poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 26 | Drew |

Myślałam, że zaraz się porzygam. Kiedy wracałam z Niallem z tej głupiej sali, spotkaliśmy Stylesa. Od razu szatyn wyszczerzył się jak koń.
- Hej, Drew!- zawołał podchodząc do mnie.
Można powiedzieć, że chłopak się nie mal na mnie rzucił, ale w porę się odsunęłam,a tamten poleciał na podłogę.
Razem z Niallem zaczęliśmy się śmiać.
- Wiesz, Haroldzie nie lubię Cię, tak samo jak reszty tej waszej wesołej gromadki- oświadczyłam- Więc nie zbliżaj się do mnie.
- Ale Drew, ja Cię kocham!- zawołał oburzony.
Zmarszczyłam brwi zaskoczona.
- Haroldzie! Czy Ciebie na prawdę pojebało?!- krzyknęłam podobnym tonem co chłopak.
Machnął ręką i skręcił w prawo, tym samym znikając w korytarzu.
Spojrzałam zdezorientowana na blondyna, a on tylko wzruszył ramionami.
- To szaleniec.

***

Otworzyłam drzwi naszego pokoju. Rzuciłam klucze na łóżko. Nialler usiadł na moim łóżku i zaczął rozglądać się po pokoju.
- Daj mi minutę, tylko się przebiorę i możemy iść- powiedziałam wchodząc do łazienki.
Kiedy sprzątaliśmy salę chłopak zaproponował, abyśmy poszli się przejść. Bez zastanowienia zgodziłam się z nim pójść.
Zdjęłam stare ubrania.
W pewnym momencie zauważyłam, że mam na rękach siniaki. Zgięłam się czując ból, kiedy dotknęłam jednego. To przez Jonathana? Nie, na pewno, nie. Pewnie zdążyłyby się zagoić.
Wzruszyłam rękami.
Na początku założyłam białą koszulę z kołnierzykiem później na to czarną bluzkę z napisem „Chill Pill”, wszystko wcisnęłam do czarnej spódniczki w małe, białe serca. Na koniec założyłam czarne rajstopy i na nie tego samego koloru podkolanówki.
Wyszłam z łazienki i uśmiechnęłam się do Nialla. Chłopak przez chwilę nie reagował, ale po chwili się uśmiechnął.
- Świetnie wyglądasz- oświadczył.
Spuściłam głowę, żeby się nie zaczerwienić.
- Dzięki- mruknęłam i ruszyłam w stronę szafy.
Wyciągnęłam czerwony płaszcz i czarne buty na platformach.
- Ok. Możemy iść.
Po jakiś 5 minutach wyszliśmy ze szkoły. Na dworze było ciepło, więc rozpięłam płaszcz.
Tak samo jak, wczoraj, chwyciłam go pod ramie.
- Pamiętaj, od jutra bierzemy się do nauki- oświadczył uśmiechając się szeroko.
- Ok,ok. To gdzie chcesz mnie zabrać?- zapytałam unosząc brwi do góry.
Uśmiechnął się, jak zwykle od ucha do ucha.
- A, nie powiem Ci. To niespodzianka.
Pokiwałam głową.
- Nie lubię niespodzianek- stwierdziłam kiwając głową.
- Tak? A czego jeszcze nie lubisz?
Zaczęłam mu opowiadać, czego nienawidzę, a co uwielbiam. Ujęłam chyba wszystko co powinnam. Opowiedziałam, mu, także o tym jak przed dziećmi koleżanki mamy uciekałam przez okno.
Ta historia go tak rozbawiła, że prawie się nie przewrócił. Za to ja potem zaczęłam się z niego śmiać.
Wolną ręką dźgnęłam go w żebro.
- Jeszcze raz będziesz się ze mnie śmiać to Cię kopnę w dupę- stwierdziłam mrużąc oczy.
Blondyn zrobił przerażoną minę.
- Przerażasz mnie Drew- stwierdził- Tylko nie nadepnij mnie tak jak Louisa.
Zaśmiałam się głośno.
- Ok, masz to jak w banku.
Niespodziewanie Horan się zatrzymał.
- Jesteśmy na miejscu.
Zaskoczona rozejrzałam się dookoła, okazało się, ze jakiś kawałek od nas stoi wesołe miasteczko.
- Wesołe miasteczko? Nie byłam tutaj chyba ze sto lat- odpowiedziałam uśmiechając się.
Niall zaśmiał się.
- W takim razie czas nadrobić te sto lat.
Przekroczyliśmy oświetloną bramę i niemal od razu do mojego nosa doszedł zapach waty cukrowej i popcornu.
- To co na początku rollercoaster?
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i pokiwałam głową.

