Niespodziewanie ktoś zaczął dobijać się do drzwi, westchnęłam poirytowana. Czy ludzie nie mogą mnie zostawić w spokoju? Wygrzebałam się z łóżka i założyłam sweter. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich Stylesa. Miał na sobie czarny T-shirt oraz tego samego koloru spodnie z dziurami na kolanach.
- Hej, Drew. Mogę wejść?- zapytał chwytając się za kark. Jego wizyta całkowicie mnie zaskoczyła, szczerze mówiąc nigdy się go nie spodziewałam.
- Jeżeli chcesz- mruknęłam i wycofałam się w głąb pokoju.
Szatyn skinął głową, wszedł do środka i zamknął drzwi po czym usiadł na łóżku. Złączył ręce i spojrzał na nie.
- Mam problem z Niallem- oznajmił. Spojrzałam na niego zdziwiona- On chce zaprzepaścić szanse na rozwijanie swojego talentu. Do nikogo się nie odzywa. Siedzi tylko w tej głupiej sali muzycznej.
Westchnęłam głęboko.
- Harry, nie wiem co ja za bardzo mam z tym wspólnego- powiedziałam.
- Musisz z nim porozmawiać! Jesteś jedyną nadzieją, dla niego. Nialler słucha tylko Ciebie- na jego słowa spuściłam głowę.
- Myślę, że jestem ostatnią osobą z którą chciałby porozmawiać- podeszłam do drzwi i je otworzyłam- Myślę, że powinieneś już pójść.
Podszedł, ale nie wyszedł.
- Proszę, Drew. Wiem, że nie znamy się zbyt dobrze, ale zrób to dla Nialla.
I po chwili wyszedł. Zamknęłam drzwi z hukiem i znów położyłam się do łóżka, błagając o sen.
***
W końcu musiałam wstać. Nie mogę spędzić całego życia w łóżku. Chociaż była to bardzo kusząca propozycja.
Niespodziewanie drzwi się otworzyły, najprawdopodobniej była to Jade. Przeczesałam ręką włosy i wstałam. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie lekko i usiadła na swoim łóżku, odwzajemniłam uśmiech i poszłam do łazienki. Nie wiem, czy powinnam do niego pójść. Przecież powiedział mi jasno, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Po prostu go zraniłam.
Założyłam na siebie czarny T-shirt oraz tego samego koloru rurki, bluzę moro,czarną beanie oraz białe Air Force.
Jeszcze w dodatku czuję się tak fatalnie, że chyba zaraz umrę. Może powinnam zapytać o radę Lilo? Tak, to będzie najlepszy pomysł. Wymaszerowałam z łazienki i usiadłam obok przyjaciółki.
- Co byś zrobiła, gdyby Louis chciałby zaprzepaścić wielką szansę?- zapytałam przyglądając jej się.
- Ale w jakim sensie?- odpowiedziała pytaniem.
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się jak jej to wytłumaczyć.
- Hm, a może tak. Załóżmy, że jakiś znany klub piłkarski, chce go w swojej drużynie, ale on się nie zgadza z powodu jakiegoś głupiego kaprysu.
Przez chwilę analizowała moje słowa.
- Dałabym mu ogromną zjebę i kazała ruszyć dupę- oznajmiła
Uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam ją w policzek po czym uściskałam.
- Dziękuje, Jade!- zawołałam- Muszę iść!
Zamknęłam drzwi i ruszyłam czym prędzej w stronę sali muzycznej. Zaraz, zaraz właściwie co ja mu powiem? A co jeśli w ogóle nie będzie chciał ze mną rozmawiać.
Momentalnie przystanęłam, oparłam się o ścianę i zjechałam po niej. Naciągnęłam na głowę kaptur bluzy i wyciągnęłam paczkę papierosów. Niestety nie wzięłam zapalniczki. Jebać to wszystko, wyrzuciłam paczkę kawałek dalej.
Przeczesałam włosy i założyłam kaptur na głowę.
