niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 20 | Drew |

Zaczęłam się śmiać kiedy dziewczyna zrobiła dziwną minę, słysząc moją podpowiedź, że mogła zrobić zdjęcie. Niespodziewanie ktoś zaczął pukać do drzwi. Akurat Jade była blisko drzwi, więc otworzyła.
-Drew, to do ciebie-powiedziała spoglądając na mnie.
Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Po kilku sekundach stanęłam zaskoczona. Niall. Chłopak widząc mnie uśmiechnął się lekko.
- Chciałem pogadać o-przez kilka chwil patrzał na mnie-.. o nauce. Tak. O nauce.
Pokiwałam głową i poszłam po buty.
Po kilku minutach wychodziliśmy ze szkoły. Wcisnęłam ręce do kieszeni spodni, karcąc się w myślach za to, że nie wzięłam bluzy. Horan spojrzał na mnie i przystaną, zaczął rozpinać swoją bluzę i mi ją podał.
Zawahałam się przez chwilę, ale ją przyjęłam, uśmiechając się lekko.
- Dzięki- powiedziałam prawie bez dźwięcznie, jednak on usłyszał.
- Drobiazg. To z jakimi przedmiotami masz problem?- zapytał ruszając.
Zaśmiałam się pod nosem.
- Na początku musisz mi pokazać swoje ostatnie wyniki serca- oznajmiłam nadal uśmiechając się.
Blondyn spojrzał na mnie lekko zdziwiony.
- Co?
- Boję się, że dostaniesz zawału- stwierdziłam wzruszając ramionami.
Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- A jednak się o mnie martwisz- oznajmił triumfująco.
Skarciłam go wzrokiem po czym wymierzyłam mu kuśtańca w bok a on mnie dźgną w żebro przez co się skrzywiłam.
-Jeszcze raz to zrobisz to kopne Cię tam gdzie Cię zaboli- zagroziłam podchodząc do niego.
- Nie stawiaj się mała
- Pf, sam jesteś niski- oznajmiłam wywalając język.
- Ale wyższy od Ciebie- stwierdził uśmiechając się szeroko..
- Oj, zbiera Ci się Horan- mruknęłam.
- Nie można bić nauczycieli- stwierdził uśmiechając się cwaniacko.
- Och, zamknij się już- powiedziałam.


Oczami Nataniela

Wkurwiłem się na Tela, tak, że najchętniej przyjebałbym mu. Wyciąga mnie, bo chce mi coś powiedzieć, przecież mógł mi to powiedzieć przez telefon. Na dodatek pewnie Jonsons jest na mnie wściekła. Popchnąłem masywne drzwi i znalazłem się moim ulubionym klubie.
Skierowałem się do stolika gdzie pewnie czekał już Jace,oczywiście nie myliłem się. Jak zwykle siedział przy oknie. Uśmiechnąłem się sztucznie i usiadłem na przeciw.
- Cześć- powiedział- zdejmij ten pierdolony uśmieszek z twarzy.
Jak ja go nie znoszę.
- Wiesz, ostatnio słyszałem, że interes idzie Ci coraz słabiej- spróbowałem się odgryźć.
Jace zaczął się śmiać, niespodziewanie wstał i złapał mnie za bluzkę.
- Słuchaj mały sukinsynie to ja daję Ci i twojemu koleszkowi pracę, więc nie podskakuj!- zawołał i znów usiadł na miejsce- Słyszałem, że uganiasz się za jakąś małolatą, to by było przykre,żeby coś jej się stało.
- Możesz se wziąć tą dziwkę, doskonale wiesz, że lecę tylko na jej kasę- oznajmiłem sięgając po szklankę.
Przeczesał ręką swoje 'super' długie blond włosy. Nie wiem jak laski mogą lecieć na gościa który ma włosy do szyi, fuj.
- Ok. Przyjmuje twoją zapłatę.
- Co ty pierdolisz?
- Kurwa, jaki ty jesteś nie kumaty. Właśnie spłaciłeś swoje długi- oznajmił wołając ręką kelnera.
- O co Ci chodzi?!- krzyknąłem już lekko poirytowany.
- ... Jak nasza matka mogła urodzić takiego idiotę? Hm. Może tak zrozumiesz, od tej chwili panna Drew Jonson należy do mnie.
- Nie możesz sobie jej przywłaszczyć, po pierwsze nie jest rzeczą a po drugie ma swoje prawa- zacząłem się jąkać wiedząc, jaki mój brat jest nieobliczalny.
 - Och przestań Nataniel, chyba nie powiesz mi, że nagle zaczęło Ci na niej zależeć, a tak to twoje wszystkie długi zostały anulowane.
Nawilżyłem wargi, zastanawiając się nad jego propozycją.
- Zgoda.

