niedziela, 22 czerwca 2014

Epilog | Louis Tomlinson & Jade West |



Louis Tomlinson 
„Dla mnie, jesteś kimś wyjątkowym, dla mnie jesteś całym moim światem.. 
Nigdy Cię nie opuszczę, nigdy nie zranię, zależy mi na Tobie najbardziej na świecie”

Wszedłem do mieszkania - mojego i Jade. Wszędzie było ciemno, a ja poczułem smutek. Zawsze wydawało mi się, że gdy wejdę do środka pojawi się koło mnie moja księżniczka i przywita mnie z ciepłym kubkiem herbaty, mojej ulubionej. Od dawna nie widziałem uśmiechu, który wkradał jej się na usta gdy mnie widziała, tęskniłem za roześmianą Lilo, tęskniłem za jej głosem. Nie odzywała się do mnie od pogrzebu Drew, całe dwa tygodnie bez ani jednego jej słowa. Łamało mi się serce kiedy widziałem ją skuloną w kącie w naszej sypialni. Najgorsze było to, że nie wiedziałem, jak jej pomóc. Praktycznie co noc budziła się z krzykiem, a następnie wybuchała płaczem. Czułem się okropnie. Próbowałem już dosłownie wszystkiego, żeby w końcu zaczęła się do mnie odzywać. Nic nie skutkowało. Miałem ogromną nadzieje, że to wszystko jest tylko przejściowym procesem.
Położyłem zakupy na blat, musiałem w końcu zmusić Jade do zjedzenia czegoś więcej niż tylko sucha kromka chleba. Gdy widziałem te zapadnięte policzki, pusty wzrok miałem ochotę sam wybuchnąć gorzkim płaczem. Zdjąłem mozolnie czapkę, kurtkę oraz buty. Czułem, jak odmarzły mi palce u rąk spowodowane zimnem, które panowało na dworze. Pociągnąłem nosem ruszając na górę by, zobaczyć czy przypadkiem coś się nie wydarzyło pod moją nieobecność. Przetarłem dłonie wchodząc do pokoju gdzie panował, jak zawsze półmrok. Brunetka siedziała w swoim kącie jej włosy były powykręcane na różne strony, obejmowała rękami swoje kolana. Wydawała się taka krucha i niewinna. Przełknąłem ślinę podchodząc do niej. Ukucnąłem łapiąc jej strasznie zimną rękę.
- Hej Lilo - przywitałem się przejeżdżając kciukiem po jej ręce. I tym razem również się nie odezwała. Przyzwyczaiłem się już. Przeczesałem wolną ręką swoje włosy zastanawiając się co zrobić. Może po prostu ją obejmę. Nie, wiele razy to już robiłem. Niespodziewanie do głowy wpadł mi pomysł. Wstałem biorąc dziewczynę pod nogi oraz za plecy. Ułożyłem ją wygodnie na rękach. Nawet nie zareagowała.
- Wiesz pomyślałem, że zjemy śniadanie i wyjdziemy na dwór co ty na to? - spytałem mimo tego, że wiedziałem, że nie odpowie.
Dziewczyna złapała mnie za ramię mocno ściskając, spojrzałem na nią okazało się, że kiwała przecząco głową. Zacisnąłem usta w wąską linijkę nie reagując na jej protesty. Usadowiłem ją na krześle całując we włosy. Zacząłem rozpakowywać produkty cały czas nie spuszczając z niej wzroku. Skubała skórki paznokci wpatrując się w jakiś punkt na blacie.
- Na co masz ochotę? - spytałem zgniatając ostatnią torbę od zakupów.
Podniosła wzrok na produkty, które stały przed nią, drżącą ręką wzięła cukierki karmelowe. Przyglądała im się długo. Usiadłem na przeciwko niej próbując odczytać cokolwiek.
