Myślałam, że zaraz się przewrócę słysząc tego irlandzkiego gbura, jak zawsze to co najgorsze zwalane jest na nas. Ten to ma tupet. Boże.. dopiero co niedawno się cieszyłam, że nie zostanę na rok, a teraz? Jakiś cholerny debil podpalił pokój nauczycielski. Pewnie to Veronica oraz Jonny pieprzyli się na stole gdzie zazwyczaj stały świeczki. Nie wiem kto wpadł na tak durnowaty pomysł. Spojrzałam na Nicka oraz Drew, dziewczyna patrzała się z niedowierzaniem na Smitha, a chłopak od razu zrobił się cały czerwony.
- Ty cholerny dziadzie! Jesteś taki tępy, czy tylko udajesz?! Powiedz mi jedno. Po co mielibyśmy podpalać waszą klitkę?! - wrzasnął stawiając krok w jego stronę.
Facet zrobił krok w tył, a Tel położył ręce na biurko. Spojrzałam na niego jego mięśnie napięły się, a żyły na szyi powiększyły się. Spojrzałam na Drew, która kiwnęła głową w jego stronę. Pokiwałam twierdząco głową i ruszyłyśmy łapiąc go za ramiona. Nick wypuścił powietrze z ust i spojrzał na nas lekko uśmiechając się.
- Dopóki nie wyjaśnimy sprawy musicie opuścić teren szkoły. - powiedział powoli dyrektor. - Macie dwadzieścia minut na spakowanie się.
Odszedł zza biurka i otworzył drzwi każąc nam wyjść. Potarłam skronie czując, jak dopada mnie ból głowy. Tel powiedział, że jeszcze będą nas błagać o to byśmy wrócili. Poklepałam go po ramieniu, ale chłopak tylko prychnął pod nosem i wyszedł powoli, a my razem za nim. Na korytarzu przed gabinetem zebrała się chyba cała szkoła.
- Czego się gapicie?! - warknął poirytowany Nick.
- Uspokój się - syknęłam w jego stronę.
- Mówiłem mieliście się rozejść. Jonny zawołał wszystkich nauczycieli. - polecił temu spoconemu spaślakowi.
Jak najszybciej dostałyśmy się do naszego pokoju i zaczęłyśmy się pakować. Ciekawe gdzie my teraz zamieszkamy? Och, tak, ale co ich to obchodzi skoro kazał nam się wyprowadzić. Ta szkoła zawsze była popaprana tak samo, jak nauczyciele w niej. Wzięłam ze stolika papierosa i odpaliłam. Dym rozniósł się po moich płucach co pozwoliło mi się chodź trochę uspokoić. Po pakowaniu usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam, jak Drew głaska mnie po plecach.
- Nie martw się. Tak, jak Nick powiedział jeszcze będą nas błagać żebyśmy wrócili. - powiedziała gdy na nią spojrzałam. Uśmiechała się lekko, a ja odwzajemniłam jej uśmiech.
- Wiesz co? Zastanawia mnie tylko jedno gdzie zamieszkamy? - odparłam bawiąc się palcami.
Dziewczyna zagryzła policzki od środka pewnie się zastanawiając. Poprawiłam czapkę na głowie gdy nagle w naszych drzwiach pojawił się Tel. Miał plecak na ramieniu, a na nosie okulary przeciwsłoneczne, a w buzi żuł gumę. Znów wrócił do tej swojej zajebistej stylówy.
- Nie martwicie zamieszkacie ze mną. - powiedział siadając pomiędzy nami obejmując nas swoimi ramionami.
- Nie masz mieszkania. - prychnęła Drew.
- Mam. Kupiliśmy na spółkę z Natem. Mamy ogródek, balkon, taras, cztery sypialnie i łazienki, kuchnie, salon, grilla i wiele innych rzeczy. - zaczął wymieniać.
- O nie! Nie mamy zamiaru mieszkać z pojebanym Streetem. - powiedziała Dix, a ja przytaknęłam.
- Dziewczyny dajcie spokój. Będziecie się z nim widzieć tylko rano i czasami popołudniami, bo przecież pracuje on po nocach. - odparł zdejmując z mojej głowy moją czapkę, którą założył sobie na głowę.
Wzięłam mu ją, jak najszybciej i założyłam z powrotem. Spojrzałam na przyjaciółkę, która wypuściła powietrze z ust.
- Wy się zastanówcie, a ja zaniosę swój plecak. - skomentował wstając, a po chwili zniknął.
- To co? Idziemy na to, bo mi obojętnie nawet mogę zamieszkać pod mostem. - rzekłam uśmiechając się do niej.
- Niee, to już wolę mieszkać z tymi idiotami. Kochana jesteś. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię mam. - odparła przytulając mnie. - Wytrzymasz bez swojego braciszka?
Trzepnęłam ją w ramię, a ona się zaśmiała akurat wrócił pan Colins, który kiedy usłyszał, że się zgadzamy rzucił się na każdą z nas i pocałował w czoło. Zaśmiałyśmy się z Drew i walnęłyśmy mu z poduszki w głowę.
- Niech któraś z was pójdzie po fajki. - odparł chłopak.
- Ja nie mogę. - powiedziałam przypominając sobie sytuacje w sklepie.
- Czemu?! - odezwali się jednocześnie Drew z Telem.
- Mam zakaz. - skomentowałam cicho odwracając wzrok. - To przez Tomlinsona.
Od razu wybuchnęli głośnym śmiechem, a ja zaczęłam ich opieprzać gdy ktoś zaczął pukać do drzwi. Wkurzona podeszłam i otworzyłam, zobaczyłam kapitana Wielka Dupa, który patrzał się na mnie badawczo. Wszedł do środka bez jakiegokolwiek słowa, a wkurzająca dwójka wybuchnęła jeszcze głośniejszym śmiechem. Zmarszczyłam nos i zaczęłam popychać szatyna w stronę balkonu. Gdy byliśmy na nim zamknęłam drzwi mówiąc przedtem im, że mają się uspokoić.
- Co z nimi? - spytał.
- Nic. - odparłam splatając swoje ręce na piersiach. - Co chcesz? Dowiedzieć się, czy to nasza sprawka tak? - powiedziałam zirytowana.
- Ej Jade uspokój się. Po prostu chciałem się dowiedzieć, czy macie się gdzie podziać. - odparł uśmiechając się jednym z tych swoich uroczych uśmiechów.
- Na serio? - spytałam patrząc na niego, a chłopak kiwnął głową na potwierdzenie.
Poczułam, jak mój żołądek fika koziołka, uśmiechnęłam się do niego i wtuliłam mocno. Chłopak zaczął głaskać mnie po plecach, a ja wtuliłam się mocniej. Nawet nie zauważyłam kiedy Louis stał się naprawdę mi bliski mimo tego, że na początku ciężko było mi się z nim dogadać, ale teraz? Traktuje go, jak mojego brata, którego zawsze chciałam mieć, a może po prostu jest dla mnie bardzo ważny. Odczepiłam się od niego i popatrzałam mu się w oczy, jak zwykle widziałam w nich małe iskierki radości. Odetchnęłam i znów się w niego wtuliłam.
- Louis, naprawdę tego nie zrobiliśmy. - odparłam.
Odciągnął mnie od siebie i pocałował w czoło mówią, że mi wierzy, a ja znów poczułam te dziwne uczucie w brzuchu. Podniosłam się na palcach i ucałowałam jego policzek szepcząc ciche dziękuje. Niespodziewanie usłyszałam za plecami czyjś udawany szloch. Wyjrzałam za Louisa i zobaczyłam Harry'ego. Chłopak otarł policzki, a ja spojrzałam się na swojego "brata" zdziwiona. Chłopak poruszył lekceważąco ramionami i uśmiechnął się do mnie.
