Przeczytaj, proszę notkę pod rozdziałem
♫
♫
Usiadłam na bujanej ławce ogrodowej i zaczęłam się powoli huśtać. Mimo później jesieni, słońce świeciło na niebie i było całkiem ciepło. Taki pogoda bardzo rzadko zdarza się w Londynie, a co dopiero o takiej porze. Uśmiechnęłam się pod nosem po czym odgarnęłam włosy z czoła. Kolejnego takiego dnia mogę nie do żyć. Niespodziewanie obok mnie usiadł Niall, posłałam mu słaby uśmiech. Wyciągnął rękę i dotknął mój nos palcem. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Uśmiechnij się, to ostatni tak piękny dzień- powiedział zerkając na obłoczki sunące po niebie-Zima będzie mroźna i smutna.
- Czemu tak sądzisz?- zapytałam, również spoglądając do góry.
Wzruszył lekko ramionami.
- Bo nie będzie ciebie ze mną- oznajmił smutnie- Wiesz, kiedy jesteś ze mną wszystko jest jakieś lepsze. Zwykłe czynności, stają się czymś niesamowitym.
Momentalnie do moich oczu napłynęły łzy, otarłam je ręką. Poczułam jak chłopak przyciąga mnie do siebie.Dotknęłam opuszkami palców jego ciepłej dłoni. Nialler nie przerywał kołysania, głaszcząc moje włosy. Westchnęłam lekko. Mogłabym siedzieć tak przez cały dzień. Jest idealnie. Zamknęłam oczy, ciesząc się tą chwilą. Powoli wszystko zaczynało się układać.
- Mój brat jutro bierze ślub- powiedział nagle.
Spojrzałam na niego całkowicie zaskoczona.
- To na co ty w ogóle czekasz?- zapytałam mrużąc oczy- Pewnie niedługo masz samolot!
Horan zaśmiał się pod nosem.
- Źle mnie zrozumiałaś, ty też jesteś zaproszona.
***
Usiadłam na fotelu przy oknie, zaczęłam nerwowo tupać nogą, czekając aż pojawi się Niall, chłopak powiedział że musi iść coś załatwić. Westchnęłam po czym wyłączyłam telefon. W tej samej chwili pojawił się blondyn. Uśmiechnął się do mnie i zajął miejsce obok. Sięgnął po moją rękę i ścisnął ją lekko. Posłałam mu słaby uśmiech.
Po kilku minutach samolot wystartował. Skuliłam się w fotelu i zaczęłam obserwować wszystko co działo się za oknem. Ostatni raz leciałam, gdy miałam piętnaście lat. Wybieraliśmy się wtedy na wakacje do Ameryki. Do tej pory pamiętam, jak bardzo się cieszyłyśmy z Jade. To był nasz pierwszy i ostatni wspólny wyjazd. Później moi rodzice zatracili się coraz bardziej w pracy. Skrzywiłam się lekko, na te wspomnienie. Dobrze, że z Jade jest wszystko dobrze, jednak mimo tego nadal nie przestałam się o nią martwić. Od kilku dni czuję dziwny spokój, jakbym pogodziła się z tym wszystkim. Można w ogóle pogodzić się ze śmiercią? Najwidoczniej jest to możliwe. Zerknęłam na Nialla, okazało się że zajada się jakimiś kanapkami. Uśmiechnęłam się pod nosem. Naprawdę cieszę się, że mam go przy sobie. Przygryzłam policzki od środka, kiedy przypomniały mi się jego słowa.
Poczułam jak żołądek ściska mi się w ciasny supeł. Przełknęłam ślinę, nie powinnam teraz o ty myśleć. Muszę cieszyć się chwilą i nie myśleć o negatywnych rzeczach. Potrząsnęłam głową i znów spojrzałam na Niallera.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej, ze twój brat się żeni?- zapytałam- Mogłam się jakoś przygotować.
Wzruszył lekko ramionami.
- Zapomniałem- mruknął, momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech- Przecież zdążyliśmy na samolot.
- Jasne, że zdążyliśmy- jęknęłam- Ale musiałam wypychać do walizki co popadnie i o mało nie dostałeś mandatu za szybką jazdę.
Chłopak przejechał kciukiem po mojej wardze.
