Nacisnęłam klamkę i zobaczyłam w nich jakąś blondynę, w stroju cheerleaderki.
-Burdel, to obok- oznajmiłam zamykając drzwi.
Jednak ona szybko zatrzymała je swoją nogą.
-Ja po małego gnojka- mruknęła.
Zmarszczyłam brwi, wyszłam z naszego pokoju i zamknęłam drzwi. Zbliżyłam się do tej idiotki.
-Zgnoić to ja zaraz mogę ci życie- powiedziałam łapiąc ją za ramie-więc uważaj.
Puściłam ją i poszłam po dziecko.
-Twoja siostra przyszła-poinformowałam go, na co on zrobił wielkie oczy.
-Nigdzie nie pójdę- stwierdził wracając do rysowania.
Uniosłam brwi do góry.
-A to dlatego?- zapytałam.
-Muszę się na początku pożegnać z Jade- oznajmił pokazując swoje idealnie białe zęby.
Westchnęłam lekko, i już miałam do niej zadzwonić, żeby przyszła, ale niespodziewanie pojawiła się w drzwiach. Chłopiec od razu rzucił się jej w ramiona.
-Papapa!- wołał machając nam na pożegnanie i po chwili znikł ze swoją 'super' siostrą.
Postanowiłyśmy pójść coś zjeść,kiedy mijałyśmy drzwi naszych, także 'super' sąsiadów, zauważyłam że na nich wisi jakaś kartka. Bez najmniejszego zastanowienia, podeszłam i zerwałam kartkę. Po kilku sekundach obok mnie pojawiła się przyjaciółka. Na kartce było napisane drukowanymi literkami:
„Tutaj mieszka przygłup Louis, zobaczysz to ja zdobędę jej serce! Ona woli niższych i słodszych! Tommy <['']”. Od razu na naszych twarzach pojawił się wielki uśmiech, dziewczyna wzięła ode mnie kartkę i przywiesiła ją z powrotem.
***
Stwierdziłyśmy, że najlepiej by było, abyśmy poszły do Starsbucka. Oczywiście nie obyło się bez kolejek.
Ustawiłyśmy się na końcu.
Ludzie bardzo wolno się poruszali, znudzone zaczęłyśmy gadać o różnych piosenkach.
Nagle ktoś zaczął pukać w szybę, odwróciłyśmy się zaskoczone. Okazało się, że byli to Nick i Nataniel. Przewróciłyśmy oczami. Chłopacy zaczęli kiwać rękami abyśmy do nich poszły.
Jade wyszła z kolejki i skierowała się w stronę drzwi. Westchnęłam lekko i także poszłam za nią.
-No nareszcie-mruknął Nick szukając gorączkowo czegoś w kieszeni.
-A co wam się tak śpieszy?- zapytała Jade unosząc jedną brew do góry.
Oboje spojrzeli na siebie i zrobili tajemnicze miny.
-Dzisiaj otwierają ten nowy klub- oznajmił Nataniel podając Telowi zapalniczkę.
-A może my nie mamy ochotę iść z wami?- mruknęła Lilo.
-Och, oczywiście że macie- stwierdził Nat- co nie Drew?
Wzruszyłam lekko ramionami. Po incydencie, strasznie mi się teraz dziwnie z nim rozmawia.
Niespodziewanie poczułam jak coś mi drga w kieszeni. Od razu sięgnęłam po telefon. Odebrałam bez spoglądania kto to.
-Halo?
-Dobry wieczór Drew.
Kiedy usłyszałam głos mojej mamy moje usta automatycznie się otwarły.
-Co zaskoczona?
-Ymmm, n-ie
-Wiesz Drew że matka wszystko wie? Nie martw się, dzwonię tylko po to, by poinformować cię, że jutro przyjeżdżamy z ojcem. Do zobaczenia.
Nadal zaszokowana schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Spojrzałam na moich przyjaciół, którzy bacznie mi się przyglądają.
-Rodzice przyjeżdżają.
Ludzie bardzo wolno się poruszali, znudzone zaczęłyśmy gadać o różnych piosenkach.
Nagle ktoś zaczął pukać w szybę, odwróciłyśmy się zaskoczone. Okazało się, że byli to Nick i Nataniel. Przewróciłyśmy oczami. Chłopacy zaczęli kiwać rękami abyśmy do nich poszły.
