środa, 2 października 2013

Rozdział 7 | Jade |

Otworzyłam oczy i od razu dopadł mnie cholerny ból głowy przez co przeklęłam pod nosem. Na szczęście leżałam na łóżku, a nie pod stołem czy nie wiadomo gdzie. Poruszyłam ręką przez co natrafiłam na no właśnie.. Na czyjąś klatkę piersiową, a dokładnie to jakiegoś gościa który leżał obok mnie. Zerwałam się gwałtownie przez co poczułam, że jestem bez jakiegokolwiek ubrania. Przynajmniej wiemy co się stało. Zażenowana całą sytuacją szybko włożyłam na siebie swoją garderobę i wyszłam z pokoju oraz mieszkania w celu poszukania Drew i jak najszybszego zniknięcia. Niestety okazało się, że jestem zupełnie w innym mieszkaniu niż odbywała się impreza. Złapałam za butelkę wody, wypijając całą zawartość wyszłam na zewnątrz gdzie zobaczyłam dość niezłą mgłę co raczej oznaczało, że jest wcześnie. Wyciągnęłam z kieszeni telefon w celu zobaczenia godziny oraz zadzwonienia do Dix. Jednak los postanowił nie być dla mnie łaskawy i padła w mojej komórce bateria zdążyłam tylko zobaczyć, że jest siódma! Z moich ust kolejny raz już dzisiaj padło przekleństwo.
- Co ja mam do cholery teraz zrobić? - powiedziałam do siebie.
Pod wpływem impulsu zaczęłam iść przed siebie z nadzieją, że ujrzę za chwilę tą cholerną szkołę lub drogę do niej prowadzącą. Za nic nie umiałam sobie przypomnieć co wczoraj się stało i dlaczego wylądowałam w łóżku z tym chłopakiem. Droga nie miłosiernie stawała się uciążliwa przez co miałam dość jeszcze ten ból głowy. Zaczęłam szperać po kieszeniach w celu znalezienia papierosów ale nic.
- Kurwa. - jęknęłam opadając na ziemię gdzie usiadłam na krawężniku i schowałam głowę w dłoniach. Nie wiem na co czekałam może na jakiś cholerny cud? Że też nie jechał żaden samochód czy ktoś szedł. Naciągnęłam czapkę bardziej na uszy bo zrobiło się zimno i oczywiście dostałam od razu kataru. Chyba gorzej być nie mogło.
- Umm.. Wszystko ok? - do moich uszu dobiegł znajomy głos. Podniosłam wzrok na osobnika którym okazał się Tomlinson.
- Nie ale nie potrzebuje twojej zakichanej pomocy. - warknęłam.
- Skoro tak. - odpowiedział obojętnie i poszedł po prostu cholerny dupek.
Musiałam go do gonić bo wątpię w to czy ktoś się pojawi, a ja nie mam zamiaru marznąć. Po chwili byłam już przy nim miał na ramieniu torbę co chyba oznaczało, że szedł z treningu.
- Czekaj. - wymamrotałam.
- Słucham? - odwrócił się, a ja doskonale wiedziałam, że słyszał.
- Wiem, że jesteś popierdolony ale nie zachowuj się jak dupek. - warknęłam na co on się zaśmiał. - Co Cię tak bawi?
- I kto to mówi? W takim razie w czym Ci pomóc? - spytał, a ja zmarszczyłam nos i zaczęłam zastanawiać się czy aby na pewno prosić go o to żeby zaprowadził mnie do szkoły.
- Możesz pokazać mi drogę do szkoły? - spytałam zaciskając ręce w pięści.
- Chodź tylko jeszcze po drodze muszę wejść do pewnej kawiarni. - odparł.
Szliśmy w milczeniu chociaż nie całkowitym bo chłopak zaczął coś mruczeć pod nosem. Mgła po woli opadała więc zrobiło się widoczniej mimo tego nie znałam tej ulicy. Tomlinson miał szczęście, że nie odzywał, a z tego co słyszałam był straszną gadułą. W pewnym momencie stanął i powiedział, że mam zaczekać. Gdybym wiedziała gdzie jestem na pewno bym dawno poszła co za idiota. Po może dziesięciu minutach wylazł trzymając w ręku kubek z herbatą.
- Proszę. - wręczył mi go razem z jakąś babeczką, a na twarzy towarzyszył mu uśmiech. Na początku byłam zdezorientowana ale po chwili odebrałam od niego, a on życzył mi jeszcze do tego smacznego.
- Dzięki. - powiedziałam ponieważ tylko na tyle było mnie stać.
Spojrzałam na niego ale kiedy chłopak spojrzał się na mnie przeniosłam wzrok na kubek. Kolejny raz szliśmy w ciszy ale tym razem atmosfera nie była taka napięta. Od razu od napoju zrobiło mi się cieplej, a babeczka była przepyszna. Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy pod bramą prowadzącą do szkoły.
- Do zobaczenia w poniedziałek Jade. - pożegnał się ze mną machając.
Podniosłam lekko dłoń i poruszyłam palcami w jego stronę przez co na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Ale znikł kiedy zobaczyłam Nicka który odpalał papierosa.
- Gdzie to się łazi Drew jest wkurwiona, że masz telefon wyłączony. - skomentował na co przewróciłam oczami i weszłam do środka budynku.
Korytarz pokonałam dość szybko i otworzyłam drzwi i od razu podeszła do mnie Drew z grymasem na twarzy.
- Gdzie ty do cholery łazisz? - spytała.
- Zaraz Ci wszystko powiem tylko skocze pod prysznic. - odparłam wchodząc do łazienki.