Gdzie się podziała dawna Drew? Kiedyś, pewnie nie przejmowałabym się w ogóle Horanem, ale teraz mi coś nie pozwala. Czyżby to było poczucie winy, pewnie gdyby nie ja, chłopak skorzystałby z tej nie powtarzalnej okazji o której mówił Styles. O, nie Jonsons zaważyłaś piwa musisz je wypić.
***
Swoją drogą mogłam na początku dowiedzieć się gdzie znajduje się sala muzyczna, bo szczerze mówiąc kompletnie nie wiedziałam gdzie ona jest. Popchnęłam kolejne drzwi lekko poirytowana. Kurwa, czemu nagle wszyscy zniknęli z korytarzy. Podparłam się ściany, aby nie upaść. Jeszcze brakowała mi tych cholernych zawrotów głowy. Przycisnęłam ręce do ust, aby zapobiec ataku kaszlu.
Nie ma mowy, muszę go znaleźć. Wzięłam ostatni oddech i ruszyłam znów.
Po jakiś 15 minutach w końcu udało mi się go znaleźć.
Siedział oparty o ścianę i brzdąkał coś na gitarze, widocznie zamyślony.
Zagryzłam policzki od środka i weszłam do pomieszczenia. Blondyn gwałtownie podniósł oczy, kiedy mnie zobaczył smutek w jego oczach widocznie się powiększył.
- Zanim mnie poszczujesz gitarą i będziesz kazał wypierdalać i nigdy nie wracać, chce Cię uprzedzić, że przebyłam długą drogę, aby Cię znaleźć. Więc jeżeli będę musiała uciekać przed tobą to najprawdopodobniej później przyjedzie po mnie ambulans- powiedziałam na jednym wdechu.
Spuścił i znów zaczął szarpać za struny.
- Więc po co przychodziłaś?- zapytał, tak pustym głosem, że aż moje serce się ścisło.
Pokiwałam głową i usiadłam bok niego, tak żeby nie mógł się odsunąć.
- Był u mnie Harry- mruknęłam bawiąc się rękami- Mówił, że chcesz zrobić coś głupiego, no wiesz, że nie chcesz... no wiesz.
- Że nie chcę się spotykać, z Chloe, aby jej głupi ojciec mnie zauważył?- zakpił śmiejąc się lekko pod nosem- Jeżeli chcesz przyznawać rację Harry'mu, na początku dowiedz się o co chodzi.
- Co?- jęknęłam- Przepraszam, ale źle się czuję i w ogóle... wszystko jest takie jebnięte.
- Nie powinnaś tu przychodzić- przerwał mi- Drew, czy ty rozumiesz, że mnie zraniłaś?
Wstrzymałam oddech.
- Przepraszam, faktycznie to był zły pomysł aby tu przychodzić- powiedziałam cicho- Nie chciałam Cię zranić, ale nie przestawaj grać, bo świat muzyczny mógłby na tym stracić i to bardzo.
Wstałam i wycofałam się stamtąd czując jak napływają mi do oczu łzy. Łzy całkowicie zasłoniły mi widok, niespodziewanie poczułam jak ktoś mnie obejmuje, nie patrząc kto to, także go odwzajemniłam.
Po kilku minutach odsunęłam się od chłopaka. To było oczywiste, że to mężczyzna. Po pierwsze perfumy po drugie śliny uścisk.
Wytarłam łzy i spojrzałam do góry. Nick.
- Co ty tu robisz?- zapytałam osuwając się od niego.
Dopiero teraz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Na jego twarzy widniał kilkudniowy zarost, miał jakąś dziwną cerę, podkrążone oczy. Był ubrany w bluzę, której kaptur miał na głowie oraz dresy i sneakersy.
- Co Ci się stało?- zadałam kolejne pytanie.
- Ja mógłbym zapytać o to samo- stwierdził- I nie chodzi mi tutaj tylko o łzy.
Zmarszczyłam brwi.
- O co Ci chodzi?- irytowało mnie już to zadawanie pytań.