- Shippuję was. Zayn dawaj aparat muszę zrobić im zdjęcie! - zawołał Styles wskakując do środka pokoju.
Usłyszałam dźwięczny śmiech Louisa, więc spojrzałam się na niego. Uśmiechał się tak, że wokół jego oczu pojawiły się liczne - urocze zmarszczki aż wtuliła się w niego jeszcze raz.
- Dobra idź do nich. Napisz mi esemesem adres gdzie będziesz teraz mieszkać przecież to, że jesteś wydalona nie oznacza końca nauki z boskim nauczycielem Louisem Williamem Tomlinsonem. - powiedział wypinając dumnie swoją klatkę.
- Jak zawsze ty i ta twoja skromność. - przewróciłam oczami. - Ok, ale będę mieszkać z Nickiem i Natanielem.
- I co? Będę przychodził do ciebie nie do nich no i może do Drew. - odparł szczerząc się, jak idiota.
Pożegnałam się z nim i weszłam do środka, a on sam przeszedł przez nasz balkon na swój. Odetchnęłam czując się naprawdę szczęśliwa mimo dzisiejszej sytuacji.
- Skończyłaś? Myślałem, że zaraz będziecie się tam pieprzyć. Gówniarze, jak dzieci aż mi niedobrze. - mruknął Nick, a ja trzepnęłam go w głowę.
- Mógłbyś się od niego czegoś nauczyć. - warknęłam zarzucając na ramiona kurtkę. - Spadajmy stąd, bo zaraz Harvey przylezie.
- Uważam, że jesteście bardzo słodcy. - oświadczyła Drew, a ja popatrzałam na nią zdziwiona. - No w sensie ty i Tomlinson.
Machnęłam ręką czując, jak moje policzki robią się lekko różowawe. Potrząsnęłam głową, a Dix zaśmiała się zajadając się batonikiem. Spojrzałam na Nicka, który uśmiechnął się łobuzersko i puścił do mnie oczko. Za bardzo się tym nie przejęłam. Wychodząc zobaczyliśmy, jak Benson macha nam jakąś kolorową chusteczką. Ten gość od zawsze był dziwny. Na parkingu stało białe volvo, które należało do Colinsa. Chłopak z dumą usiadł przy miejscu kierowcy i kazałam nam wsiadać, jak zwykle musi się chwalić swoimi samochodami. Usiadłyśmy na tylnych siedzeniach.
- Skończyłaś? Myślałem, że zaraz będziecie się tam pieprzyć. Gówniarze, jak dzieci aż mi niedobrze. - mruknął Nick, a ja trzepnęłam go w głowę.
- Mógłbyś się od niego czegoś nauczyć. - warknęłam zarzucając na ramiona kurtkę. - Spadajmy stąd, bo zaraz Harvey przylezie.
- Uważam, że jesteście bardzo słodcy. - oświadczyła Drew, a ja popatrzałam na nią zdziwiona. - No w sensie ty i Tomlinson.
Machnęłam ręką czując, jak moje policzki robią się lekko różowawe. Potrząsnęłam głową, a Dix zaśmiała się zajadając się batonikiem. Spojrzałam na Nicka, który uśmiechnął się łobuzersko i puścił do mnie oczko. Za bardzo się tym nie przejęłam. Wychodząc zobaczyliśmy, jak Benson macha nam jakąś kolorową chusteczką. Ten gość od zawsze był dziwny. Na parkingu stało białe volvo, które należało do Colinsa. Chłopak z dumą usiadł przy miejscu kierowcy i kazałam nam wsiadać, jak zwykle musi się chwalić swoimi samochodami. Usiadłyśmy na tylnych siedzeniach.
***
Tel zaparkował, a mi od razu opadła szczęka z wrażenia. Przed nami stał dom z ogrodzeniem, wielkim ogródkiem, po boku miał wielki taras na którym były krzesła oraz wielki grill. Do drzwi wejściowych prowadziła oświetlona ścieżka z lamp. Spojrzałam na Drew, która sama patrzała się na to wszystko zaskoczona. Już się obawiam co będzie w środku. Chłopak zaśmiał się i zaczął nas ciągnąć w stronę wejścia.
Po chwili stałyśmy w wielkim przedpokoju, który prowadził do salonu, który urządzony był na bogato, wygodne sofy w kolorze czarnym, na środku stał wielki plazmowy telewizor, ściany w kolorze kremowym i jasne panele. Widząc to wszystko chciałam zostać tu na zawsze, a to dopiero salon! Następnie zaprowadził nas do kuchni gdzie zobaczyłam barek z dużą ilością najróżniejszych alkoholi, meble koloru jasnego brązowego, a ściany pomalowane na biało.
- Skąd macie na to wszystko kasę? - spytała podejrzliwie Drew przez co przestałam się tym wszystkim zachwycać.
W sumie racja przecież na pewno jego rodzice nie dali mu tyle kasy, a Street chyba nie zarabia za wiele pracując jako barman. Nick pokręcił głową z niedowierzaniem i powiedział, że jesteśmy, jak dzieci. Pokręciłam głową i kazałam mu się zamknąć oraz, że ma nas zaprowadzić do pokoju. Mimo tego, że znałyśmy ich postanowiłyśmy spać razem w jednym pokoju, bo nigdy nie wiadomo co z takim debilom możne uderzyć do głowy.
Wysłałam Louisowi wiadomość z adresem i usiadłam na łóżku patrząc się, jak Drew czesze swoje włosy. Drzwi od naszego pokoju się otwarły, a w nich stanęli Nataniel z Nickiem, którzy byli obładowani alkoholem, papierosami i narkotykami. Przewróciłam oczami. Nie ma mowy.
- Przyszliśmy się zabawić. - powiedział Street, a ja od razu do niego podeszłam.
- Wypierdalaj Street. Nikt nie chce cię tutaj widzieć. - warknęłam przez co chłopak zaśmiał się kpiąco.
- Och, tak? Drew mam zostać? - spytał dziewczynę, a ona spokojnie się odwróciła i rzuciła w niego kremem do rąk.
- Masz szczęście, że jeszcze cię nie zabiłam. - powiedziała, a chłopak złapał się za głowę w miejscu gdzie uderzyła go. - Nick zostajesz sam lub idziesz z tym czymś.
- Ej, ej bez takich, bo, jak ja zacznę być nie miły to pożałujecie. - odparł mierząc mnie wzrokiem.
- Tak? To w takim razie zacznij. - oznajmiłam.
Chłopak patrzał się to na mnie to na Nicka, a ja patrzałam się na niego z zażenowaniem. Przewróciłam oczami i wzięłam od niego papierosy i odwróciłam się podchodząc do okna.
- Potraficie tylko palić papierosy, nie potraficie nawet zapalić marihuany, czy wciągnąć kreski. - odezwał się może po pięciu minutach.
- Serio? Stać cię tylko na tyle? - zaśmiała się Drew, a ja razem z nią. - Wybacz, ale to, czy my ćpamy, czy też nie to nie twoja sprawa. Zajmij się lepiej czymś innym.
- W takim razie pokażcie. - powiedział rzucając w stronę Dix woreczek z kokainą.
- Nataniel, skoro nie chcą to nie. Nie zmuszaj je. Lepiej będzie, jak sobie pójdziesz. - odezwał się Nick, który podszedł do dziewczyny i zabrał jej woreczek, a następnie wypchnął Streeta z pokoju zamykając drzwi na klucz. Patrzałam się na to wszystko z otwartą buzią. Normalnie niemożliwe, że Nick Summer Colins wyprosił swojego najlepszego przyjaciela. Usiadł na łóżku i kiwnął do nas ręką, a po chwili leżeliśmy obok siebie.
- Chciałem was oficjalnie przeprosić za moje durne nie wręcz pojebane zachowanie, jeśli nie chcecie mnie już znać to zrozumiem. - szepnął patrząc się na sufit.
