sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 15 | Jade |

Skończyłam czytać tą beznadziejną gazetę którą przyniósł ze sobą Nick. Spojrzałam na Drew, patrzała się na sufit przez co dźgnęłam ją w brzuch przez co się zaśmiała. Obejrzałam się słysząc na korytarzu czyjeś kroki. Niespodziewanie dostałam poduszką od przyjaciółki. Chwyciłam za swoją, a za chwilę zaczęłyśmy się bić na poduszki. Wszędzie latały pierze przez co zaczęłyśmy się jeszcze głośno śmiać. Nagle ktoś otworzył nasze drzwi, a za chwilę pojawił się Nataniel. 
- No to mi się podoba. - pokiwał głową puszczając oczko do Drew?! Chyba mnie coś ominęło. Spojrzałam na dziewczynę która zaczerwieniła się.
- Zapomniałem zabrać telefonu. - oznajmił biorąc przedmiot ze stolika i zwrócił się do drzwi. - Do zobaczenia dziewczyny.
- Idę zapalić. - skomentowała dziewczyna na co kiwnęłam głową.
Sięgnęłam po telefon, który odezwał się. Przejechałam palcem, żeby go odblokować okazało się, że wiadomość była od nieznajomego. Zmarszczyłam brwi, zwilżyłam dolną wargę.. mam nadzieję, że to nie ten jebany Oscar. Otworzyłam wiadomość i to co zobaczyłam było cholernie dziwne... zobaczyłam ememesa, który zawierał zdjęcie jak jedna z tych trzech blondyneczek i chyba nawet ta, która napiła się mojej kawy. Przytulała się do Tomlinsona, a nawet siedziała mu na kolanach i całowała go po szyi.
- Co to kurwa ma być! - zawołałam oburzona przez co od razu do pokoju wbiegła Dix.
- Co się dzie.. - nie dokończyła, bo wcisnęłam jej komórkę do kieszeni.
- Niech tylko spotkam Tomlinsona to nakopie mu do tego tyłka! - warknęłam chodząc nerwowo po pokoju.
- Zazdrosna o niego jesteś? - spytała przez co wzięłam poduszkę i rzuciłam w nią.
- Tak! - krzyknęłam sarkastycznie. - Mam to gdzieś z kim się umawia, z kim chodzi do łóżka, z kim rozmawia. Wszystko mam to w dupie tylko, żeby się ode mnie odpierdolił. - wołałam jak jakaś wariatka.
- Oj daj już spokój. - podeszłam do mnie Drew mocno mnie przytulając. - Ta cała czwórka to totalne debile. - powiedziała, a ja zmarszczyłam brwi słysząc tylko „czwórka”.
- No co muszę mówić dobrze o ojcu Vincenta. - zaśmiała się, a ja zaraz za nią.
- Wiesz co chyba trzeba będzie zawołać Marcela jutro. - oznajmiłam rozglądając się wokół siebie.
- Masz racje. 
 Zaczęłyśmy się powoli szykować do spania.

