niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 35 | Jade |

Przetarłam zmęczoną twarz i wypuściłam powietrze z ust. Martwiłam się o nią cholernie. Na szczęście nic się jej nie stało. Usiadłam na kanapie patrząc się przed siebie. Przez ten czas kiedy jej nie było zachowywałam się, jak kłębek nerwów, ale dobrze, że się znalazła. Dzisiejszy dzień szczerze można było zaliczyć do kompletnie nie udanych, bo nie dość, że Drew gdzieś zniknęła to jeszcze odezwał się pieprzony Oscar, Nick wrócił do domu z krwawiącą wargą i łukiem brwiowym, i nie chciał powiedzieć, jak to się stało, a w dodatku teraz gdzieś poszedł, a do Louisa cały dzień nie mogłam się dodzwonić. Czułam się, okropnie. Spojrzałam na zegarek na ścianie, który wskazywał wpół do pierwszej. Chyba najwyższy czas wracać. Wstałam i podeszłam do wieszaka gdzie wisiała moja kurtka. Ubrałam ją tak samo, jak czarną czapkę i swoje workery. Zaczynała się już prawdziwa jesień w Londynie zresztą co tu się dziwić skoro zbliża się listopad. Chciałam już wyjść, ale postanowiłam jeszcze pójść zobaczyć co u Drew. Po drodze zobaczyłem Nialla, który nastrajał swoją gitarę. Uśmiechnęłam się i weszłam po cichu do środka. Okazało się, że dziewczyna cicho chrapie. Moje kąciki ust mimowolnie uniosły się ku górze. 
- Dobranoc Dix. - szepnęłam i zamknęłam za sobą drzwi. 
- Nie zmarzniesz? Jest kawałek drogi do twojego domu. - usłyszałam blondyna. - Jak chcesz możesz zostać. W sumie to nalegam. Nie będziesz chodzisz po nocy. 
- Hmm. dzięki Niall, ale pójdę. - powiedziałam cicho. - Wpadnę jutro.
- To w takim razie zadzwonię po Lou, żeby po ciebie przyszedł. - nie dawał za wygraną. 
- Chyba się do niego niedodzwonisz, bo ja robię to cały dzień odkąd wyszedł do szkoły rano. - oznajmiłam bawiąc się swoimi rękami. 
Chłopak popatrzał na mnie badawczo i wyciągnął z kieszeni telefon. Długo trzymał telefon przy uchu, więc Louis od niego też nie odbierał. Mam nadzieję, że nic się nie stało. Nawilżyłam dolną wargę kiedy Niall włożył telefon do kieszeni. Zaczął się upierać żebym została, ale w końcu jakoś udało mi się go przekonać. Blondynek był naprawdę opiekuńczy, ale to dobrze. Zimne powietrze obiło się o moje policzki. Ulica była pusta. Latarnie świeciły słabym światłem. Potarłam dłonie czując, że powoli sztywnieją z zimna. Wypuściłam powietrze z ust, a przed moją twarzą pojawił się dymek. Przez całą drogę czułam się jakby ktoś mnie obserwował. Niespodziewanie po mojej prawej stronie coś zaczęło stukać przez co wzdrygnęłam się. Przewróciłam oczami kiedy zobaczyłam kota. Był koloru kremowego z wyjątkiem łapek, uszu, nosa i ogona, bo na nich miał brązowe ubarwienie. Patrzał się na mnie uważnie. Przegoniłam go lekko ręką, ale on nadal stał w tym samym miejscu. Był dość mały.
- Spadaj sierściuchu. - mruknęłam i poszłam dalej. 
Po drodze zobaczyłam sklep monopolowy, więc kupiłam paczkę papierosów. Nikotyna pomieszana z miętą pomogła mi chodź trochę się uspokoić. Gdy byłam na ulicy gdzie był dom mój telefon zadzwonił, więc jak najszybciej wyciągnęłam go z kieszeni z nadzieją, że to Louis, ale niestety był to jakiś nieznany numer. Zagryzłam policzek od środka i odebrałam. W telefonie rozbrzmiała jakaś głośna muzyka oraz śmiechy.
- Cześć tu Harry. - odezwał się ochrypły głos. 
- Cz-cześć. - powiedziałam zdziwiona. - Po co dzwonisz?  
- Chciałem powiedzieć... - przeszkodziła mu czkawka. - że nie musisz się martwić o Boo Bear'a, bo jest ze mną. 
Och, tak świetnie czyli pieprzony pan Tomlinson świetnie się bawił. Cały dzień. Nawet nie miał zamiaru do mnie zadzwonić. Zacisnęłam rękę w pięść. 
- Nie mógł sam zadzwonić? - warknęłam. 
- Noo.. ten noo.. - zaczął się plątać, a kiedy chciał coś powiedzieć usłyszałam głos Louisa. 
- Hazz, idziesz?! Czekają na nas.   
- Powiedź swojemu przyjacielowi, że.. a zresztą nie ważne. Do widzenia. - syknęłam rozłączając się. 
Wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni klucze do drzwi. Gdy miałam wejść do środka usłyszałam za sobą miauknięcie. O nie.. Odwróciłam się powoli i ujrzałam na schodach tego kota którego spotkałam po drodze. Znów patrzał się na mnie tymi wielkimi niebieskimi oczami. Przeklęłam pod nosem i zawołałam go. Niemal od razu pojawił się koło mojej nogi łasząc się do niej. Po chwili stałam w kuchni z małą miseczką w dłoniach. Położyłam ją na podłogę, a kotek zaczął z niej pić mleko. W oczy rzuciła mi się obróżka, którą miał na szyi. Ukucnęłam przy nim i wzięłam do ręki  medalik w kształcie serduszka przy czerwonej obróżce. „To Lizzy. Należy do Tommy'ego White.” Pod spodem rządkiem był napisany numer telefonu do chłopaka. Czy to możliwe, że ten kociak należy do tego Tommy'ego którego znałam. Najwyżej rano zadzwonię. Ruszyłam do łazienki. 

