środa, 20 listopada 2013

Rozdział 14 | Drew |

Zacisnęłam usta we wąską linijkę, zastanawiając się co zrobić. Właściwie to powinnam, bo ona mi opowiedziała o swojej rodzinie.
-Jak wiesz Niall zaprosił mnie do tańca- westchnęłam lekko- wszystko było super. Poprosił abyśmy poszli na dwór. On, zabrał mi mój pamiętnik i go przeczytał- te słowa powiedziałam szeptem.
-Co za skurwiel- powiedziała Jade przytulając mnie.
-On nie miał prawa go brać- oznajmiłam kładąc głowę na jej ramieniu.
  Niespodziewanie do mojego nosa doszedł zapach pizzy.
-Kto ma ochotę na pizzę?!- zawołał Nick siadając obok nas.
-Czyżby panny West i Jonsons?!-krzyknął Nataniel.
-Macie nową fuchę?- zapytała Lilo uśmiechając się lekko.
Oboje pokręcili głowami i zaczęli otwierać karton.

***

Przez ponad 2 godziny siedzimy na balkonie, obżerając się pizzą, głośno się śmiejąc i robimy inne szalone pomysły. Oczywiście nie obyło się bez alkoholu.
Nagle rozległo się głośne pukanie w drzwi.
-Nie ma nikogo!- zawołał Nick uśmiechając się szeroko.
Momentalnie pukanie ustało.
Zaczęliśmy się głośno śmiać, sama nie wiem dlaczego, tak jakoś wyszło.
-Uspokójcie się!- usłyszałam krzyk Cooka z balkonu obok. Od razu wszyscy się spojrzeliśmy w tamtą stronę.
-Bo?!- zawołałam rzucając w jego stronę pieczarką.
-Mówi się ponieważ, młoda damo-skarcił mnie wzrokiem- skarzę was na prace społeczne.
-Skarzesz serio?-burknęła Jade.
Jego twarz momentalnie poczerwieniała.
-Sprzątać ten burdel!- wydarł się na cały głos- a wam chłopcy dziękuje.
Po chwili znikł w głębi ich pokoju.
-Pierdolone kapusie- splunął Tel.
-Pff, pewnie zazdroszczą bo nie zostali zaproszeni- oznajmił Nataniel- chodźmy spać.
Nagle poczułam wibracje w mojej kieszeni, wypuściłam powietrze i sięgnęłam do niej ręką. Gdy miałam już odebrać, niespodziewanie podleciał do mnie Nick, wyrwał mi telefon z ręki i sam odebrał. Rzuciłam się na niego, ale był za silny. Kontem oka zobaczyłam, że Nataniel chwyta Jade, aby mi nie pomogła.
-Halo? Nie, nie ma mojej żony Jade- powiedział do telefonu- Drew? Niee, ona poszła  po swojego synka- Vincenta. Nataniel Street i Nick Colins. Okey, do widzenia miłego dnia.
Zgromiłam wzrokiem chłopaka.
-Kto to był?- zapytałam mierząc mnie wzrokiem.
-Teściowa- stwierdził wzruszając ramionami- Och, chodź Nat idziemy do ciebie.
I po chwili już znikli.
Chwyciłam szybko mój telefon, aby jak najszybciej zadzwonić do kobiety. Po chwili Lilo pojawiła się obok mnie. Niestety moja mama nie odebrała. Westchnęłam i usiadłam na zimnych kafelkach.
Zacisnęłam ręce w pięści i spojrzałam na niebo.
-Chroń ich panie Boże- syknęłam.
-Nataniel mnie ugryzł- oznajmiła masując swoje ramie- i boję się że zabrali Vincenta.
Wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
-A wy co się gapicie?!- zawołałam do tych debili.
Zrobili zmieszane miny, po czym wszyscy wyszli oprócz Payna.
-Nazwałaś naszego syna Vincent?- spytał  ruszając rękami.
-Właściwie to Vincent  Brandon Jonsons- mruknęłam uśmiechając się lekko.
Zaśmiałyśmy się po tym jak chłopak zniknął w głębi pokoju.
Siedziałyśmy jeszcze trochę na balkonie, ale potem poszłyśmy do środka, bo zrobiło się zimno. Gadałyśmy jeszcze trochę, później zaczęłyśmy się szykować do spania.