***

Opowiedziałam jej wszystko pomijając pewien fakt, że trafiłam dzięki Tomlinsonowi do domu. Okazało się, że dziewczyna sama nie wie co się stało tylko, że ona miała lepiej bo obudziła się w naszym mieszkaniu i był z nią Tel. Okropnie zgłodniałam więc zaczęłam się ubierać po to aby wyjść do sklepu po coś do jedzenia, a znając jedzenie z tej stołówki to nic do spożycia nie będzie dobre.
- Kupić Ci coś? - spytałam biorąc portfel który leżał na stole.
- Białą czekoladę jak zawsze i paczkę miętowych Marlboro. - odparła uśmiechając się szeroko.
Kiwnęłam głowę i za chwilę byłam już na dole gdzie skierowałam się do pobliskiego sklepu. W sklepie zdecydowałam kupić sobie wafle z karmelem. Przez całą drogę słyszałam jak ludzie z ekscytacją nie potrafią się doczekać jakiegoś meczu piłki nożnej. Pieprzyli o tym jakby to było nie wiadomo jak ważne. Po jakiś pięciu minutach byłam już pod szkołą idąc w stronę drzwi zobaczyłam dyrektorka z nauczycielem wf. Już słyszałam jego irytujący głos stamtąd.
- Mam nadzieje, że tym razem kapitanowi nic się nie stanie? - spytał dyrektor.
- W żadnym wypadku nie powinno to się stać ponieważ Louis trenował ciężko. - odparł wesoło Benson.
- Cieszę się, panno West proszę natychmiast wracać do pokoju. - powiedział kiedy byłam już pod drzwiami.
- A co ja w tym momencie robię? - spytałam ale już nie zdążył odpowiedzieć bo zamknęłam drzwi za sobą.
Po chwili stałam już pod drzwiami gdzie usłyszałam głos Nicka przewróciłam oczami i weszłam do środka przez co od razu ich wzrok skierował się na mnie. Położyłam wszystko na stół. A oni nadal nie spuszczali wzrok ze mnie.
- Gdzie byłaś? - spytała Drew.
- No jak to nie widać? - spytałam wskazując wzrokiem na reklamówki.
- Nie pieprz czemu nie powiedziałaś Dix, że byłaś na randce? - spytał Nick.
- O co Ci do cholery chodzi byłam w sklepie. - syknęłam.
- Pewnie, a to rano nie wróciłem do pokoju bo spotkałem się z Tomlinsonem nie dzięki wolę patrzeć na Harrego chociaż tyłek to on ma lepszy. - odarł zamarzany przez co zrobiłam wielkie oczy oczywiście słysząc to, że byłam na randce z Louisem.
- Chyba sobie żartujesz! - krzyknęłam.
- Żartuje jasne, a kogo odprowadzał rano? - spytał podnosząc jedną brew do góry.
- Po prostu pokazał mi drogę do tej pieprzonej szkoły. Bo ktoś pozwolił żeby przespała się z jakimś idiotą! - krzyknęłam opadając na łóżko.
- No dobra wyluzuj mam nadzieje, że na tych spotkaniach z Tomlinsonem tak na niego nie wrzeszczysz. - powiedział ukazując szereg swoich kłów.
- Sprawdź czy Cię nie ma gdzieś indziej. - skomentowała Drew.
Chłopak od razu się jej posłuchał i za chwilę już go nie było. Uśmiechnęłam się do niej słabo, a ona poszczęstowała mnie papierosem.
- Ten facet z którym spałaś to Oscar. - oznajmiła kiedy zaciągałam się dymem papierosowym.
- A gówno mnie to już obchodzi nigdy więcej. - syknęłam.
- To syn dilera. - kontynuowała. - Czyli jak Nick się dowie to nie da Ci spokoju.
- On jest za tępy. - zaśmiałam się razem z Drew.