- Kocham cię, bardzo, bardzo- mruknął uśmiechając się
- Trochę się stresuję, przed poznaniem twojej rodziny- stwierdziłam. Zaśmiał się jak zwykle głośno- Ej, to nie jest śmieszne.
- Wychowałem się z samymi facetami- oznajmił- Uwierz mi, pokochają cię, a dalsza rodzina na pewno także będzie tobą zauroczona
Zmarszczyłam brwi zaskoczona.
- Co z twoją mamą?- zadałam pytanie podkurczając nogi do ciała.
- Wyprowadziła się. Na ślubie pewnie też się nie pojawi.
Odpięłam pas, po czym usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w niego. Oparł brodę na mojej głowie i przyciągnął mnie mocniej do siebie.
- Pamiętasz, kiedy pocałowałaś mnie w klubie?- mruknął- Właściwie to była miłość od pierwszego wejrzenia. Zobaczyłem cię, kiedy weszliśmy z chłopakami, a gdy mnie jeszcze pocałowałaś byłem po prostu w niebo wzięty. Wiedziałem, że kiedyś będziesz moją dziewczyną i zabiorę cię do Irlandii.
Zerknęłam na niego i zamrugałam kilkakrotnie, przypominając sobie tamten wieczór. Założyłam się wtedy z Nickiem, że go pocałuję.
- Dlaczego tak bardzo lubisz Irlandię?- spytałam zerkając na niego.
- Bo to najlepszy kraj.
Zaśmiałam się cicho i przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej. Doskonale słyszałam bicie jego serca, muzyka dla moich uszu. Niespodziewanie moje powieki stały się strasznie ciężkie. Mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem, poczułam jak chłopak całuje mnie w czoło.
***
Uśmiechnęłam się pod nosem po czym otworzyłam oczy.
- Już lądujemy- usłyszałam głos Nialla. Skinęłam głową i wyprostowałam się w fotelu- Teraz jedziemy na pociąg, a później prosto do Mullingar.
Po niecałych trzydziestu minutach jechaliśmy taksówką. Położyłam głowę na jego ramieniu i zamrugałam kilkakrotnie. Chłopak położył swoją głowę na mojej. Przyłożyłam dłoń do jego i dopiero teraz zorientowałam się, że idealnie do siebie pasują. Spojrzałam na Nialla, który uśmiechał się pod nosem, ja również odwzajemniłam uśmiech.
Po kilkunastu minutach auto zatrzymało się, wysiedliśmy, taryfiarz wyjął walizki po czym blondyn wręczył mu pieniądze. Stanęliśmy przed stacją.wzięliśmy bagaże i zaczęliśmy szukać odpowiedniego pociągu.
- Nie wiem jak ty ale ja zgłodniałem- powiedział Horan, kiedy siedzieliśmy już w wagonie- Na pewno mają tutaj same pyszności, no wiesz w końcu to Irlandia. Tutaj wszystko jest pyszne.
- To może ja po coś pójdę- zaproponowałam wstając.
Nie czekając na jego odpowiedź ruszyłam przed siebie. Po chwili znalazłam się w barze. Zamówiłam jedzenie i zaczęłam skubać wargę, niespodziewanie zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni. Jade.
- Co tam słychać w wielkim świecie?- powiedziałam od razu gdy przyciągnęłam telefon do ucha. Usłyszałam melodyjny śmiech dziewczyny, jednak jeszcze kogoś. Jakiś dzieci?- Eh, może mi powiesz że już zostałam ciocią? No wiesz, w tak młodym wieku? Myślałam że jeszcze sobie z Tomlinsonem pobalujecie.
- Co? Niee, to siostry Lou- wyjaśniła dziewczyna, już widziałam jak przewraca oczami do telefonu- Właściwie to gdzie ty jesteś, bo u ciebie to też za cicho nie jest.
- Jadę pociągiem- mruknęłam- Prosto do Mullingar.
- O, czyli też się wybrałaś z Niallem do jego rodziny?- upewniła się- Mam nadzieję że wszystko jest ok.
- Jasne, jasne. Brat Nialla, Greg bierze ślub- powiedziałam rozglądając się dokoła. Momentalnie w moje oczy powiększyły się. Nataniel. Co on tutaj robi? Automatycznie moje pięści zacisnęły się- Wiesz co, zadzwonię wieczorem i pogadamy.
