
- Oj głupiutka jesteś. - zaśmiał się. - Moja siostra nie chce mi załatwić, a widziałem go przedwczoraj w akcji był super! - krzyknął przez co lekko się skrzywiłam. - Ok! Idę, idę ale jak nie dotrzymasz mi obietnicy to Czarna czapeczka będzie zła. - pokiwałam głową na co chłopczyk pokazał kciuka do góry.
Wyrwałam z książki ostatnią stronę i skierowałam się do Tomlinsona. Chłopak bawił się z innymi w coś.
- Emm.. Louis?
- Tak? - spytał.
- Podpisz mi to. - dałam mu kartkę, na początku był oszołomiony, a potem podpisał. Podziękowałam mu skinieniem głowy i kiedy chciałam iść w stronę Dix okazało się, że Horan dał jej buta. Zagryzłam policzki od środka wciskając kartkę do kieszeni spodni. Wróciłam do szukania tego idiotycznego punktu. Nie ma bata musi to być.
Ziewnęłam zamykając kolejną książkę, chyba już z dziesiątą. Wzięłam łyka piwa, które przyniosła mi Drew właśnie, a propo niej to coraz lepiej jej idzie. Wzięłam następną książkę, która była zakurzona zaczęłam kichać, bo kurz dostał mi się do nosa.
- Na zdrowie. - usłyszałam nad sobą czyjś głos.
Zmarszczyłam nos powstrzymując kolejne kichnięcie. Spojrzałam na osobę, która perfidnie stała nade mną tworząc cień padający na książkę. Był to Tomlinson uśmiechał się szeroko jak to zawsze on. Nie zwracając na niego uwagi zaczęłam dalej szukać. Po chwili chłopak usiadł koło mnie i wlepił swój wzrok w książkę.
- Pomóc Ci w czymś? - spytałam podnosząc jedną brew do góry.
- To ja przyszedłem ci pomóc. - skomentował pokazując mi swój uśmiech numer dwa.
- Nie potrzebuje twojej pomocy. - syknęłam.
- Oj uwierz mi potrzebujesz. - odparł dotykając mojego nosa.
Spojrzałam się na niego zdezorientowana, a on tak po prostu siedział sobie i przeglądał kolejną książkę. Nie minęło nawet pięć minut i pokazał mi odpowiednie słowa których szukałam. Pieprzony dupek musi wszystko znaleźć szybciej?!
- Nie ma za co. - powiedział i odszedł zostawiając mnie zdezorientowaną.
Otrząsnęłam się i poszłam w stronę Drew, która uśmiechała się do Nialla. Kiedy byłam blisko posłałam jej pytające spojrzenie ale dziewczyna tylko machnęła ręką. Pokazałam jej to co znalazł Tomlinson, a dziewczyna od razu się uśmiechnęła. Skierowałyśmy się do wyjścia gdzie nagle drogę zagrodził nam Styles. Odkąd zobaczyłam go w samych bokserkach jest mi niedobrze. Uśmiechnął się do nas zalotnie przez co poczułam jak do mojego gardła podchodzi obiad. Chłopak dziwnym trafem nie chciał nas wypuścić. Droczył się z nami dosyć długo dopóki w drzwiach nie stanął Nick.
- O Harry. - powiedział świergoczącym głosem.
- W sumie to ja już lecę! - zawołał odchodząc szybko przez co na naszych twarzach pojawił się uśmieszek.
- Co zrobiłem nie tak? - spytał Tel.
- To, że się urodziłeś. - prychnęłam.
- Nadal jesteście złe?
- A, co ty do cholery myślisz wiesz co przez ciebie ciekło po moich policzkach?! Niee to się domyśl pieprzony palancie! - krzyknęła przez co wszyscy obecni na nas spojrzeli. W pewnym momencie podbiegł do nas ten dzieciak, który nie dotrzymał naszej obietnicy. Zaatakował Nicka w kolano przez co chłopak lekko się zachwiał. Dziecko zaczęło obkładać go swoimi małymi rączkami przez co zaczęłam się śmiać. Colins był tak zdezorientowany, że poszedł w innym kierunku lekko kuśtykając.