- Nick, głupku. Zawsze będziesz naszym przyjacielem i nawet, jeśli będziesz chciał nas zgwałcić. - zaśmiałam się, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.
- Nawet o tym nie myśl!
Chłopak przygarnął nas mocno do siebie i pocałował każdą w głowę.
- Nie chcę, żeby piątka "doskonałych" idiotów mi was zabrała. - oznajmił robiąc króliczka w powietrzu. - Szczególnie Tomlinson. Łasi się do ciebie Jade, jak kot.
- Może trochę. - zaśmiałam się na to porównanie.
- Taak trochę.. - powiedział sarkastycznie. - A ja kocham małe dzieci. Drew powiedź łasi się do niej!
Dziewczyna potrząsnęła głową i zaczęła się na nas patrzeć. Najwyraźniej coś ją dręczyło. Nick dźgnął ją w bok na co ona jęknęła, ale po chwili zaczęli się nawzajem dźgać. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi za bardzo się tym nie przejęliśmy. Nick zaczął nas gilgotać, ale jakoś udało nam się uciec z łóżka, a biedaczek próbował nas gonić. Zaczął udawać, że go strasznie boli, a ja głupia podeszłam do niego, a on chwycił mnie za brzuch.
- Otwierajcie drzwi łachudry. - rozległ się wrzask Nataniela. - Jade masz zajebistego gościa.
Próbowałam się wyrwać Telowi, ale chłopak mocniej mnie chwycił i kazał otworzyć Dix. Dziewczyna popatrzała na mnie ze współczuciem, otwarła drzwi, a w nich zobaczyłam goryla ze stojącym obok Louisem. Gdy zobaczył, że Nick mnie trzyma spojrzał się na nas z zmarszczonymi brwiami i zacisnął rękę na pasku od torby.
- Aha! Wiedziałem! - krzyknął Colins szczerząc się.
Spojrzałam na Drew, która próbowała powstrzymać śmiech. Wyswobodziłam się z uścisku i uśmiechnęłam się do Louisa, ale on dalej bacznie przyglądał się chłopakowi. Zaprosiłam go do środka, a przyjaciółka zaczęła popychać Nicka w stronę wyjścia. Po chwili zostaliśmy sami, a ja poprosiłam żeby usiadł na łóżko. Chłopak spełnił moją prośbę, ale uprzednio odłożył torbę na podłogę.
- Co słychać? Byłeś na treningu? - odparłam, by zakończyć tą dziwną ciszę, która zaczęła pomiędzy nami panować.
- Nic specjalnego. Tak. - powiedział patrząc się tępo w ścianę na przeciwko.
Pomachałam mu ręką przed oczami, a on się obudził, ale niestety do pokoju wparował Colins, który posłał mi buziaka i usiadł koło mnie łapiąc mnie za rękę. Zaczął się nią bawić, ale gdy do pokoju wleciała Drew, chłopak pocałował mnie w policzek i wstał, a dziewczyna pociągnęła go za rękę w kierunku drzwi.
- Do zobaczenia, kochanie. - wysłał mi buziaka w powietrzu i zniknął za drzwiami.
Pokiwałam głową z niedowierzaniem cicho się śmiejąc.
- Pójdę już. - usłyszałam głos szatyna i otrząsnęłam się.
- Nie zostań. - złapałam go za rękę.
- Masz Nicka. - burknął pod nosem.
- Ej Louis ty nie jesteś zazdrosny przypadkiem?
- Co?! Ja? O niego? Ale teraz powiedziałaś. - prychnął zawieszając torbę na ramię.
- Mhm.. tak.
- Lecę. Zadzwonię wieczorem. - pożegnał całując mnie w policzek.
Przewróciłam oczami i poszłam za nim, by odprowadzić go do drzwi. Chłopak pożegnał się z Drew i wyszedł. Zobaczyłam, że w salonie wszyscy siedzą oprócz Nataniela. Na szczęście. Okazało się, że oglądali jakiś film śmiejąc się przy tym, jak wariaci. Usiadłam przy nich i przeczesałam ręką włosy. Co za typek. Nie dość, że przyszedł bez zapowiedzi to może jeszcze się na mnie obraził.
- Coś się stało? - spytała Dix.
- Nie nic. - odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
- Wiecie co dziewczyny mam taką fantazję od dawna w głowie. - odezwał się Tel, a my od razu na niego spojrzałyśmy. - Zróbmy razem ciasto!
- Skąd ci to do głowy wpadło? Znów jakiegoś pornosa oglądałeś z motywem kuchennym? - spytała brązowowłosa.
- Niee.. - przeciągnął, ale kiedy zobaczył jej podejrzliwy wzrok od razu się przyznał.
- Możemy zrobić ciasto, ale nie myśl sobie o tym, że któraś z nas się rozbierze. - powiedziałam, a chłopak przewrócił oczami i się zgodził.
Gdy mieliśmy powykładane wszystkie składniki zaczęliśmy zastanawiać się co upiec. Przerodziło to się w wielką kłótnię, bo my dwie byłyśmy za babeczkami, a ten osioł ubzdurał sobie tort. W efekcie w końcu postanowiliśmy zrobić tort, który na górze miałby babeczki. Następna kłótnia wybuchła kiedy Nick wysypał na nas cały worek mąki. Tłumacząc się, że zrobił to przez przypadek, a od nas dostał w twarz kremem czekoladowym. Kolejnym razem wrzucił nam we włosy posypkę i upaprał twarze bitą śmietaną. Najlepsze było kiedy specjalnie oblał bluzkę Drew myśląc, że zdejmie ją. Dziewczyna tak się wkurzyła, że kopnęła go w tyłek, a on poleciał wprost na kanapę i nadział się plecami na stolik. Wyłożył się na kanapie co chwila wołając, że go strasznie boli, a my ignorując go całkowicie, dokończałyśmy nasze wypieki. Tel tak bardzo przeżywał, że cierpi, że kazał się karmić. Opieprzyłyśmy go za to, a on powiedział, że, jak któraś z nas będzie się kąpać to wejdzie do środka. Spojrzałam na zegarek okazało się, że jest 19:50, a my leżymy obżarci na kanapie i oglądamy boks. Nick co chwila jęczał, że mamy go pomasować, ale nic sobie z tego nie robiłyśmy. Niespodziewanie do domu wparował Nataniel. Widząc nas prychnął pod nosem i ruszył do kuchni.
- Napijecie się? - krzyknął.
- Oo tak! Jak się upiją to mi zrobią masaż. Dawaj! - zawołał uszczęśliwiony Colins, ale chyba całkowicie zapomniał, że siedzimy koło niego.
- Jesteśmy tu deklu. - mruknęłam.
- Naprawdę? Widzę. Mała głupiutka Lilo. - odparł czochrając mnie po głowie.
- Ja dzisiaj nie pije. Czekam na telefon i ogólnie nie mam ochoty. - powiedziałam waląc go w tył głowy, a ten, jak zwykle zaczął dramatyzować, że go boli mocno.
- Ja dzisiaj też pasuje jedyne o czym teraz marzę to ciepła kąpiel. - skomentowała Drew.
Uśmiechnęłyśmy się nawzajem do siebie, a po chwili byłyśmy w pokoju. Ja zaczęłam w walizce szukać swojej piżamy, a Dix szykowała wszystko do łazienki.
- Mam prośbę. - usłyszałam jej głos i przeniosłam na nią wzrok. - Możesz czatować przy drzwiach kiedy będę się kąpać?
- Pewnie. Będę czuwać nad tym, żeby żaden napalony idiota do ciebie nie wszedł. - puściłam do niej oczko, a ona się zaśmiała.
Weszła do łazienki, a ja usiadłam na podłodze obok i zaczęłam grzebać w telefonie. Po dość długim oczekiwaniu aż ten przygłup zadzwoni wkurwiłam się i sama to zrobiłam. Odebrał dopiero za drugim razem gdy dzwoniłam.