Rozłączyłam się i przygryzłam wargę ze zdenerwowania. Podejść czy zostawić go w spokoju? Może powinnam przejść obok niego obojętnie. Jednak coś mi nie dawało spokoju. Wstałam, zawahałam się przez kilka sekund, ale w końcu ruszyłam w stronę gdzie siedział. Zajęłam miejsce na przeciw niego. Szatyn podniósł głowę po czym przyjrzał mi się dokładnie widocznie zaskoczony.
- Zmarniałaś- stwierdził po prostu i znów wrócił do bezsensownego bawienia się zapalniczką- Wszystko z tobą w porządku?
Prychnęłam pod nosem po jego słowach.
- Czemu jedziesz do Mullingar?- zapytałam, ignorując jego słowa. Pokiwał głową, nie spuszczając wzroku ze swojej zabawki.
- Pewnie możesz nie wierzyć, ale ja i Jace także mamy rodzinę.
- Kłamiesz- mruknęłam wstając- Urodziłeś się w Manchesterze. Co twoja rodzina miałaby robić tutaj?
Nie czekając na jego reakcję wstałam, odebrałam zmówienie i ruszyłam w stronę naszego wagonu.
- Już lądujemy- usłyszałam głos Nialla. Skinęłam głową i wyprostowałam się w fotelu- Teraz jedziemy na pociąg, a później prosto do Mullingar.
Po niecałych trzydziestu minutach jechaliśmy taksówką. Położyłam głowę na jego ramieniu i zamrugałam kilkakrotnie. Chłopak położył swoją głowę na mojej. Przyłożyłam dłoń do jego i dopiero teraz zorientowałam się, że idealnie do siebie pasują. Spojrzałam na Nialla, który uśmiechał się pod nosem, ja również odwzajemniłam uśmiech.
Po kilkunastu minutach auto zatrzymało się, wysiedliśmy, taryfiarz wyjął walizki po czym blondyn wręczył mu pieniądze. Stanęliśmy przed stacją.wzięliśmy bagaże i zaczęliśmy szukać odpowiedniego pociągu.
- Nie wiem jak ty ale ja zgłodniałem- powiedział Horan, kiedy siedzieliśmy już w wagonie- Na pewno mają tutaj same pyszności, no wiesz w końcu to Irlandia. Tutaj wszystko jest pyszne.
- To może ja po coś pójdę- zaproponowałam wstając.
Nie czekając na jego odpowiedź ruszyłam przed siebie. Po chwili znalazłam się w barze. Zamówiłam jedzenie i zaczęłam skubać wargę, niespodziewanie zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni. Jade.
- Co tam słychać w wielkim świecie?- powiedziałam od razu gdy przyciągnęłam telefon do ucha. Usłyszałam melodyjny śmiech dziewczyny, jednak jeszcze kogoś. Jakiś dzieci?- Eh, może mi powiesz że już zostałam ciocią? No wiesz, w tak młodym wieku? Myślałam że jeszcze sobie z Tomlinsonem pobalujecie.
- Co? Niee, to siostry Lou- wyjaśniła dziewczyna, już widziałam jak przewraca oczami do telefonu- Właściwie to gdzie ty jesteś, bo u ciebie to też za cicho nie jest.
- Jadę pociągiem- mruknęłam- Prosto do Mullingar.
- O, czyli też się wybrałaś z Niallem do jego rodziny?- upewniła się- Mam nadzieję że wszystko jest ok.
- Jasne, jasne. Brat Nialla, Greg bierze ślub- powiedziałam rozglądając się dokoła. Momentalnie w moje oczy powiększyły się. Nataniel. Co on tutaj robi? Automatycznie moje pięści zacisnęły się- Wiesz co, zadzwonię wieczorem i pogadamy.
Rozłączyłam się i przygryzłam wargę ze zdenerwowania. Podejść czy zostawić go w spokoju? Może powinnam przejść obok niego obojętnie. Jednak coś mi nie dawało spokoju. Wstałam, zawahałam się przez kilka sekund, ale w końcu ruszyłam w stronę gdzie siedział. Zajęłam miejsce na przeciw niego. Szatyn podniósł głowę po czym przyjrzał mi się dokładnie widocznie zaskoczony.
- Zmarniałaś- stwierdził po prostu i znów wrócił do bezsensownego bawienia się zapalniczką- Wszystko z tobą w porządku?
Prychnęłam pod nosem po jego słowach.