- Tommy uratował Czarną czapeczkę i Różowo włosom! - zaczął wesoło podskakiwać.
Mimo tego, że na początku byłam na niego zła, ukucnęłam przed nim, zdjęłam swoją czarną czapkę i założyłam ją mu na brązowe włoski. Chłopiec popatrzał na mnie swoimi wielkimi oczkami o kolorze brązowym i pocałował mnie w policzek, szepcząc ciche dziękuje.
- Czy ja się czy się zmieniasz? - spytała Dix.
- Nie. Zawsze miałam słabość do małych bohaterów. - zaśmiałam się.
W mgnieniu oka znalazłyśmy się w gabinecie tego irlandzkiego bufona i pokazałyśmy mu paragraf, który mówił, że szkoła nie opłaca pomocy domowych jednak uczniowie mogą bez problemu za swój własny koszt wynajmować takie osoby. Dyrektor na początku nie wiedział co powiedzieć ale potem wygonił nas z gabinetu. Przybiłyśmy sobie nawzajem piątki.
- To co teraz siostro? - spytała.
- Mam ochotę napić się czegoś mocniejszego. - odpowiedziałam uśmiechając się szeroko.
- Ok. Tylko chodź po pieniądze. - skomentowała.
Kiedy byłyśmy już pod drzwiami zobaczyłyśmy jak koło nich stoi Marcel.
- Czego tu szukasz skarbie? - spytałam.
- Jestem chętny na sprzątaczkę! - odparł z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Skoro tak to masz tą robotę. - oznajmiła Drew. - Zacznij od teraz. - powiedziała otwierając drzwi. Chłopak od razu wziął miotłę i wszedł do środka wszystko sprzątając, a ja pochwyciłam czapkę tym razem białą, i byłam gotowa do wyjścia.
- Jak myślisz? Pewnie dlatego, że jego kumpel Jonny leży skacowany w łóżku. - zaśmiała się.
Poszłyśmy śmiejąc się wniebogłosy kiedy dotarłyśmy na miejsce okazało się, że w gabinecie siedzi również piątka naszych "kochanych sąsiadów".
- Siadajcie. - warknął wskazując wzrokiem na wolne krzesła no tak oni siedzą na kanapie, a my na krzesłach, które ledwo się trzymają ale wiadomo dlaczego bo oni należą do najlepszych uczniów.
- Słucham? - powiedziała Dix zakładając nogę na nogę.
- Grzeczniej Jonsons. - skomentował.
- Co ja takiego zrobiłam? Ja pierdole.. - syknęła.
- Najpierw mam jedno pytanie. Jakim cudem na drzwiach waszego pokoju była kartka o sprzątaczkę? - spytał mierząc nas wzrokiem.
- Spokojnie na razie nikt się nie zgłosił. - odpowiedziałam puszczając mu oczko.
- West, bo za karę będziesz sprzątać każde pomieszczenie w tej szkole. - wrzasnął.
- Wracając do was wszystkich dzisiaj są kolejne zajęcia z samoobrony tylko dla małych dzieci, więc każde z was ma na nich być jako opiekunowie. - oznajmił.
Kolejny wieczór do dupy.. Żadne z nas nic już nie powiedziało dopóki Smith nie powiedział, że mamy zakaz szukania sprzątaczek. Zaczęłyśmy protestować, a ten dał nam jakieś wielkie książki, które zawierają wszystkie prawa uczniów i zakazy. Wzięłyśmy je i ustaliłyśmy, że Drew jest lepsza w tych zajęciach, a ja zajmę się szukaniem tego.
***
Przestudiowałam dopiero jedną książkę. W co ja się wpakowałam. Usłyszałam jak Drew mruczy coś pod nosem, że nienawidzi dzieci. Wstałam i podeszłam do niej przez co dziewczyna posłała mi krzywy uśmiech. Okazało się, że jedno dziecko ukradło jej buta. Przez co chciałam wybuchnąć śmiechem.