***

Przytrzymałam się barierki, aby się nie przewrócić. Ciągle kręciło mi się w głowie. Normalnie, masakra. Po prostu bałam się jak cholera. Często musiałam chować się w ramionach Nialla z przerażenia. A tamten ciągle miał ze mnie ubaw. Przed chwilą pobiegł po wodę dla mnie.
Westchnęłam oczyszczająco. To było po prostu jakieś szaleństwo. Od tej pory nie pójdę już na żadną kolejkę, nigdy.
- Masz, napij się- powiedział chłopak i podał mi butelkę wody.
Skinęłam głową w podziękowaniu i przyłożyłam butelkę do ust.
- Przepraszam, zepsułam wszystko-mruknęłam opierając się o ławkę.
Blondyn pokiwał głową.
- To nie jest twoja wina- oznajmił siadając obok mnie- Strasznie zagłodziłem, chodźmy coś zjeść.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, pociągnął mnie za rękę w stronę budki z jedzeniem.
Po chwili staliśmy w dosyć długiej kolejce, w której przeważały dzieci.
- Może wata cukrowa?- spytał uśmiechając się szeroko.
- Och, już może być.
Na moje słowa, jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył, przez co ja także się uśmiechnęłam.
Po jakimś czasie w końcu otrzymaliśmy watę, swoją drogą Niall zamówił chyba największe jakie dało się zrobić.
Włożyłam rękę pod jego ramie i ruszyliśmy w przez plac przepełniony budami i rozwrzeszczanymi dzieciakami.
Zerknęłam na chłopaka, który obecnie miał twarz całą upapraną. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
Wyciągnęłam z płaszcza chusteczki i kazałam obrócić się mu w moją stronę. Blondyn spojrzał na mnie ze zdziwieniem, pokiwałam głową i zaczęłam mu starannie wycierać twarz.
- Jak dziecko- mruknęłam pocierając o jego policzek.
Niespodziewanie spojrzał na moje usta. Wzdrygnęłam się lekko, kiedy zbliżył swoje usta do moich. Zamrugałam kilkakrotnie czując na twarzy jego oddech, można powiedzieć, że dzieliły nas milimetry.
Kiedy nasze usta złączyły się wstrzymałam oddech i spuściłam rękę.
Horan objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Byłam całkowicie zaskoczona jego zachowaniem.
- A masz palancie!- nagle ktoś zawołał.
Nialler oderwał się ode mnie i oboje spojrzeliśmy w tamtą stronę. Okazało się, że stał przed nami Richard.
 Gruby zamachnął się i kopną chłopaka w kolana, który jękną pod wpływem bólu.
- A to wezmę ze sobą!- krzyknął i wydarł mi z rąk watę, przy okazji prawnie mnie nie ugryzł.
Otworzyłam oczy szeroko, zastanawiając się czy bardziej mnie zaszokował pocałunek czy atak Richarda.
Niall pomasował swoje kolano i spojrzał w stronę gdzie przed chwilą oddalił się pasztet.
- Nigdy nie lubiłam grubych, rudych i pulchnych dzieci- oznajmiłam się krzywiąc lekko.
Chłopak prychnął pod nosem.
- Zacznijmy od tego kto ich lubi- syknął- Chodźmy stąd jak na razie mam dość dzieci.