- Czemu jedziesz do Mullingar?- zapytałam, ignorując jego słowa. Pokiwał głową, nie spuszczając wzroku ze swojej zabawki.
- Pewnie możesz nie wierzyć, ale ja i Jace także mamy rodzinę.
- Kłamiesz- mruknęłam wstając- Urodziłeś się w Manchesterze. Co twoja rodzina miałaby robić tutaj?
Nie czekając na jego reakcję wstałam, odebrałam zmówienie i ruszyłam w stronę naszego wagonu.
Nataniel
Po tym jak Drew odeszła, ja również wyszedłem z baru i poszedłem poszukać Jonathana. Wsadziłem ręce do kieszeni. Oj, ten Nick to nadal jednak mały gówniarz. Myśli, że jak powie jedno "wycofuję się" to od razu jego konto jest czyste. Szkoda że nie wie jak się bardzo myli. Streetowie tak łatwo nie odpuszczają. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Od dawna świerzbi mnie ręka, aby mu przywalić. Może nareszcie nadarzy się okazja. Po chwili dostrzegłem swojego brata. Nie powiem zdziwiło mnie to że zaproponował abyśmy jechali pociągiem. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałem Jonathana jadącego pociągiem czy autobusem. Odkąd pamiętam, ciągle używał samochodu. Kiedyś w ogóle był na rowerze? Najprawdopodobniej nie. Zawsze był z niego dziwny gość, aha i jeszcze skurwiel. Usiadłem na przeciw niego i skrzyżowałem ręce opierając się.
- Pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu miałem ochotę ci poderżnąć gardło przy pierwszej lepszej okazji- mruknąłem- a teraz siedzimy jak gdyby nigdy nic w pociągu.
Blondyn zaśmiał się krótko na moje słowa.
- Nie myśl sobie, że będzie to trwało wiecznie- powiedział wyciągając z kieszeni paczkę czerwonych malboro- Powiedzmy że to chwilowy rozejm.
Wstał i powolnym krokiem odszedł.
Wypuściłem powietrze z ust i zacząłem się wpatrywać we widok za oknem. Mimo tego, że spotkałem Drew całkowicie przypadkowo cieszyłem się że ją zobaczyłem. Właściwie chętnie bym sobie z nią porozmawiał dłużej. Może nawet między nami doszło do jakieś ciekawej dyskusji.
- Pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu miałem ochotę ci poderżnąć gardło przy pierwszej lepszej okazji- mruknąłem- a teraz siedzimy jak gdyby nigdy nic w pociągu.
Blondyn zaśmiał się krótko na moje słowa.
- Nie myśl sobie, że będzie to trwało wiecznie- powiedział wyciągając z kieszeni paczkę czerwonych malboro- Powiedzmy że to chwilowy rozejm.
Wstał i powolnym krokiem odszedł.
Wypuściłem powietrze z ust i zacząłem się wpatrywać we widok za oknem. Mimo tego, że spotkałem Drew całkowicie przypadkowo cieszyłem się że ją zobaczyłem. Właściwie chętnie bym sobie z nią porozmawiał dłużej. Może nawet między nami doszło do jakieś ciekawej dyskusji.
Drew
Zaczęłam nerwowo skubać wargę, fakt że zobaczyłam Nataniela nie zachwycał mnie za bardzo. Mam nadzieję, że nie będę musiała oglądać już jego parszywej gęby. Zaczęłam grzebać widelcem w talerzu. Wyciągnęłam z plecaka paczkę paczkę tabletek przeciwbólowych. Połknęłam jedną i wzięłam szklankę z wodą.
- Wszystko w porządku?- zapytał Niall, przyglądając mi się bacznie. W odpowiedzi skinęłam tylko głową- Za niecałe pół godziny powinniśmy być na miejscu.
Zmęczona oparłam głowę na ramieniu chłopaka.
- Wziąłeś ze sobą swoją gitarę?- spytałam
- Jasne, zawsze biorę ją ze sobą- odparł bez zastanowienia- Kiedy nie mam jej przy sobie czuję się strasznie dziwnie, tak samo jak z tobą.
Zamrugałam kilkakrotnie i na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech. Spojrzałam za okno, okazało się że zbiera się na deszcz. Mam nadzieję, że do jutra się rozpogodzi. Wiadomo jakie panują tutaj kapryśne pogody. W zamyśleniu przekręciłam obrączkę na palcu.
