Wrzuciłam torebkę herbaty do kubka. Pan Nick zażyczył sobie herbatki, bo mu zimno. Szczerze mówiąc, Street zaczął mnie już wkurzać od samego rana. Nie dość, że wparował do naszego pokoju kiedy się przebierałam (głupia ja, nie zamknęłam drzwi) to jeszcze później zaczął opowiadać Nickowi o swoich fantazjach erotycznych ze mną. Ruszyłam powoli z herbatą, aby jej nie wylać. Gdy przechodziłam obok drzwi, zobaczyłam Jade opartą o nie.
- A ty co?- zapytałam- Czekasz na listonosza, czy coś?
Zamrugała kilkakrotnie, wyglądała jakbym obudziła ją ze snu
- Co?- spytała głupio na co ja się zaśmiałam głośno przy okazji rozlewając płyn na podłodze.
Wzruszyłam ramionami, później ktoś to posprząta. Po chwili znalazłam się w salonie, gdzie Colins skakał z kanału na kanał. Podałam mu kubek i usiadłam obok niego.
- Nie wyglądasz najlepiej- stwierdził kręcąc lekko głową- Dobrze się czujesz, kochanie?
Pokiwałam przecząco głową. Nawilżyłam wargi. Jeden dzień odpoczynku. Dwadzieścia cztery cholerne godziny, cholernego odpoczynku. Odgarnęłam włosy z czoła. Najwyższa pora pójść do lekarza. Westchnęłam i sięgnęłam po telefon. Wybrałam numer, doktor Jenny. Opiekowała się mną odkąd pamiętam. Odebrała telefon po kilku sygnałach.
- Dzień dobry, Drew- usłyszałam jej miły głos- Co się dzieje? Źle się czujesz?
Uśmiechnęłam się, była dla mnie więcej matką niż lekarzem. Śmiało mogłaby zastąpić moich starych.
- Dzień dobry. Mówiąc szczerze, tak. Od kilku dni- powiedziałam czując gulę w gardle- Chciałam umówić się na wizytę.
Słyszałam jak przewraca kartki w swoim kalendarzu. Od zawsze miała taki sam kalendarz. Zawsze twierdziła, że jakby kupiła inny źle by się z nim czuła.
- Wpadnij do mnie o trzynastej, wtedy mam okienko- oznajmiła- Przepraszam, muszę kończyć. Za chwilę mam pacjenta.
- Do zobaczenia.
Odciągnęłam telefon od ucha i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Odrzuciłam aparat jak najdalej od siebie. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Lilo dołączyła do nas.
- Na reszcie zmądrzałaś- mruknęła patrząc na mnie badawczo- Mam pójść z tobą?
- Mamy- poprawił ją Nick.
- Nie, nie będę was w to wciągać- jęknęłam- Pewnie mam tylko osłabioną odporność czy coś.
Wstałam i skierowałam się do kuchni, gdzie były siatki z zakupami. Pewnie to sprawka Jade. Zaczęłam wszystko rozpakowywać. Zajęło mi to dosyć dużo czasu, ponieważ nie za bardzo wiedziałam co gdzie kładą.
- Nick, proszę nam zrobić śniadanie!- zawołałam wchodząc do salonu- Musisz się zaopiekować swoimi gośćmi.
Chłopak zrobił naburmuszoną minę
- Oczywiście, już się robi. Dla was wszystko!- krzyknął wychodząc.
Uśmiechnęłam się lekko i szturchnęłam przyjaciółkę w plecy. Odwróciła się i spojrzała na mnie.
- Kocham Cię, wiesz?- powiedziała dotykając palcem mój nos.
Skinęłam głową i ruszyłam na górę. Zjem szybko śniadanie i jadę do klinki doktor Jenny. Chwyciłam plecak, wpakowałam do niego portfel i dokumenty. Po chwili znalazłam się na dole. Okazało się, że Jade przeniosła się do kuchni i razem z Nickiem o czymś dyskutują.
Usiadłam przy oknie i nawilżyłam wargi. Zawsze się denerwowałam przed wizytami u lekarzy. Nie ważne czy to dentysta, okulista itp.
Dopiero przed chwilą zorientowałam się, że przede mną stoi kubek parującej kawy. Owinęłam ręce wokół kubka, aby się ogrzać.