***

Kiedy mieliśmy wyjść, niespodziewanie się zatrzymał i po krótkim zastanowieniu skręcił w prawo. Okazało się, że podszedł do jakiejś budki, gdy do niego dołączyłam,wydało się że można coś tutaj wygrać jeśli strąci się wszystkie puszki. 
Jak podeszłam rozmawiał z jakimś facetem.
Usiadłam na ławce i zaczęłam się mu przyglądać jak bierze kolorowe piłeczki.
Nadal nie za bardzo rozumiałam dlaczego mnie pocałował. Muszę przyznać, że nigdy nie sądziłam, że to zrobi. Właściwie w ogóle nie myślałam o pocałunku z NIM. Niallem Horanem, przystojnym, mądrym i uroczym gitarzystą.
Nie wiem, ale chciało mi się krzyczeć ze szczęścia, właściwie to z trudem powstrzymywałam się od tego.
Przygryzłam policzki od środka. Czy właśnie tego chce? Czy chcę zniszczyć naszą przyjaźń, którą dopiero odbudowaliśmy? Nie. Oczywiście, że nie. To co się wydarzyło NIGDY nie miało prawa się stać.
Dopiero po chwili zorientowałam się, ze Horan stoi obok mnie.
- To dla Ciebie- oznajmił i wyją zza pleców ogromnego różowego hipopotama.
- Wygrałeś go?- zapytałam unosząc brew do góry.
- Oczywiście! Jestem mistrzem w tym!- zawołał- Może pójdziemy już, bo jutro czeka nas pracowity dzień!
Zmrużyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Jak to?
- Drew, przecież mieliśmy się jutro uczyć! Oj, już czuję, ze będzie z tobą ciężko-powiedział ciągle uśmiechając się szeroko.
- Dlaczego?- spytałam wstając i biorąc od niego pluszaka.
- Coś w środku mi to mówi- oświadczył- Będziemy musieli iść się uczyć do mojego mieszkania, ponieważ we wtorki organizujemy wieczór filmowy, więc raczej nie będziemy mieli jak się uczuć- wyjaśnił.
- Masz mieszkanie?
- Aha, rodzice mi kupili, właściwie nie wiem czemu- odparł wzruszając ramionami.
Zaśmiałam się promiennie.
Przez drogę powrotną prawie w ogóle nie rozmawialiśmy, za to w moich myślach dział się okropny chaos. Ciągle nie wiedziałam co o tym wszystkich myśleć. Nie wiem, co powinnam mu powiedzieć. Czy mam z nim rozmawiać? Jedyną rzeczą jaką wiem, jest to, ze nie chce z nim być. Dlaczego? Wolę mieć w nim przyjaciela. Muszę z nim porozmawiać, nie chcę robić żadnych głupich nadziei.

***

Zatrzymaliśmy się przed wejściem do naszego pokoju.
- Do zobaczenia, Niall- powiedziałam kładąc rękę na klamce.
Uśmiechnął się i pokiwał mi ręką.
Westchnęłam i weszłam do środka. Rzuciłam pluszowego hipopotama na łóżko po czym rozejrzałam się po pokoju. Okazało się, że Jade siedzi na balkonie i najprawdopodobniej pali.
Zdjęłam płacz a później buty które rzuciłam obok szafki.
Po chwili znalazłam się w łazience. Zrzuciłam z siebie ubrania i włożyłam do kosza. Kiedyś trzeba będzie wybrać się do pralni.
Włączyłam wodę i weszłam pod prysznic. Letnia woda delikatnie muskała moje ciało, co sprawiało mi wielką przyjemności. Po jakiś 20 minutach wyszłam i owinęłam ciało miękkim ręcznikiem i weszłam do pokoju. Lilo siedziała na moim łóżku i trzymała w rękach pluszaka.
- Fajny, od Nialla?- zapytała unosząc brew go góry.
Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam twierdząco głową. Podeszłam do szafki,wyciągnęłam piżamę i znów wróciłam do łazienki. Założyłam różową, rozciągniętą bluzkę, czarne szorty i niebieskie, puchowe papcie. Na koniec posmarowałam ręce krem i byłam gotowa do spania.