Louis

Wysiadłem z auta czując w głowie bałagan wywołany alkoholem. Półprzytomnym wzrokiem spojrzałem na budynek gdzie przez ostatnie dni mieszkałem z Jade. Okazało się, że światła są zgaszone. Usłyszałem za sobą głos Tiffany, która dziękowała mi, że przyjąłem zaproszenie na jej imprezę urodzinową. Machnąłem tylko ręką i chwiejnym krokiem ruszyłem w stronę domu. Otwarłem drzwi i od razu do mojego nosa dobiegł zapach kokosowego balsamu do ciała, którego używała Jade. Uśmiechnąłem się łobuzersko i zdjąłem buty oraz kurtkę niedbale rzucając wszystko na podłogę. Nawilżyłem dolną wargę i ruszyłem do góry po schodach podpierając się od czasu do czasu o ścianę. Dotarłem do pokoju i zobaczyłem, jak dziewczyna śpi odwrócona do mnie tyłem. Zdjąłem, jak najszybciej spodnie i bluzkę. Wszedłem na łóżko, a w moje oczy rzucił się kłębek sierści obok ręki dziewczyny. Zmarszczyłem brwi. Kupiła sobie kota? Po co? Przecież do przytulania ma mnie. Prychnąłem pod nosem i rzuciłem się na puste miejsce obok. Również odwróciłem się do niej plecami, ale nagle naszła mnie wielka ochota, żeby ją pocałować. Przybliżyłem się do niej i wyciągnąłem rękę, by dosięgnąć jej włosów. Zacząłem się nimi bawić, ale dziewczyna nawet się nie poruszyła, więc pocałowałem ją w szyję. 
- Wypierdalaj albo kopnę cię tam gdzie cię zaboli. - syknęła, a ja zamrugałem kilkakrotnie rzęsami. Chyba mój mózg płata mi już figle. Przyciągnąłem ją do siebie, ale dziewczyna warknęła ostrzegawczo. Zignorowałem to, a po chwili nieoczekiwanie zostałem zepchnięty z łóżka. Moje biedne ciało uderzyło o twardą podłogę przez co jęknąłem masując się w plecy. Nie miałem siły wstać, więc skuliłem się na podłodze zamknąłem oczy. 