***

Przetarłam powieki czując zapach świeżo pachnącej kawy. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wygrzebałam się z łóżka zobaczyłam, że przy stoliku stoi jakiś gość w samych bokserkach. Z tego co wczoraj sobie przypominam to chyba, aż tyle nie wypiłam, żeby umawiać się z jakimś kolesiem. Spojrzałam na łóżko Drew. Dziewczyna spała wtulona w poduszkę przez co na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 
- W końcu wstałaś. - usłyszałam głos należący do Nicka?!  
- Co do cholery. Czemu parzysz kawę w samych bokserkach? - zapytałam lekko zdenerwowana. 
- To już nie można zrobić kawy swoim ukochanym przyjaciółką! - zawołał oburzony przez co wstałam. 
Ubrałam kapcie na nogi i zaczęłam go wywalać z pokoju chociaż chłopak od czasu do czasu stawiał opory, ale jakoś mi się udało. Na korytarzu akurat wtedy była cała piątka. 
- O patrz! W końcu ktoś kto ma tyle samo mózgu co ty. - zakpiłam uśmiechając się sztucznie ukazując swoje zęby. - A tak à propos to powinieneś się umyć. - oznajmiłam marszcząc nos. 
- Alee.. - zaczął. 
Nie słyszałam reszty, bo weszłam na chwilę z powrotem do pokoju i zabrałam ze sobą kubki z ciepłym napojem. Wręczyłam mu je do ręki. O dziwo przygłupy tam jeszcze stały. 
- Podziel się z nimi. Tomlinson mam prośbę. Skoro świetnie się bawisz i chcesz się z kimś tym podzielić to wstaw to na twittera czy facebooka, a nie zaśmiecasz mi skrzynkę twoim migdaleniem się z tą tandetną blondynką. - uśmiechnęłam się również sztucznie i zamknęłam drzwi z głośnym trzaskiem. 
Zobaczyłam, że Drew rozczesuje swoje mokre włosy. 
- Świetnie siostrzyczko. - skomentowała uśmiechając się do mnie i przy tym ruszają brwiami. 
- Cicho. - podeszłam do niej kopiąc ją w tyłek. 
- Jakieś wieści od rodziców? - spytałam na co dziewczyna pokiwała przecząco głową. Odetchnęłam podchodząc do szafy, aby wyjąć nowe ciuchy na dzisiaj. Zdecydowałam się na czerwoną koszulę w kratkę, czarne rurki, czapkę tego samego rozmiaru oraz czarno-czerwone martensy. Przygotowanie do szkoły zajęło nam jakieś półgodziny przez co było już wiadome, że się spóźnimy. Nawet może i lepiej, bo pierwsza matma, aż mnie ciarki przechodzą. 
- Gotowa na kolejne zboczenie gadanie Cooka? - spytała Drew naciskając powoli klamkę. 
- Niestety. - odparłam robiąc dzióbka ustami. 
- Wyglądasz jak Veroncia. - parsknęła śmiechem przyjaciółka. 
- No oczywiście Jonsons i West! - usłyszałyśmy donośny głos Smitha, więc szybko wleciałyśmy do klasy gdzie od razu wzrok wszystkich powędrował na nas. Eh... kolejna łączona lekcja. 
- Która z was chętna do tablicy? - spytał matematyk. 
Zmarszczyłam oczy obserwując go bacznie kiedy do klasy wlazł dyrektor. 
- Pan Harvey jest bardzo chętny! - zawołała Dix ciągnąc mnie do ostatniej ławki. 
- Stop! - krzyknął dyrektor przez co stanęłyśmy nieruchomo. 
- Ja siedzę tam. Dzisiaj przyszedłem przyjrzeć się waszej pracy na lekcji. - oznajmił przez co zacisnęłam pieści. 
- Usiądźcie gdziekolwiek. - powiedział na odchodne Cook. 
Rozejrzałyśmy się po klasie okazało się, że nie ma żadnych wolnych podwójnych ławek i zostały tylko dwa wolne miejsca obok Tomlinsona oraz Colinsa. Spojrzałyśmy na siebie obie, a za chwilę rzuciłyśmy się na miejsce obok Nicka. Niestety przegrałam byłam zmuszona usiąść koło tego niedorozwiniętego idioty, który zaczął się szczerzyć jak osioł. 
- Witaj księżniczko. - szepnął przez co przeszły mnie dreszcze. 
- Nie mam blond włosów. - mruknęłam tupiąc nerwowo nogą. - I nie wkładam sobie silikonów do stanika. 
- Jak zwykle robicie hałas. - warknął zboczony matematyk. - Macie szczęście, że wtedy jak chłopcy mnie poinformowali o tym, że zachowujecie się jak prosięta to miałem dobry dzień. 
- Pieprzone kapusie. - odchrząknął Nick. 