- Cześć. - przywitałam się. - Miałeś zadzwonić.
- To ty.. tak wiem. Zapomniałem. - powiedział zmieszany, a ja po chwili usłyszałam jakiś chichot po drugiej stronie. Czyli już wiemy czym był zajęty. Serio? To ty.. Nie, kurwa Wróżka, która chce spełnić jego marzenie o ubezpieczenia tyłka.
- Dobra, masz jeszcze jedną rzecz do zapomnienia to adres gdzie możesz mnie znaleźć i to, że będziesz sobie przychodził uczyć mnie chemii BRACIE. - skomentowałam dając nacisk na ostatnie słowo.
- O co ci chodzi? Czy to właśnie ja ściskam się z Colinsem?! - fuknął, a moje oczy momentalnie się powiększyły.
- Wiedziałam jesteś o niego zazdrosny. - syknęłam zaciskając mocniej telefon w ręce. - Tylko nie masz o co, bo to mój przyjaciel, a w ogóle ty jesteś też tylko moim przyjacielem, czy tam bratem, jeden chuj.
- Nie. Jestem. Zazdrosny. - powiedział każde słowo osobno.
- Och tak?! W takim razie królowa Elżbieta jest moją babcią. Do widzenia Tomlinson! - warknęłam rozłączając się.
Nie sądziłam, że zdanie o kimś może się w ciągu dnia zmienić. Raz jest naprawdę idealny, a za chwilę jest aroganckim debilem z podwyższonym ego. Zacisnęłam usta w wąską linijkę i cisnęłam telefonem przed siebie, który miał spaść po schodach, ale złapał go Nick, który chwiał się lekko na nogach. Przewróciłam oczami i podciągnęłam nogi pod brodę. Chłopak usiadł koło mnie kładąc mój telefon na podłogę, a następnie przyciągnął do ust skręta. Wypuścił powietrze z ust i skierował rękę z nim w moją stronę. W innym wypadku bym nie wzięła, ale z tego powodu, że pan Wielka Arogancka Dupa Tomlinson mnie wkurwił wzięłam od niego. Pociągnęłam i momentalnie zaczęłam się krztusić oddałam mu go szybko i pobiegłam do pokoju po wodę. Napiłam się przez co przestało mnie dusić.
- Co to kurwa było? - spytałam przełykając gorycz w gardle.
- Sam nie wiem, ale najważniejsze, że jest pyszne! - zawołał, a moja dłoń powędrowała na czoło.
- Serio? Pyszne? Lepiej idź spać, bo nie nadajesz się teraz do niczego. - skomentowałam.
- Dobra, ale musisz się ze mną położyć. - oznajmił ruszając znacząco brwiami i wyszczerzył się, jak idiota.
- Przykro mi, ale obiecałam już Drew. Masz Nataniela.
- To ja przyjdę do was! - zawołał.
Niespodziewanie drzwi otworzyły się, a Nick dostał prosto w głowę i wyłożył się na podłodze, jak długi. Spojrzałam na Dix, która patrzała się to na mnie to na niego. Przełknęłyśmy śliny widząc, że chłopak nie wstaje.
- Zabiłam go!? - spytała.
- Nie wiem, ale lepiej zwiewajmy, bo coś czuję, że, jak się wybudzi to będzie chciał się odegrać. - jęknęłam.
- Przecież, jak go zabiłam to się nie obudzi!
- To poczekaj zobaczę, czy oddycha.
Schyliłam się i gdy poczułam jego śmierdzący oddech chciałam wstać, ale złapał mnie. Zaczęłam wołać, żeby Drew mi pomogła, ale ją samą złapał Nataniel. Zaczęłyśmy się wyrywać kopiąc ich po nogach, ale to nic nie dawało. Nawet nie zauważyłam kiedy wyszliśmy na dwór, a oni stanęli z nami przed basenem. Wrzeszczałyśmy na nich ciągle ich bijąc.
- Jeżeli nas wrzucicie obiecuję, że was wykastruje! - krzyknęła Drew.
- Bez znieczulenia. - dodałam.
- To w takim razie, jak mi wynagrodzicie siniaka na głowie? - spytał Tel.
- Nijak debilu. Trzeba było się nie upijać i nie siedzieć pod drzwiami. Puść mnie Street, bo obiecuję, że nie przeżyjesz dnia. - warknęła dziewczyna.
- Nie denerwuj się kochanie.
To co powiedział dziewczynę mówiąc łagodnie wkurwiło, bo kopnęła mu prosto w kroczę. Chłopak upadł i ją puściła, a ona sama wrzuciła go do basenu. Podeszła do Colinsa patrząc się na niego groźnym wzrokiem, chłopak przełknął ślinę i puścił mnie. Przybiłyśmy sobie piątki i odeszłyśmy stamtąd patrząc, jak Nick próbuje wyciągnąć swojego przyjaciela. Będąc w pokoju zamknęłyśmy się na klucz i włączyłyśmy telewizor.
Wysłałam Louisowi wiadomość z adresem i usiadłam na łóżku patrząc się, jak Drew czesze swoje włosy. Drzwi od naszego pokoju się otwarły, a w nich stanęli Nataniel z Nickiem, którzy byli obładowani alkoholem, papierosami i narkotykami. Przewróciłam oczami. Nie ma mowy.
- Przyszliśmy się zabawić. - powiedział Street, a ja od razu do niego podeszłam.
- Wypierdalaj Street. Nikt nie chce cię tutaj widzieć. - warknęłam przez co chłopak zaśmiał się kpiąco.
- Och, tak? Drew mam zostać? - spytał dziewczynę, a ona spokojnie się odwróciła i rzuciła w niego kremem do rąk.
- Masz szczęście, że jeszcze cię nie zabiłam. - powiedziała, a chłopak złapał się za głowę w miejscu gdzie uderzyła go. - Nick zostajesz sam lub idziesz z tym czymś.
- Ej, ej bez takich, bo, jak ja zacznę być nie miły to pożałujecie. - odparł mierząc mnie wzrokiem.
- Tak? To w takim razie zacznij. - oznajmiłam.
Chłopak patrzał się to na mnie to na Nicka, a ja patrzałam się na niego z zażenowaniem. Przewróciłam oczami i wzięłam od niego papierosy i odwróciłam się podchodząc do okna.
- Potraficie tylko palić papierosy, nie potraficie nawet zapalić marihuany, czy wciągnąć kreski. - odezwał się może po pięciu minutach.
- Serio? Stać cię tylko na tyle? - zaśmiała się Drew, a ja razem z nią. - Wybacz, ale to, czy my ćpamy, czy też nie to nie twoja sprawa. Zajmij się lepiej czymś innym.
- W takim razie pokażcie. - powiedział rzucając w stronę Dix woreczek z kokainą.
- Nataniel, skoro nie chcą to nie. Nie zmuszaj je. Lepiej będzie, jak sobie pójdziesz. - odezwał się Nick, który podszedł do dziewczyny i zabrał jej woreczek, a następnie wypchnął Streeta z pokoju zamykając drzwi na klucz. Patrzałam się na to wszystko z otwartą buzią. Normalnie niemożliwe, że Nick Summer Colins wyprosił swojego najlepszego przyjaciela. Usiadł na łóżku i kiwnął do nas ręką, a po chwili leżeliśmy obok siebie.
- Chciałem was oficjalnie przeprosić za moje durne nie wręcz pojebane zachowanie, jeśli nie chcecie mnie już znać to zrozumiem. - szepnął patrząc się na sufit.
- Nick, głupku. Zawsze będziesz naszym przyjacielem i nawet, jeśli będziesz chciał nas zgwałcić. - zaśmiałam się, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.
- Nawet o tym nie myśl!
Chłopak przygarnął nas mocno do siebie i pocałował każdą w głowę.