- Spróbuj tylko. - powiedziała pokazując mi swój palec.
- Spokojnie już idę. - zaśmiałam się i zaczęłam iść w stronę małego chłopca, który bawił się vansem.
- Cześć mały. - przywitałam się posyłając mu jak najszerszy uśmiech.
- Cześć Czarna czapeczko. - powiedział ukazując szparę gdzie powinny być jedynki.
- Możesz oddać buta mojej przyjaciółce? - spytałam kucając przed nim.
- Nie ma nic za darmo! - zaśmiał się w niebo głody.
- Hmm. Dam Ci lizaka. - odparłam.
- Niee chce autograf od Louisa. - powiedział szepcząc mi na ucho.
- Ale on nie jest żadną sławą. - zakpiłam.
- Oj głupiutka jesteś. - zaśmiał się. - Moja siostra nie chce mi załatwić, a widziałem go przedwczoraj w akcji był super! - krzyknął przez co lekko się skrzywiłam. - Ok! Idę, idę ale jak nie dotrzymasz mi obietnicy to Czarna czapeczka będzie zła. - pokiwałam głową na co chłopczyk pokazał kciuka do góry.
Wyrwałam z książki ostatnią stronę i skierowałam się do Tomlinsona. Chłopak bawił się z innymi w coś.
- Emm.. Louis?
- Tak? - spytał.
- Podpisz mi to. - dałam mu kartkę, na początku był oszołomiony, a potem podpisał. Podziękowałam mu skinieniem głowy i kiedy chciałam iść w stronę Dix okazało się, że Horan dał jej buta. Zagryzłam policzki od środka wciskając kartkę do kieszeni spodni. Wróciłam do szukania tego idiotycznego punktu. Nie ma bata musi to być.
***
Ziewnęłam zamykając kolejną książkę, chyba już z dziesiątą. Wzięłam łyka piwa, które przyniosła mi Drew właśnie, a propo niej to coraz lepiej jej idzie. Wzięłam następną książkę, która była zakurzona zaczęłam kichać, bo kurz dostał mi się do nosa.
- Na zdrowie. - usłyszałam nad sobą czyjś głos.
Zmarszczyłam nos powstrzymując kolejne kichnięcie. Spojrzałam na osobę, która perfidnie stała nade mną tworząc cień padający na książkę. Był to Tomlinson uśmiechał się szeroko jak to zawsze on. Nie zwracając na niego uwagi zaczęłam dalej szukać. Po chwili chłopak usiadł koło mnie i wlepił swój wzrok w książkę.
- Pomóc Ci w czymś? - spytałam podnosząc jedną brew do góry.
- To ja przyszedłem ci pomóc. - skomentował pokazując mi swój uśmiech numer dwa.
- Nie potrzebuje twojej pomocy. - syknęłam.
- Oj uwierz mi potrzebujesz. - odparł dotykając mojego nosa.
Spojrzałam się na niego zdezorientowana, a on tak po prostu siedział sobie i przeglądał kolejną książkę. Nie minęło nawet pięć minut i pokazał mi odpowiednie słowa których szukałam. Pieprzony dupek musi wszystko znaleźć szybciej?!
- Nie ma za co. - powiedział i odszedł zostawiając mnie zdezorientowaną.
Otrząsnęłam się i poszłam w stronę Drew, która uśmiechała się do Nialla. Kiedy byłam blisko posłałam jej pytające spojrzenie ale dziewczyna tylko machnęła ręką. Pokazałam jej to co znalazł Tomlinson, a dziewczyna od razu się uśmiechnęła. Skierowałyśmy się do wyjścia gdzie nagle drogę zagrodził nam Styles. Odkąd zobaczyłam go w samych bokserkach jest mi niedobrze. Uśmiechnął się do nas zalotnie przez co poczułam jak do mojego gardła podchodzi obiad. Chłopak dziwnym trafem nie chciał nas wypuścić. Droczył się z nami dosyć długo dopóki w drzwiach nie stanął Nick.