- Nie mów mi, że nie widziałaś się w lustrze- powiedział.
- Odczep się- mruknęłam- Źle się czuje i nie mam zamiaru wykłócać się z tobą.
Miałam już pójść, ale mnie zatrzymał.
- Ok, niech Ci będzie przepraszam- oznajmił w dziwnym smutkiem w głosie.
- Może zgarniemy Jade i pójdziemy do Nandos?
Po kilku minutach odsunęłam się od chłopaka. To było oczywiste, że to mężczyzna. Po pierwsze perfumy po drugie śliny uścisk.
Wytarłam łzy i spojrzałam do góry. Nick.
- Co ty tu robisz?- zapytałam osuwając się od niego.
Dopiero teraz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Na jego twarzy widniał kilkudniowy zarost, miał jakąś dziwną cerę, podkrążone oczy. Był ubrany w bluzę, której kaptur miał na głowie oraz dresy i sneakersy.
- Co Ci się stało?- zadałam kolejne pytanie.
- Ja mógłbym zapytać o to samo- stwierdził- I nie chodzi mi tutaj tylko o łzy.
Zmarszczyłam brwi.
- O co Ci chodzi?- irytowało mnie już to zadawanie pytań.
- Nie mów mi, że nie widziałaś się w lustrze- powiedział.
- Odczep się- mruknęłam- Źle się czuje i nie mam zamiaru wykłócać się z tobą.
Miałam już pójść, ale mnie zatrzymał.
- Ok, niech Ci będzie przepraszam- oznajmił w dziwnym smutkiem w głosie.
- Może zgarniemy Jade i pójdziemy do Nandos?
Niall
Krótko po tym jak dziewczyna wyszła, ja także poszedłem. Nie wiedziałem za bardzo co mam ze sobą zrobić więc udałem się do naszego pokoju. Otworzyłem drzwi i okazało się, że nikogo nie ma w środku.
Wzruszyłem lekko ramionami i nie mal od razu położyłem się na łóżku. Wyciągnąłem słuchawki i włożyłem je do uszu.Przykryłem się szczelnie pościelą i poprawiłem poduszkę. Sen, tego brakowało mi najbardziej.
***
Obudziły mnie czyjeś głośne krzyki. Otworzyłem oczy i wyjąłem słuchawki, aby lepiej się przysłuchać. Tymi osobami okazali się chłopaki. Hm, kogo innego mogłem się spodziewać?
- O, Niall nareszcie się obudziłeś- powiedział Liam spoglądając na mnie.
Przeczesałem włosy ręką i usiadłem na łóżku. Czułem się lepiej, ale nie całkowicie dobrze.
- No dalej, ubieraj się. Idziemy do Nandos!- zawołał Zayn
Ta propozycja spodobała mi się bardzo. Wcisnąłem telefon do kieszeni i mogliśmy wychodzić.
Oczywiście chłopacy po drodze musieli zacząć się wygłupiać, bo gdyby tego nie zrobili to by nie byli oni.
Zacząłem się śmiać, kiedy Lou zaczął straszyć Harry'ego, że rzuci go kurczaczkiem w twarz.
Po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu, w restauracji było jak zwykle pełno ludzi.
Zajęliśmy stolik.
- To ja pójdę zamówić- oznajmił Liam i poszedł.
Nawet nie musiał się nikogo pytać co chce, ponieważ każdy zawsze zamawia to samo. Szczerze mówiąc kochałem nasze wypady do tej restauracji, to miejsce miało coś w sobie co zawsze poprawiało mi humor.
Mam nadzieję, że nie będzie tutaj tego głupiego Richarda. Drew. Potrząsnąłem głową, aby wyrzucić z niej jej obraz. Przestań w końcu o niej myśleć! Czyżby moje życie nie miało sensu bez niej? Oczywiście, że miało. Przecież nie od zawsze ją znam.
Niespodziewanie telefon w mojej kieszeni zaczął dzwonić, wyjąłem go. Greg, mój brat, czego mógł chcieć?