- Nie chcę, żeby piątka "doskonałych" idiotów mi was zabrała. - oznajmił robiąc króliczka w powietrzu. - Szczególnie Tomlinson. Łasi się do ciebie Jade, jak kot.
- Może trochę. - zaśmiałam się na to porównanie.
- Taak trochę.. - powiedział sarkastycznie. - A ja kocham małe dzieci. Drew powiedź łasi się do niej!
Dziewczyna potrząsnęła głową i zaczęła się na nas patrzeć. Najwyraźniej coś ją dręczyło. Nick dźgnął ją w bok na co ona jęknęła, ale po chwili zaczęli się nawzajem dźgać. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi za bardzo się tym nie przejęliśmy. Nick zaczął nas gilgotać, ale jakoś udało nam się uciec z łóżka, a biedaczek próbował nas gonić. Zaczął udawać, że go strasznie boli, a ja głupia podeszłam do niego, a on chwycił mnie za brzuch.
- Otwierajcie drzwi łachudry. - rozległ się wrzask Nataniela. - Jade masz zajebistego gościa.
Próbowałam się wyrwać Telowi, ale chłopak mocniej mnie chwycił i kazał otworzyć Dix. Dziewczyna popatrzała na mnie ze współczuciem, otwarła drzwi, a w nich zobaczyłam goryla ze stojącym obok Louisem. Gdy zobaczył, że Nick mnie trzyma spojrzał się na nas z zmarszczonymi brwiami i zacisnął rękę na pasku od torby.
- Aha! Wiedziałem! - krzyknął Colins szczerząc się.
Spojrzałam na Drew, która próbowała powstrzymać śmiech. Wyswobodziłam się z uścisku i uśmiechnęłam się do Louisa, ale on dalej bacznie przyglądał się chłopakowi. Zaprosiłam go do środka, a przyjaciółka zaczęła popychać Nicka w stronę wyjścia. Po chwili zostaliśmy sami, a ja poprosiłam żeby usiadł na łóżko. Chłopak spełnił moją prośbę, ale uprzednio odłożył torbę na podłogę.
- Co słychać? Byłeś na treningu? - odparłam, by zakończyć tą dziwną ciszę, która zaczęła pomiędzy nami panować.
- Nic specjalnego. Tak. - powiedział patrząc się tępo w ścianę na przeciwko.
Pomachałam mu ręką przed oczami, a on się obudził, ale niestety do pokoju wparował Colins, który posłał mi buziaka i usiadł koło mnie łapiąc mnie za rękę. Zaczął się nią bawić, ale gdy do pokoju wleciała Drew, chłopak pocałował mnie w policzek i wstał, a dziewczyna pociągnęła go za rękę w kierunku drzwi.
- Do zobaczenia, kochanie. - wysłał mi buziaka w powietrzu i zniknął za drzwiami.
Pokiwałam głową z niedowierzaniem cicho się śmiejąc.
- Pójdę już. - usłyszałam głos szatyna i otrząsnęłam się.
- Nie zostań. - złapałam go za rękę.
- Masz Nicka. - burknął pod nosem.
- Ej Louis ty nie jesteś zazdrosny przypadkiem?
- Co?! Ja? O niego? Ale teraz powiedziałaś. - prychnął zawieszając torbę na ramię.
- Mhm.. tak.
- Lecę. Zadzwonię wieczorem. - pożegnał całując mnie w policzek.
Przewróciłam oczami i poszłam za nim, by odprowadzić go do drzwi. Chłopak pożegnał się z Drew i wyszedł. Zobaczyłam, że w salonie wszyscy siedzą oprócz Nataniela. Na szczęście. Okazało się, że oglądali jakiś film śmiejąc się przy tym, jak wariaci. Usiadłam przy nich i przeczesałam ręką włosy. Co za typek. Nie dość, że przyszedł bez zapowiedzi to może jeszcze się na mnie obraził.
- Coś się stało? - spytała Dix.
- Nie nic. - odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
- Wiecie co dziewczyny mam taką fantazję od dawna w głowie. - odezwał się Tel, a my od razu na niego spojrzałyśmy. - Zróbmy razem ciasto!
- Skąd ci to do głowy wpadło? Znów jakiegoś pornosa oglądałeś z motywem kuchennym? - spytała brązowowłosa.
- Niee.. - przeciągnął, ale kiedy zobaczył jej podejrzliwy wzrok od razu się przyznał.
- Możemy zrobić ciasto, ale nie myśl sobie o tym, że któraś z nas się rozbierze. - powiedziałam, a chłopak przewrócił oczami i się zgodził.
Gdy mieliśmy powykładane wszystkie składniki zaczęliśmy zastanawiać się co upiec. Przerodziło to się w wielką kłótnię, bo my dwie byłyśmy za babeczkami, a ten osioł ubzdurał sobie tort. W efekcie w końcu postanowiliśmy zrobić tort, który na górze miałby babeczki. Następna kłótnia wybuchła kiedy Nick wysypał na nas cały worek mąki. Tłumacząc się, że zrobił to przez przypadek, a od nas dostał w twarz kremem czekoladowym. Kolejnym razem wrzucił nam we włosy posypkę i upaprał twarze bitą śmietaną. Najlepsze było kiedy specjalnie oblał bluzkę Drew myśląc, że zdejmie ją. Dziewczyna tak się wkurzyła, że kopnęła go w tyłek, a on poleciał wprost na kanapę i nadział się plecami na stolik. Wyłożył się na kanapie co chwila wołając, że go strasznie boli, a my ignorując go całkowicie, dokończałyśmy nasze wypieki. Tel tak bardzo przeżywał, że cierpi, że kazał się karmić. Opieprzyłyśmy go za to, a on powiedział, że, jak któraś z nas będzie się kąpać to wejdzie do środka. Spojrzałam na zegarek okazało się, że jest 19:50, a my leżymy obżarci na kanapie i oglądamy boks. Nick co chwila jęczał, że mamy go pomasować, ale nic sobie z tego nie robiłyśmy. Niespodziewanie do domu wparował Nataniel. Widząc nas prychnął pod nosem i ruszył do kuchni.
- Napijecie się? - krzyknął.
- Oo tak! Jak się upiją to mi zrobią masaż. Dawaj! - zawołał uszczęśliwiony Colins, ale chyba całkowicie zapomniał, że siedzimy koło niego.
- Jesteśmy tu deklu. - mruknęłam.
- Naprawdę? Widzę. Mała głupiutka Lilo. - odparł czochrając mnie po głowie.
- Ja dzisiaj nie pije. Czekam na telefon i ogólnie nie mam ochoty. - powiedziałam waląc go w tył głowy, a ten, jak zwykle zaczął dramatyzować, że go boli mocno.
- Ja dzisiaj też pasuje jedyne o czym teraz marzę to ciepła kąpiel. - skomentowała Drew.
Uśmiechnęłyśmy się nawzajem do siebie, a po chwili byłyśmy w pokoju. Ja zaczęłam w walizce szukać swojej piżamy, a Dix szykowała wszystko do łazienki.
- Mam prośbę. - usłyszałam jej głos i przeniosłam na nią wzrok. - Możesz czatować przy drzwiach kiedy będę się kąpać?
- Pewnie. Będę czuwać nad tym, żeby żaden napalony idiota do ciebie nie wszedł. - puściłam do niej oczko, a ona się zaśmiała.
Weszła do łazienki, a ja usiadłam na podłodze obok i zaczęłam grzebać w telefonie. Po dość długim oczekiwaniu aż ten przygłup zadzwoni wkurwiłam się i sama to zrobiłam. Odebrał dopiero za drugim razem gdy dzwoniłam.
- Cześć. - przywitałam się. - Miałeś zadzwonić.