Jade wyszła z kolejki i skierowała się w stronę drzwi. Westchnęłam lekko i także poszłam za nią.
-No nareszcie-mruknął Nick szukając gorączkowo czegoś w kieszeni.
-A co wam się tak śpieszy?- zapytała Jade unosząc jedną brew do góry.
Oboje spojrzeli na siebie i zrobili tajemnicze miny.
-Dzisiaj otwierają ten nowy klub- oznajmił Nataniel podając Telowi zapalniczkę.
-A może my nie mamy ochotę iść z wami?- mruknęła Lilo.
-Och, oczywiście że macie- stwierdził Nat- co nie Drew?
Wzruszyłam lekko ramionami. Po incydencie, strasznie mi się teraz dziwnie z nim rozmawia.
Niespodziewanie poczułam jak coś mi drga w kieszeni. Od razu sięgnęłam po telefon. Odebrałam bez spoglądania kto to.
-Halo?
-Dobry wieczór Drew.
Kiedy usłyszałam głos mojej mamy moje usta automatycznie się otwarły.
-Co zaskoczona?
-Ymmm, n-ie
-Wiesz Drew że matka wszystko wie? Nie martw się, dzwonię tylko po to, by poinformować cię, że jutro przyjeżdżamy z ojcem. Do zobaczenia.
Nadal zaszokowana schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Spojrzałam na moich przyjaciół, którzy bacznie mi się przyglądają.
-Rodzice przyjeżdżają.
***
Razem z Jade, od razu poszłyśmy do szkoły, po Marcela. Przecież musi posprzątać ten bałagan. Oczywiście Nick i Natalniel nic sobie z tego nie zrobili.
Na szczęście kujon od razu wziął się do pracy, a my odetchnęłyśmy z ulgą.
-W takim razie idziemy do mnie- oznajmił Tel ruszając w stronę drzwi.
-A nie lepiej się przejść?- powiedziałam cicho, momentalnie wszyscy spojrzeli na mnie- bo coś mi się nie widzi siedzieć w burdelu Nicka.
Oczywiście Colins oczywiście zrobił obrażoną minę i teraz naprawdę wyglądał jak gej.
Pokiwałam głową i skierowałam się do drzwi. Otworzyłam je i znalazłam się na korytarzu, spuściłam głowę i ruszyłam prosto przed siebie.
Niespodziewanie poczułam, jak przypadkowo wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Horana.
-Przepraszam- jęknęłam. Miałam już go wyminąć, kiedy niespodziewanie złapał mnie za rękę.
-Możemy pogadać?- zapytał łagodnie- proszę, Drew.
Już miałam się zgodzić, ale szybko się powstrzymałam.
-Nie-mruknęłam- zdecydowanie, nie.
Wyrwałam swoją rękę, po czym wyminęłam go zręcznie. Niespodziewanie usłyszałam jak ktoś mnie woła, jednak ten głos był niewyraźny i stłumiony. Moje powieki stały się ciężkie, więc je zamknęłam. Jednak to jeszcze bardziej pogorszyło sytuację, zaczęło mi się kręcić w głowie. Po chwili czułam już tylko jak upadam. A potem wszystko zniknęło...
-Mamo, powiedz co mi jest-powiedziałam cicho-proszę.
Kobieta westchnęła ciężko.
-Wiem kochanie, że to dla ciebie ciężki okres, buntujesz się, pewnie przeżywasz liczne miłości- zatrzymała się na chwilę- ale to nie może odbijać się na twoim zdrowiu, bo one jest najważniejsze.
-Powiesz mi w końcu co mi jest?- zapytałam nieco głośniej ale od razu obróciło się to przeciw mnie, ponieważ poczułam niesamowity ból w płucach.
-Na razie to chwilowe osłabienie...- powiedziała, ale nie dane jej było dokończyć.
-W takim razie nic mi nie jest-oznajmiłam.
-Tak, ale chciałabym, abyś przyjęła sobie moje słowa do serca.
Niespodziewanie ogarnęła mnie złość. Przyjeżdżają sobie tak, nagle i chcą zmieniać moje życie, właściwie to nasze życie, bo moje i Jade. Przez ponad rok się nie odzywali! W ciągu kilku sekund ogarnęła mnie niesamowita złość.