- Wszystko w porządku?- zapytał Niall, przyglądając mi się bacznie. W odpowiedzi skinęłam tylko głową- Za niecałe pół godziny powinniśmy być na miejscu.
Zmęczona oparłam głowę na ramieniu chłopaka.
- Wziąłeś ze sobą swoją gitarę?- spytałam
- Jasne, zawsze biorę ją ze sobą- odparł bez zastanowienia- Kiedy nie mam jej przy sobie czuję się strasznie dziwnie, tak samo jak z tobą.
Zamrugałam kilkakrotnie i na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech. Spojrzałam za okno, okazało się że zbiera się na deszcz. Mam nadzieję, że do jutra się rozpogodzi. Wiadomo jakie panują tutaj kapryśne pogody. W zamyśleniu przekręciłam obrączkę na palcu.
***
Przestąpiłam z nogi na nogę, czekając z Niallerem przed drzwiami jego rodzinnego domu. Teraz zdałam sobie sprawę, jak strasznie się denerwuję. Zaczęłam nerwowo pociągać końcówki włosów. Niespodziewanie poczułam jak chłopak chwyta mnie za wolną rękę i lekko ją ściska. Jego gest dodał mi otuchy, ale tylko trochę. Zniecierpliwiony nacisnął po raz kolejny dzwonek. Po kilku sekundach drzwi się otworzyły. Stanął przed nami wysoki brunet ze zarostem oraz szarymi oczami. To musi być brat Nialla.
- Kogo moje piękne oczy widzą!- zawołał mężczyzna ściskając blondyna- Zdecydowanie powinieneś częściej odwiedzać nas.
Chłopak zaśmiał się głośno.
- Uwierz mi jak tylko urodzi się Horan junior będę tutaj co tydzień. Nareszcie, ktoś przejmie po mnie ten tytuł - powiedział uśmiechając się- Właściwie będziemy przyjeżdżać.
Szatyn spojrzał w moją stronę i się uśmiechnął.
- Na razie, jesteś nadal juniorem- uśmiechnęłam się szeroko na te słowa- Jestem Greg- przedstawił się, podając mi rękę.
- Drew, dla przyjaciół Dix- oznajmił, ściskając lekko jego rękę-Miło mi cię poznać.
- To co, zapraszam do środka- weszliśmy do domu i momentalnie poczułam zapach cynamonu oraz lawendy. Czyżby zawsze tutaj tak pachniało? Rozejrzałam się dookoła, wszędzie panował perfekcyjny porządek oraz harmonia. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. W powietrzu dało się wyczuć szczęście i miłość. Tak właśnie powinien wyglądać rodzinny dom. Niall był naprawdę wielkim szczęściarzem że wychowywał się w tak spaniałym otoczeniu. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Grega, który powiedział że mamy wejść do salonu. Chłopak popchnął mnie we wskazaną stronę.
Nathaniel
Rzuciłem swoją torbę na łóżko. Jace coraz bardziej dział mi na nerwy, szczerze mówiąc żałuję że zgodziłem się na współprace z nim. Oczywiście on musiał ustalać zasady, chuj jebany. Zacisnąłem szczękę, na samą myśl o nim robi mi się nie dobrze. Wyszedłem na mały, hotelowy balkonik i wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Był jedyny plus tej całej sprawy, kiedy wszystko zakończymy, nie zobaczę go nigdy więcej. Postanowiłem wyjechać do Nowego Jorku, miałem już dość tej Anglii. Przejechałem językiem po zębach.Nowe środowisko mi się przyda, kumpel załatwia mi już wygodne mieszkanko w centrum miasta.
Może na pożegnanie powinienem strzelić Nickowi kulkę w nogę. Na samą myśli, proszącego go litość uśmiechnąłem się lekko. Właściwie złożenie pożegnalnej wizyty West i Jonsons nie byłoby takie złe. Niespodziewanie rozległo się głośne pukanie. Zgasiłem peta i ruszyłem otworzyć. Moje oczy otworzyły się lekko, gdy zobaczyłem swojego gościa.
- Taki gość?- mruknąłem- Co cię sprowadza, droga Seleno.
Ruda wgramoliła się do środka bez słowa i usiadła na łóżku. Zamknąłem drzwi i zacząłem ją baczenie obserwować. Nigdy jej nie ufałem i nie zdziwiłbym się gdyby wyskoczyła na mnie z nożem.