- To Greg- oznajmiłem- Muszę odebrać.
Opuściłem zatłoczony lokal. Uznałem że najlepiej będzie porozmawiać z nim na dworze.
Usiadłem na ławce i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Cześć, Niall- usłyszałem jego głos- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
Uśmiechnąłem się sam do siebie, nie rozmawialiśmy od bardzo dawna.
- Hej, oczywiście że nie- próbowałem powiedzieć również radosnym głosem.
- Wszystko w porządku? Masz jakiś dziwny głos?- jego ton zmienił się nie mal natychmiastowo.
- No wiesz, szkoła, nauka, jestem trochę zmęczony- skłamałem, mając nadzieję, że to kupi. Nigdy specjalnie nie umiałem ściemniać.
Nastała dosyć długa cisza, przez co zacząłem obgryzać paznokcie.
- Jestem w Londynie...
Przestałem go całkowicie słuchać, kiedy zobaczyłem JĄ. Szła po prostu ulicą, a ja po prostu siedziałem na ławce. Przecież ludzie spotykają się przypadkowo, tak się dzieje na całym świecie. To całkowicie normalne.
- Zadzwonię do Ciebie później, Greg- powiedziałem i rozłączyłem się.
Kiedy dziewczyna na mnie spojrzała, momentalnie odwróciłem wzrok. Doskonale wiedziałem, że mnie obserwuje. Muszę skupić na czymś innym wzrok, aby na nią nie spojrzeć. Właściwie to powinienem pójść. Całkowicie straciłem apetyt na zawsze chyba.
Odetchnąłem z ulgą kiedy zniknąłem jej z pola widzenia. Przeczesałem ręką włosy i ruszyłem w stronę szkoły. Jestem tchórzem. Jestem tchórzem. Niall Horan jest głupim tchórzem. Lepiej byłoby gdybym został w szkole i nigdzie nie wychodził, ale przecież kiedyś znów będę musiał ją spotkać. Choćby na łączonych lekcjach. Czuję się strasznie, zostawiłem tam chłopaków bez słowa, ale wiem, że popsułbym im tylko humor.
Zerknąłem na zegarek, 16. Dlaczego czas leci tam wolno? Co ja bym dał, żeby był piątek. Cały weekend spędzony w łóżku. Od rana do wieczoru. Piękna perspektywa. A może zrobić sobie jutro wolne? To nie taki zły pomysł. Wszedłem do naszego pokoju i rzuciłem się na łóżko.
- To ja pójdę zamówić- oznajmił Liam i poszedł.
Nawet nie musiał się nikogo pytać co chce, ponieważ każdy zawsze zamawia to samo. Szczerze mówiąc kochałem nasze wypady do tej restauracji, to miejsce miało coś w sobie co zawsze poprawiało mi humor.
Mam nadzieję, że nie będzie tutaj tego głupiego Richarda. Drew. Potrząsnąłem głową, aby wyrzucić z niej jej obraz. Przestań w końcu o niej myśleć! Czyżby moje życie nie miało sensu bez niej? Oczywiście, że miało. Przecież nie od zawsze ją znam.
Niespodziewanie telefon w mojej kieszeni zaczął dzwonić, wyjąłem go. Greg, mój brat, czego mógł chcieć?
- To Greg- oznajmiłem- Muszę odebrać.
Opuściłem zatłoczony lokal. Uznałem że najlepiej będzie porozmawiać z nim na dworze.
Usiadłem na ławce i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Cześć, Niall- usłyszałem jego głos- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
Uśmiechnąłem się sam do siebie, nie rozmawialiśmy od bardzo dawna.
- Hej, oczywiście że nie- próbowałem powiedzieć również radosnym głosem.
- Wszystko w porządku? Masz jakiś dziwny głos?- jego ton zmienił się nie mal natychmiastowo.
- No wiesz, szkoła, nauka, jestem trochę zmęczony- skłamałem, mając nadzieję, że to kupi. Nigdy specjalnie nie umiałem ściemniać.