***
Jade

Otworzyłam oczy i od razu zobaczyłam, jak ten kot leży zwinięty w kłębek koło mojej twarzy i to na poduszce. Podniosłam się na łokciach i zobaczyłam, jak Tomlinson leżał na podłodze w tym samym miejscu. Przewróciłam oczami i wstałam głaszcząc zwierzaka. Wyprężył się i zamruczał przez co na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Założyłam na ramiona bluzę i wyszłam z pokoju omijając zwłoki idioty. Na dole krzątał się Nick, który ubrany był tylko w bokserki. Zauważyłam, że jego mięśnie na plecach cały czas były napięte. Kulał jeszcze na jedną nogę, włosy miał w kompletnym nie ładzie. Normalnie, jak nie on. 
- Jak na ciebie wyglądasz za bardzo seksownie. - zaśmiałam się na co od razu się odwrócił. Patrzał się na mnie jednym ze swoich uwodzicielskich wzroków. 
- Jade West nawet nie wiesz, jak spodobało mi się to co przed chwilą powiedziałaś. - mruknął posyłając mi całusa.  
Zaśmiałam się i podeszłam do niego, i walnęłam go w brzuch przez co się skrzywił. 
- Gdzie wczoraj byłeś huh? - spytałam siadając na blacie. 
- Tu i tam. Musiałem coś załatwić, ale się nie martw. - powiedział uśmiechając się. 
- Wiesz co? Jak mam się nie martwić? - spytałam. - Kto postrzelił cię w nogę? 
- Nikt. Pachniesz Tomlinsonem. - mruknął marszcząc nos na co przewróciłam oczami.
- A ty pachniesz, jak skunks. - parsknęłam.
- Nie ty tak pachniesz. Wydaje mi się, że on jest pomieszaniem skunksa z piżmowołem. - odparł biorąc do ust ciastko, które leżało na stole i zaczął ruszać znacząco brwiami. - Znam wiele jego wad tak samo, jak wady jego "wesołej kompanii". - powiedział plując w moją twarz resztkami ciastka.
- Oplułeś mnie świnio! - zawołałam ocierając swoją twarz. - Jeszcze masz obsesje na punkcie Robin Hooda?
- Nie, nie mam. - skłamał. - Zostaniesz moją Marion?
Wybuchnęłam śmiech, a on zaraz po mnie.
- Jadę do pracy. Baw się dobrze. - podszedł i pocałował mnie w głowę. 
Po jakiś pięciu minutach wyszedł. Wypuściłam powietrze z ust i wstałam wyciągając chleb, masło orzechowe i masło. Zaczęłam smarować chleb kiedy poczułam, jak Lizzy zaczęła łasić mi się do nogi. Nawilżyłam dolną wargę. Podeszłam do lodówki i wzięłam z niej plasterek szynki i rzuciłam na podłogę. 
- Trzeba zadzwonić do twojego pana. - powiedziałam patrząc na kota. 
Spojrzałam na zegarek. 11:40 na pewno już nie śpi. Wykręciłam odpowiedni numer. Tupałam nogą o podłogę czekając aż ktokolwiek odezwie się po drugiej stronie. Po szóstym sygnale odezwał się chłopięcy piskliwy głosik, który doskonale znałam. 
- Cześć Tommy tu Jade... - nie pozwolił mi dokończyć, bo zaczął krzyczeć uradowany do komórki. 
- Cześć Czapeczko! 
- Mam twojego kotka. - powiedziałam na co wstrzymał oddech. 
- Naprawdę?! Szukałam go cały tydzień. Przyjdę do twojej szkoły i wezmę go od ciebie Liz ok? - zaczął mówić, jak opętany na co się zaśmiałam. 
- Słuchaj maluszku. Spotkamy się na placu zabaw obok twojego domku o trzynastej. Co ty na to. Oddam ci wtedy kociaczka i może wybierzemy się na lody. - zaproponowałam. 
- Tak! Tak! Tak! - zawołał. 
- To do zobaczenia. - zaśmiałam się. 
Rozłączyłam się i zaczęłam smarować kanapki dla siebie. Niespodziewanie ktoś objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. Oczywiście tym kimś był Tomlinson. Zaczął całować mnie w kark. Zacisnęłam zęby czując, jak moje policzki robią się lekko różowawe. Owinął ręce ciaśniej wokół mojej tali, a mi nie pozostawało nic innego, jak go uderzyć. Z całej siły dostał ode mnie z łokcia w brzuch. Odczepił się ode mnie i zgiął się w pół. 
- Za co to wszystko? - jęknął. 
- Za co kurwa?! Jesteś tak cholernym debilem, że nie wiesz! Co robiłeś wczoraj cały pieprzony dzień?! - wrzasnęłam aż Liz się najeżyła. 
- W szkole i potem pojechałem na imprezę. - powiedział zmieszany. 
- Aha, w szkole i na imprezie, ale przez cały pieprzony czas nie mogłeś odebrać mojego telefonu. Sprawdź ile razy dzwoniłam do ciebie. - warknęłam. 
- Wiem ile razy dzwoniłaś. - szepnął. 
- Aha.
Chciałam odejść, ale chwycił mnie za nadgarstek. Zaczęłam liczyć do dziesięciu, żeby mu nie przywalić w twarz.
- To już nie mogę nigdzie wyjść bez ciebie? - spytał patrząc się na mnie z pod przymrożonych powiek.
- Oczywiście, że możesz. Martwiłam się po prostu. Drew wczoraj gdzieś zniknęła. Odezwał się do mnie Oscar, a Nick zachowywał się dziwnie. Chciałam tylko żebyś był przy mnie był nie koniecznie fizycznie, ale chociaż psychicznie. - powiedziałam wyrywając się od jego uścisku. - Ale skoro wolałeś nie odbierać. To twierdzę, że po prostu chciałeś się tylko ze mną przespać.
Wbiegłam na schody, a już po chwili byłam w pokoju. Usłyszałam, jak Louis idzie za mną, więc zamknęłam drzwi na klucz. Otworzyłam szafę wyciągnęłam z niej szary sweter, białą koszulę z kołnierzykiem, czarne rurki. Zaczęłam się ubierać, a Louis w tym czasie dobijał się do drzwi.
- Jade, skarbie otwórz. - usłyszałam jego głos, ale postanowiłam się nie odzywać.
Pomalowałam oczy i usta. Rozczesałam włosy. Na plecy założyłam plecak do którego włożyłam telefon, klucze i portfel. Odetchnęłam. Otworzyłam drzwi, a do środka od razu wpadł szatyn jednak ja, jak najszybciej zeszłam ze schodów i ubrałam kurtkę, czapkę oraz buty. Bez słowa wyszłam. Niestety musiałam się wrócić, bo zapomniałam o małym sierściuchu. Kotek siedział na korytarzu kiedy weszłam do środka. Podeszłam wzięłam go na ręce przez co zaczął głośniej mruczeć. Uśmiechnęłam się lekko.
Na miejsce dotarłam po jakiś dwudziesty minutach, a w tym czasie Lizzy zdążyła z tysiąc razy polizać mnie w rękę. Od razu zobaczyłam Tommy'ego siedział na jednej z ławek i machał nóżkami. Usiadłam koło niego. Rzucił mi się na szyję i pocałował mnie w policzek.
- Cześć. - przywitał się.
- Hej, co słychać? - spytałam czochrając go po brązowych włoskach.
- A nic! Opowiadaj co u ciebie! - zawołał kładąc swoją rączkę na kota, który miauknął na niego, a potem zaczął łasić się do niego.
- Niezbyt ciekawie, ale to nieważne. - odpowiedziałam patrząc przed siebie.
- Gdzie Drew? Przyjdzie zaraz? - dopytywał wiercąc się.
- Och. - wydusiłam. Co ja mu teraz powiem. Złapałam się za nos. Od razu zaczęła boleć mnie głowa. Może powiem mu, że Drew poszła na zakupy? Nie.. beznadzieja. Wiatr musnął moją skórę, a za sobą usłyszałam wrzaski dzieciaków, które bawiły się na placu zabaw. Lizz mruczała tak głośno, że zaczęłam się zastawiać, czy aby z tym kotem wszystko w porządku. Niespodziewanie poczułam, jak chłopiec obejmuje mnie swoimi małymi rączkami. Uśmiechnęłam się lekko czując od niego zapach dziecięcego szamponu do włosów. Poczułam, jak do moich oczy napływają łzy. Wszystko mi się waliło na głowę. - Drew jest chora.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział trochę sepleniąc, a mnie zamurowało. To dziecko na pewno miało siedem lat?
- To co na jakie lody idziemy? Czy wolisz na coś innego, bo na lody to chyba za zimno? - odparłam pociągając nosem.
- Ciasteczka i gorącą czekoladę? - spytał nieśmiało na co pokiwałam głową.