- Denerwujesz się?- zapytała przyjaciółka.
Pokiwałam przecząco głową. Gdybym potwierdziła jej przypuszczenia na pewno chcieliby iść ze mną. Zerknęłam na zegarek 12:15. Ugh, chyba nawet nie zdążę zjeść tego śniadania.
- Dobra idę, nie wypada się spóźnić- mruknęłam wstając.
Zaczęłam ubierać kurtkę i buty. Zarzuciłam jeszcze plecak na ramię i wyszłam. Nie mal od razie dmuchnęło we mnie zimne powietrze. Wstrzymałam na chwilę oddech i ruszyłam wzdłuż chodnika.
- Kocham Cię, wiesz?- powiedziała dotykając palcem mój nos.
Skinęłam głową i ruszyłam na górę. Zjem szybko śniadanie i jadę do klinki doktor Jenny. Chwyciłam plecak, wpakowałam do niego portfel i dokumenty. Po chwili znalazłam się na dole. Okazało się, że Jade przeniosła się do kuchni i razem z Nickiem o czymś dyskutują.
Usiadłam przy oknie i nawilżyłam wargi. Zawsze się denerwowałam przed wizytami u lekarzy. Nie ważne czy to dentysta, okulista itp.
Dopiero przed chwilą zorientowałam się, że przede mną stoi kubek parującej kawy. Owinęłam ręce wokół kubka, aby się ogrzać.
- Denerwujesz się?- zapytała przyjaciółka.
Pokiwałam przecząco głową. Gdybym potwierdziła jej przypuszczenia na pewno chcieliby iść ze mną. Zerknęłam na zegarek 12:15. Ugh, chyba nawet nie zdążę zjeść tego śniadania.
- Dobra idę, nie wypada się spóźnić- mruknęłam wstając.
Zaczęłam ubierać kurtkę i buty. Zarzuciłam jeszcze plecak na ramię i wyszłam. Nie mal od razie dmuchnęło we mnie zimne powietrze. Wstrzymałam na chwilę oddech i ruszyłam wzdłuż chodnika.
***
Zaczęłam nerwowo stukać butem. Siedziałam od dziesięciu minut w poczekalni, co chwilę przewijali się tutaj ludzie. W końcu drzwi otworzyły się. Stanęła w nich znajoma kobieta. Wiedziałam, że to pani Nelson, jednak teraz wyglądała inaczej. Jakby się postarzała. Na jej twarzy widniały liczne zmarszczki.
- Witaj kochanie- powiedziała wyciągając do mnie ręce.
Bez chwili zwlekania ruszyłam w jej stronę. Przygarnęła mnie do siebie opiekuńczo i uściskała serdecznie.
- Proszę wejdź i się rozgość- poleciła- Za chwilę wrócę tylko pójdę po filiżankę kawy.
Weszłam do znajomego gabinetu. Jak na siedzibę lekarza było tutaj bardzo przytulnie. Usiadłam na miękkim fotelu i zaczęłam odpinać kurtkę. Na biurku leżały stosiki papierów. Mimo tego wszystko było utrzymane w należytym porządku. Między teczkami stała ramka ze zdjęciem. Przygryzłam wargę i wyciągnęłam po nią rękę. Na fotografii była ewidentnie Jenny, która przytulała jakiegoś chłopaka. Był bardzo przystojny. Miał brązowe włosy oraz tego samego koloru oczy. Na jego twarzy widniał kilkudniowy zarost. Miał mocno widoczne kości policzkowe. Jednym słowem był niesamowicie przystojny.
- To Joe- niespodziewanie usłyszałam głos kobiety- Mój syn.
Zmarszczyłam brwi.
- Nie miałam pojęcia, że ma pani syna- oznajmiłam- Pewnie jest pani z niego dumna.
Uśmiechnęła się lekko siadając na swoim fotelu, na przeciw mnie.
- Skąd takie przypuszczanie?- zapytała.
- Widać to w pani oczach- stwierdziłam wzruszając ramionami- Musi go pani niesamowicie kochać.
Potrząsnęła głową jakby chciała z niej wyrzucić myśli. Uśmiechnęła się, przez co było jeszcze bardziej widać jej zmarszczki.