Nastała dosyć długa cisza, przez co zacząłem obgryzać paznokcie.
- Jestem w Londynie...
Przestałem go całkowicie słuchać, kiedy zobaczyłem JĄ. Szła po prostu ulicą, a ja po prostu siedziałem na ławce. Przecież ludzie spotykają się przypadkowo, tak się dzieje na całym świecie. To całkowicie normalne.
- Zadzwonię do Ciebie później, Greg- powiedziałem i rozłączyłem się.
Kiedy dziewczyna na mnie spojrzała, momentalnie odwróciłem wzrok. Doskonale wiedziałem, że mnie obserwuje. Muszę skupić na czymś innym wzrok, aby na nią nie spojrzeć. Właściwie to powinienem pójść. Całkowicie straciłem apetyt na zawsze chyba.
Odetchnąłem z ulgą kiedy zniknąłem jej z pola widzenia. Przeczesałem ręką włosy i ruszyłem w stronę szkoły. Jestem tchórzem. Jestem tchórzem. Niall Horan jest głupim tchórzem. Lepiej byłoby gdybym został w szkole i nigdzie nie wychodził, ale przecież kiedyś znów będę musiał ją spotkać. Choćby na łączonych lekcjach. Czuję się strasznie, zostawiłem tam chłopaków bez słowa, ale wiem, że popsułbym im tylko humor.
Zerknąłem na zegarek, 16. Dlaczego czas leci tam wolno? Co ja bym dał, żeby był piątek. Cały weekend spędzony w łóżku. Od rana do wieczoru. Piękna perspektywa. A może zrobić sobie jutro wolne? To nie taki zły pomysł. Wszedłem do naszego pokoju i rzuciłem się na łóżko.
Drew
Wsadziłam ręce do bluzy. Cały czas źle się czułam, ale nie była to jakaś niespodzianka. Niespodziewanie dostałam ataku kaszlu. Przycisnęłam dłonie do ust. Przeszedł mnie zimny, nieprzyjemny dreszcz.
- Nadal uważam, że powinnaś pójść do lekarza- stwierdziła Jade spoglądając na mnie z nad telefonu.
Pokiwałam głową. Od jakiś 10 minut siedziałyśmy w naszym pokoju po tym jak odprowadziliśmy Nicka do pokoju. Swoją drogą strasznie tęskniłam za tymi naszymi wspólnymi wypadami. Bez Nataniela jest całkiem inny, normalnie inny człowiek, a tak na marginesie żałuję, że go poznałam.
Przycisnęłam głowę do poduszki i położyłam rękę na niej. Po prostu kiedyś się wykończę. Włożyłam winogrono do ust i zaczęłam je wolno przeżywać. Przejechałam językiem po zębach.
- Może obejrzymy jakiś film?- zaproponowałam rzucając w przyjaciółkę owocem.
Zmarszczyła nos, ale po chwili uśmiechnęła się szeroko.
- Czemu nie- mruknęła- To co powiesz na Zmierzch i super przystojnych Edwarda i Jacoba?
Zaczęłam się śmiać i popukałam palcem w głowę.
- Doskonale wiesz, że nie lubię takich filmów- jęknęłam- Co powiesz na „Dziewczyna z tatuażem”?
Skinęła głową uśmiechając się.
- To ja zrobię popcorn- oznajmiłam wstając.
Dyrekcja mogłaby się postarać o oddzielną kuchnie dla wszystkich, a nie musimy wszyscy zapierdalać do wspólnej. Miałam tylko nadzieję, że nikogo tam nie spotkam.