***


Nagle poczułam jak ktoś mnie szarpie za ramie. Mruknęłam coś pod nosem i przycisnęłam głowę do poduszki.
-No dalej Drew,wstawaj- usłyszałam głos Nataniela.
-Odczep się- jęknęłam naciągając pościel na głowę.
-Hej! Ja tu dbam o twoją edukację a ty co!- zawołał oburzony-dalej wstawaj bo się spóźnisz.
 -Ok, przepraszam, już wstaje- powiedziałam uśmiechając się lekko- mam nadzieje że śniadanie już czeka.
Chłopak zaśmiał się promiennie.
-Czeka, ale zaraz może zniknąć- oznajmił. 
Wstałam, okazało się że Jade opycha się świeżymi drożdżówkami. Bez chwili namysłu dołączyłam do niej.
Po śniadaniu poszłam do łazienki, aby się przygotować. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam czarne skórzane spodnie, czarny podkoszulek wcisnęłam do środka i założyłam niebieską flanelową koszulę. Założyłam czarne martensy i spięłam włosy w niechlujnego koka.
Gdy wyszłam wszyscy byli gotowi do wyjścia. Zostało nam trochę do początku zajęć, więc poszliśmy odprowadzić Natalniela do pracy.
W drodze powrotnej wpadliśmy jeszcze do sklepu po fajki i ruszyliśmy na niezmiernie ciekawe zajęcia.


***

Jak weszliśmy do sali akurat nauczyciel od geografii sprawdzał obecność, tak trafiło że akurat czytał Nicka. Chłopak otwierając drzwi krzyknął „jestem”. Mężczyzna przewrócił oczami i kazał nam zająć miejsce.
 Podobnie minęło resztę lekcji, nic specjalnego. Dużo gadaniny i tyle. Prawie wszędzie widziałam całą piątkę. Po prostu byli wszędzie. Ciekawe czy na końcu Londynu także by się pojawili. Intuicja coś mi podpowiada że tak. Na każdej przerwie próbowałam dodzwonić się do mamy, jednak zawsze miała wyłączony, podobnie tata.
 Zaczęłyśmy gadać z Jade, że dawno ich nie widziałyśmy i że musimy się kiedyś do nich wybrać. Bo jakby oni mieli przyjechać tutaj i poznać Nicka i Nataniela to by chyba zwariowali.
Właśnie wychodziłyśmy z szatni, gdy zza rogu wyszła owa dwójka. Jak zwykle oboje mieli swoje super ciemne okulary i gumy. Oczywiście miętowe, bo przecież innych by do ust nie wzięli.
-Gumy!- zawołałyśmy wspólnie, wyciągając ręce.
Od razu oboje poczerwienieli ze śmiechu.
-Przestańcie bo mam skojarzenia- wykrztusił Tel.
W pewnych momencie ten idiota zachłysnął się gumą i zaczął się dławić. Oczywiście ruszyliśmy mu na pomoc, śmiejąc się przy tym głośno.
 Patrzaliśmy chwilę na siebie milcząc. Nagle rozległo się stukanie butów, odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Veronice wychodzącą zza zakrętu. Przy tym poprawiała gorączkowo swoje włosy.
Kiedy poszła na górę, znów spojrzeliśmy w tamtą stronę i po chwili wyszedł Cook, który zapinał swój pasek  i nucił coś pod nosem.
Gdy nas zauważył na początku się trochę zmieszał, ale po chwili podszedł do nas szybkim krokiem. Oczywiście na naszych twarzach pojawiły się znaczące uśmiechy.
-Co wy tutaj tak stoicie?- zapytał mierząc nas wzrokiem- nie macie co robić.
-Tak właściwie to chcieliśmy iść na dupy- stwierdził Street- może spotkamy pannę Veronicę.
-A może wybierze się pan z nami?- dopowiedział Colins.
Mężczyzna zaczął niebezpiecznie czerwieniec. Poczułam jak Jade chwyta mnie za ramię i po chwili byliśmy już pod naszym pokojem.
Razem z Jade wyszłyśmy na balkon, żeby zapalić
 -Już wiem skąd Cook bierze źródła na nasze lekcje- powiedziała Lilo śmiejąc się.
-Noo- zgodziłam się.
Zaczęłyśmy gadać, właściwie to o wszystkim. Bardzo lubiłam takie nasze pogawędki. Mogłyśmy się wtedy razem pośmiać, powiedzieć co nas gryzie. Chociaż częściej gadamy o jakiś pierdołach, typu co byśmy zrobiły gdyby okazało się że Colins i Street to wampiry.
Niespodziewanie rozległa się jakaś głośna muzyka i śmiechy na początku myślałyśmy że to z naszego pokoju, ale po chwili zorientowałyśmy się że to z pokoju naszych  'wspaniałych' sąsiadów.
Przypadkowo, obie  przewróciłyśmy oczami. Co wywołało u nas atak śmiechu.
Po jakiś 5 minutach na balkon wyszła piątka dziewczyn, w tym Perrie i Danielle. A pozostałe trzy to jakieś farbowane blondyny.
Nastała dziwna cisza, nie wiedziałam co zrobić. Czy przywitać się z dwójką znajomych czy nie.
W końcu przywitałyśmy je cichym cześć.
-A co to za laski?!- wydarła się jedna z blondyn, jakby była głucha.
Już miałam coś powiedzieć, ale pojawił się Styles.
-Och, możemy iść panie- mruknął.
Najniższa z nich podskoczyła do góry piszcząc.
-A gdzie Niallerek?!- zawołała  radośnie.
-Niall,już poszedł na dwór- stwierdził i po chwili cała piątka znikła.
Przewróciłam oczami.
-Zazdroszczę gustu- oznajmiłam nawilżając wargi.
Jade westchnęła tylko cicho.