-Wyjdź- syknęłam przez zęby.
Kobieta była widocznie zaskoczona.
-No na co czekasz?! Wracaj sobie do Los Angeles!- zawołałam.
Po chwili rozległo się głośne trzaśnięcie drzwiami.
Myślą sobie, że jeśli przyślą pieniądze raz w miesiącu, będzie wspaniale. Niektórzy ludzie nie powinni być rodzicami!
Wstałam z miękkiego łóżka i zaczęłam się ubierać w swoje cichy. Po chwili ktoś nacisnął klamkę, obróciłam się i zobaczyłam Lilo, widocznie zdziwioną.
-Zadzwoń do Nicka i Nataniela- mruknęłam zakładając dżinsy- mogę po nas przyjechać.
Dziewczyna pokiwała głową i sięgnęła po telefon do kieszeni.
Po kilkunastu minutach stałyśmy już razem przy recepcji, składając wypis na żądanie.
Kiedy wyszłyśmy na dwór, do moich płuc napłynęło świeże rześkie powietrze. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Colinsa i Streeta stojących przy białym ferrari 458 italia.
-Ukradliście?-zapytałam kiedy byłyśmy już obok nich.
-Jak możesz! Zarobiliśmy na nie ciężką pracą!- zawołał oburzony Tel.
-Taa jasne- zakpiła Lilo uśmiechając się lekko.
-Mogliśmy po was w ogóle nie przyjeżdżać- stwierdził Nat- no dobra, jedziemy.
Po jakiś 30 minutach byliśmy pod szkołą, oczywiście nie obyło się bez popisów Nataniela.
Chłopak zaparkował auto i wszyscy wyszliśmy na pargking. Razem z Jade miałyśmy już iść do budynku, jednak szatyn nas zatrzymał.
-Drew?- zapytał, razem z Lilo obróciłyśmy się- możemy pogadać?
Jego pytanie na prawdę mnie zaskoczyło, spojrzałam nie pewnie na przyjaciółkę, a ona uśmiechnęła się i uniosła kciuk do góry.
-Jasne.
Oddaliśmy się kawałek od gmachu szkoły. Szliśmy przed siebie milcząc. W końcu trafiliśmy na stadion.
Chłopak westchnął cicho i usiadła na jednej z ławek gdzie zazwyczaj siedzą piłkarze podczas meczu. Po chwili usiadłam obok niego.
-Tak sobie myślałem, czy nie poszłabyś ze mną do kina?- zaproponował kiwając głową.Nie no, teraz mnie na prawdę zaskoczył.
-Myślę, że tak- odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
-To super-stwierdził spoglądając na mnie.
Chłopak oblizał wargi, spoglądając na moje usta. Dopiero po chwili zorientowałam się że zaczął się pochylać w moją stronę. Nie minęło kilka sekund a nasze usta połączyły się w pocałunku.
-W takim razie idziemy do mnie- oznajmił Tel ruszając w stronę drzwi.
-A nie lepiej się przejść?- powiedziałam cicho, momentalnie wszyscy spojrzeli na mnie- bo coś mi się nie widzi siedzieć w burdelu Nicka.
Oczywiście Colins oczywiście zrobił obrażoną minę i teraz naprawdę wyglądał jak gej.
Pokiwałam głową i skierowałam się do drzwi. Otworzyłam je i znalazłam się na korytarzu, spuściłam głowę i ruszyłam prosto przed siebie.
Niespodziewanie poczułam, jak przypadkowo wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Horana.
-Przepraszam- jęknęłam. Miałam już go wyminąć, kiedy niespodziewanie złapał mnie za rękę.
-Możemy pogadać?- zapytał łagodnie- proszę, Drew.
Już miałam się zgodzić, ale szybko się powstrzymałam.
-Nie-mruknęłam- zdecydowanie, nie.
Wyrwałam swoją rękę, po czym wyminęłam go zręcznie. Niespodziewanie usłyszałam jak ktoś mnie woła, jednak ten głos był niewyraźny i stłumiony. Moje powieki stały się ciężkie, więc je zamknęłam. Jednak to jeszcze bardziej pogorszyło sytuację, zaczęło mi się kręcić w głowie. Po chwili czułam już tylko jak upadam. A potem wszystko zniknęło...