Założyłam papcie i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach do kuchni, w której na szczęście nikogo nie było. Wsadziłam popcorn do mikrofali i usiadłam na jednym z krzeseł. Z nudów zaczęłam bawić się swoimi rękami. Niespodziewanie usłyszałam czyjś szloch. Zdezorientowana rozejrzałam się dookoła. Dopiero po chwili dostrzegłam lamentującą osobę. To był Niall, szedł korytarzem i płakał. Serce ścisnęło mi się kiedy widziałam jego popuchniętą twarz, zapadnięte ramiona. Wyglądał po prostu jak wrak człowieka. Po chwili zorientowałam się, że z moich oczu lecą łzy. To moja wina, to ja go doprowadziłam do takiego stanu.
Wytarłam łzy rękawem, chwyciłam gotowy popcorn i tak po prostu skierowałam się do pokoju.
Założyłam papcie i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach do kuchni, w której na szczęście nikogo nie było. Wsadziłam popcorn do mikrofali i usiadłam na jednym z krzeseł. Z nudów zaczęłam bawić się swoimi rękami. Niespodziewanie usłyszałam czyjś szloch. Zdezorientowana rozejrzałam się dookoła. Dopiero po chwili dostrzegłam lamentującą osobę. To był Niall, szedł korytarzem i płakał. Serce ścisnęło mi się kiedy widziałam jego popuchniętą twarz, zapadnięte ramiona. Wyglądał po prostu jak wrak człowieka. Po chwili zorientowałam się, że z moich oczu lecą łzy. To moja wina, to ja go doprowadziłam do takiego stanu.
Wytarłam łzy rękawem, chwyciłam gotowy popcorn i tak po prostu skierowałam się do pokoju.
Niall
Obudziłem się spocony i wycieńczony. Kiedy dotknąłem twarzy, okazało się że płakałem. Śniła mi się Drew. Nawet podczas snu, nie mogłem się od niej uwolnić. Cieszyłem się, że chłopacy nie wrócili i nie mogli zobaczyć mojego stanu. Postanowiłem pójść na siłownie. Wyżyję się. Może to mi pomoże.
W drodze na dół co chwilę siąkałem. Strasznie żałuję, że nie wziąłem chusteczek. Na szczęście nikogo nie było. Zacząłem od worka.
Po jakieś godzinie położyłem się na materacu zmęczony. Jedna godzina zapomnienia. Jedna godzina to nic przy godzinach, dniach i miesiącach bólu. Miałem już dość, chcę w końcu odpocząć. Zacząłem wpatrywać się głucho w sufit. Chwila spokoju, czy to aż tak dużo?
Drew
Otworzyłam oczy. Ugh, dzisiaj piątek ostatni dzień i spokój. Wygrzebałam się z pościeli i ruszyłam w stronę łazienki po drodze zabierając ciuchy. Umyłam się i zaczęłam się ubierać. Założyłam czarne legginsy, creppersy oraz sweter firmy Boy London. Rozczesałam włosy i byłam gotowa.
Nie mal od razu po mnie do łazienki weszła Jade. Byłam wdzięczna losowi, że dzisiaj czuję się dobrze. Po prostu wszystko ustąpiło jak za dotknięciem magicznej różdżki. Sięgnęłam po plecak i wyciągnęłam paczkę papierosów. Miałam nadzieję, że Lilo nie ograbiła mnie ze wszystkich. Na całe szczęście zostało kilka.
Po jakiś 15 minutach przyjaciółka wyszła i posłała mi wesoły uśmiech.
- To jak gotowa na ostatnie godziny męczarni?- zapytałam wstając i zakładając plecak na jedno ramie.
- Tylko 5 godzin- powiedziała chwytając kluczę- To chyba nie aż tak dużo.
Zaśmiałam się wychodząc na korytarz. Niespodziewanie uderzył we mnie krztuszący zapach. Przycisnęłam rękę do buzi, aby nie zacząć kaszleć.
- Co tam śmierdzi?- jęknęłam.
- Dym- mruknęła brunetka- Coś się musiało palić.
Wzruszyłam lekko ramionami.
- Cokolwiek to było, to nie my- powiedziałam podnosząc ręce do góry w geście obronnym.
Jade zaśmiała się i skinęła głową. Nagle obok nas pojawił się Nick, który dzisiaj wyglądał o wiele lepiej.