- Masz całkowitą rację, Drew. Jestem dumna z Joe i go bardzo kocham- przyznała- Niestety nie będę miała szansy mu tego powiedzieć.
-J-jako to?- wydukałam mocno zaskoczona.
- Może chcesz żebym Ci o nim opowiedzieć?- w odpowiedzi skinęłam tylko głowa- Joe wyjechał kilka miesięcy temu do Afryki. Odkąd pamiętam chciał pomagać. Pamiętam jak był mały wykradał z domu jedzenie oraz koce a potem zanosił je potrzebującym. Nie miałam serca złościć się na niego, jak mogłam karać za to że dbał o innych? Podczas jego wyjazdu pisaliśmy listy, wysyłał mi zdjęcia ze swoimi podopiecznymi. W końcu nadszedł dzień jego przyjazdu. Jednak w drzwiach nie spotkałam go. Zobaczyłam niską brunetkę ze zielonymi oczami. Przypominała mi mnie, kiedy byłam młodsza. Powiedziała mi, że była narzeczoną Joe. Nie zrozumiałam dlaczego powiedziała "byłam", dopiero później to do mnie dotarło. Mój Joe umarł. Śmierć odebrała mi mojego jedynego syna. Robyn, wyjaśniła mi, że on umarł na raka. Kiedy wyjeżdżał wiedział, że jest chory. Nie chciał mnie ranić. Umarł kilka tygodni temu.
Kobieta sięgnęła po paczkę chusteczek. Wyjęła jedną i resztę podała mi. Dopiero wtedy zorientowałam się, że się popłakałam. Wytarłam szybko łzy.
To wszystko wyjaśniało, dlaczego Jenny tak wyglądała. Nie radziła sobie ze śmiercią syna. Ona ją wykończyła.
- Przepraszam, nie powinnam- wymamrotała.
Ścisnęłam jej rękę, próbując dodać jej siły, której teraz tak bardzo potrzebowała.
- Przepraszam, musimy zająć się tobą. Masz całe życie do pokonania. Nie możesz sobie pozwolić na choroby.
Niall
Zamknąłem z trzaskiem zeszyt od matematyki. Nie mam głowy do nauki. Nie wiem, jak ja się przygotuję do tego sprawdzianu w poniedziałek. Moje myśli krążą wokół wszystkiego oczywiście oprócz matmy. Wyszedłem na balkon w celu złapania oddechu. Spora część ludzi, zostawała w pokojach aby cieszyć się upragnioną przerwą. Na dziedzińcu nie było prawie nikogo. Tylko niekiedy było widać spacerujące postacie. Przycisnąłem ręce do ust, aby nie wybuchnąć kaszlem.
Niespodziewanie poczułem jak ktoś kładzie rękę na moich ramieniu, obróciłem się zaskoczony i zobaczyłem Liama.
- Powinieneś o nią zawalczyć- oznajmił- Nie powinieneś się tak łatwo poddać, to nie w twoim stylu.
Wstrzymałem oddech analizując jego słowa.
- Sęk w tym, ze ja już przegrałem- mruknąłem bez emocji- To koniec Liam.
Chłopak pokiwał głową przecząco.
- Przestań tak gadać, Niall James Horan nie jest przegranym!- wydarł się na mnie.
Skrzywiłem się lekko. Nigdy wcześniej Liam nie krzyczał. Zmarszczyłem brwi.
- A gdyby Danielle?- zapytałem, chłopak zrobił zdziwioną minę- No wiesz...
Wzruszył ramionami i spojrzał na mnie.
- Nie wiem co bym zrobił, ale na pewno nie użalał się nad sobą jak ty.
Przygryzłem wargę myśląc nad tym co właśnie powiedział Payno. On miał całkowitą racje. Teraz jedyne co robię to lamentuję nad swoim losem. Muszę się wziąć w garść. Zacisnąłem pięści.
- Dzięki Liam. Muszę lecieć- powiedziałem szybko i skierowałem się w stronę drzwi.
Kiedy miałem już wyjść, przyjaciel zatrzymał mnie.
- Nialler?- zapytał uśmiechając się lekko.
Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Może byś się na początku ubrał?- zaproponował widocznie rozbawiony.