- O Harry. - powiedział świergoczącym głosem.
- W sumie to ja już lecę! - zawołał odchodząc szybko przez co na naszych twarzach pojawił się uśmieszek.
- Co zrobiłem nie tak? - spytał Tel.
- To, że się urodziłeś. - prychnęłam.
- Nadal jesteście złe?
- A, co ty do cholery myślisz wiesz co przez ciebie ciekło po moich policzkach?! Niee to się domyśl pieprzony palancie! - krzyknęła przez co wszyscy obecni na nas spojrzeli. W pewnym momencie podbiegł do nas ten dzieciak, który nie dotrzymał naszej obietnicy. Zaatakował Nicka w kolano przez co chłopak lekko się zachwiał. Dziecko zaczęło obkładać go swoimi małymi rączkami przez co zaczęłam się śmiać. Colins był tak zdezorientowany, że poszedł w innym kierunku lekko kuśtykając.
- Tommy uratował Czarną czapeczkę i Różowo włosom! - zaczął wesoło podskakiwać.
Mimo tego, że na początku byłam na niego zła, ukucnęłam przed nim, zdjęłam swoją czarną czapkę i założyłam ją mu na brązowe włoski. Chłopiec popatrzał na mnie swoimi wielkimi oczkami o kolorze brązowym i pocałował mnie w policzek, szepcząc ciche dziękuje.
- Czy ja się czy się zmieniasz? - spytała Dix.
- Nie. Zawsze miałam słabość do małych bohaterów. - zaśmiałam się.
W mgnieniu oka znalazłyśmy się w gabinecie tego irlandzkiego bufona i pokazałyśmy mu paragraf, który mówił, że szkoła nie opłaca pomocy domowych jednak uczniowie mogą bez problemu za swój własny koszt wynajmować takie osoby. Dyrektor na początku nie wiedział co powiedzieć ale potem wygonił nas z gabinetu. Przybiłyśmy sobie nawzajem piątki.
- To co teraz siostro? - spytała.
- Mam ochotę napić się czegoś mocniejszego. - odpowiedziałam uśmiechając się szeroko.
- Ok. Tylko chodź po pieniądze. - skomentowała.
Kiedy byłyśmy już pod drzwiami zobaczyłyśmy jak koło nich stoi Marcel.
- Czego tu szukasz skarbie? - spytałam.
- Jestem chętny na sprzątaczkę! - odparł z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Skoro tak to masz tą robotę. - oznajmiła Drew. - Zacznij od teraz. - powiedziała otwierając drzwi. Chłopak od razu wziął miotłę i wszedł do środka wszystko sprzątając, a ja pochwyciłam czapkę tym razem białą, i byłam gotowa do wyjścia.
***
Podszedł do nas kelner wręczając kolejną porcję butelki wódki. Śmiałyśmy się jak najgłośniej potrafiłyśmy nawet do końca nie wiedziałyśmy z czego się w ogóle śmiejemy. Nagle w kącie klubu zobaczyłam siedzących Nicka i Nataniela. Zmarszczyłam przez to brwi i szturchnęłam Drew pokazując jej ich.
- Idziemy do nich? - wybełkotała.
- Nie ja to bym już poszła do domu. - odparłam ledwo patrząc na oczy.
- Nie kiepski pomysł. - przyznała.
I poszłyśmy w stronę wyjścia chociaż ledwo ale jakoś nam się udało. Teraz jeszcze przyszła dość długa droga do przejścia.
***
Louis' POV.:
Szliśmy właśnie z chłopakami z treningu te dzieciaki na prawdę są szalone. Nareszcie czułem się jak wśród swoich. Najbardziej do gustu przypadł mi Tommy, którego było pełno wszędzie. Potem było jeszcze gorzej kiedy dostał czapkę od Jade. Zaczął mówić, że jak zobaczy ją drugi raz to ożeni się z nią, będą razem budować forty z pościeli, krzeseł i poduszek w których zamieszkają będą mieć stado kotków i będą codziennie jeść na śniadanie lodu o smaku karmelu. Chyba najpierw będzie musiał zapytać mnie o zgodę. Eh.. Tommo co ty sobie wyobrażasz.