- Drew.. i ja często.. robiłyśmy sobie karmelowe dni - szepnęła tak cicho, że z ledwością ją usłyszałem. Uśmiechnąłem się lekko słysząc jej głos. Może w końcu będzie się odzywać. Zobaczyłem, jak jej dolna warga drga, więc szybko podbiegłem do niej - objąłem ją. Wybuchnęła głośnym płaczem, a ja kołysałem ją w ramionach starając jakoś uspokoić. Zamknąłem oczy nucąc jej jakąś piosenkę. Nieoczekiwanie poczułem, że mnie obejmuje. Podziękowałem w myślach bogu nie przerywając nucenia.
- Pomożesz mi Louis? - spytała przez płacz.
Oderwałem się od niej, położyłem rękę na jej zimny policzek i ucałowałem jej zadarty, mały nosek.
- Oczywiście księżniczko - powiedziałem tuląc ją do swojej klatki piersiowej.
- Dziękuję.
Przygotowałem jej małe, ale pożywne śniadanie. Kiedy zajadała się nim ja rozczesywałem jej długie włosy. Robiłem to, jak najdelikatniej byle, by tylko nie skrzywdzić mojej księżniczki. Następnie pomogłem jej się ubrać. Cieszę się, że w końcu udało nam się przezwyciężyć tą dobijającą ciszę. Skoro Lilo się już do mnie odzywała muszę za wszelką cenę doprowadzić do normalności, chociaż doskonale wiem, że tak, jak kiedyś nie będzie. Stanęliśmy przed drzwiami, a mi przypomniało się, że przecież na dworze panuje straszne zimno. Sięgnąłem po jej ulubioną czapkę oraz szalik, rękawiczki. Założyłem wszystko staranie na co kąciki jej ust uniosły się lekko ku górze. Zamykałem drzwi na klucz, a Lilo obserwowała okolicę.
- Pojedziemy do Drew? - spytała patrząc się na szare niebo z którego leciały płatki śniegu.
- Pewnie - złapałem ją za rękę, skierowała swój wzrok na mnie. Dostrzegłem mały błysk w jej szarozielonych oczkach.
Dziewczyna usiadła z tyłu kuląc się na siedzeniu. Zapiąłem pas szukając w kurtce telefonu. Nigdy nie sądziłem, że to zrobię, ale czasami trzeba się poświęcić. Miałem już wykręcać numer kiedy usłyszałem szept Jade.
- Ale najpierw pojedziemy do moich rodziców.
Kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam. Później do niego zadzwonię. Odpaliłem silnik i ruszyłem wprost na cmentarz. Spojrzałem na deskę rozdzielczą gdzie widniała dzisiejsza data. 16 grudnia. Coś mi przypominała ten dzień, ale nie potrafiłem sobie przypomnieć. Zaparkowałem samochód. Lilo miała zamknięte oczy, a na jej policzkach widniały mokre plamy od łez. Moje usta uformowały się w podkówkę. Wysiadłem i wziąłem ją w ręce. Podniosła powieki wtulając się we mnie bardziej. Szedłem alejkami cały czas czując na siebie jej wzrok. Przystanąłem przed grobem koło którego znajdowała się pokryta puchem jabłonka. Postawiłem Jade na ziemię, a dziewczyna podeszła do ramki z której starła śnieg. Zaciekawiony podszedłem bliżej. Okazało się, że było to takie same zdjęcie jakie miała na stoliku nocnym. Obok tego spoczywało również zdjęcie Drew, jak się uśmiecha. Objąłem ją ramieniem. Położyła swoją głowę na moją klatkę piersiową.
- Tak bardzo ich kocham - szepnęła.
- Wiem, wiem. Na pewno cię obserwują - odparłem tuląc ją bardziej.