Spojrzałem na siebie i moja ręka powędrowała na czoło.
Zacząłem się ubierać najszybciej jak tylko umiałem. Byłem gotowy po jakiś pięciu minutach. Tylko gdzie one teraz mieszkają? Może Lou wie. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do niego.
- Hej, Niall!- zaświergotał na powitanie
- Cześć, wiesz może gdzie teraz mieszkają Jade i Drew?- powiedziałem z nadzieją.
- Wiem- odpowiedział krótko.
- O, fajnie. Mógłbyś mi wysłać esemesem adres?
- Oczywiście.
Uśmiechnąłem się zadowolony i nacisnąłem czerwoną słuchawkę. Nie wiedziałem co chcę powiedzieć Drew, ale wiedziałem, że muszę tam pójść. Natychmiastowo. Po chwili dostałem esemesa. Uśmiechnąłem się szeroko i poszedłem w stronę ulicy, gdzie mieszkają dziewczyny.
- Powinieneś o nią zawalczyć- oznajmił- Nie powinieneś się tak łatwo poddać, to nie w twoim stylu.
Wstrzymałem oddech analizując jego słowa.
- Sęk w tym, ze ja już przegrałem- mruknąłem bez emocji- To koniec Liam.
Chłopak pokiwał głową przecząco.
- Przestań tak gadać, Niall James Horan nie jest przegranym!- wydarł się na mnie.
Skrzywiłem się lekko. Nigdy wcześniej Liam nie krzyczał. Zmarszczyłem brwi.
- A gdyby Danielle?- zapytałem, chłopak zrobił zdziwioną minę- No wiesz...
Wzruszył ramionami i spojrzał na mnie.
- Nie wiem co bym zrobił, ale na pewno nie użalał się nad sobą jak ty.
Przygryzłem wargę myśląc nad tym co właśnie powiedział Payno. On miał całkowitą racje. Teraz jedyne co robię to lamentuję nad swoim losem. Muszę się wziąć w garść. Zacisnąłem pięści.
- Dzięki Liam. Muszę lecieć- powiedziałem szybko i skierowałem się w stronę drzwi.
Kiedy miałem już wyjść, przyjaciel zatrzymał mnie.
- Nialler?- zapytał uśmiechając się lekko.
Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Może byś się na początku ubrał?- zaproponował widocznie rozbawiony.
Spojrzałem na siebie i moja ręka powędrowała na czoło.
Zacząłem się ubierać najszybciej jak tylko umiałem. Byłem gotowy po jakiś pięciu minutach. Tylko gdzie one teraz mieszkają? Może Lou wie. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do niego.
- Hej, Niall!- zaświergotał na powitanie
- Cześć, wiesz może gdzie teraz mieszkają Jade i Drew?- powiedziałem z nadzieją.
- Wiem- odpowiedział krótko.
- O, fajnie. Mógłbyś mi wysłać esemesem adres?
- Oczywiście.
Uśmiechnąłem się zadowolony i nacisnąłem czerwoną słuchawkę. Nie wiedziałem co chcę powiedzieć Drew, ale wiedziałem, że muszę tam pójść. Natychmiastowo. Po chwili dostałem esemesa. Uśmiechnąłem się szeroko i poszedłem w stronę ulicy, gdzie mieszkają dziewczyny.
***
Pod drzwiami domu znalazłem się po trzydziestu minutach. Podniosłem rękę i nacisnąłem dzwonek. Przestępowałem z nogi na nogi czekając aż ktoś mi otworzy. W końcu drzwiach ujrzałem Jade.
- Hej, jest Drew?- zapytałem zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć.
- Nie, nie ma jej. Pojechała do lekarza- oznajmiła.
Zagryzłem policzki od środka.
- Dobra, dzięki- mruknąłem- Cześć.
Już miałem pójść, ale dziewczyna mnie zatrzymała.
- Gdybyś ją spotkał albo coś to powiedz żeby do mnie zadzwoniła- poprosiła- Martwię się o nią.
Skinąłem głową, wsadziłem ręce do kieszeni i poszedłem. Muszę ją znaleźć. Muszę ją znaleźć i z nią pogadać.