***

Przez resztę soboty siedziałyśmy i oglądałyśmy jakieś filmy kryminalne. Od kąt Nick wyszedł z pokoju do tej pory nie wrócił. W sumie całkowicie nam to nie przeszkadzało bo ostatnio stawał się strasznie irytujący. Było już po dwudziestej drugiej kiedy usłyszałyśmy jakieś krzyki dochodzące z korytarza. Ciekawe otwarłyśmy lekko drzwi patrząc na zbiegowisko na korytarzu.
- No Louis cieszę się, że w końcu przerwałeś swoją passę i trafiłeś tego gola. - pogratulował chłopakowi Smith.
- Och niech pan nie przesadza. - zaśmiał się chłopak.
- Louis jest za skromny powinien pan znieść nam karę. Jemu za gol, a nam za to, że go wspieraliśmy. - odezwał się Styles.
- Jeszcze czego Haroldzie. Nagrabilście sobie to teraz będziecie cierpieć. - skomentował na co zrobiłam oczami młynka. - A teraz wszyscy do swoich pokoi. - odparł.
 - Pan Jonny dzisiaj robi obchód. - dodał wchodząc do swojego gabinetu.
- On w ogóle jest w stanie? - zaśmiał się Malik.
Reszty nie słyszałyśmy bo weszli do swojego pokoju. Same zamknęłyśmy drzwi mimo bardzo wczesnej pory zdecydowałyśmy się położyć. Przez długi czas rozmawiałyśmy o naszym dzieciństwie kiedy do pokoju wlazł Cook. Wyglądał na kompletnie zalanego popatrzał na nas, a potem zaczął zbliżać się w naszym kierunku.
- Chyba pan zobaczył, że jesteśmy to może pan wyjść. - warknęła Drew.
- Myślałem, że się zabawimy. - odparł schylając się nad łóżkiem mojej przyjaciółki.
- Wynocha stąd! - krzyknęłam.
Jednak on miał mnie gdzieś i złapał ją za nadgarstek zaczęła się wyrywać ale on miał stalowy uścisk więc rzuciłam się na niego w celu pomocy Dix. Najgorsze było to, że on nic z tego sobie nie robił. W pewnym momencie drzwi od naszego pokoju się otwarły, a w nich stanął Horan.
- Możecie być.. - nie dokończył bo zobaczył co się dzieje. - Cholera.. - powiedział cicho, a potem gdzieś wybiegł ale już po chwili był z powrotem razem z Louisem. Obydwoje rzucili się na nauczyciela, a za chwilę był już za drzwi gdzie chyba wrzucili go do jego pokoju. Odetchnęłyśmy nie zwykle równo przez co na naszych twarzach mimo sytuacji pojawił się lekki uśmiech. Za chwilę do pokoju wlecieli nasi wybawcy patrząc na nas.
- Wszystko w porządku? - spytał blondyn.
- Mhm. - mruknęłam.
Stali jak jakieś głupki na środku pokoju czekając na jakiś cud. W pewnym momencie Tomlinson przeczesał swoje włosy przez co skupiłam swój wzrok bardziej w niego.
- Na pewno wszystko ok? - spytał jeszcze raz.
- A co myśleliście, że rzucimy wam się na szyję i będziemy dziękować naszym wybawcą. - parsknęła Drew.
- Chociaż dziękuje by się przydało. - skomentował Tomlinson, a potem pociągnął swojego kumpla za rękę i wyszli zamykając za sobą drzwi. Zagryzłam dolną wargę czując w sobie ogromne poczucie winy. Nie stop Jade West nigdy nie czuje się winna. Nagle Drew podeszła do drzwi i zamknęła je na zamek.
- Chrzanić Nicka nie chce kolejnej takiej sytuacji. - mruknęła ładując się z powrotem do łóżka.
Przykryłam się kołdrą i leżałam gapiąc się w sufit nie potrafiłam zasnąć. Cały czas myślałam o słowach Louisa. Zasnęłam coś około godziny piątej przez co wiedziałam już, że będę spała przynajmniej do piętnastej.