Jonathan

Zapaliłem papierosa po czym wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer do Stana, który odebrał po kilku sygnałach.
- Stan, pamiętasz, ze jesteś winny mi przysługę?- zapytałam wydmuchując dym z ust.
Nastała krótka chwila ciszy.
- Oczywiście- mruknął w końcu.
- To dobrze- oznajmiłem- Mam do Ciebie sprawę. Chce się dowiedzieć wszystkiego o Niallu Horanie i Drew Jonsons.
- A co konkretnie?
Zmarszczyłem brwi, zaskoczony jego głupotą. Jak ktoś tak głupi, może być wysoko postawionym urzędnikiem? 
- Mówiłem przecież, WSZYSTKIEGO. Chcę wiedzieć nawet co jedzą na śniadanie!- krzyknąłem- Masz na to czas do piątku. Jeżeli do 17 nie będę miał informacji, wszyscy dowiedzą się o twoich wybrykach.
Nie czekałem, aż odpowie coś jeszcze, rozłączyłem się i rzuciłem telefon na kanapę.
- Skurwiel.
Zagasiłem peta i ruszyłem w stronę wyjścia. Był wieczór miałem pełno rzeczy do załatwienia, jak zwykle. Otworzyłem drzwi mojego ulubionego czarnego Range Rovera i wsiadłem na fotelu pasażera.
- Gdzie dzisiaj?- zapytała Selena, zaciskając ręce na kierownicy.
Otworzyłem okno na całą szerokość.
- Stare magazyny kawałek od Night Cafe- poinformowałem dziewczynę.
Tamta tylko skinęła głową i ruszyliśmy.

***

Ruda jak zwykle podczas drogi zaczęła kłapać językiem, pewnie gdyby była mężczyzną, przeszkadzało by mi to, ale jest kobietą. Można powiedzieć, ze nawet mi się to podobało, ale nie zmieniło faktu, że była szurniętą suką. Doskonale pamiętam dzień w którym ją poznałem. Miała wtedy 18 lat i rodzice wywalili ją z domu. Spotkałem ją w jednym z moich ulubionych klubów. Nie mal od razu przykuła moją uwagę, ponieważ wylała na mnie drinka. To było takie zabawne, kiedy zaczęła mnie szaleńczo przepraszać, a później opowiadać o swoim losie. Jakoś urzekła mnie ta historia więc postanowiłem ją zatrudnić i aż do teraz jest moim kierowcą. Chyba ufam jej bardziej niż mojemu popierdolonemu bratu. Swoją drogą jadę na spotkanie z nim i z jego równie popierdolonym koleżką. Oni to się dobrali idiota z idiotą, och ironio losu. Moje myśli skierowały się na Nialla Horana. Był w moim klubie i mnie szukał. Właściwie czego ten małolat chce? Może szuka guza? Najprawdopodobniej. 
Schyliłem się i wyciągnąłem ze schowka broń. Nigdy nie wiem, co mogę się spodziewać po Natanielu i Nicku. 
- Wiesz, że nie dostałam jeszcze wypłaty?- z rozmyśleń wyrwał mnie głos Seleny.
Zmarszczyłem brwi, zaskoczony jej słowami, jednak po chwili sięgnąłem do kurtki po plik pieniędzy po czym rzuciłem go jej na kolana.
- Gdybym chciał, nigdy bym Ci nie zapłacił- oznajmiłem- Ale Cię lubię, dlatego to Ci płacę.
- Jednak z Ciebie jest niezły sukinsyn, Jace- powiedziała zerkając na mnie.
Uśmiechnąłem się z satysfakcją.
- Wiem, Seleno. 