- Ziemia do Lou. - pomachał mi ręką przed nosem Zayn.
- Hmm? - zamruczałem.
- Masz klucze do pokoju? - spytał.
- Nie przecież Harry zamykał drzwi. - oznajmiłem.
- No i na to wychodzi, że je zgubił. - skomentował Liam mierząc je wzrokiem.
- Ej.. to wcale nie moja wina! - zawołał broniąc się.
- A czyja? - parsknął śmiechem Zayn.
- Może zapukamy do dziewczyn i by nas tak szybko przepuściły przez ich balkon? - zaproponował Niall.
- Wątpię w to ale zawsze można spróbować. - skomentował Liam.
Zaczęliśmy pukać do ich drzwi, a za chwilę dało się usłyszeć jakieś hałasy. Po chwili drzwi otworzył nam no.. Marcel? Był w samych bokserkach przez co miałem ochotę zaśmiać się głośno chociaż się powstrzymałem gorzej było z Harrym bo on zaśmiał się.
- yy.. Są może Drew i Jade? - spytał Liam.
- Niee. - odpowiedział poprawiając swoje wielkie okulary.Nagle koło nas stanął Colins razem z tym swoim koleżką.
- Marcel do kurwy nędzy co ty robisz?! - wrzasnął na niego.
- Zamknij się bo Jade śpi. - odezwała się Drew która jednym słowem wyglądała okropnie.
- Serio! - krzyknął Nataniel. - Temu.. - zmierzył wzrokiem Marcel.. - czemuś pozwalacie spać w jednym pokoju, a nas wypieprzacie! - krzyknął.
Spojrzała na niego przymrużając oczy, a potem na brata Nicka, zrobiła wielkie oczy i powiedziała, że jak zaraz się nie ubierze to straci robotę. Chłopak wyleciał jak z procy z mieszkania i przeprosił, a potem powiedział, że przyjdzie jutro. Tym razem wzrok przeniosła na naszą piątkę.
- Co to zebranie jakieś? - parsknęła.
- Zgubiliśmy klucze do pokoju i mamy małą prośbę. Chcieliśmy przejść przez wasz balkon do naszego pokoju. - odezwał się Liam.
- Dobra, dobra ale szybko jak któreś z was mi ją obudzi to obedrę ze skóry i spale żywcem razem z tymi dwoma głąbami. - kiwnęła głową na Nicka.
Zgodziliśmy się, szybko i cicho zaczęliśmy wchodzić do mieszkania gdzie było czysto. Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu Jade spała jak baranek. Uśmiechnąłem się na ten widok, a już za chwilę nas nie było.
Po prostu cuuuuudo *_*
OdpowiedzUsuńPiszcie dalej, bo nie wytrzymam !!
Pozdrawiam ;)
Genialne! ♥ Dobrze tak Nickowi. :D Dobrze, że Louis wszedł w porę do pokoju, bo nie wiadomo co by mogło się stać. x.x Tommy jest taki słodki tym swoim zachowaniem. :D Mam nadzieję, że dostane zaproszenie na ślub jego i Jade xd Louis będzie miał konkurencję. Kiedy Louis dotknął nosa Lilo to było takie jdhhjhs.. i na końcu że śpi jak baranek. :* Haha. Niall jako książę z bajki oddaje buta księżniczce ^^
OdpowiedzUsuńDziękuje za dedykację. ♥
Pozdrawiam!
Kinia. ♥
Wow! Haha komentarz powyżej z Niallem i Drew jako książę i księżniczka rządzi. :3 Tommy to takie słodkie dziecko. Od razu kiedy przeczytałam z nim część to na twarzy pojawił mi się jeszcze większy uśmiech. Uratował Drew i Jade *-*
OdpowiedzUsuńPatii ♥