Drew
Czułam jak moje serce przyśpiesza z każdą sekundą. Cały czas słyszałam jej słowa; Masz całe życie do pokonania. Powolnym krokiem wymaszerowałam z budynku. Czułam jak po moich policzkach spływają łzy. Całe moje życie pękło. Czułam jak tracę grunt pod nogami. Podparłam się muru, aby nie stracić równowagi. Naciągnęłam rękaw bluzy na rękę i wytarłam twarz. Jak ja mogę im to powiedzieć? Jak ja mogę ich tak ranić? Jade, Nicka oraz Nialla? Właściwie on mnie nawet nie chce znać. Usiadłam na ławce i schowałam głowę w dłoniach.
***
Niespodziewanie poczułam jak ktoś siada obok mnie. Podniosłam głowę. Okazało się, że zrobiło się już całkowicie ciemno. Ile tu siedziałam pięć, sześć godzin? Spojrzałam na nieznajomą osobę siedzącą obok. Okazało się, że był to jakiś chłopak z kapturem na głowie.
- Co byś zrobił gdybyś dowiedział się, że masz raka?- zapytałam przyciągając do siebie nogi.
Chłopak przez dłuższą chwilę milczał.
- Pewnie bym się załamał- oświadczył- Drew, czy t-ty jesteś chora?
Wstrzymałam oddech. Dopiero po chwili zobaczyłam wystające spod kaptura blond włosy. To był Niall. Kolejny raz poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach. Pokiwałam twierdząco głową,czując gulę w gardle.
Blondyn spojrzał na mnie. Jego oczu świeciły, wyglądał tak jakby zaraz miał wybuchnąć niepohamowanym płaczem.
-N-iall, ja mam raka- oznajmiłam słabo- Umrę.
- Nie, Drew. Nie umrzesz!- zawołał podnosząc się- Przecież tę chorobę można wyleczyć. W tych czasach rak nie oznacza śmierci!
Ja również wstałam, podeszłam do niego i potrząsnęłam lekko jego ramionami.
- Nie. Zrozum, ja już umieram- powiedziałam słabo- Nic mi nie pomoże. To nie możliwe.
Chłopak przygarnął mnie do siebie. Nie mal momentalnie wybuchłam płaczem przy okazji mocząc jego bluzę. W mojej głowie ciągle odbijał się załamany głos pani Nelson.
***
Obudziłam się całą spocona. Zamrugałam kilkakrotnie, chcąc odpędzić pozostałości po koszmarze. Czułam się jakbym przed chwilą przebiegła kilometrowy maraton. Wstałam i rozejrzałam się dookoła. Wyszło na jaw, że jestem w domu Nialla, jednak nigdzie nie dostrzegłam chłopaka. Sięgnęłam po mój plecak leżący kawałek dalej. Zaczęłam szukać w nim mojej karty zdrowia. Po chwili znalazłam ją. Kiedy przeczytałam napis; białaczka, poczułam się jakby ktoś uderzył mnie z liścia. Potarłam brodę czytając zapiski lekarza.
Zamrugałam kilkakrotnie zmęczonymi oczami. Nie miałam siły już więcej płakać. Niespodziewanie poczułam jak ktoś ostrożnie wyjmuje z moich dłoni kartkę. Podniosłam głowę.Zobaczyłam Nialla, miał zatroskaną i zmęczoną twarz.
- Nie powinnaś tego czytać- stwierdził podając kubek z herbatą.
Podziękowałam skinieniem głową i upił łyk ciepłego płynu, który nie mal od razu ogrzał mnie od środka.
- Powinnam już iść- mruknęłam kręcąc głową- Pewnie Jade się o mnie martwi.
Chciałam już wstać, ale blondyn mnie powstrzymał i ukucną przede mną.
- Dzwoniłem do niej i powiedziałem, że jesteś u mnie- oznajmił uśmiechając się słabo.
Zmarszczyłam brwi przerażona.
- Powiedziałeś jej...- nie dokończyłam, ponieważ chłopak mi przerwał.
- Drew, nie zrobię niczego przeciw tobie- powiedział- Nie mam prawa mówić tego komuś bez twojej zgody.
Nawilżyłam suche wargi.
-D-dziękuje- wyszeptałam przytulając go. Niall położył delikatnie ręce na moich plecach odwzajemniając uścisk.
Odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałam w błękitne oczy chłopaka, które teraz tak bardzo przypominały mi morze. Nagle chłopak nachylił się. Poczułam na ustach jego miękkie wargi.
Horan przygarnął mnie do siebie. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Ssał delikatnie moją skórę wzdłuż linii szczęki. Po chwili znów wrócił do ust. Włożyłam rękę pod jego bluzkę, czując ciepło jego ciała. Po chwili bluzka wylądowała kawałek dalej na podłodze. Wkrótce to samo stało się także i z moją.
***
Horan mocniej przygarnął mnie do siebie. Ściskał mnie tak mocno jakby bał się, że zaraz zniknę. Wyswobodziłam się ostrożne z jego uścisku. Położyłam jego rękę na pościeli, tak aby go nie obudzić. Wygrzebałam się z pościeli i zaczęłam zbierać swoje ubrania.Założyłam bieliznę,niestety nie znalazłam bluzki, więc założyłam na siebie Nialla. Weszłam do kuchni. Nastawiłam wodę w czajniku. Zajrzałam do lodówki, sięgnęłam po słoik Nutelli. Akurat kiedy znalazłam łyżeczkę, herbata była gotowa. Zaparzyłam płyn, wzięłam kubek w rękę, słoik pod pachę i łyżeczkę do ust. Odstawiłam wszystko na stolik. Sięgnęłam po koc. Usadowiłam się na kanapie i przykryłam się szczelnie. Zaczęłam jeść czekoladę i od czasu do czasu popijałam ją herbatą.
Niespodziewanie usłyszałam czyjeś kroki. Obróciłam się i zobaczyłam Niallera w bokserkach stojącego opartego o framugę drzwi.
- Uprawiałeś ze mną seks, bo jest Ci mnie żal- stwierdziłam spuszczając głowę.
Chłopak w mgnieniu oka pojawił się obok mnie. Jednym palcem podniósł moją głowę do góry tak abym patrzała mu w oczy.
- Nie, uprawiałem z tobą seks, ponieważ Cię kocham- oznajmił.
- N-nie chcę, abyś mnie kochał- mruknęłam słabo- Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiał.
Przypomniałam sobie zmęczoną twarz Jenny. Nie chcę, aby to samo stało się z nim. Nie chcę, aby moja śmierć odebrała mu całe szczęście.
Poczułam jak chłopak dotyka kciukiem mojego policzka.
- Drew, będę zawsze przy tobie. Nie ważne czy tego chcesz czy nie- oświadczył- Nie zostawię Cię samej, obiecuję.
Przy ostatnich słowach pocałował lekko moje ręce. Pokręciłam głową nadal nie byłam przekonana co do jego słów. Właściwie chyba już nigdy nie będę.
- Będę musiała powiedzieć Jade- powiedziałam cicho- Nie mam serca jej tego mówić. Chciałabym wyjechać stąd. Bez słowa. Nie chcę nikogo ranić, a w szczególności tych na których mi zależy.
- Czy ja także należę do tych osób?- zapytał.
- Niestety tak- szepnęłam cicho.
Chłopak objął mnie ramieniem opiekuńczo po czym pocałował w czoło. Oparł się o sofę i usadowił mnie sobie na kolanach przed tym owinął mnie kocem. Zaczął mnie kołysać w swoich ramionach. Czułam się jak małe dziecko, które potrzebuje pomocy. Jeszcze wczoraj byłam normalną nastolatką, której jednym problemem było to, że została wyrzucona ze szkoły. Czułam jak łzy znów chcą opanować mnie całą, jednak tym razem się nie dałam. Niall nucił jakąś piosenkę pod nosem.
- Chciałabym żebyś zagrał na gitarze na moim pogrzebie- oznajmiłam.
Blondyn przykrył mi usta ręką.
- Ani nie mów, ani nie myśl o tym- poprosił- Myśl o czymś przyjemnym, proszę.
Skinęłam nie zauważalnie głową. Odgarnął z mojej twarzy włosy.
- Mój bart bierze ślub- oznajmił- Mogłabyś ze mną pójść. Chciałbym, żebyś poznała moją rodzinę.