Po kilku minutach auto zatrzymało się. Wysiadłem i rozejrzałem się dookoła, szukając chociaż śladu tych kutasów. Właściwie pewnie nawet jeszcze się nie zjawili, oj trzeba będzie dać im nauczkę i to solidną.
Oparłem się o maskę samochodu i skrzyżowałem ramiona, dopiero po chwili zorientowałam się, że obok mnie znalazła się ruda.
Właściwie, to nawet cieszyłem się, że mam ją przy sobie. Zawsze mogę z nią porozmawiać jest lojalna, a teraz trudno o taką osobę.Przeczesałam ręką włosy. Co ja właściwie mam zrobić z tymi debilami? Chętnie bym ich zwolnił, ale coś mi się wydaje, ze jeszcze mi się przydadzą.  Tylko do czego? Kurwa, przecież oni są bezużyteczni i bezmózgi. 
Niespodziewanie ktoś chrząknął. Wyrwany z rozmyśleń rozejrzałem się dookoła. W oczy rzucili mi się owe Bezmózgi.
- Macie dla mnie pieniądze?- zapytałem mrużąc oczy.
Zaczęli coś kurewsko szeptać między sobą, co mnie jeszcze bardziej wkurwiło.
- Miałeś nam odpalić połowę- odezwał się w końcu mój niedorozwinięty brat, który wyglądał dzisiaj wyjątkowo obleśnie z resztą tak samo jak tamten.
- Ależ Ci ludzie są rządni pieniędzy prawda, Seleno- zwróciłem się do dziewczyny która bacznie obserwowała tych dupków. Zerknęła na mnie i wzruszyła ramionami.
- Ci wyglądają na popaprańców- oświadczyła- A uwierz mi ja znam się na ludziach.
Zaśmiałem się an jej słowa, które rozśmieszyły mnie niesamowicie.
- Zamknij się głupia dziwko!- zawołał Nick- A ty, Jace, dawaj naszą działkę!
- Tak, masz rację znasz się-Momentalnie z mojej twarzy zniknął uśmiech. Wyciągnąłem z kieszeni pistolet i wycelowałem w  nogę Collinsa.
- Jeszcze raz, a nacisnę spust!- krzyknąłem, tak ze aż się skrzywił- A.Teraz.Forsa.
Momentalnie Nataniel wyciągnął z kieszeni kilka plików pieniędzy i mi je rzucił. Nie musiałem nic mówić, a Selena od razu je złapała.
- No, to mi się podoba- opuściłem broń i skierowałem się w stronę drzwi samochodu.
Kontem oka dostrzegłem, jak Tel wyciąga pistolet i celuje we mnie. Dziewczyna zareagowała nie mal od razu i strzeliła mu w nogę. Chłopak krzyknął i upadł na ziemię. Bez zastanowienia obróciłem się i podszedłem do tego skurwiela. 
- Nie popisuj się, bo może to się dla Ciebie źle skończyć, gnojku- mruknąłem po czym nadreptałem go prosto w świeżą ranę. Krzyknął i zaczął się wić z bólu.
- Uważaj, Nataniel, bo to że jesteś moim bratem, nie oznacza, że nie mogę Cię zabić- sięgnąłem po broń leżącą na ziemi i rzuciłem ją Rudej.
Wsiadłem do samochodu i trzasnąłem drzwiami. Po chwili dołączyła do mnie dziewczyna i ruszyliśmy.
- Dzięki- mruknąłem zerkając na nią. Uśmiechnęła się triumfująco.
 - W ramach podziękowań zabierzesz mnie na kolację przy świecach?- zapytała nadal uśmiechając się.
- Niech Ci będzie- powiedziałem nawilżając wargę.