- Mam do ciebie interes- zaczęła- Wiem, że chcesz wyjechać do Ameryki i w każdej chwili mogę o tym sypnąć Jonathanowi. Wtedy nie wyrwiesz się za łatwo.
Moje pięści zacisnęły się automatycznie.
- Czego chcesz?!- warknąłem. Uśmiechnęła się pod nosem i założyła nogę na nogę.
- Spokojnie, daj mi dokończyć- poprosiła- Pomogę ci się go pozbyć, ale w zamian musisz zabrać mnie ze sobą.
Przymrużyłem oczy, analizując powoli każde jej słowo.
- Skąd mam wiedzieć, że nie spiskujesz z nim?-zapytałem po chwili- Przecież jesteś jego prawą ręką i suczką.
Dziewczyna przeczesała nerwowo włosy.
- Chciał mnie zgwałcić- powiedziała cicho- Kilka dni temu, gdyby nie zadzwonił jego telefon...- potrząsnęła lekko głową- W każdym razie chcę go dorwać.
- Zabić?- oblizała wargę
- Marzę o tym.
Skinąłem głową i podałem jej rękę, bez zawahania uścisnęła ją. Uśmiechnąłem się ze satysfakcją. Czas powiedzieć, dobranoc Jonathanie Street. Zaczęliśmy wszystko dokładnie omawiać. Okazało się, że dziewczyna miała wszystko doskonale zaplanowane. Kiedy mówiła o tym wszystkim, dostrzegłem w jej oczach małe iskierki. Mimo tego, że działamy razem nie będę rozstawać się z pistoletem. Nadal nie ufam tej rudej suce.
- Zabić?- oblizała wargę
- Marzę o tym.
Skinąłem głową i podałem jej rękę, bez zawahania uścisnęła ją. Uśmiechnąłem się ze satysfakcją. Czas powiedzieć, dobranoc Jonathanie Street. Zaczęliśmy wszystko dokładnie omawiać. Okazało się, że dziewczyna miała wszystko doskonale zaplanowane. Kiedy mówiła o tym wszystkim, dostrzegłem w jej oczach małe iskierki. Mimo tego, że działamy razem nie będę rozstawać się z pistoletem. Nadal nie ufam tej rudej suce.
Drew
Opadłam zmęczona na łóżko. To chyba był najbardziej wyczerpujący dzień w całym miesiącu. Mimo tego czułam się wspaniale. Razem z Niallerm pomagaliśmy dopiąć wszystko na ostatni guzik. Greg, Denise oraz tata chłopaka - Bobby, to naprawdę wspaniali ludzie. Polubiłam ich od razu. Narzeczeni stanowili idealną parę, jakby byli stworzeni tylko i wyłącznie dla siebie. Ściągnęłam z nóg trampki i westchnęłam. Już miałam wyciągnąć telefon i zadzwonić do Jade, ale przeszkodził mi w tym blondyn który wszedł do pokoju.
- Wstawaj- powiedział uśmiechając się szeroko- Zabieram cię na długi, wieczorny spacer.
Niechętnie zgramoliłam się z wygodnego łóżka i znów zaczęłam ubierać obuwie. Chwyciłam pierwszą lepszą bluzę. Spletliśmy ręce i ruszyliśmy schodami na dół. Po kilku minutach znaleźliśmy się na dworze. Wciągnęłam świeże powietrze. O tej porze wszędzie panowała cisza. Latarnie oświetlały chodniki oraz ulicę, nadając wszystkiemu piękny wygląd.Wszyscy ludzie nagle gdzieś zniknęli. Zapewne każdy teraz siedzi w przytulnym domku. Może oglądając telewizję albo czytając jaką ciekawą książkę. Minęliśmy parę uśmiechających się do nas staruszków, Horan powiedział "dobry wieczór", również się uśmiechając.
- Kto to?- zapytałam, gdy oddaliśmy się kawałek.
- To państwo Maslow. Mężczyzna, pan Chris uczył mnie chemii- chłopak zaśmiał się cicho- Kiedyś powiedział, że mam iść do tablicy. Kazał mi powiedzieć wartościowości azotu, a jak nie wiedziałem, klepnął mnie w dupę wskaźnikiem tyle razy ile i jakie pierwiastek ma wartościowości. Później na każdą lekcje byłem idealnie przygotowany. To miły facet.