- Ktoś podpalił pokój nauczycielski- oznajmił chłopak stając obok nas- Nie mają jeszcze podejrzanego.
Niemal równocześnie spojrzałyśmy na niego.
- Może lepiej od razu się przyznaj- zaproponowałam.
Tel posłał mi wściekłe spojrzenie.
- Ja? Serio. Najlepiej na chorego zwalić- mruknął- Ja miałbym to zrobić z tą nogą? Może zrobił to jeden z waszych kochasiów?
Zmarszczyłam brwi.
- Pierdol się, ja nie mam żadnego kochasia- oznajmiłam szturchając go lekko.
- Ja też- przytaknęła Lilo.
Nagle przybiegł Tomlinson i zaczął wypytać, czy Jade się dobrze czuje i takie tam pierdoły. Razem z Nickiem o mało nie przewróciliśmy się ze śmiechu.
- Proszę się rozejść!- zawołał Smith, który właśnie przyszedł- Oprócz pani Jonsons, pani West oraz pana Colinsa. Was zapraszam do mojego gabinetu.
Zrobiliśmy zdziwione miny.
- No dalej, zapraszam- pośpieszył nas machając ręką.
Po jakiś 10 minutach byliśmy w środku, dookoła panował niesamowity burdel. Wszędzie były porzucane papiery, teczki itp. Na biurku stało kilka kubków od kawy oraz było pełno papierków od jedzenia.
- Jeżeli nie przyznacie się do podłożenia będę zmuszony natychmiastowo wydalić was ze szkoły- powiedział siadając na skórzanym krześle.
- A jeżeli się przyznamy to co?- zapytałam
- To wtedy także was wywalę, ale pozwolę wam się najpierw spakować.
Zacisnęłam ręce w pięści. Przecież to nie byliśmy my!
- To nie my- oznajmił Nick- Ciekawe dlaczego mielibyśmy to zrobić.
- No właśnie- przytaknęła Jade- Co nas obchodzi jakiś pokój nauczycielki?
Skinęłam głową zgadzając się z wypowiedziami przyjaciół.
Dyrektor zerknął na nas przelotnie po czym westchnął.
- Do czasu rozwiązania sprawy, zawieszam was w prawach ucznia.
Nie mal od razu po mnie do łazienki weszła Jade. Byłam wdzięczna losowi, że dzisiaj czuję się dobrze. Po prostu wszystko ustąpiło jak za dotknięciem magicznej różdżki. Sięgnęłam po plecak i wyciągnęłam paczkę papierosów. Miałam nadzieję, że Lilo nie ograbiła mnie ze wszystkich. Na całe szczęście zostało kilka.
Po jakiś 15 minutach przyjaciółka wyszła i posłała mi wesoły uśmiech.
- To jak gotowa na ostatnie godziny męczarni?- zapytałam wstając i zakładając plecak na jedno ramie.
- Tylko 5 godzin- powiedziała chwytając kluczę- To chyba nie aż tak dużo.
Zaśmiałam się wychodząc na korytarz. Niespodziewanie uderzył we mnie krztuszący zapach. Przycisnęłam rękę do buzi, aby nie zacząć kaszleć.
- Co tam śmierdzi?- jęknęłam.
- Dym- mruknęła brunetka- Coś się musiało palić.
Wzruszyłam lekko ramionami.
- Cokolwiek to było, to nie my- powiedziałam podnosząc ręce do góry w geście obronnym.
Jade zaśmiała się i skinęła głową. Nagle obok nas pojawił się Nick, który dzisiaj wyglądał o wiele lepiej.
- Ktoś podpalił pokój nauczycielski- oznajmił chłopak stając obok nas- Nie mają jeszcze podejrzanego.
Niemal równocześnie spojrzałyśmy na niego.
- Może lepiej od razu się przyznaj- zaproponowałam.
Tel posłał mi wściekłe spojrzenie.