***

W kawiarni posiedzieliśmy trochę, a potem Tommy spytał się, czy pójdziemy do Drew z specjalną przesyłką, którą była paczka ciasteczek z kawałkami czekoladami oraz gorąca czekolada. Zgodziłam się z nadzieją, że dziewczyna nie będzie na mnie zła z powodu, że przytaszczyłam ze sobą malucha. 
Drzwi otworzył nam Niall, który kiedy zobaczył, że trzymam za rękę Tommy'ego patrzał się na mnie, jak na jakąś wariatkę. Przez chwilę zaczęli się mierzyć nawzajem wzrokiem, ale potem blondyn zaprosił nas do środka. Pomogłam zdjąć kurteczkę małemu. 
- Drew leży w łóżku, ale chyba nie jest chętna do rozmów. - powiedział Niall na co Tommy powiedział tylko, że chce jej dać ciasteczka. 
- Chodź. 
Zapukałam lekko w drzwi, a Dix jęknęła, że mam wejść. Weszłam pierwsza zasłaniając małego swoimi nogami. Dziewczyna, jak zawsze leżała pod stertą koców, kołder i poduszek. Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się lekko i podniosła na łokciach. Wyglądała, jakby była przemęczona przez co  zagryzłam dolną wargę żeby się nie rozpłakać. 
- Przyprowadziłam gościa. - powiedziałam cicho na co dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Nie mów mi, że to jakiś przygłup ze szkoły albo co gorsza nauczyciel. - jęknęła, a ja pokiwałam przecząco głową. 
- To twój ulubiony przypierdek. - oznajmiłam łapiąc go za rączkę i ciągnąc przed siebie. 
- Hej Drew. - szepnął uśmiechając się.
- To ty. - mruknęła i spojrzała na mnie. W jej oczach zobaczyłam ból. 
- Wiesz ja tylko przyniosłem ci ciasteczka. Jade powiedziała, że jesteś chora. Lubię, jak ktoś daje mi coś kiedy jestem chory, więc tobie też przyniosłem. Czapeczka ma dla ciebie gorącą czekoladę. - odparł podchodząc nieśmiało. Wyciągnął ręce gdzie trzymał opakowanie. Wzięła od niego ciastka, a w jej oczach zobaczyłam łzy. 
- Chodź tu maluszku. - szepnęła wystawiając do niego ręce. 
Chłopczyk niemal od razu rzucił jej się na szyję. Po policzku Drew zleciała łza i spadła na koszulkę Tommy'ego. Zamknęłam oczy, by powstrzymać łzy, ale nie potrafiłam. Podeszłam do nich objęłam ich. Staliśmy tak dość długo dopóki do łóżka nie wskoczyła Lizzy, która zaczęła na nas miauczeć. Spojrzeliśmy na nią o ona od razu weszła pomiędzy nas i zwinęła się w kłębek. Zaśmialiśmy się razem. Starłam łzy.
- To co zjemy te ciastka. - zasugerowała Drew. 
- O nie! One są tylko dla ciebie. Pilnuj ich, bo ten blondyn wygląda na wielkiego obżartucha. - pokazał rączkami jakim on jest wielkim obżartuchem. Razem z siostrą zaczęłyśmy się śmiać. 
- To w takim razie obejrzymy jakąś bajkę co? - spytała. 
- O tak! Minionki! - zawołał uradowany. 

Nick

Wyszedłem z baru. Poszedłem tam z nadzieją, że znajdę tam tego chuja Nataniela, ale okazało się, że dostał jakiś urlop od swojego popieprzonego braciszka. Wsiadłem do białego audi i oparłem głowę o zagłówek zastanawiając się gdzie ten kutas mógł zwiać. Gdyby nie ta pieprzona noga prawie bym go miał. Zacząłem stukać palcami o deskę rozdzielczą. Ostatnio proponował żebyśmy zabrali Lilo i Dix do Manchesteru. Pewnie w rodzinnym domu chuj się ukrywa. Zacisnąłem ręce w pięści i wyciągnąłem ze schowka broń. Włożyłam ją za pasek spodni i od razu na podbrzuszu zobaczyłem tatuaż, który zrobiłem sobie razem z Natem. Fałszywa świnia. Jak tylko znajdę czas to usunę go laserowo. Wstukałem w GPS adres domu Streeta. Najpierw zadzwonię do Jade, żeby się nie martwiła. Nie odbierała, więc wybrałem numer do mieszkania. Po trzech sygnałach usłyszałem głos należący do chuja Tomlinsona.
- Tak? 
- Daj. Mi. Jade. Do. Telefonu. - powiedziałam każde słowo osobno przez zaciśnięte zęby. 
- Nie ma jej. - odparł. 
- To gdzie jest? - spytałem poirytowany. 
- Nie wiem. 
- Jak to nie wiesz?! Cały czas jesteś koło niej, a teraz nagle nie wiesz? A może Lilo kopnęła cię w twój cudowny tyłek. - zakpiłem. 
- Wyluzuj ok? I przede wszystkim się nie mieszaj. - warknął. Oo zdenerwował się. 
- Ach, pamiętaj jedno. Zrobisz coś jej to zgniotę cię, jak robala. - wysyczałem rozłączając się.
Pewnie poszła do Drew. Najwyżej zadzwonię do niej później. Zacząłem sobie wyobrażać jakby było cudownie obić mu tą perfekcyjną mordę. Pierdolony piżmowół. Odpaliłem auto kierując się w odpowiednim kierunku kiedy zadzwonił mój telefon. Odebrałem skręcając na autostradę. 
- Cześć Tel. - usłyszałem charakterystyczny akcent należący do pewnego dilera o imieniu Oscar. Do tej pory myśli, że skoro przespał się z Jade to jest jego. Najchętniej bym go zastrzelił, ale mam u niego zniżki. 
- Co? Mam ważną sprawę do załatwienia, więc mów szybko. - rzekłem. 
- Pewnie szukasz Nataniela co? - spytał, a ja zmarszczyłem brwi. Skąd wiedział. 
- Taak. 
- To świetnie się składa, bo ja wiem gdzie jest. Wystarczy, że przyjedziesz do mnie do mieszkania. - oznajmił śmiejąc się. 
Zgodziłem się i zmieniłem kierunek. 