Po prawie trzech godzinach jazdy samochodem w końcu dotarliśmy do Weymounth gdzie spoczywała siostra mojej dziewczyny. Przez całą drogę musiałem wysłuchiwać paplaniny małego gnojka zwanego Tommy'm. Do niego właśnie dzwoniłem prosząc, żeby towarzyszył nam w drodze. Pomimo tego, że go nie trawiłem wiedziałem, że on jedyny sprawi, że Jade będzie w o wiele lepszym humorze. Miałem racje. Już po dziesięciu minutach dziewczyna cicho się śmiała. Zdecydowanie ten dzień był dniem przełomowym. Zaparkowałem samochód, a Lilo wraz z małym już wyszli nawet na mnie nie czekając. Nie przejąłem się tym. Ważne, że moja księżniczka jest szczęśliwa. Ruszyłem w kierunku kiosku z kwiatami. Kupiłem duży bukiet białych róż. Cały czas miałem obawy, że jak brunetka zobaczy grób to będzie znów tak samo, ale skoro chciała to nie mogłem jej zabronić. Z daleka zobaczyłem, jak dziewczyna trzyma na rękach Tommy'ego. Serce mi się ścisnęło kiedy ich zobaczyłem. Ułożyłem kwiaty na grobie. Stałem tak patrząc się na zdjęcie Drew. Powiedziałaś, że mam nie pozwolić, żeby Jade zszedł uśmiech z twarzy. Na pewno spełnię twoje żądanie. 
Odwróciłem się i mocno ich objąłem. Staliśmy tak długo dopóki Lilo nie zorientowała się, że mały odpłynął. Odebrałem go od niej. 
- Zaniosę go do samochodu, a ty sobie posiedź tutaj, ja będę czekał - oznajmiłem całując ją w czoło. 
- Dziękuje. 
Siedziałem w aucie czekając na Jade, denerwowałem się, bo minęła już godzina, a jej nadal nie było. Jednak nie chciałem po nią iść. Zerknąłem w lusterku wstecznym na śpiącego gnojka. Wydawało mi się, że przypomina mnie, jak byłem mały. Pokręciłem głową. Postanowiłem odśnieżyć szyby w samochodzie. Starłem właśnie przednią kiedy poczułem zimne ręce, które zasłoniły mi oczy. Odwróciłem się i zobaczyłem przed sobą swoją dziewczynę. Miała cały czerwony nos, ale i tak się szeroko uśmiechała. Wróciła. 
- Cześć tygrysku - przywitała się. - Chciałam cię przeprosić.
- Mnie? Za co? - spytałem zdziwiony.
- Za to, że się nie odzywałam. Myślałam, że nie jestem już nikomu potrzebna - szepnęła łapiąc mnie za rękę.
- Zawsze będziesz mi potrzebna. Kocham cię i mam zamiar robić to do końca swojego życia - oznajmiłem schylając się by dotknąć jej ust.
Gdy ją pocałowałem poczułem się, jak wtedy kiedy pierwszy raz to zrobiłem. Jej usta były dla mnie uzależnianiem - w sumie ona cała była dla mnie. Nigdy nie sądziłem, że spotkam taką osobę. Cieszyłem się z każdego dnia spędzonego z moją księżniczką. Przyciągnąłem ją bardziej do siebie w celu pogłębienia pocałunku. Brunetka położyła rękę na mój policzek. Może po pięciu minutach oderwaliśmy się od siebie.
- Pierwsze urodziny bez niej - powiedziała.
Przetarłem ręką twarz. Już wiem o czym zapomniałem. Świetnie. Chciałem już coś powiedzieć, ale moje usta zostały zatkane przez usta Jade.
- Nic nie szkodzi, że zapomniałeś. Wiem, że się o mnie martwiłeś, kocham cię - powiedziała odrywając się ode mnie. - Mamy jeszcze dużo czasu do zakończenia tego dnia.
Zaśmiałem się. Lilo pocałowała mnie w policzek. Staliśmy tak chwilę wpatrując się w siebie. Po chwili zobaczyłem, jak w jej oczach zbierają się łzy.
- Tęsknie za nią - szepnęła.
- Wiem, skarbie. Tęsknisz i tęsknić będziesz. Rozumiem jaka była dla ciebie ważna - odparłem tuląc ją mocniej do siebie. Zaczęła płakać, a ja pocieszałem ją. Wiedziałem, że będzie to dla nas trudny okres, ale mimo wszystko moim obowiązkiem było pozostanie przy niej na zawsze nie dlatego, że musiałem tylko, że chciałem. Jade jest dla mnie ważną osobą i nigdy się to nie zmieni nawet jeśli odejdzie by dołączyć do swojej siostry - Drew Jonsons.