- To ty.. tak wiem. Zapomniałem. - powiedział zmieszany, a ja po chwili usłyszałam jakiś chichot po drugiej stronie. Czyli już wiemy czym był zajęty. Serio? To ty.. Nie, kurwa Wróżka, która chce spełnić jego marzenie o ubezpieczenia tyłka.
- Dobra, masz jeszcze jedną rzecz do zapomnienia to adres gdzie możesz mnie znaleźć i to, że będziesz sobie przychodził uczyć mnie chemii BRACIE. - skomentowałam dając nacisk na ostatnie słowo.
- O co ci chodzi? Czy to właśnie ja ściskam się z Colinsem?! - fuknął, a moje oczy momentalnie się powiększyły.
- Wiedziałam jesteś o niego zazdrosny. - syknęłam zaciskając mocniej telefon w ręce. - Tylko nie masz o co, bo to mój przyjaciel, a w ogóle ty jesteś też tylko moim przyjacielem, czy tam bratem, jeden chuj.
- Nie. Jestem. Zazdrosny. - powiedział każde słowo osobno.
- Och tak?! W takim razie królowa Elżbieta jest moją babcią. Do widzenia Tomlinson! - warknęłam rozłączając się.
Nie sądziłam, że zdanie o kimś może się w ciągu dnia zmienić. Raz jest naprawdę idealny, a za chwilę jest aroganckim debilem z podwyższonym ego. Zacisnęłam usta w wąską linijkę i cisnęłam telefonem przed siebie, który miał spaść po schodach, ale złapał go Nick, który chwiał się lekko na nogach. Przewróciłam oczami i podciągnęłam nogi pod brodę. Chłopak usiadł koło mnie kładąc mój telefon na podłogę, a następnie przyciągnął do ust skręta. Wypuścił powietrze z ust i skierował rękę z nim w moją stronę. W innym wypadku bym nie wzięła, ale z tego powodu, że pan Wielka Arogancka Dupa Tomlinson mnie wkurwił wzięłam od niego. Pociągnęłam i momentalnie zaczęłam się krztusić oddałam mu go szybko i pobiegłam do pokoju po wodę. Napiłam się przez co przestało mnie dusić.
- Co to kurwa było? - spytałam przełykając gorycz w gardle.
- Sam nie wiem, ale najważniejsze, że jest pyszne! - zawołał, a moja dłoń powędrowała na czoło.
- Serio? Pyszne? Lepiej idź spać, bo nie nadajesz się teraz do niczego. - skomentowałam.
- Dobra, ale musisz się ze mną położyć. - oznajmił ruszając znacząco brwiami i wyszczerzył się, jak idiota.
- Przykro mi, ale obiecałam już Drew. Masz Nataniela.
- To ja przyjdę do was! - zawołał.
Niespodziewanie drzwi otworzyły się, a Nick dostał prosto w głowę i wyłożył się na podłodze, jak długi. Spojrzałam na Dix, która patrzała się to na mnie to na niego. Przełknęłyśmy śliny widząc, że chłopak nie wstaje.
- Zabiłam go!? - spytała.
- Nie wiem, ale lepiej zwiewajmy, bo coś czuję, że, jak się wybudzi to będzie chciał się odegrać. - jęknęłam.
- Przecież, jak go zabiłam to się nie obudzi!
- To poczekaj zobaczę, czy oddycha.
Schyliłam się i gdy poczułam jego śmierdzący oddech chciałam wstać, ale złapał mnie. Zaczęłam wołać, żeby Drew mi pomogła, ale ją samą złapał Nataniel. Zaczęłyśmy się wyrywać kopiąc ich po nogach, ale to nic nie dawało. Nawet nie zauważyłam kiedy wyszliśmy na dwór, a oni stanęli z nami przed basenem. Wrzeszczałyśmy na nich ciągle ich bijąc.
- Jeżeli nas wrzucicie obiecuję, że was wykastruje! - krzyknęła Drew.
- Bez znieczulenia. - dodałam.
- To w takim razie, jak mi wynagrodzicie siniaka na głowie? - spytał Tel.
- Nijak debilu. Trzeba było się nie upijać i nie siedzieć pod drzwiami. Puść mnie Street, bo obiecuję, że nie przeżyjesz dnia. - warknęła dziewczyna.
- Nie denerwuj się kochanie.
To co powiedział dziewczynę mówiąc łagodnie wkurwiło, bo kopnęła mu prosto w kroczę. Chłopak upadł i ją puściła, a ona sama wrzuciła go do basenu. Podeszła do Colinsa patrząc się na niego groźnym wzrokiem, chłopak przełknął ślinę i puścił mnie. Przybiłyśmy sobie piątki i odeszłyśmy stamtąd patrząc, jak Nick próbuje wyciągnąć swojego przyjaciela. Będąc w pokoju zamknęłyśmy się na klucz i włączyłyśmy telewizor.
***
Otwarłam oczy słysząc dźwięk swojego telefonu, wyczołgałam się z łóżka i podeszłam do stolika gdzie wczoraj go zostawiłam. Na wyświetlaczu zobaczyłam nie znany mi numer. Zaczęłam się zastanawiać, czy odebrać, ale postanowiłam to zrobić.
- Cześć Jade chciał... - usłyszałam głos Louisa.
- Do widzenia. - warknęłam rozłączając się.
Wczoraj od godziny dwudziestej pierwszej próbował się do mnie dodzwonić, ale ja go całkowicie ignorowałam. Skoro pan Tomlinson nie potrafi się zachowywać to ja mam go w dupie. Spojrzałam na Drew, która spała uśmiechając się pod nosem. Wyprężyłam się i skierowałam się do łazienki. Załatwiłam wszystko i po chwili byłam w kuchni gdzie zobaczyłam ogromny bałagan. Niech sobie nawet nie myślą, że będziemy za nich to wszystko sprzątać. Podeszłam do lodówki, by wyjąć coś do jedzenia. Niestety gdy ją otwarłam zobaczyłam pustki. Wypuściłam powietrze z ust ubrałam buty i kurtkę. Zaprasza nas do domu, ale pustki w lodówce. Pff.. dla nich to najważniejsze, żeby mieli co pić. Na dworze było dość ciepło, więc rozpięłam swoją kurtkę. Pomaszerowałam do najbliższego supermarketu.
Zaczęłam szukać czegoś do jedzenia po regałach kiedy zobaczyłam przy regale z napojami rozczochraną czuprynę Tomlinsona. Poważnie mnie to zastanawia, czy przypadkiem nie mamy wczepionego jakiegoś czipa albo ktoś na górze specjalnie to robi. Prychnęłam pod nosem i poszłam w inną stronę. Wzięłam do ręki rogaliki i poszłam poszukać masła kiedy przechodziłam z jednego regału do drugiego wpadł na mnie Louis. Wzniosłam oczy ku niebu z nadzieją, że sobie pójdzie, ale niestety to się nie stało. Ubrany był w biało-czarną koszulkę na której z przodu miał napis „Yorkshire Tea.” Na nogach miał założone krótkie czarne spodenki, czarno - białe skarpetki do kolan oraz korki do nogi, a na ramieniu miał opaskę z napisem „kapitan”.
- Hej. - przywitał się.
- Taa.. cześć. Wybacz czekają mnie zakupy. - odparłam odwracając się do niego plecami.
- Czekaj. Co słychać? - wyrównał ze mną kroku.
- Nic specjalnego. - powiedziałam starając się udawać jego głos na co chłopak się zaśmiał.
Zaczęłam wszystko brać co mogłoby przydać się do zrobienia jakiegoś dobrego śniadania, a ten przygłup cały czas za mną łaził. Na szczęście się nie odzywał, bo rzuciłabym mu pasztetem w twarz. Zapłaciłam za wszystko i wyszłam ze sklepu trzymając w rękach papierową torbę z zakupami.
- Daj pomogę ci. - powiedział Tomlinson podchodząc do mnie.