***

Stanąłem przed dobrze znaną mi kamienicą. Zamknąłem auto i ruszyłem po schodach do ostatniego piętra gdzie mieszkał ten wariat. Po chwili zapukałem, a drzwi otworzył mi on ubrany był w brudne dresy równie brudną koszulkę, a nogach miał jakieś kapcie. Włosy całe polepione od czegoś. Boże.. Biedna Jade. Wypuścił mnie do środka, a ja myślałem, że mnie trafi zobaczyłem na szafce poprzyklejane zdjęcia mojej przyjaciółki. Podszedłem szybko do niej i wszystkie odczepiłem. 
- Mam ci odstrzelić jaja? - syknąłem zgniatając je w rękach. 
- Spokojnie stary. Po prostu masz bardzo ładną koleżankę. -  skomentował uśmiechając się na ten swój obrzydliwy sposób. Było mu widać wszystkie ubytki w uzębieniu. 
- To wiem, ale masz się do niej nie zbliżać jasne? - warknąłem. 
- Jak słońce. 
- Dobra do rzeczy. Gdzie sukinsyn Street? 
- Cześć Nick. - usłyszałem jego głos za plecami, więc szybko się odwróciłem. 
Przeczesałem włosy ręką zastanawiając się, czy teraz go zastrzelić, czy może lepiej dopiero, jak się dowiem co nieco. W ostateczności wolałem najpierw poczekać. Rozejrzałem się po mieszkaniu wyglądało, jak chlew. Gorzej niż po grubej imprezie z Jade i Drew. Co tu się dziwić. 
- Masz pięć minut zanim cię zastrzelę. - powiedziałem uśmiechając się sztucznie. 
- Chyba żartujesz. 
- Tik tak, tik tak. - zacząłem patrzeć na swój nadgarstek gdzie był zegarek. 
- Umm.. przepraszam ok? Za Drew i za to, że ten debil ją skrzywdził, ale na prawdę tego nie chciałem. - mruknął bawiąc się rękami. 
Usłyszałem, jak Oscar przeładowuje broń, więc szybko wyciągnąłem zza paska swoją i strzeliłem mu w ramię. Chłopak krzyknął z bólu i wylądował na podłodze. 
- Ruszysz się, a oberwiesz między oczy. - syknąłem podnosząc z podłogi jego spluwę. - A ty szybciej, bo mnie nudzisz. 
- Kurwa, Nick. Daj spokój. - jęknął łapiąc się za swoje włosy. - Jak chcesz to ci pomogę. 
- Ciekawe w czym? - zakpiłem wyrzucając wszystkie naboje z broni Oscara. 
- W dorwaniu Jonathana. Od dawna mam ochotę go zabić. - powiedział, a ja zacząłem uważniej na niego patrzeć. - No wiesz wiem. Gdzie zazwyczaj spędza czas. Tą rudą zdzirę też się da łatwo rozpracować. 
Przez chwilę patrzałem się na niego zastanawiając się, czy mu wierzyć, czy nie. Wyglądał na naprawdę zdeterminowanego. 
- Ok, ale jak tylko to się wszystko skończy znikasz. - stawiłem warunek na co kiwnął głową. 
Uściskaliśmy sobie dłonie, ale następnie walnąłem mu z całej siły w szczękę, a potem w brzuch mówiąc, że to za Drew. Zgiął się w pół i splunął krwią na podłogę, a po chwili ogarnął się powiedział, że idzie wziąć swoje rzeczy, więc zacząłem się rozglądać po mieszkaniu tego idioty szukając jeszcze jakiś znaków, że ma obsesje na punkcie Jade. Gdy Nataniel stanął koło mnie i gdy mieliśmy już wyjść zobaczyłem, jak na lodówce wisi nasz aktualny adres, zdjęcie Lilo na którym spała w łóżku. Wyglądała, jak aniołek. Zacisnąłem ręce w pięści. 
- Idziemy? - spytał Nat.
- Chwila. - wycelowałem broń w leżącego Oscara i wystrzeliłem. - Teraz możemy iść. 