***

Kiedy wróciłyśmy do naszego pokoju,okazało się że oboje sobie smacznie śpią na naszym łóżkach. Bez żadnego zastanowienia chwyciłyśmy lakier do paznokci i wzięłyśmy się do pracy. Uklęknęłam obok Nataniela i zaczęłam mu malować paznokcie na czerwono.
Gdy już prawie skończyłam chłopak niespodziewanie się obudził, jego wzrok od razu powędrował na rękę którą trzymałam w dłoni.
 -O ty!- zawołał wstając. Szybko wstałam i pobiegłam na balkon. Przytrzymałam klamkę drzwi tak, żeby nie wszedł. Przez kilka minut siłowaliśmy się trzaskając co chwilę nimi, ale niestety on znów był ode mnie silniejszy.
Oparłam się o balustradę, chowając twarz w dłoniach, aby mnie nie uderzył.
Nagle poczułam jego oddech na szyi. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że Nat się we mnie wpatruje, uśmiechając się czule. Jego wzrok skierował się na moje usta.
-A tobie co?- zapytałam marszcząc lekko brwi.
Niespodziewanie chłopak się pochylił i złączył nasze usta w pocałunku. Na początku byłam całkowicie zaskoczona, ale po chwili odwzajemniłam pocałunek. Właściwie to sama nie wiem czemu. 
Nataniel objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie bliżej. Moje ręce wylądowały  na jego żebrach.
Nie wiem ile to trwało, wydawało się jakby wieczność. 
Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam w jego oczy, lekko zmieszana i zdziwiona tym co się przed chwilą stało.
Próbowałam coś wykrztusić ale nie umiałam. Po jakiejś chwili zorientowałam się że chłopak nadal mnie obejmuje. Spuściłam ręce i westchnęłam.
Wyswobodziłam się z jego uścisku, niespodziewanie obok nas pojawił się Nick.
-Co wy tu robicie?- zapytał unosząc brew do góry.
 Nat uśmiechnął się lekko spoglądając na mnie.
-Rozmawiamy sobie- stwierdził wzruszając ramionami- dobra chodź Tel do ciebie.
Brunet mrugnął do mnie i znikł.
A ja nadal stałam jak słup soli. Moje myśli odbiegły daleko przed siebie. Po jakiś 10 minutach opanowałam się i poszłam do przyjaciółki.
Jade siedziała po turecku na łóżku i przeglądała jakieś czasopismo.
Rozejrzałam się po pokoju i położyłam się obok niej, westchnęłam głośno. Uśmiechając się lekko.

-
Zaskoczeni? Mam nadzieje iż tak ;) Przepraszam za opóźnienie, ale wiecie SZKOŁA. Pozdrawiam Nikola ♥

6 komentarzy:

  1. Jej , świetny rozdział. Czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o ja cie świetny rozdział serio nie spodziewałam sie tego! i jestem zaskoczona fajnie, że sie z nim całowała, może Niall sie dowie i bd zazdrosny- zresztą zachował sie jak kretyn czytając jej pamiętnik. czekam na nexta weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu... Rozdział amazing! Kochaaaaam! <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiesz jak bardzo! Nienawidzę Nataniela. ;o Mam cichą nadzieję, że Niall mu poważnie przywali. ;D Trzy blondynki. O.o No nie to mi się nie podoba. Jeszcze to jej piszczenie.... Jestem strasznie ciekawa po co dzwonili rodzice Drew. ;] Rozwala mnie to, że oni zawsze są tam gdzie dziewczyny, :3 Lilo sobie spokojnie siedziała czytając czasopismo, a tu takie rzeczy na balkonie. xd
    Pozdrawiam Patii. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział MEGA! KOCHAM TO OPOWIADANIE!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaskoczenie i to jakie! ;0 Nataniel i Drew nono. ;3 Natew. ^^ Ale i tak wolę Niaw. :* Strasznie ciekawi mnie to czemu dzwonią rodzice Dix. Niedawno był problem z jedną blondynka, a teraz doszły, aż 3. A ogółem przepraszam, że tak późno ale ciężki tydzień w szkole Ugh. ;/ Synek Vincent *-*
    Pozdrawiam gorąco!
    Kinia. xx

    OdpowiedzUsuń