- Ja? Serio. Najlepiej na chorego zwalić- mruknął- Ja miałbym to zrobić z tą nogą? Może zrobił to jeden z waszych kochasiów?
Zmarszczyłam brwi.
- Pierdol się, ja nie mam żadnego kochasia- oznajmiłam szturchając go lekko.
- Ja też- przytaknęła Lilo.
Nagle przybiegł Tomlinson i zaczął wypytać, czy Jade się dobrze czuje i takie tam pierdoły. Razem z Nickiem o mało nie przewróciliśmy się ze śmiechu.
- Proszę się rozejść!- zawołał Smith, który właśnie przyszedł- Oprócz pani Jonsons, pani West oraz pana Colinsa. Was zapraszam do mojego gabinetu.
Zrobiliśmy zdziwione miny.
- No dalej, zapraszam- pośpieszył nas machając ręką.
Po jakiś 10 minutach byliśmy w środku, dookoła panował niesamowity burdel. Wszędzie były porzucane papiery, teczki itp. Na biurku stało kilka kubków od kawy oraz było pełno papierków od jedzenia.
- Jeżeli nie przyznacie się do podłożenia będę zmuszony natychmiastowo wydalić was ze szkoły- powiedział siadając na skórzanym krześle.
- A jeżeli się przyznamy to co?- zapytałam
- To wtedy także was wywalę, ale pozwolę wam się najpierw spakować.
Zacisnęłam ręce w pięści. Przecież to nie byliśmy my!
- To nie my- oznajmił Nick- Ciekawe dlaczego mielibyśmy to zrobić.
- No właśnie- przytaknęła Jade- Co nas obchodzi jakiś pokój nauczycielki?
Skinęłam głową zgadzając się z wypowiedziami przyjaciół.
Dyrektor zerknął na nas przelotnie po czym westchnął.
- Do czasu rozwiązania sprawy, zawieszam was w prawach ucznia.
Genialny! <3
OdpowiedzUsuńnanananananna Najlepiej! <3 NN. /Mii
OdpowiedzUsuńCudowny ! Louis i Jade są tacy uroczy <3
OdpowiedzUsuńochhh genialny <333
OdpowiedzUsuńJaki idiota z tego dyrektora a rozdział super :)
OdpowiedzUsuńyeah rozdział zajebisty szkoda mi Nialla ;'( jestem mega podjarana tym, że przyjaźń Tela, Lilo i Dix wróciła- bo wróciła nie?
OdpowiedzUsuńczekam na nexta weny i buziole ;**
super rozdział :) szkoda mi Nialla ;c czekam na następny
OdpowiedzUsuńNiall !!!!! Drew !!!!!!! Szlocham....
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńSuperr :)
OdpowiedzUsuńsuper czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńBiedaczysko Niall! ;( jak mi jest go szkoda. Nick Colins wrócił xd Och, jak się cieszę. :) Haha... moment kiedy przybiegł Louis i zaczął się pytać Jade o to czy się dobrze czuje całkowicie mnie rozwalił, ale on i Lilo to takie mega słodziaki. *-* Dyrektor Harvey -.-' Mam nadzieję, że dziewczyny i Tel szybko wrócą do swoich pokoi. :3 Mam nadzieję, że za niedługo wszystko będzie dobrze z Niawem. :3
OdpowiedzUsuńBuziaki Kinia, xx
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział;*
OdpowiedzUsuńsuper rozdział z resztą jak zawsze
OdpowiedzUsuńzajebisty :D
OdpowiedzUsuńsuper rozdział
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńsuperr
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńsuper :) x
OdpowiedzUsuńczekam na nexta ;dddd
OdpowiedzUsuń<3 / karoolcia
OdpowiedzUsuńSuper Rozdział! <3333
OdpowiedzUsuńŚwietny ^^
OdpowiedzUsuńCudny *-*
OdpowiedzUsuńTa scena Lou i Jade. ahahaha xD
http://life-has-become-a-failure.blogspot.com
Świetny ;*
OdpowiedzUsuń