Zaśmiałam się po jego słowach. Wyobraziłam sobie całą tą scenę, oczywiście nie obyło się bez spalenia buraka przez Nialla.
- To co wracamy do domu?- powiedział chłopak stając.
- Jak to już?- mruknęłam zerkając na niego.
- Jasne! Jutro się dopiero zabawimy i oczywiście najemy! Mniam! - zawołał ciągnąc mnie za rękę w stronę domu- Właśnie przez to lubię uroczystości rodzinne, można jeść ile wlezie!
Po niecałych dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Nialler przystanął przed drzwiami i przyciągnął mnie do siebie po czym pocałował. Objęłam go w pasie i uśmiechnęłam się przez pocałunek.
- Czas spać, co?- powiedział otwierając drzwi.
Skinęłam głową.
- Padam na twarz.
Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki. Okazało się, że blondynek leży już w łóżku i grzebie w telefonie. Oj, zapomniałam zadzwonić do siostry. Hm, może już śpi. Zadzwonię jutro z samego rana. Zagasiłam światło. Weszłam pod pachnącą pościel i przytuliłam się do jak zwykle ciepłego Nialla. Postukałam palcami po jego klatce piersiowej. Tamten uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w głowę, szepcząc "dobranoc", odpowiedziałam tym samym słowem, jednak wiedziałam że nie zasnę dziś zbyt szybko.
Od autorki:
Hello, wróciłam po króciutkiej przerwie. Pewnie spodziewaliście się rozdziału o Jade, ale cóż. Ja, chyba także mam tutaj coś do dodania. Będę dla was jeszcze pisać dwa rozdziały (niestety). Rozdział nie jest idealny, ale cóż na lepszy mnie nie stać (ups). Oczywiście, śledziłam losy bloga. "Troszkę" mnie wkurzyły Nade shipper. Czytając tą książkę, doskonale widać że jest ona o Lou, a nie Nicku Colinsie. W następnym rozdziale spodziewajcie się zwrotów akcji oraz dużo muzyczki (haha, i tak nie zdążę dodać wszystkich, które chciałam).A co do Pana Chrisa Maslow to ta historia wydarzyła się naprawdę. Na koniec powiem wam coś w sekrecie. Możecie obejrzeć zwiastun, bohaterów oraz przeczytać wszystko o nowym opowiadaniu, które rozpoczniemy po zakończeniu tej historii. kilk.
Bardzoo się napracowałyśmy, jakieś 4 godziny (?)
Pozdrawiam, branoc.
Kocham kocham kocham!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Wspaniałe *-* Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńAww w końcu Drew!
OdpowiedzUsuńDoczekać się nie mogłam. Ciesze sie ze u Nialla i Dix wszystko w porządku :) Mam nadzieje ze ten idiota Nataniel niczego nie popsuje. I zastanawia mnie co planuje z ta Selena. A do tego jeszcze to ze Colins sie wycofał. W ogóle Niaw Aww...
Co do zwiastunu nowego bloga jest genialny! Macie talent. Na pewno będę czytać nowe dzieło pisane z waszych palców xd :)
Miłego dnia Daria, ❤
boski !
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny <3
ale ten rozdział jest... słodki Niall i Dix to naprawdę świetna para, tylko troche martwi mnie Nathaniel i ta cała Selena ok niby chcą sie pozbyć Jace, ale z niego jest skurwiel i wgl on coś knuje... rozdział zajebisty czekam na nexta weny i buziole ;**
OdpowiedzUsuńŚwietny zresztą jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! Szkoda, że coraz bliżej końca. Niall i Drew *-* Ogólnie to cieszę się, że Nataniel chce załatwić swojego brata, ale niepokoi mnie to, że chce pogadać z Dix i Lilo. Już nie mogę się doczekać nowego rozdziało i tych zwrotów akcji! ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno i życzę miłego wieczoru,
Kinia, xx
Tak mi szkoda Drew. I Nialla. I Jade. Ach te życie...
OdpowiedzUsuńCo będzie z Natanielem i Seleną O.o?
Czekam...
Zostałaś nominowana do Liebster Award z tego bloga http://prisoner-of-the-dead.blogspot.com/!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy chesz wziąść udział, byłoby miło.
Pozdrawiam.
♥ - wyraża więcej niż 1000 słów :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) kiedy następny? ?
OdpowiedzUsuń