Nastała dosyć długa chwila ciszy, chłopak nadal nie przestawał gładzić moich włosów.
- Mógłbyś do mnie mówić?- zapytałam- Bardzo lubię kiedy to robisz.
Blondyn uśmiechnął się lekko i pokiwał głową.
Zaczął opowiadać o tym, że kiedyś podczas kolonii zapomniał walizki. Ta historia nie byłaby aż tak zabawna gdyby nie to, że kiedy rodzice wysłali mu walizkę przysłali bagaż jego babci która wyjeżdżała do sanatorium.
Uśmiechnęłam się pod nosem bawiąc się jego palcami.
- Wiesz, mogłabyś ze mną zamieszkać- oznajmił.
Moje dłonie momentalnie zastygły.
- Przecież chodzisz do szkoły, a poza tym nie chcę zostawić Jade- powiedziałam wracając do swojej zabawy.
- Zawszę mogę zrezygnować- oświadczył- Jade mogłaby Cię codziennie odwiedzać, mogłaby zostawać z tobą całymi dniami.
- Nie. Nie chcę abyś przerwał edukację. Kiedy umrę, nie będziesz miał co robić.
Zmarszczył brwi.
- Miałaś o tym nie myśleć- stwierdził- Dobrze, nie musisz ze mną mieszkać. Jednak i tak przerwę naukę. Będę do Ciebie codziennie przychodzi od rana do wieczora. Będę się tobą opiekować i siedzieć przy tobie.
- A będziesz zostawał na noc, czasami?- zapytałam zerkając na niego.
Uśmiechnął się lekko.
- Jeżeli tylko będziesz chciała.
Wstałam i wyswobodziłam się z jego uścisku po czym spojrzałam w jego oczy.
- Zawieziesz mnie do domu?- poprosiłam- I-i czy mógłbyś zostać ze mną, kiedy będę z Jade?
Pocałował mnie w czoło, szepcząc: jasne, po czym wstał i skierował się w stronę sypialni. Ubrałam na siebie jeansy i właściwie byłam już gotowa. Czułam okropny ucisk w sercu. Perspektywa tego, że będę musiała rozmawiać z Lilo przeraża mnie.
- Wszystko będzie ok- usłyszałam głos Nialla. Sięgnął po kluczki od samochodu i otworzył drzwi.
Po kilku minutach znaleźliśmy się przy aucie. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy. Przez całą drogę panowała całkowita cisza. Nie minęło trzydzieści minut, a byliśmy już pod domem Nicka i Nataniela. Przełknęłam ślinę. Miałam już wysiąść, ale blondyn mnie zatrzymał.
- Nie ważne, co się stanie; pamiętaj kocham Cię najbardziej na świecie.
Posłałam mu słaby uśmiech.
- Idziemy?- zapytałam
- Idź, ja zaraz przyjdę- oświadczył kiwając głową. Wysiadłam ze samochodu i skierowałam się w stronę drzwi.
Niall
Dopiero kiedy Drew zniknęła w domu, dałem upust emocją. Wiedziałem, ze nie mogę wybuchnąć przy niej płaczem. To by ją załamało. Uderzyłem z całej siły w deskę rozdzielcza. Czułem jak smutek, żal i ból opanowuje całe moje ciało.Przygryzłem wargę z całej siły aby nie wybuchnąć płaczem. Muszę być silny, dla mojej Drew. Tylko nurtuje mnie jedno pytanie: Dlaczego ona, nie ja?
Wysiadłem ze samochodu i ruszyłem w stronę domu.
Drew
Znalazłam Jade nie mal od razu. Siedziała razem z Louisem i oglądali TV. Obejmowali się. Momentalnie moje serce ścisnęło się. Jak ja mam jej teraz to powiedzieć? Jak mam zniszczyć jej szczęście? Nie wiem.
Dopiero po chwili zorientowali się, że tutaj jestem.
- O, Drew. Gdzieś ty...- zaczęła przyjaciółka, jednak szybko jej przerwałam.
- Musimy pogadać- oznajmiłam siadając na przeciwko nich.
Rozejrzałam się dookoła pokoju szukając Nialla. Dostrzegłam go opierającego się o framugę drzwi. Miał spuszczoną głowę.