***

Drew

Usiadłam na łóżku i przeczesałam ręką włosy. Czułam się jakby ktoś mnie zjadł i wypluł, dosłowne. Z trudem podniosłam się i ruszyłam wolnym krokiem w stronę łazienki. Zamknęłam drzwi na zamek i oparłam się rękami o umywalkę. Szczerze mówiąc wyglądam okropnie. Miałam bladą cerę, jakbym przez kilka tygodni nie widziała słońca, podkrążone oczy, poszarpane włosy. W pewnym momencie dostrzegłam na ciele plamki. Jedno wielkie gówno, jak ja mam dzisiaj się uczyć? Obmyłam twarz zimną wodą, co dało mi chwilową ulgę. Niestety krótko trwałą. Tym samym krokiem wymaszerowałam z łazienki i podeszłam do szafy, aby wyciągnąć ubrania do szkoły. Wyciągnęłam jasne dżinsy oraz biały, rozciągnięty sweter z grubymi czerwonymi paskami oraz czarne krótkie converse. Dosyć szybko się przebrałam i wzięłam się na rozczesywanie włosów. Niespodziewanie do pokoju weszła Jade.
- Odwołali nam pierwszą lekcje- oznajmiła wyciągając z kieszeni paczkę papierosów- W nocy jakiś idiota podkręcał wszystkie zlewy w klasach
- I nikt nic nie zauważył?- zapytałam a dziewczyna prychnęła w odpowiedzi.
- A czego się spodziewasz po tych debilach?- mruknęła siadając na swoim łóżku.
Sięgnęłam po całkiem nową kurtkę Parka i zaczęłam się ubierać, przyjaciółka spojrzała na mnie zaskoczona.
- Gdzie idziesz?
- Przejść się- oznajmiłam- Idziesz też?
Skinęła głową i zaczęła ubierać się. Po chwili znalazłyśmy się na dworze, nie mal od razu do moich płuc doszło świeże powietrze. Szczerze mówiąc, powiedziałabym, że to Nick odkręcił te zlewy, nie wiadomo co może zrobić, aby odwołali zajęcia. Może powinnam zadzwonić do Nialla i odwołać nasze dzisiejsze spotkanie? Nie, zdecydowanie nie. Nie będę tego przekładać w nieskończoność. 
Niespodziewanie poczułam jak Lilo szturcha mnie ramieniem, spojrzałam na nią.
 - Wszystko okey?- zapytała przyglądając mi się badawczo.
- Tak, tylko się zamyśliłam- powiedziałam kiwając głową. Jednak brunetka nie odpuściła i nadal mi się przyglądała.
- Na pewno? Słabo wyglądasz- stwierdziła.
- Oczywiście, po prostu źle się czuje- mruknęłam w odpowiedzi.
- Może powinnaś pójść do lekarza?- nadal nie dawała spokoju- Właściwie, pójdziemy teraz.
Chwyciła mnie za rękę i przyśpieszyła kroku, momentalnie ją zatrzymałam.
- Nie. Na pewno zaraz mi przejdzie- zapewniłam błagalnie- Tylko nie każ mi iść do lekarza a w szczególności szpitala- Ewidentnie było widać, że nie ustąpi- Jade, proszę. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Naszą rozmowę przerwał telefon dziewczyny. Przewróciła oczami i odebrała. A ja odetchnęłam z ulgą. Dziękuje, że akurat teraz ktoś zadzwonił, bo pewnie nie dałaby mi spokoju.
Wróciła po jakiś pięciu  minutach z paczką papierosów w rękach.
- Chodźmy na wf, bo zaraz się zacznie- oznajmiła. O nie, dlaczego dzisiaj jest wf? Coś czuję, ze dzisiaj umrę, dosłownie. Pewnie jeżeli powiem Bensonowi, że się źle czuje nie uwierzy mi będzie kazał mi robić karne okrążenia. O wredny świecie.


***

Weszłam do szatni całkowicie wyczerpana. Dzisiaj akurat musiał wybrać sobie biegi. Usiadłam na ławce i zaczęłam głęboko oddychać, po prostu oczy same mi się zamykały. Jeszcze do tego Leeroy kazał Jade posprzątać przeszkody. Oparłam głowę o szafki. Niespodziewanie poczułam jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Otworzyłam oczy zaskoczona i zobaczyłam Tomlinsona kucającego obok.
- Wszystko w ok?- zapytałam zmartwionym głosem- Wyglądasz strasznie blado i w ogóle. Może pójdę po higienistkę?
Zmarszczyłam brwi.
- Czy wyście wszyscy oszaleli z tymi lekarzami?- jęknęłam wstając.
- Hej, hej, spokojnie. Myślę, że powinnaś usiąść- powiedział przyglądając mi się badawczo.
- Nie, już mi lepiej- mruknęłam. Nagle kolejny raz zakręciło mi się w głowie, mimo woli chwyciłam się kurczowo ramienia chłopaka.
Wydął usta i spojrzał na mnie.
- Właśnie widzę. Poczekam tu sobie z tobą, aż wróci Jade i nawet nie próbuj mnie wyganiać bo i tak nie pójdę nigdzie- oświadczył posyłając mi ten swój "zniewalający" uśmiech.
- Nie jestem Jade, na mnie nie działają te twoje męskie uroki i sztuczki- powiedziałam zerkając na niego.
Spojrzał na mnie tak, jakbym właśnie przed chwilą zmieszałą go z gównem.
 - Wiem, wiem ty gustujesz w takich romantycznych gitarzystach jak Niall, a nie w super przystojnych piłkarzach- zmarszczyłam brwi na jego słowa. 
Zaczął mi opowiadać jak to kiedyś przed jakimś ważnym meczem złamał sobie rękę, a to wszystko przez Harry'ego który wymyślił sobie jakieś zapasy w pokoju. 
Przez te jego gadanie, zaczynałam go nawet lubić. W pewnym momencie pomyślałam, że powinnam go przeprosić.
- Przepraszam, że Cię tak głupio potraktowałam- powiedziałam, a chłopak wysłał mi pytające spojrzenie- No wiesz za dzisiaj i za to, że Cię nadepnęłam.
- Może nawet sobie na to zasłużyłem- mruknął uśmiechając się.
Niespodziewanie zobaczyłam Lilo, która szła uśmiechnięta od ucha do ucha. Nie mal od razu Tomlinson  wystrzelił do niej, jak strzała, a później zaczął jej gorączkowo opowiadać, jak ja to się źle czuję. Przewróciłam oczami, słysząc jak dyskutują o moim zdrowiu. Pf, przecież nie jestem małym dzieckiem.
- Dix, idziemy do pokoju i pójdziesz spać- oznajmiła dziewczyna kiedy podeszli do mnie- Na szczęście dzisiejsze lekcje są odwołane.
- Pójdę z wami.
***