- Spadaj. - warknęłam. - Chyba powinieneś iść na mecz.
- Mamy przerwę, którą spędzę z tobą. - nie ustępował, a ja coraz bardziej się denerwowałam.
- Och serio? Wczoraj zapomniałeś, że obiecałeś zadzwonić jeszcze przedtem naburmuszyłeś się, bo zobaczyłeś, jak Nick mnie trzyma. - syknęłam w jego stronę.
- Nie naburmuszyłem się. - dalej ustawał przy swoimi.
- Ok. Nie chce mi się z tobą gadać. - rzekłam przyśpieszając kroku. - Lepiej będzie, jak nie będziesz pokazywał mi się na oczy.
Miałam skręcić, ale złapał mnie za łokieć. Stanęłam licząc do dziesięciu, a on w tym czasie odłożył moją torbę z zakupami na murek, usiadł i pociągnął mnie za rękę żebym usiadła z nim. Zaczęłam stukać palcami o swoje kolano kiedy on w tym czasie przyglądał mi się. Znów to samo. Zamiast powiedzieć mu o co mu chodzi to ten patrzy się na mnie, jak jakiś psychol.
- Co. Chcesz. - wydusiłam przez zęby.
- Chcę... - wziął oddech. - Powiedzieć, że faktycznie jestem zazdrosny.
- Och naprawdę? Nie wiedziałam. - mruknęłam uśmiechając się lekko. - Nie masz o co idioto. Nick to mój przyjaciel.
- I co z tego? Jaki przyjaciel mówi kochanie, puszcza ci oczka i całuje w policzek hmm? - spytał robiąc poważną minę, a ja się zaśmiałam.
- Powiedział osobnik, który komplementuje mój tyłek, pisze mi zakaz kupowania papierosów, troszczy się o mnie, bierze mnie na ręce, usypia mnie nucąc coś pod nosem. Mam wymieniać dalej? A co do Nicka to on to specjalnie robił. - odparłam patrząc, jak jego policzki robią się lekko różowe. Aww.. Wziął moje zakupy, a mnie za rękę i poszliśmy w stronę domu.
- No dobra, ale i tak jestem zazdrosny. Chodź odprowadzę cię. Nawet o Tommy'ego. Ten smród jest najbardziej denerwujący.
- Nie masz prawa tak o nim mówić. To jest najsłodsze dziecko, jakie w życiu spotkałam. - skomentowałam patrząc się na niego.
- Naprawdę? Jakie dziecko w wieku sześciu, czy siedmiu lat umawia się ze starszą dziewczyną? - spytał.
- Myślisz, że ja chodzę z nim na randki? - zaśmiałam się widząc jego poważną minę. - O Boże.. jak ty coś palniesz geniuszu.
Wybuchnęłam głośnym śmiechem, a on zaczął mnie uciszać tłumacząc, że jest dziesiąta i wiele osób jeszcze śpi, ale ja go całkowicie ignorowałam. Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy pod domem. Otarłam łezki, które nagromadziły się w moich oczach.
- Miłego dnia. - powiedział oddając mi zakupy.
- Czekaj tu. - nakazałam i wrzuciłam zakupy do środka. Zamknęłam za sobą drzwi.
- Mocno jesteś o mnie zazdrosny? - spytałam patrząc się w jego oczy.
- Tak, cholernie. - odpowiedział uśmiechając się lekko.
- To, to powinno ci trochę ograniczyć tą zazdrość. - powiedziałam podchodząc do niego bliżej.
Zaczął patrzeć się na mnie uważnie, a gdy położyłam ręce na jego ramiona i złapałam za jego tylne włosy ciągnąć lekko, chłopak uśmiechnął się, a w jego oczach zobaczyłam błysk. Musnęłam jego usta, a on zamknął oczy, uśmiechnęłam się na ten widok, a po chwili pocałowałam go lekko na końcu szczypiąc jego dolną wargę zębami. Pocałowałam go w nos i zrobiłam krok w tył. Otworzył oczy, a ja uśmiechnęłam się do niego łobuzersko.
- Do zobaczenia Boo Bear. - pożegnałam się otwierając drzwi i wchodząc do środka. Oparłam się o nie i dotknęłam swoich ust. Uśmiechnęłam się przypominając sobie smak tych malinowych ust, podeszłam do okna i zobaczyłam, jak chłopak uśmiecha się szeroko, a następnie powolnym krokiem odchodzi. Gdy był już za furtką odwrócił się i widząc mnie w oknie puścił do mnie oczko. Oszalałam... chyba.
#
Hej ♥
Jak Wam się podoba? ^^
Dużo w nim Lade Moments, bo stwierdziłam, że to najwyższy czas. ;)
Ktoś ostatnio chciał, żeby Louis był zazdrosny o Tela i proszę bardzo.
Długo się zastanawiałam, czy dodać ten rozdział, czy nie, czy jest dość dobry, czy w ogóle go zmienić, czy zostawić taki, jak jest, ale postanowiłam, że zostawię taki jaki sobie wymyśliłam na początku.
Ściskam mocno każdego kto czyta nasze opowiadanie, jesteście naprawdę kochani. :D
Mam nadzieję, że nie ma żadnych błędów, bo sprawdzałam rozdział z tysiąc razy, ale jakby faktycznie jakieś były to przepraszam. :)
Pozdrawiam.
Wczoraj od godziny dwudziestej pierwszej próbował się do mnie dodzwonić, ale ja go całkowicie ignorowałam. Skoro pan Tomlinson nie potrafi się zachowywać to ja mam go w dupie. Spojrzałam na Drew, która spała uśmiechając się pod nosem. Wyprężyłam się i skierowałam się do łazienki. Załatwiłam wszystko i po chwili byłam w kuchni gdzie zobaczyłam ogromny bałagan. Niech sobie nawet nie myślą, że będziemy za nich to wszystko sprzątać. Podeszłam do lodówki, by wyjąć coś do jedzenia. Niestety gdy ją otwarłam zobaczyłam pustki. Wypuściłam powietrze z ust ubrałam buty i kurtkę. Zaprasza nas do domu, ale pustki w lodówce. Pff.. dla nich to najważniejsze, żeby mieli co pić. Na dworze było dość ciepło, więc rozpięłam swoją kurtkę. Pomaszerowałam do najbliższego supermarketu.
Zaczęłam szukać czegoś do jedzenia po regałach kiedy zobaczyłam przy regale z napojami rozczochraną czuprynę Tomlinsona. Poważnie mnie to zastanawia, czy przypadkiem nie mamy wczepionego jakiegoś czipa albo ktoś na górze specjalnie to robi. Prychnęłam pod nosem i poszłam w inną stronę. Wzięłam do ręki rogaliki i poszłam poszukać masła kiedy przechodziłam z jednego regału do drugiego wpadł na mnie Louis. Wzniosłam oczy ku niebu z nadzieją, że sobie pójdzie, ale niestety to się nie stało. Ubrany był w biało-czarną koszulkę na której z przodu miał napis „Yorkshire Tea.” Na nogach miał założone krótkie czarne spodenki, czarno - białe skarpetki do kolan oraz korki do nogi, a na ramieniu miał opaskę z napisem „kapitan”.
- Hej. - przywitał się.
- Taa.. cześć. Wybacz czekają mnie zakupy. - odparłam odwracając się do niego plecami.
- Czekaj. Co słychać? - wyrównał ze mną kroku.
- Nic specjalnego. - powiedziałam starając się udawać jego głos na co chłopak się zaśmiał.
Zaczęłam wszystko brać co mogłoby przydać się do zrobienia jakiegoś dobrego śniadania, a ten przygłup cały czas za mną łaził. Na szczęście się nie odzywał, bo rzuciłabym mu pasztetem w twarz. Zapłaciłam za wszystko i wyszłam ze sklepu trzymając w rękach papierową torbę z zakupami.