Jade

Obejrzeliśmy film, a potem przez chwilę bawiłyśmy się z Tommy'm w dom. Drew była jego siostrą, a ja matką, Niall był dzikim dziadkiem, który podrywał Drew, a Lizzy była naszą jedyną krową na farmie. Niestety albo i stety podczas naszej zabawy zadzwoniła mama małego, że ma wracać do domu. Pożegnaliśmy się z Dix i Niallem. Gdy wracaliśmy lunął deszcz więc musiałam wziąć małego na ręce, który trzymał swojego kota i biegłam do jego domu. Pożegnałam się z nim i biegiem rzuciłam się do mieszkania. Przez całą drogę zastanawiałam się, czy Drew nie jest na mnie zła z powodu tego, że przyprowadziłam malucha. Gdy weszłam do środka byłam cała przemoczona, rzuciłam plecak na kanapę i weszłam do pokoju. Przebrałam się w dresy i bluzkę z krótkim rękawem. W całym mieszkaniu było ciemno czyli Tomlinsona nie było. Usiadłam na fotelu w salonie nie oświecając światła zaczęłam się wsłuchiwać, jak pada deszcz. Zostawił mnie. Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Mokre włosy spadły mi na twarz. Miałam już dość tego życia chciałam wrócić do momentu kiedy poznałam Drew. Wtedy byłyśmy szczęśliwe i o nic się nie martwiłyśmy, a teraz? Mieszkamy osobno, obie mamy problemy, a Dix jest chora na raka. Załkałam chowając twarz w dłoniach. Niespodziewanie ktoś oświecił światło, a po chwili poczułam czyjś oddech nad sobą. Podniosłam lekko głową i zobaczyłam Louisa. Trzymał w rękach bukiet jasnoróżowych gerber. Na głowie miał snabacka tyłem na przód, czarną koszulkę z jakimś nadrukiem, czarne spodnie, a na nogach vansy. Ubrania miał całe przemoczone. Patrzał się na mnie smutnym wzrokiem. Nie mogłam na niego tak patrzeć, więc poderwałam się z miejsca i chciałam odejść, ale i tym razem złapał mnie za nadgarstek tylko, że teraz przyparł mnie do ściany. 
- Przepraszam. - szepnął patrząc na mnie. Nie mogłam spojrzeć na jego oczy, bo wiedziałam, że od razu się w nich zagubię, więc odwróciłam głowę patrząc się w lewą stronę. Podniósł mój podbródek jednym palcem, żebym znów na niego spojrzała. - Przepraszam. - powtórzył. - Jestem debilem. Założyłem się z Heathem, że nie będę z tobą rozmawiał, bo cały czas kpił ze mnie, że nie potrafię nic zrobić bez ciebie. W sumie to prawda, bo cały czas w szkole o tobie myślałem i nie umiałem się na niczym skupić. Nawet na grze. Potem Harry poprosił mnie żebym poszedł z nim na imprezę, a ja jakoś nie potrafiłem odmówić no i upiłem się trochę za bardzo. - powiedział, a ja zmarszczyłam brwi. 
- Serio?! Założyłeś się, że nie będziesz ze mną rozmawiać?! - krzyknęłam. - Jesteś dzieciakiem Louis. 
 Spuścił głowę cały czas trzymał mnie za nadgarstek. Wyglądał tak słodko, że na sercu od razu zrobiło mi się cieplej w sumie, jak można gniewać się na takiego dzieciaczka. Podniosłam swoją wolną rękę i położyłam na jego policzku. Zamknął oczy i puścił moją drugą rękę, którą również położyłam na jego policzku. Podniosłam lekko jego twarz i złączyłam nasze usta. Pocałowałam go i otwarłam oczy. Louis też otworzył swoje. Patrzał się nadal z poczuciem winy, ale w jego oczach zobaczyłem też radość. 
- Ale uwielbiam dzieci. - zaśmiałam się cicho na co jego oczy błysnęły. 
- Przepraszam. - jęknął. 
- Lepiej już nic nie mów. - powiedziałam biorąc od niego bukiet kwiatków. 
Uśmiechnęłam się były naprawdę piękne. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową zapominając, że jest cały mokry. 
- Przez ciebie będę musiała się znów przebrać. - oznajmiłam robiąc smutną minkę. 
- Chętnie ci pomogę. - zamruczał i pocałował mnie w czoło. 
- To może kąpiel hmm? - spytałam uśmiechając się znacząco. 
- Brzmi wspaniale! - zaświergotał łącząc nasze ręce w koszyczek. 
Gdy wody w wannie było już wystarczająco rozebrałam się. Stanęłam przed lustrem i zobaczyłam, że mam jeszcze malinkę, którą zostawił mi ostatnio Louis. Uśmiechnęłam się i weszłam do wanny. Zaczęłam się myć, bo pan Louis powiedział, że musi coś zjeść. Sięgnęłam ręką po żel o zapachu kokosowym. Gdy do łazienki wlazł szatyn. Nos miał umazany od czekolady przez co zachichotałam pod nosem. 
- Ty zdrajco miałaś mnie zawołać! - oburzył się i jednym ruchem zdjął swoją koszulkę. 
- Ej Tomlinson ja się tu myję nie rób striptizu. - zaśmiałam się rzucając w niego pianą. 
Na moje słowa zaczął ruszać się jak rodowity striptizer rozpinając swoje spodnie i posyłając przy tym znaczące spojrzenia. Zaśmiałam się, a już po chwili siedział za mną. Pocałował mnie w kark i zaczął bawić się pianą. Parsknęłam śmiechem, a on upaprał mnie w buzie nią. Piana i woda były dosłownie wszędzie, ale zbytnio żadne z nas się tym nie przejmowało. Położyłam się na jego klatce piersiowej, a on zaczął myć moje ręce nucąc przy tym coś pod nosem. Odwróciłam się do niego twarzą. Pokazał palcem na swoje usta żebym go pocałowała, ale ja zamiast tego wzięłam wody w ręce i ochlapałam mu twarz. Oburzył się zbliżając się do mnie. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów, a już po chwili zaczęliśmy się całować. Na początku powoli, ale chłopak przyciągnął mnie do siebie bliżej. Położyłam swoje ręce na jego karku i pociągnęłam go za włosy. Mruknął i przejechał językiem po moich wargach zrobiłam to samo i rozchyliłam lekko wargi. W końcu stał się bardziej namiętny. 
- Kocham cię. - powiedział kiedy się od siebie oderwaliśmy. 
- Uwierz mi ja też. 
Wyszliśmy z wanny i zaczęliśmy się ubierać oczywiście Tommo tylko założył bokserki i ułożył się, jak młody bóg na łóżku patrząc się, jak się ubieram. Założyłam czarną bokserkę, czarne szorty oraz długie, grube czarno białe skarpetki w różne wzorki. Położyłam się obok, a on od razu objął mnie rękami.
- Chcesz też skarpetki? Zimno jest. - spytałam; popatrzał na mnie jakbym była jakąś wariatką. - No co? 
- Nie noszę skarpetek. Chodź bliżej, jak ci zimno. - objął mnie mocniej przyciskając do siebie. 
- Wiem, że nie nosisz. Mówiłeś. - powiedziałam ziewając. 
- No właśnie złośnico. - skomentował dotykając mojego nosa. 
Nagle coś mi się przypomniało. 
- Co było nagrodą zakładu? 
- Przegrany musi w czasie poniedziałkowego meczu przebiegnąć na golasa po boisku. - oznajmił, a ja otworzyłam lekko buzi, a Lou mi ją zamknął. 
- Ty to wymyśliłeś? - spytałam. 
- Pewnie. Mam cudowny tyłek, więc gdybym przegrał nie byłoby wstydu. - odpowiedział przez co się głośno zaśmiałam. - Widzisz nawet ty nie zaprzeczyłaś. 
- Ale tak to bym przyszła na twój mecz, a tak to nie mam po co. - powiedziałam zastanawiając się, jak zareaguje. 
- Masz po co. Musisz dopingować swojego chłopaka. Wyglądałabyś seksownie w stroju cheerleaderki. 
- Żartujesz prawda? - mruknęłam. 
- Oczywiście, że nie. - skomentował robiąc poważną minę, ale potem oboje wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Tommo mam prośbę. - pocałowałam go w bok klatki piersiowej. - Nie kłóćmy się więcej. 
- Masz to, jak w banku. Teraz śpij. - szepnął całując mnie we włosy. Ziewnęłam i zamknęłam oczy gdy prawie odpływałam odezwał się Lou.
- Och, możesz nie mówić Drew o naszej małej kłótni?
Zmarszczyłam brwi na jego słowa.
- Czemu miałabym jej mówić o takich pierdołach? - spytałam.
- Umm... nieważne śpij już.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale chyba zasnął albo udawał, że śpi, więc mu darowałam.
   Otwarłam oczy słysząc, jak deszcz dudni o parapet za oknem. Wyciągnęłam się i usłyszałam za sobą mruknięcie Louisa. Zaśmiałam się pod nosem i odwróciłam się do niego twarzą. Okazało się, że jeszcze śpi. Wyglądał, jak aniołek. Wstałam, jak najciszej potrafiłam i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Akurat gdy byłam w kuchni zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go z plecaka. Spojrzałam na wyświetlacz. Nick. 
- Gdzie jesteś? - spytałam od razu. 
- W pracy. Nie będzie mnie przez kilka dni. Mam nadzieję, że kiedy wrócę nie będzie burdelu. - oznajmił, a ja zmarszczyłam brwi na jego słowa. Gdzie on znów zamierza wyjeżdżać. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć to pożegnał się i rozłączył. Wypuściłam powietrze z ust i podeszłam do lodówki w celu zrobienia śniadania. Niestety okazało się, że praktycznie nic w niej nie ma, więc postanowiłam wybrać się do sklepu.