Niall przyszedł około godziny 16. Akurat zdążyłam się wyspać.  Szczerze mówiąc, czułam się jeszcze gorzej. Na szczęście Jade gdzieś wyszła, pewnie z Tomlinsonem. Kiedy się kładłam rozmawiali o czymś na balkonie. Zgarnęłam ze stolika swoje książki i mogliśmy iść. Jak zwykle włożyłam rękę pod ramie chłopaka i poszliśmy w stronę mieszkania. 
Na miejsce dotarliśmy po około 20 minutach. Podczas drogi blondyn zaczął mnie wypytywać co sprawia mi największe kłopoty i jakie przedmioty. Oczywiście była to matematyka i fizyka, których od zawsze nie znosiłam.
Weszliśmy do środka. Całe mieszkanie było urządzone bardzo schludnie i wszystko miało ręce i nogi.
- Bardzo rzadko tu przychodzę- oznajmił rzucając klucze na komodę- prawie w ogóle.
- Właśnie widzę- mruknęłam a on posłał mi pytające spojrzenie- Przecież facet nie mógłby utrzymać takiego porządku.
Zaśmiał się promiennie siadając na krześle.
- W sumie masz rację- usiadłam na przeciw niego i wyciągnęłam podręczniki od przedmiotów.
- Zaczniemy od fizyki.
***


Horan westchnął poirytowany.
- Drew, jak możesz nie znać wzorów na obliczanie pól i obwodów figur?- zapytał siadając bezradnie.
- Ja nigdy nie zrozumiem matmy, dla mnie to wszystko jest bezsensu- oświadczyłam bazgrząc coś w zeszycie.
Z fizyką jeszcze jakoś nam poszło, ale teraz to kompletna klapa.
- Dobra i tak dzisiaj już nic nie zrobimy- powiedział- Na szczęście opanowałaś fize. 
Uśmiechnęłam się triumfalnie, jak na jeden dzień za dużo nauki. 
- Louis mówił mi, że źle się czujesz- zamknął drzwi na klucz.
Westchnęłam, pewnie teraz on zacznie mnie namawiać, abym poszła do specjalisty. Mimo woli zaczęłam mu opowiadać, pewnie gdybym tego nie zrobiła, męczyłby  mnie przez cały czas.
Chłopak jak zwykle słuchał z uwagą i mi nie przerywał. Bardzo lubiłam z nim rozmawiać, ponieważ zawsze umiał mnie wysłuchać.
Zanim się zorientowałam, byliśmy już pod szkołą. Zacisnęłam usta w linijkę i westchnęłam. Niall jest moim przyjacielem, powinnam z nim pogadać.
- Możemy pogadać?- zapytałam spuszczając głowę.
- Przecież gadamy- stwierdził.
- Chciałabym, abyś nigdy więcej mnie nie całował- powiedziałam bez owijania w bawełnę- Nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni. Chcę tylko by mój cały świat był twoim, a twoim mój. Na tym właśnie polega przyjaźń.
Nastała dosyć spora chwila ciszy, którą przerwał krótki wdech chłopaka.
- Dobrze, Drew. Nie będę robić tego nigdy więcej-oświadczył- Twój świat, już jest moim, tylko nie wiem czy wytrzymam to, że w nie mam w nim miejsca na moją miłość. Chyba jestem zbyt słaby na przyjaźń z tobą. Myślę, że nie będę Ci już potrzebny z nauką. Do widzenia, Drew.
Poszedł ode mnie, odszedł ode mnie na zawsze.