***
[muzyka]
Wydawało mi się, jakbym znalazła się we mgle. Wszystko wydawało się białe i rozmazane. Zamrugałam kilkakrotnie, ale to uczucie nie przemijało. Do moich uszu co chwilę dobiegało pikanie, jakiegoś urządzenia, co mnie strasznie denerwowało.
Czułam jak głowa wali mi niezmiernie. Jęknęłam cicho i znów zamknęłam kolejny raz oczy.
-Drew?-usłyszałam łagodny głos mojej mamy.
Znów chciałam otworzyć oczy, lecz poszło mi to o wiele gorzej. Czułam, jak moje ciało wbija się w miękką pościel i poduszkę. Oddychałam, ciężko i miarowo, jakbym miała w gardle nóż.Dopiero po chwili zorientowałam się, że moja mama głaszcze mnie po policzku.
Tak bardzo chciałam ją zobaczyć, ale to zbyt bolało.
-Wszystko będzie w porządku- zapewniła-pamiętasz jak kiedyś miałaś wstrząśnienie mózgu, po tym jak spadać z drzewa? W tedy wyzdrowiałaś i teraz na pewno też.
Pamiętałam. Stało się to po tym jak pokłóciłam się z mamą. Miałam chyba 13 lat, moja rodzicielka nie pozwoliła mi jechać na wycieczkę z klasą. Bardzo się wtedy na nią wkurzyłam i pobiegłam do mojego domku na drzewie. Zawsze tam lubiłam przesiadywać godzinami. Tego dnia, wkurzona wchodziłam nieostrożnie po szczebelkach. Kiedy zostały mi już tylko dwa do pokonania źle postawiłam stopę po czym się ześlizgnęłam i runęłam na sam dół.Potem film się urwał. Na całe szczęście wstrząśnienie nie było, aż tak ciężkie.-Mamo, powiedz co mi jest-powiedziałam cicho-proszę.
Kobieta westchnęła ciężko.
-Wiem kochanie, że to dla ciebie ciężki okres, buntujesz się, pewnie przeżywasz liczne miłości- zatrzymała się na chwilę- ale to nie może odbijać się na twoim zdrowiu, bo one jest najważniejsze.
-Powiesz mi w końcu co mi jest?- zapytałam nieco głośniej ale od razu obróciło się to przeciw mnie, ponieważ poczułam niesamowity ból w płucach.
-Na razie to chwilowe osłabienie...- powiedziała, ale nie dane jej było dokończyć.
-W takim razie nic mi nie jest-oznajmiłam.
-Tak, ale chciałabym, abyś przyjęła sobie moje słowa do serca.
Niespodziewanie ogarnęła mnie złość. Przyjeżdżają sobie tak, nagle i chcą zmieniać moje życie, właściwie to nasze życie, bo moje i Jade. Przez ponad rok się nie odzywali! W ciągu kilku sekund ogarnęła mnie niesamowita złość.
-Wyjdź- syknęłam przez zęby.
Kobieta była widocznie zaskoczona.
-No na co czekasz?! Wracaj sobie do Los Angeles!- zawołałam.
Po chwili rozległo się głośne trzaśnięcie drzwiami.
Myślą sobie, że jeśli przyślą pieniądze raz w miesiącu, będzie wspaniale. Niektórzy ludzie nie powinni być rodzicami!
Wstałam z miękkiego łóżka i zaczęłam się ubierać w swoje cichy. Po chwili ktoś nacisnął klamkę, obróciłam się i zobaczyłam Lilo, widocznie zdziwioną.
-Zadzwoń do Nicka i Nataniela- mruknęłam zakładając dżinsy- mogę po nas przyjechać.
Dziewczyna pokiwała głową i sięgnęła po telefon do kieszeni.
Po kilkunastu minutach stałyśmy już razem przy recepcji, składając wypis na żądanie.
Kiedy wyszłyśmy na dwór, do moich płuc napłynęło świeże rześkie powietrze. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam Colinsa i Streeta stojących przy białym ferrari 458 italia.
-Ukradliście?-zapytałam kiedy byłyśmy już obok nich.
-Jak możesz! Zarobiliśmy na nie ciężką pracą!- zawołał oburzony Tel.