***
Louis 

Wyszedłem z łazienki założyłem dzisiaj białą bluzkę z krótkim rękawem, spodnie których nogawki podwinąłem do góry, białe trampki za kostkę oraz fioletową beanie. Zarost postanowiłem na razie zostawić, bo skoro Jade bardziej się podobam z nim to musi zostać. Miałem zejść na dół kiedy zadzwonił mój telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni moich wczorajszych spodni i odebrałem. 
- Witaj Louis. - usłyszałem znajomy głos należący do dyrektora Harveya. 
- Dzień dobry. - mruknąłem. - W jakiej sprawie pan dzwoni? 
- Słyszałem, że ostatnimi czasy nie mieszkasz w pokojach w szkole. - powiedział, a ja zmarszczyłem brwi. 
- Tak, ale nadal nie rozumiem. 
- Przykro mi chłopcze, ale powinieneś przestrzegać regulaminu szkoły. - burknął. 
- Chwileczkę, ale w regulaminie nic takiego nie pisze. - odparłem zadowolony. 
- Posłuchaj mnie chłopcze...
- Nie to niech pan mnie posłucha. Nie zakaże mi pan mieszkać gdzieś indziej. - przerwałem mu. 
- Nie pozostawiasz mi wyboru. Jeżeli nie wrócisz do szkoły. Zostaniesz odsunięty od bycia kapitanem i będziesz miał zakaz grania w piłkę nożną do końca roku szkolnego. - powiedział, a mnie zamurowało. Zacisnąłem rękę w pięść. Chciałem już mu coś powiedzieć, ale usłyszałem za sobą głos należący do Jade. Odwróciłem się okazało się, że stała przy drzwiach ze zmartwioną miną. 
- Oddzwonię do pana. 
Rzuciłem telefon na łóżko i podszedłem do niej. Zacisnęła swoje wargi w wąską linijkę. Chciałem już coś powiedzieć, ale złączyła nasze usta. Uśmiechnąłem się przez pocałunek i przyciągnąłem ją bliżej do siebie. Oderwała się ode mnie. 
- Kto dzwonił? - spytała. 
- Aa Harvey. - machnąłem ręką. 
- Co chciał? 
- Truł mi dupę. 
- Louis. - powiedziała lekko zdenerwowana. 
- Powiedział, że jak nie wrócę do pokoju to wywali mnie z drużyny. Najwyżej. - oznajmiłem ruszając lekceważąco ramionami. 
- W takim razie ruszaj ten swój tyłek i wypieprzaj do szkoły. - skomentowała uśmiechając się do mnie. 
- Słucham? - spytałem jeszcze raz, by upewnić się, czy się nie przesłyszałem.  
- Słyszałeś doskonale. Masz się pakować. Nie pozwolę żebyś przeze mnie miał rezygnować z marzeń. - rzekła wymijając mnie. - Ja sobie poradzę. To gdzie położyłeś plecak? Pomogę ci się spakować. 
- Jade ty chyba żartujesz. Nie zostawię cię samej. 
- Przecież wiem. Po prostu zamieszkasz w szkole. Będę cię przecież odwiedzać. Wywalili mnie, ale chyba mogę przychodzić  nie? Telefony też są, a będziemy się spotykać w weekendy. To gdzie jest ten plecak? 
- Ej, spokojnie. Dzisiaj jest sobota, jutro niedziela, więc mamy dużo czasu. - wziąłem ją na ręce. - Mam lepszy pomysł. 
- Taak to w takim razie jaki? - spytała patrząc się na mnie tymi swoimi szarymi oczkami, które tak kochałem. 
- Gilgotki! - zawołałem i rzuciłem ją na łóżko. 
Zacząłem ją gilgotać, a ona śmiała się na cały dom. Jakie to czasami życie jest zaskakujące chodziłem z największą złośnicą w szkole. Była teraz moją księżniczką, a najśmieszniejsze jest to, że zrobiłbym dla niej wszystko. Co rzadko się zdarzało. Nawet zrezygnowałbym z grania w nogę. Czego się nie robi dla osoby, którą się kocha. 

#
Witajcie moje kochane kwiatuszki, ✿
Nie dane było mi długo dzisiaj spać, więc dokończyłam rozdział. Zastanawia mnie jedno, czy ja przypadkiem nie przesładzam. To straszne. Nie zdziwiłabym się gdybyście po każdym moim rozdziale rzygali tęczą. :) Piszcie najwyżej urządzę jakąś rzeź haha.
Chciałam podziękować wszystkim za komentarze pod 33 rozdziałem gdzie była ta pieprzona scena +18. Dziękuje szczególnie pewnemu animonowi za ocenienie mojej sceny na celującą. ♥
Pod ostatnim rozdziałem Diany był komentarz, że Lilo i Nick muszą być razem, potem pytanie na asku do Nicka o Jade jest tutaj więcej takich shipperów? Może wolelibyście Nicka i Jade hmm? ^^
Komentarze oczywiście, by się przydały. :D
Miłej niedzieli Wam życzę!
PS. paulla, jak tam sprawdzian z biologii? :*

Wybierajcie Colins vs Tomlinson? ^^ 



Ściskam, xx Ala. 





46 komentarzy:

  1. Rozdział boski jak zwykle :*
    I no to chyba oczywiste, że Louis <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo mi szkoda Drew ;c
    Świetny rozdział, czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie, nie, nie oczywiście, że Lou!
    Taa.. Rzygam tęczą. Lilo mogła powiedzieć Drew, o tym co zrobił Tomilson.
    By się działo :) A i jeszcze czekam na kolejny rozdziałek z perspektywy Jade.
    Drew też lubię, ale bardziej mi przypadła do gustu Jade.
    ~ Ola:*