Niall

Od początku wiedziałem, że to wszystko jest bez sensu, jednak za każdym razem, kiedy widziałem jej uśmiech, moja miłość do niej wzrastała. Teraz wiem, że moje serce mnie zdradziło zakochując się w kimś kto nigdy nie będzie mój.Myślę, że powinienem przestać ją widywać, bo wiem że na jej widok serce będzie mi się kruszyło na kawałki. Nie winię jej za to, chciała być po prostu ze mną szczera. Boję się, ze nie będę mógł o niej zapomnieć. Przecież, to oczywiste, że nie zapomnę o królowej swego serca.
Niespodziewanie wpadłem na kogoś, podniosłem wzrok i zobaczyłem Harry'ego uśmiechniętego od ucha do ucha. 
- O, Niall. Dobrze, że jesteś. Właśnie szedłem zgarnąć Lou i idziemy do dziewczyn- powiedział.
Zmarszczyłem brwi, szerze mówiąc miałem dość już tej całej dziecinady żałuję, że dałem się wciągnąć w to całe gówno.
- Nie idę nigdzie- oświadczyłem stanowczo- Mam w dupie Chloe i jej jebniętego tatuśka. Dla takiej głupoty, nie będę udawać, ze się w kimś zakochałem. To beznadziejne. Proszę, powiedz jej to.
Wyminąłem zaskoczonego chłopaka i poszedłem szybkim krokiem w stronę sali muzycznej. Chciałem zapomnieć o Chloe, o szansie którą właśnie straciłem, o problemach, o świecie. Chciałem także zapomnieć o Drew i mojej miłości do niej. Usiadłem na krześle i wyciągnąłem moją gitarę, którą tutaj ostatnio zostawiłem. Wyciągnąłem zeszyt z piosenkami i otworzyłem na ostatniej stronie, gdzie była niedokończona piosenka dla dziewczyny mojego serca. Wytarłem spływające po policzkach łzy i zacząłem grać piosenkę.
Kiedy skończyłem, bez namysłu wyrwałem kartkę z zeszytu, zgniotłem ją i rzuciłem gdzieś w kąt. Była beznadziejna, tak samo jak ja. Zamknąłem oczy dając upust łzą.

34 komentarze:

  1. ja ciebie to zajebisty rozdział, ale mega smutny ;'(
    nie wiem czemu, ale szkoda mi Tela!! o.O jebany Jace jak on mnie kurwa wkurwia grr
    czekam na nexta weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Supeeer rozdział ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ale też i skytny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebistyyyyy !!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle zaczepisty rozdział! Kocham... Next, next, next!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę melancholijny ten rozdział, to trzeba przyznać. Ale to nie znaczy, że był zły. Wręcz przeciwnie, wyszedł świetnie. Bardzo podoba mi się sposób opisywania wydarzeń i właśnie oddawania uczuć bohaterów, dzięki czemu i my bardziej się wczuwamy. Nie mogę doczekać się kolejnego. :)

    http://guilty-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział !! Biedny Niall :cc Oby Drew zmieniła zdanie ;dd Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. Super czekam na nastepby :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham tego bloga <3 zapraszam :) http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. super rozdział :)) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  13. Swietny <33333 Dalej ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  15. genialnyyy :**

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  17. Suuuuuuuuuujuuupeeeeeeeeer <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Mega :** Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Ugh. Jak dobrze, że w końcu weekend. Przepraszam, ze dopiero teraz ale miałam cholernie dużo nauki. Rozdział genialny, jak zawsze. ;3 szkoda mi Niallera, a Johnatan to cholerny chuj razem z Natanielem. Niaw moments *-* Szkoda, że tak to się skończyło! Mam nadzieje, że będą jeszcze razem. <3
    Ściskam.
    Kinia xx.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jejciu Świetne! <3/Mii

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  23. SUPER !! ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham to opowiadanie jedna nocka i całe przeczytane czekam na nn xx ♥

    OdpowiedzUsuń