- Daj pomogę ci. - powiedział Tomlinson podchodząc do mnie.
- Spadaj. - warknęłam. - Chyba powinieneś iść na mecz.
- Mamy przerwę, którą spędzę z tobą. - nie ustępował, a ja coraz bardziej się denerwowałam.
- Och serio? Wczoraj zapomniałeś, że obiecałeś zadzwonić jeszcze przedtem naburmuszyłeś się, bo zobaczyłeś, jak Nick mnie trzyma. - syknęłam w jego stronę.
- Nie naburmuszyłem się. - dalej ustawał przy swoimi.
- Ok. Nie chce mi się z tobą gadać. - rzekłam przyśpieszając kroku. - Lepiej będzie, jak nie będziesz pokazywał mi się na oczy.
Miałam skręcić, ale złapał mnie za łokieć. Stanęłam licząc do dziesięciu, a on w tym czasie odłożył moją torbę z zakupami na murek, usiadł i pociągnął mnie za rękę żebym usiadła z nim. Zaczęłam stukać palcami o swoje kolano kiedy on w tym czasie przyglądał mi się. Znów to samo. Zamiast powiedzieć mu o co mu chodzi to ten patrzy się na mnie, jak jakiś psychol.
- Co. Chcesz. - wydusiłam przez zęby.
- Chcę... - wziął oddech. - Powiedzieć, że faktycznie jestem zazdrosny.
- Och naprawdę? Nie wiedziałam. - mruknęłam uśmiechając się lekko. - Nie masz o co idioto. Nick to mój przyjaciel.
- I co z tego? Jaki przyjaciel mówi kochanie, puszcza ci oczka i całuje w policzek hmm? - spytał robiąc poważną minę, a ja się zaśmiałam.
- Powiedział osobnik, który komplementuje mój tyłek, pisze mi zakaz kupowania papierosów, troszczy się o mnie, bierze mnie na ręce, usypia mnie nucąc coś pod nosem. Mam wymieniać dalej? A co do Nicka to on to specjalnie robił. - odparłam patrząc, jak jego policzki robią się lekko różowe. Aww.. Wziął moje zakupy, a mnie za rękę i poszliśmy w stronę domu.
- No dobra, ale i tak jestem zazdrosny. Chodź odprowadzę cię. Nawet o Tommy'ego. Ten smród jest najbardziej denerwujący.
- Nie masz prawa tak o nim mówić. To jest najsłodsze dziecko, jakie w życiu spotkałam. - skomentowałam patrząc się na niego.
- Naprawdę? Jakie dziecko w wieku sześciu, czy siedmiu lat umawia się ze starszą dziewczyną? - spytał.
- Myślisz, że ja chodzę z nim na randki? - zaśmiałam się widząc jego poważną minę. - O Boże.. jak ty coś palniesz geniuszu.
Wybuchnęłam głośnym śmiechem, a on zaczął mnie uciszać tłumacząc, że jest dziesiąta i wiele osób jeszcze śpi, ale ja go całkowicie ignorowałam. Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy pod domem. Otarłam łezki, które nagromadziły się w moich oczach.
- Miłego dnia. - powiedział oddając mi zakupy.
- Czekaj tu. - nakazałam i wrzuciłam zakupy do środka. Zamknęłam za sobą drzwi.
- Mocno jesteś o mnie zazdrosny? - spytałam patrząc się w jego oczy.
- Tak, cholernie. - odpowiedział uśmiechając się lekko.
- To, to powinno ci trochę ograniczyć tą zazdrość. - powiedziałam podchodząc do niego bliżej.
Zaczął patrzeć się na mnie uważnie, a gdy położyłam ręce na jego ramiona i złapałam za jego tylne włosy ciągnąć lekko, chłopak uśmiechnął się, a w jego oczach zobaczyłam błysk. Musnęłam jego usta, a on zamknął oczy, uśmiechnęłam się na ten widok, a po chwili pocałowałam go lekko na końcu szczypiąc jego dolną wargę zębami. Pocałowałam go w nos i zrobiłam krok w tył. Otworzył oczy, a ja uśmiechnęłam się do niego łobuzersko.
- Do zobaczenia Boo Bear. - pożegnałam się otwierając drzwi i wchodząc do środka. Oparłam się o nie i dotknęłam swoich ust. Uśmiechnęłam się przypominając sobie smak tych malinowych ust, podeszłam do okna i zobaczyłam, jak chłopak uśmiecha się szeroko, a następnie powolnym krokiem odchodzi. Gdy był już za furtką odwrócił się i widząc mnie w oknie puścił do mnie oczko. Oszalałam... chyba.
#
Hej ♥
Jak Wam się podoba? ^^
Dużo w nim Lade Moments, bo stwierdziłam, że to najwyższy czas. ;)
Ktoś ostatnio chciał, żeby Louis był zazdrosny o Tela i proszę bardzo.
Długo się zastanawiałam, czy dodać ten rozdział, czy nie, czy jest dość dobry, czy w ogóle go zmienić, czy zostawić taki, jak jest, ale postanowiłam, że zostawię taki jaki sobie wymyśliłam na początku.
Ściskam mocno każdego kto czyta nasze opowiadanie, jesteście naprawdę kochani. :D
Mam nadzieję, że nie ma żadnych błędów, bo sprawdzałam rozdział z tysiąc razy, ale jakby faktycznie jakieś były to przepraszam. :)
Pozdrawiam.
Jakie to boskie. Lou jest słodki jak jest zazdrosny taki cute :D Mam nadzieje że w następnym rozdziale bd coś o Drew i Niallu <3
OdpowiedzUsuń#LoLa
Cud Malina nanananananna! Jejć jakie to słotkieee! :O Czeka teraz na coś o Niall 'u! Pozdrawiam! :* c: /Mii
OdpowiedzUsuńJest zajebisty.Jestem Lade i Diall Shipper.Czekam niecierpliwie na nexta:) Super piszesz
OdpowiedzUsuńZajebisty z reszta jak zawsze :*
OdpowiedzUsuńO jezu, jezu, jezu ! *-* Tyle Lade <3 Pisz dziewczyno, pisz , bo już czekam na kolejny ! :*
OdpowiedzUsuńHarry: Shippuje was
OdpowiedzUsuńHahaha nie mogę z tego! <3
Lou i Jade awwww
Czekam na next! xx
O Boże rozdział genialny, jak zawsze *-* W końcu się doczekałam Lade Moments i to takich konkretnych. *-* Mam nadzieję, że w następnym rozdziale z perspektywy Jade będzie jeszcze więcej takich momentów. Teraz jeszcze zostaje aby z Drew i Niallem było dobrze. ;3 Harry i Nick zdecydowanie żądzą w tym rozdziale. xd Mam nadzieję, że Nataniel w końcu się odczepi.
OdpowiedzUsuńDo następnego kochane! ♥
Ściskam i weny. :)
Kinia, xx
Świetny rozdział taki..no...brak mi słów <33 Weny i czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńomg kocham toooo!! Lade są słodcy!! ♥ to urocze, że Lou jest zazdrosny o Tommy' ego normalnie bosko ;p przyjaźń z Telem wróciła jupi!! normalnie zajebiście!! już sie nie mogę doczekać nexta!! weny i buziole ;**
OdpowiedzUsuńRozdział wręcz wspaniały;]
OdpowiedzUsuńsuper rozdział !! Wreście coś z Lade <3 Teraz czekam na Nrew :33 Czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
OdpowiedzUsuńawww ten rozdział przepełniony jest słodkością <3
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńsuper :) xx
OdpowiedzUsuńZajebisty! xx
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział:) czekam na następny
OdpowiedzUsuńczekam na nexta ;dd
OdpowiedzUsuńfajny rozdział. super piszesz, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam na nexta. ;*
OdpowiedzUsuńK.O.C.H.A.M!
OdpowiedzUsuń