- Mam zostać?- usłyszałam głos Louisa.
- Jeżeli chcesz- mruknęłam- To zależy od Jade.
Dziewczyna skinęła głową. Szatyn obrócił się, aby zobaczyć na kogo patrzę. Gdy zobaczył Nialla, zrobił zdziwioną minę. Wzięłam głęboki oczyszczający głos.
- Jestem chora na raka- szepnęłam bezgłośnie- Niedługo umrę. Właściwie to już umieram.
Przymknęłam oczy, czując kolejny raz łzy na policzkach.
Od autorki:
Nawet nie wiecie jak ciężko mi jest pisać ten rozdział. Nie płakałam, zdążyłam już to zrobić kiedy go wymyślałam. Pewnie to wszytko was zaskoczyło, jednak mam nadzieję, że jakoś to przetrwacie. Nie chcę być powodem waszych łez. Przepraszam za błędy, jednak mam nadzieję, że żadnego nie będzie. Nie chciałabym zmarnować tego rozdziału. Chciałam jeszcze dodać, że niedługo będą pojawiać się tylko rozdziały z perspektywy Nialla.
„Całe życie człowieka jest podróżą do śmierci”
Od autorek:
Chciałyśmy jeszcze poinformować, że opowiadania zbliża się małymi krokami do końca. Już teraz chcemy podziękować za to, że jesteście z nami
Pozdrawiamy z całego serca ♥
o ja, ale smutny rozdział ;'( przykro mi z powodu Drew i smutno mi z powodu Nialla, w końcu ją kocha, a teraz ma ją stracić ;'(( czekam na nexta weny i buziole ;**
OdpowiedzUsuńJaki smutny rozdział popłakałam sie najbardziej szkoda mi nialla jade i drew bo oni to naj bardziej bd przerzucać :(
OdpowiedzUsuńBoziu jaki smutasny rozdzial :'( serio placze! Ona serio umrze? Nie,ja sie nie zgadzam!
OdpowiedzUsuńBooze jaki wspanialy. Co tydzien czekam na nowy ;**
OdpowiedzUsuńniestety wracam od poniedziałku do szkoły po feriach i dni już nie będą tak szybko leciały na rozdział będę czekać wieczność ;c pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJaki smutny rozdział ;c Szkoda mi Jade, Nialla i Drew ;> Szkoda że już niedługo koniec opowiadania czekam na następny
OdpowiedzUsuńJaki smutny rozdział :c
OdpowiedzUsuńGratuluję! Zostałyście nominowane na http://dioanneziall-fanfiction.blogspot.com/p/v-behaviorurldefaultvmlo_12.html :)
OdpowiedzUsuńO nie! Rycze, jak bóbr. Czemu?! ;( Biedna Drew, aż mi słów brakuje. Serio nie wiem co napisać.. ;/ Kurdee czemu akurat Drew? :( Niespodziewałam sie tego w ogóle. Nawet nie wyobrazam sobie jak Jade będzie to przezywac. ;/ Niall biedactwo. W ogóle wszyscy są biedni. rany.mam nadzieje ze skończy sie to dobrze. Czekam na nexta. :*
OdpowiedzUsuńBuziaki. Kinia.
Rozpłakałam się błagam niech to cudo nir skończy się na śmierci please :(
OdpowiedzUsuń#LoLa
Smutny ale świetny rozdział
OdpowiedzUsuńJezu popłakałam sie gdy dowiedziałam sie o drew :( rozdział genialny
OdpowiedzUsuńsuuuuuupeeeeer <3333333
OdpowiedzUsuńjejciu jaki smutny :( ale genialny
OdpowiedzUsuńsuper xx
OdpowiedzUsuńSwietne! Smutny ale i tak geniallny. <3
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńgenialny!!!!
OdpowiedzUsuńfajny :)
OdpowiedzUsuńsupcio!
OdpowiedzUsuńCudooo! <3 Jak zawsze :) . Zapraszam do mnie :* http://lovehateonedirection.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńfajny!!!
OdpowiedzUsuńcuudo :) czekam na lade <3
OdpowiedzUsuńsupcio
OdpowiedzUsuńgenialny zresztą jak zwykle czekam nn :**
OdpowiedzUsuń