***

 Niestety moje plany dość długie spania przerwał mi Nick, który zaczął się dobijać do drzwi. Schowałam głowę pod poduszką z nadzieją, że sobie pójdzie jednak hałas nie ustępował tylko zaczął walić głośniej. Usłyszałam z ust Drew przekleństwo wyjrzałam z pod pościeli okazało się, że dziewczyna czołgała się w stronę drzwi.
- Dzięki, że zamknęłyście mi drzwi. - mruknął.
- A co miałyśmy czekać na łaskawego pana aż przyjdzie? Klucze się ze sobą zabiera. - warknęła.
- Wstawajcie bo zaraz Nataniel przyjdzie. - odparł po chwili.
- Po cholerę? - spytałam zakopując się znowu w kołdrze.
- To już mój przyjaciel nie może wpaść? - spytał z wyrzutem.
- O ósmej! Przecież to jest środek nocy. - oburzyłam się.
- Oj dziewczyny jest już około szesnastej. - zaśmiał się.
Zrobiłam wielkie oczy, a potem wyczołgałam się z łóżka i poszłam w kierunku łazienki gdzie siedziałam długo bo usłyszałam głos Nataniela.Wyszłam i zobaczyłam woreczki z kokainą. Zmarszczyłam przez to nos jak na razie miałam dosyć po tamtej imprezie.
- O nasza kochana Lilo. - podszedł do mnie obejmując mnie ramieniem.
- Ta część. - syknęłam. - Chyba wam nie będzie przeszkadzać jak pójdę spać? - skomentowałam wchodząc do łóżka.
- Nie wiem czy pójdziesz spać jak poczujesz zapach heroiny. - oznajmił Nick szczerząc się przy tym jak idiota.
- Nie ma mowy ja już nie mam zamiaru wylądować z jakimś typkiem w łóżku. - warknęłam.
- Jak chcecie coś wdychać to wypad. - odezwała się Drew.
- Mogę powiedzieć o was to samo. - zaśmiał się Tel.
Przewróciłam oczami i zaczęłam zakładać czarne vansy bo chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść od razu Drew również więc po chwili byłyśmy na korytarzu. Mam nadzieję, że są tak mądrzy i nie dopuszczą do tego, że jakikolwiek nauczyciel by się dowiedział, a jeszcze gorsze to jak Smith. Kiedy byłyśmy w miejscu mało widocznym to zapaliłam papierosa z nerwów.
- To co robimy? - spytała Dix.
- Wiesz zostało mi trochę kasy z tych zakupów z Nickiem. - odparłam uśmiechając się szeroko.
- Masz łeb Lilo. - zaśmiała się, a potem przybiłyśmy sobie żółwika.
Dosyć długo byłyśmy w sklepach prawdę mówiąc to aż do ich zamknięcie kupiłam sobie białą beanie oraz czarne vansy bo moje obecne są strasznie znoszone, a Drew spodnie z dziurami i glany.
Po wejściu do pokoju nie było śladu po Natanielu i Nicku tylko była jakaś biała kartka. Podeszłyśmy do niej z zamiarem przeczytania jej.

„Nie będzie mnie do końca dnia i raczej w poniedziałek w szkole również. Całuję wasz kochany Nick. xx”

Od kilku dni ten idiota jakoś dziwnie się zachowuje więc jest to dość podejrzane. Spojrzałam na zegarek okazało się, że jest dwudziesta druga przewróciłam oczy przypominając sobie, że jutro kolejny tydzień męczarni w tej szkole. Postanowiłyśmy jeszcze obejrzeć Kac Vegas 3, a grzecznie iść spać.

4 komentarze:

  1. Omom.. Po prostu genialny ! :* Mam nadzieję, że jeszcze 3 osoby skomentują. ;3 Bo inaczej spotkają się ze mną! -.- Blog wygląda zajebioza! Ciekawa jestem czy Nataniel bardzo namiesza, a przy okazji jego imię jest takie ładne! <3,
    Pozdrawiam Patii. :*
    Życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczęłam czytać niedawno.. ale już mnie oczwrowało!! Piszesz zajebiście.. Masz talent :DD
    WENY
    Katie xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg! Cieszę się, że znalazłam waszego bloga! Mam nadzieję, że mój komentarz będzie tylko przepustką do nowego xd. :} Louis po prostu mnie zauroczył swoim zachowanie w stosunku do Jade. ^^ Szkoda, że na końcu dziewczyny tak ich potraktowały ;/ Ale i tak shippuję Lade <3
    Pozdrawiam Kinia. ♥

    OdpowiedzUsuń