Jade West
„Pomimo tego, że odeszłaś, bardzo cenię sobie fakt, że pojawiłaś się w Moim życiu”

Odeszła. Moja ukochana siostra odeszła. Zawsze wydawało mi się, że dożyjemy przynajmniej osiemdziesiątki, razem ze swoimi mężami będziemy siedzieć w ogródku i gawędzić o starych czasach. Obserwując przy tym wnuki, które bawią się z naszymi dziećmi. Wydawało się mi się również, że będziemy nie rozłączne do końca życia. A tym czasem? Zostałam sama bez siostry i tym samym jedynej osoby, którą uważałam za rodzinę. Taką prawdziwą. Nie jakąś która ma pieprzone sztuczne relacje. 
Pojawiła się wtedy na placu zabaw i nie sądziłam, że na następny dzień zostaniemy już siostrami. 
Bawiłyśmy się, śmiałyśmy się, płakałyśmy razem, imprezowałyśmy, żyłyśmy chwilą, byłyśmy sobie bliskie, ale ktoś musiał to zniszczyć. Nie, nie mam żalu do niej tylko do tego pieprzonego życia. Bóg zrobił to, bo jestem skazana na pecha? Najwyraźniej. Najbardziej szkoda mi tych wszystkich minut, godzin, dni, miesięcy, które spędziłyśmy razem w naszym towarzystwie. Już teraz mi jej brakuje, a co będzie później? Tego nie wiem. Na pewno kiedyś się załamię. Trzy osoby, które kochałam odeszły; odejdzie i ta czwarta? Do tej pory obiecuje, że tego nie zrobi, a ja mu wierzę. 


Drew Jonsons byłaś dla mnie siostrą, przyjaciółką, rodziną, wsparciem, autorytetem do naśladowania, aniołkiem, kwiatuszkiem. Dosłownie wszystkim. Kocham Cię, kochałam i kochać będę. Dziękowałam zawsze za to, że Cię spotkałam. Nigdy nie zapomnę co dla mnie zrobiłaś, a zrobiłaś dużo. W sumie można powiedzieć, że uratowałaś mi życie. Bez ciebie byłabym wrakiem, bo wiem, że nigdy nie spotkałabym takiej osoby, jak ty. 
Zawsze będę pamiętać twój uśmiech, który sprawiał, że i ja się uśmiechałam. 
Mam nadzieję, że będziesz mnie obserwować z góry razem z tymi aniołkami. Pasujesz tam wiesz? Chodzi o to, że jesteś takim aniołkiem. Moim aniołkiem. Pewnie normalnie uderzyłabyś mnie gdybym Ci tak powiedziała. 
Czuwaj nade mną, bo mogę popełniać jakieś głupoty, jak zawsze. 
Pamiętaj dołączę do Ciebie kiedyś i znowu będziemy nierozłączne. 

Kocham Cię i Tęsknie.
Aniołku.


„Po śmierci bliskich najbardziej nie boli samotność, czy coś takiego. Najbardziej boli to, że nigdy nie ujrzymy już uśmiechu tych, którzy odeszli” 


#
Dzień dobry.
Ostatni post z mojej strony na tym blogu aż się normalnie łezka w oku kręci.
Swój pierwszy post dodałam 22 sierpnia 2013, aktualnie mamy 22.06.2014.
Trochę spędziłam czasu na tym blogu. Szczerze przyznaje się do tego, że moje początkowe rozdziały były po prostu okropne. Gdy wróciłam do nich miałam ochotę je skasować i napisać od początku. Dziwie się, że udało mi się Was przyciągnąć. Nadal nie uważam, że moje rozdziały są jakieś idealne, zdecydowanie są przecięte, ale czuje, że się poprawiłam. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Może kiedyś wrócę i poprawię wszystkie rozdziały związane z Lilo.
Epilog uważam za mega przecięty. Nie potrafiłam go napisać. W ogóle się nie umywa do rozdziału 40 i epilogu Charlotte - który poznacie niedługo. Podziwiam ją, że napisała tak piękny rozdział. Sama ryczałam, jak bóbr. Dlatego ja wolę pisać blogi z happy endem ;)
Był to mój pierwszy blog zaadresowany do wszystkich. Bałam się na początku zresztą obawa nadal została. Jestem osobą, która za bardzo się przejmuje i boi. Naprawdę ciężka sprawa mówię Wam.
Dość nudzenia.
Dziękuje za waszą obecność na tym blogu, dziękuje za wyświetlania, dziękuje że komentowaliście rozdziały.
Szczególne podziękowania dla osób, które komentowały każdy rozdział. DZIĘKUJE ♥
Nie ukrywam tego, że DUŻO czytelników odeszło, ale też im dziękuje za chwilą obecność.
Może chociaż parę osób spotkam na naszym nowym blogu. Mam nadzieję.
Dziękuje Wam wszystkim oraz dziękuje mojej siostrze za możliwość napisania tego bloga.
Będzie mi Was brakować.
Wow rozpisałam się.
Pozdrawiam i ściskam mocno
Ala, x