-Taa jasne- zakpiła Lilo uśmiechając się lekko.
-Mogliśmy po was w ogóle nie przyjeżdżać- stwierdził Nat- no dobra, jedziemy.
Po jakiś 30 minutach byliśmy pod szkołą, oczywiście nie obyło się bez popisów Nataniela.
Chłopak zaparkował auto i wszyscy wyszliśmy na pargking. Razem z Jade miałyśmy już iść do budynku, jednak szatyn nas zatrzymał.
-Drew?- zapytał, razem z Lilo obróciłyśmy się- możemy pogadać?
Jego pytanie na prawdę mnie zaskoczyło, spojrzałam nie pewnie na przyjaciółkę, a ona uśmiechnęła się i uniosła kciuk do góry.
-Jasne.
Oddaliśmy się kawałek od gmachu szkoły. Szliśmy przed siebie milcząc. W końcu trafiliśmy na stadion.
Chłopak westchnął cicho i usiadła na jednej z ławek gdzie zazwyczaj siedzą piłkarze podczas meczu. Po chwili usiadłam obok niego.
-Tak sobie myślałem, czy nie poszłabyś ze mną do kina?- zaproponował kiwając głową.Nie no, teraz mnie na prawdę zaskoczył.
-Myślę, że tak- odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
-To super-stwierdził spoglądając na mnie.
Chłopak oblizał wargi, spoglądając na moje usta. Dopiero po chwili zorientowałam się że zaczął się pochylać w moją stronę. Nie minęło kilka sekund a nasze usta połączyły się w pocałunku.
***
Wracając chłopak zatrzymał się przy samochodzie po czym go otworzył.
-Muszę jechać do pracy- oznajmił.
Wzruszyłam lekko ramionami.
-W takim razie do zobaczenia- już miałam puść w stronę szkoły ale chłopak chwycił mnie za ramię.
-Do zobaczenia-mruknął całując mnie w ucho.
-pa.
Usłyszałam dźwięk silnika i chłopak po chwili znikł.
Poszłam prosto do szkoły.
Przed budynkiem zobaczyłam Jade, z jakimś chłopakiem. Nie umiałam za bardzo powiedź kto to, dopiero po zbliżeniu się, okazało się ze był to Tomlinson.
Omg zajebiste! Czekam na nexta! :***
OdpowiedzUsuńo ja pierdziele to jest moje ulubione opowiadanie ♥ już sie nie moge doczekac nexta wenu i buziole ;**
OdpowiedzUsuńchciałam was poinformować, że nominowałam was do Liebsten Awards więcej w zakładce na http://ride-or-die-louis-and-katie.blogspot.com
UsuńZajebistee :-D
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział cudo. ;3 Do tego to nie mam nawet wątpliwości. ;3. No no szykuje sie randeczka z Natem. xd. Mam nadzieję, że nic poważnego Drew nie jest. ;) Jestem ciekawa o czym chciał pogadać Niall. Na końcu Jade i Louis, omom *-* mam nadzieję, że ten przygłup niczego nie palnie.
OdpowiedzUsuńDo nn weekendu!
Pozdrawiam Was gorąco skarby! <3
Kinia. xx
uhuhuh Jade z Tomlinsonem :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny !
Natalia xx
Super rozdział, kocham Drew i Nialla. Byliby idealną parą :* To było takie smutne kiedy Dix była w szpitalu i jeszcze ta muzyka ;* Zrobiło mi się trochę szkoda pani Jonsons. Coś czuję, że to właśnie Niall zawiózł Drew do szpitala, szkoda, że nie udało im sie pogadać.Spodobał mi się bardzo wątek z Natanielem i Drew. Chyba zacznę ich szipować. Może tak... Narew tak jestem Narew Shipers i Niaw Shipers, trochę pomieszane ale tam... Xd ciekawa jestem jaki się okaże pan Jonsons. Nick i Nat mają super auto, oddałabym brata za takie. Ale serio. Ugr kolejny raz jakaś ochydna ladacznica -.- Nic tylko oddać cyganą xd albo od razu do dżungli na stratę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dark Angel :3
Ps: Kocham was...
No me gusta Nataniel -,- me gusta Niall <3
OdpowiedzUsuń