    OdpowiedzUsuń
  4. heh sprawdzian dobrze- zadziwiające jak łatwo ściąga sie w pierwszej ławce xd rozdział jest po prostu genialny szczerze? sama nie wiem, którego wolę Colinsa czy Tomlinsona- obu ich lubię, bo chcą dla Jade jak najlepiej i wg mnie to słodkie jak Lilo i Tel sie wygłupiają, albo jak West i Lou sie godzą - może trójkącik hmm? heh nie, ale teraz na serio rozdział cud, miód i malyna czekam na nexta weny i buziole ;**
    p.s. w wolnej chwili zapraszam:
    http://we-found-love-in-a-hopelessplace.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział! Ja bym wolała żeby Jade była z Nickiem :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogłaby być jakaś akcja pomiedzy Jade i Nickiem :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział Boooskki. ! <3
    A co do wybierania pomiedzy Nickiem a Lou to nie wiem, bo oby dwóch lubie.. :D Chociaż Colins też fajnie by wyglądał z Jade. xD ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Tel jest lepszy ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Opowiadanie jest genialne! Jedno z bajlepszych jakich czytam ale rozni sie i jak dla mnie Nick dlatego ze bedzie ciekawsze niz takie zwykle ze spotykają 1D są parą kłotnia i nie są i potem romantycznie jest bla bl. Dlatego wole Colinsa bedzię ciekawiej dlatego Colins ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moje shippowskie serduszko ♥
    Lade są tacy słodcy!
    Drew i Tommy.. ;-; To chyba najlepszy moment jaki był z Dix i maluszkiem. *-* Nie wiem, jak sobie poradzę kiedy to ff się skończy. Kocham Was i wasz styl pisania. Kwiatuszki, jak ładnie. ♥ LOUIS WILLIAM PIEPRZONA PERFEKCJA POWINNIEN BYĆ Z JADE. Nicka też uwielbiam, ale Lou bardziej do niej pasuje. :) Tak ogólnie to zdjęcie Nicka mnie powala. *-* Seksi. xd
    Moment ze striptizem Louisa mnie rozjebał. xd :D
    Czekam na następny rozdział skarby! ;*
    Kinia xx,

    OdpowiedzUsuń
  12. Nick takkk jestem za nim
    BLAGAM PROSZE ON MUSI Z NIĄ BYC
    NICK >>>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  13. Tomilson to dupek wolę Colinsa
    Kiedy dodasz następny ? ;)
    Mam nadzieję że Tel będzie z nią ;-)
    @Lady_Miss

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana rozdział genialny naprawdę często jak czytam to się wczuwam w postać nawet jak jest z perspektywy chłopaka no nie ważn. Fajnie że dałaś nam możliwość wybrania ale pewnie większość będzie za Lou jednak ja wolę Colinsa on nie zachowuje się jak dupek więc na 100% Colins

    OdpowiedzUsuń
  15. Dopiero trafiłam na tego bloga ale jestem za Colinsem
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdecydowanie Louis! :D Rozdział genialny ciebie kocham za te wszystkie momenty z Tommo i Lilo. Oby dwie macie zupełnie inny styl pisania twój jest bardziej rozbudowany. A Diany chwyta za serce. Nick raczej powinien zostać tylko przyjacielem. :) Czekam na następny i pozdrawiam Was serdecznie, ❤
    Daria, x

    OdpowiedzUsuń
  17. NICK uwielbiam czytać jak się wygłupiają i w wogóle mmmm kocham i dziekuję ,że to piszecie , mam wielką nadzieję, zę wygra Nick

    OdpowiedzUsuń
  18. Louis do niej bardziej pasuje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oczywiście, że Tommo! Nick tylko i wyłącznie powinien być przyjacielem. :D Rozdział genialny tak jak cała reszta! ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Nick <333333
    Błagam niech to będzie Nick ;(

    OdpowiedzUsuń
  21. Louis zachowuje sie jak chuj juz to kiesys pisalam ehh wiec Nick jwstem za.Colinsem takk ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zgadzam sie z osobą wyżej momenty Louisa i Lilo *-* Dlatego Lou! Szkoda ze z Drew tak to się potoczyło. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Louis I koniec kropka :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział czekam na następny ;-)
    Głosuje na Colinsa

    OdpowiedzUsuń
  25. Zgadzam się z osobami wyżej i oczywiście że Colins

    OdpowiedzUsuń
  26. Louis Tommo Tomlinson! To chyba w końcu ff o nim i o Niallu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Colins Colisn i co z tego ze o nim i Niallu niech bedzie calkiem inne i cos sie zmieni nareszcze a nie pospolite jak kazde inne wiec Colins

    OdpowiedzUsuń
  28. Ciesze sie ze dałaś nam możliwośc wybrania samemu ee Lou nie zasługuje na nią dlatego myśle ze zasluguje na nią Nick

    OdpowiedzUsuń
  29. Tak jasne,rzekomo Louis nie zasługuje na Jade ale nie zapominajmy ze Nick tez miał swoje odpały.Ta książka nie jest taka, jak inne i jakby Louis został wcale nie będą flaki z olejem jak niektórzy tu sądzą.
    Pozdrawiam Lil.

    OdpowiedzUsuń
  30. Lade lepsze od Nade. :* Pozdrawiam i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  31. Lousi zachowuje sie jakby nie zalezalo mu na niej tylko seks ahhha jestem za Colinsem

    OdpowiedzUsuń
  32. Louis! NIE MA! On musi być z Jade!

    OdpowiedzUsuń
  33. Dość tej irytującej kłótni. Dziękuje za wasze opinie. (jeżeli w ogóle można tak to nazwać). Sama zdecyduje czy wybiorę Nicka czy Louisa.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może zrobisz tak że będzie z Colinsem przez jakiś czas co zadowoli jednyvh a potem wróci do Lou ?
      Pewnie wybierzesz Louisa niestety jak zawsze wszyscy ;(

      Usuń
    2. Dowiesz się za dwa tygodnie kogo wybrałam. ;)

      Usuń
  34. Awwwh czemu nie mogę mieć takiego chłopaka jak Nick ? Też chce

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie mogę się doczekać nn nsjagavs dodaj szybciutko prosze mam nadzieję że wybrałaś Nicka aww

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie można już głosować?;(
    Szkoda chodź nie umiałabym wybrać bo bardziej wole Colinsa chodź Tomo też ale chyba Nicka tak Nicka eehhh

    OdpowiedzUsuń
  37. Kocham, kocham, kocham! <3 Masz talent! Cudny rozdział, czekam na kolejny. Pozdrawiam :)

    Zapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  38. Mam nadzieję że wybrałaś Nicka hmmm jestem ciekawa i mam nadzieję że się nie zawiode :)

    OdpowiedzUsuń