***

Lekcja matematyki była jeszcze bardziej wnerwiająca niż do tej pory, bo Cook ciągle się popisywał przed swoim koleżką. Razem z Drew postanowiłyśmy iść sobie coś kupić do sklepiku szkolnego. Na przerwie było dosyć tłoczno przez co każdego musiałyśmy odpychać łokciami, ale w końcu nam się jakoś dostać do sklepiku gdzie nie było, aż takiej długiej kolejki. 
- Zaczekam tu na ciebie. - odparłam opierając się o ścianę. 
 Kiwnęła tylko głową, a ja zaczęłam rozglądać się bardzo dokładnie po korytarzu. Jak zwykle zobaczyłam piąteczkę moich ulubionych uczniów tej szkoły. Przecież ta szkoła chyba nie jest taka mała nie? Każdy z nich ustawił się do kolejki oprócz wkurwiającego Tomlinsona, który oparł się o ścianę tuż obok mnie. 
- O co ci chodziło z tym blondem? - spytał. 
- Nie gadam z kablami. - prychnęłam nakładając swoją czapkę bardziej na uszy. 
- Musieliśmy się uczyć na ważny test z chemii. - zaczął się tłumaczyć. 
- Jasne. Nie wierzę. - warknęłam przez co chłopak niebezpiecznie się do mnie przybliżył. 
- Musisz Jade. Inaczej sam będę musiał cię jakoś przekonać. - szepnął mi na ucho dotykając jego płatek swoimi ustami, a potem poszedł. Cholerny dupek. Ugh. Już mówiłam, że bardzo nienawidzę? Na szczęście za chwilę pojawiła się Drew. Wręczyła mi paczkę chipsów do ręki, a za chwilę rozległ się dźwięk dzwonka. Przynajmniej byłyśmy dobrze przygotowane na lekcję angielskiego. 
Reszta lekcji była w miarę normalne i do zniesienia. Jednak biedny Colins nie wytrzymał nawet do trzeciej lekcji. Za pewne poszedł do swojego najlepszego przyjaciela, a zarazem jedynego. Po lekcjach prędko znalazłyśmy się w pokoju. Rodzice Dix do tej pory się nie odzywali i nie dało się do nich dzwonić. Usiadłam na podłodze obok łóżka, wyjęłam z kieszeni papierosa i zapaliłam. 
- Czego Tomlinson znowu chciał od ciebie? - spytała Drew. 
- Wkurwić mnie. - powiedziałam wydmuchując dym z ust. 
- Co robimy? - spytała zmieniając temat. 
- Może pooglądamy jakiś film. - zaproponowałam, a za chwilę dziewczyna pokiwała głową. 
Zdecydowałyśmy się na Kac Vegas mimo tego, że widziałyśmy już chyba to ze sto razy, ale lekko mówiąc uwielbiamy ten film. 
W naszym pokoju co chwila roznosił się głośny i nie opanowany śmiech. W sumie to powinnyśmy się uczyć na test z matmy, ale mam to gdzieś podobnie jak Drew. Mogą nawet mnie wywalić z tej szkoły płakać na pewno nie będę. Ktoś zaczął leciutko pukać w drzwi, przewróciłam oczami nagle pukanie ustało. Ruszyłam lekko ramionami, a Drew machnęła ręką. Po jakiś pięciu minutach znów zaczął ktoś pukać. 
- Co do cholery! - krzyknęła Dix. 
Wstałam podchodząc do drzwi i otworzyłam je. Moim oczom ukazał się Tommy, który siedział skulony pod ścianą, która stała na przeciwko i chyba płakał. Podeszłam do niego i ukucnęłam przy nim unosząc jego małą bródkę do góry. Chłopczyk był cały zapłakany, a kiedy zobaczył, że to ja rzucił mi się na szyję mocno mnie obejmując. 
- Co się stało mały? - spytałam cicho. 
- Siostra.. - nie dokończył, bo znów zaczął płakać. 
 - Cichutko. - zaczęłam go uspokajać, wzięłam go na ręce i zaniosłam do pokoju. Dałam sygnał Drew, żeby wyłączyła telewizor. Kiwnęła głową, a potem poszła na balkon. Usadowiłam go na moim łóżku i kucnęłam przy nim. 
- Teraz mów. - rozkazałam smyrając go w policzek. 
Chłopczyk uroczo zachichotał ukazując swoje ubytki w zębach, a potem jeszcze raz objął mnie swoimi małymi rączkami. Pocałowałam go we włoski. 
- Siostra mnie zostawiła. - powiedział. 
- Ale jak to? - spytałam. 
- Bo miała jakąś próbę.. do cheeerr.. - odpowiedział plątając się przy ostatnim słówku. 
- Do pomponiar. - skomentowałam uśmiechając się do niego. Zaczął machać nóżkami wesoło powtarzając ciągle pomponiara. Zaśmiałam się. 
- Jak masz na nazwisko? - spytałam wstając, wzięłam swój zeszyt z angielskiego oraz długopis podałam mu. 
- White. - odparł. 
- Dobrze. Masz tu zeszyt i długopis. Zostaniesz teraz z Drew, a ja za chwilę powinnam wrócić. - skomentowałam zakładając na nogi czarne vansy. Wyszłam na balkon mówiąc przyjaciółce, że na chwilę wychodzę i ma się zaopiekować Tommy'm. 
- Ale.. - zaczęła. 
- On porysuje sobie tylko wystarczy, że będziesz na niego od czasu do czasu patrzeć. 
Kiwnęła głową, a ja wyszłam na korytarz. Muszę znaleźć tą sukę co ona sobie w ogóle myśli. Trzeba być na prawdę tępym, żeby zostawić takiego małego chłopczyka w takiej wielkiej szkole. Idąc przez korytarz słyszałam już te durnowate okrzyki, które zawsze wydawały z siebie te idiotki dopingując piłkarzom. Korytarz przeszłam dość szybko teraz zostało wyjść na dwór i pójść w stronę sali gimnastycznej. Przechodziłam właśnie koło muru gdzie było nasze byłe miejsce do palenia. Zobaczyłam tam Malika, który trzymał w ustach papierosa i malował coś na murze. 
- Jeszcze tego nie skończyłeś. - zakpiłam przez co chłopak zacisnął wolną rękę w pięść. 
Zaśmiałam się, a potem poszłam szybszym krokiem, żeby jak najszybciej dopaść tą idiotkę. Popchnęłam wielkie drzwi zobaczyłam jak na boisku za piłka latają chłopaki. Spojrzałam na lewo i od razu zobaczyłam te żałosne idiotki z silikonem zamiast mózgu. Odetchnęłam i podeszłam do nich. 
- Przepraszam. - powiedziałam grzecznie, ale kiedy żadna nie była łaskawa, żeby mi odpowiedzieć uśmiechnęłam się sztucznie. - Do kurwy nędzy, która to panna White? - wrzasnęłam, że chyba każdy mnie słyszał.
- Ja, a co? - spytała drżącym głosem przez co poczułam satysfakcję.
- Jesteś tak pojebana czy tylko udajesz? - parsknęłam patrząc się na nią.
- O co ci chodzi?
- Pytam się jak można zostawić swojego brata. Masz szczęście, że mnie znalazł. - oznajmiłam tupiąc nerwowo nogą.
- Och. Chodzi ci o tego małego grzdyla. Nie potrzebny mi on. - parsknęła.
- Trzymajcie mnie bo zaraz nie wytrzymam. - zawołałam starając się jej nie uderzyć.
Niespodziewanie poczułam jak ktoś mnie objął uniemożliwiając mi jakiekolwiek ruchy. Odwróciłam lekko głowę, żeby zobaczyć kim jest osobnik. Okazało się, że był to Tomlinson. Myślałam, że to zaraz jemu porządnie przywalę. Do mojego nosa dobiegła mieszanka potu oraz jakiegoś dezodorantu, który miał na prawdę ładny zapach.
- Puść mnie. - warknęłam.
- Kazałaś się trzymać. - odparł nadzwyczajnej w świecie.
- Tak, ale teraz możesz mnie puścić, bo z chęcią wyładuje się na tej idiotce. - syknęłam patrząc się na nią.
- Dobra. Już go zabieram. - powiedziała od niechcenia, ale za pewne również bojąc się o tą swoją niezwykle idealną twarz. Czujecie ten sarkazm. 
- Masz tylko dziesięć minut inaczej osobiście odprowadzę go do domu i ładnie opowiem twojej mamuśce o tym jak go potraktowałaś. - uśmiechając się sztucznie, a potem zaczęłam wierzgać nogami, żeby ten przygłup mnie puścił. Po ciężkich trudach udało mi się, ale "biedactwo" tak mocno dostał w kolano, że runął na podłogę, a z jego ust wydał się jęk.
- Masz za karę. - odpowiedziałam odchodząc.