Na pożegnanie seksi Kapitan Drużny Piłkarskiej:






Znajdziecie mnie na:
Nasz nowy blog:

12 komentarzy:

  1. jejciu ale piękny epilog... nie wierzę, że to już końcówka ;'(( no ale na całe szczęście będziecie pisały nowego bloga i to jest zajebiste ;p brak mi słów, aby opisać ten post, bo jest naprawdę wyjątkowy i doskonały buziole ;** a te gify są słodkie zwłaszcza ten drugi, bo pierwszy seksi xd *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochanie,
      Twoje komentarze wiele dla mnie znaczą, x

      Usuń
  2. Boże nie wierze,że to już Epilog.Pamiętam jak znalazłam tego bloga i jak nie mogłam się doczekać nowych rozdziałów :( No i w sumie muszę się spytać czy przemyślałaś moją propozycję na temat opowiadania o Telu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze ja też nie wierze. Myślałam i wymyśliłam, że niestety nie miałabym jakichkolwiek pomysłów do napisania takiego fanfictionu. Chodzi tutaj też głównie o czas, byłoby to dla mnie zdecydowanie za dużo. :) x

      Usuń
  3. Jezu, jak to szybko minęło. Pamiętam początkowe rozdziały jejku :'( Ciesze sie ze Louis jest przy niej. Wyjątkowy jest ten post. Szczerze dziekuje ze napisałyście te fanfiction. Było śmiesznie, uroczo, smutno i ekscytująco. Dobrze ze nie skończyłyście pisania razem.
    Ściskam Cię mocno.
    Nie mogę sie doczekac rozdziałów na sennym mieście.
    Pozostaje mi czekać na 2 część epilogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochanie,
      Twoje komentarze wiele dla mnie znaczą, x

      Usuń
  4. I znowu ryczę, tylko nie wiem czy po tym rozdziale czy tej notatce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, x
      Przepraszam, że doprowadziłam Cię do płaczu ;)

      Usuń
  5. Epilog wcale nie jest przeciętny. Szczerze? Czułam, że epilog z twojej ręki wyjdzie słodki i uroczy. Tak, tak wiem, wiem, że te dwa określenia nie są najlepsze, ale jednak. Louis będzie o nią dbał to wiem. :) Żałuje takiego zakończenia, ale mimo wszystko fanfiction jest genialne. Mam dla Ciebie radę - musisz zacząć wierzyć, że przejmowanie to czysta głupota. Notatka jest piękna.
    Trzymaj się, x
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym nie napisała czegoś słodkiego to sama bym się sobie dziwiła :)
      Dziękuje za radę skarbie, x

      Usuń
  6. Przy czytaniu epilogu płakałam. Naprawdę nie często mi się to zdarza :)
    Bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem <3 nadal nie potrafię uwierzyć, że to już jego koniec ;c
    Louis na pewno będzie dbał o Jade :)
    Naprawdę kocham Was za to fanfiction <3
    mam nadzieję, że będę mogła czytać jeszcze wiele opowiadań, które powstawałyby dzięki Wam :)
    Trzymaj się, x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje skarbie twoje komentarze wiele dla mnie znaczą, x

      Usuń