#
Prosimy o głosowanie w ankiecie ;3 Pozdrawiamy gorąco ♥

8 komentarzy:

  1. rozdział genialny uwielbiam Lou i Jade tak samo jak Drew i Nialla ♥ czekam na nexta weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział Boski! Lou&Lilo Niall&Drew <333

    OdpowiedzUsuń
  3. A
    M
    A
    Z
    I
    N
    G
    *
    L
    O
    V
    E
    *
    T
    H
    I
    S
    *
    B
    L
    O
    G
    *
    !! <3333

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :) Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. <3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział ♥ Ten komentarz może być trochę, krótki, ponieważ nie mam zbytnio czasu za dużo nauki, ;/ Louis dostał za karę w kolano *-* Biedactwo. Widzę, że coraz bardziej jest śmiały co do Jade! I o to chodzi. ;3 kolejny raz pojawił się słodki Tommy ;D Już nie mogę się doczekać weekandu. :3 Niestety bohaterów też raczej mi się nie uda podpytać ;/
    Pozdrawiam gorąco! ♥
    Kinia. xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, zobaczyłam waszego bloga na spisie i od razu musiałam zajrzeć. A co do rozdziału bardzo fajny, z resztą jak wszystkie :3 Biedny Lou, ale teraz będzie chyba już na dobre pamiętał że Jade jest agresywna. Umm, też nie lubię takich słodkich blondynek, wkurzają -.- To było chamskie, gdy zostawiła małego Tommego. Hahah rozwalił mnie ten tekst: „pokiwał głową puszczając oczko do Drew?! ” To brzmi trochę jakby Lilo była zazdrosna. Lolz ;d
    Pozdrawiam Black Angel ♥

    OdpowiedzUsuń