Oczami Drew

Umówiłam się z Niallem,że mam przyjść do niego w piątek. Kiedy miałam już wejść do pokoju, chłopak mnie zatrzymał.
- Chciałbym Cię przeprosić jeszcze raz za ten pamiętnik- oświadczył- ale ja go na prawdę nie czytałem.
Zaczerpnęłam powietrza.
- Spoko. Zapomnijmy- mruknęłam spoglądając na niego.
- To fajnie. Do zobaczenia Drew- pocałował mnie w policzek i poszedł.
Gdy zniknął w drzwiach moja ręka powędrowała na miejsce gdzie przed chwilą mnie pocałował.
- Dobranoc Niall- szepnęłam do siebie i otworzyłam drzwi.
Okazało się, ze w pokoju jest całkowicie ciemno, czyli Jade nie było. Oświeciłam światło i zobaczyłam, że na stole leży jakaś kartka. Podniosłam ją i przeczytałam: „Poszłam do sklepu po fajki”.
Zgniotłam kartkę i wrzuciłam do kosza.
Postanowiłam pójść zapalić. Usiadłam w rogu na balkonie i wyjęłam zapaliczkę. Na niebie nie było widać ani jednej gwiazdy, ale za to księżyc świecił w pełni.
Oparłam głowę o zimną ścianę i zaczęłam wpatrywać się w niebo. 
Niespodziewanie poczułam jak ktoś siada obok mnie, odwróciłam głowę i zobaczyłam Jade.
- Czasami chciałabym, być znowu dzieckiem- oznajmiłam- i żeby moim jedynym problemem było to, czy mam obciąć lalce włosy czy zostawić długie.
Dziewczyna zaśmiała się i mnie przytuliła.
-  Obcinałaś lalce włosy?- zapytała nadal się uśmiechając.
- Jasne, zawsze robiłam jej tatuaże i szyłam za duże bluzki i czarne spodnie- powiedziałam również się uśmiechając- raz jej nawet próbowałam zrobić kolczyk w nosie i przefarbować włosy na morski kolor.
- To wtedy było już Ciebie niezłe ziółko- stwierdziła.
- No.
Pogadałbyś jeszcze trochę, ale potem zaczęłyśmy przygotowywać się do snu, aby zdążyć do szkoły na właściwą godzinę.
Położyłam się na miękkim łóżku, przykryłam szczelnie kołdrą i wsadziłam rękę pod poduszkę.

***

Niespodziewanie obudziłam się. Wstałam i podparłam się na rękach po czym zerknęłam na zegarek 5:59. Brr, co tak wcześnie.  Nawet dziadkowie śpią.
Sięgnęłam po sweter i założyłam go na siebie. Właściwie skoro tak wcześnie wstałam, to może pójdę po coś do jedzenia.Hm. Dobry pomysł.
Ubrałam się szybko, umyłam i już po 20 minutach wychodziłam ze szkoły. Skierowałam się do najbliższego supermarketu
Gdy robiłam zakupy w oczy rzucił mi się blondyn który pchał wózek pełny jedzenia. Podeszłam do Niallera, uśmiechnęłam się szeroko.
- Szykujesz zapasy na inwazje kosmitów?- zapytałam podnosząc brwi do góry.
- O, Drew. Niee, nie masz pojęcia ile jedzenia mogą zjeść 5 chłopków na raz- oświadczył lekko się krzywiąc- a tak w ogóle to nienawidzimy szkolnej stołówki. Ohyda.
- Niech zgadnę ty jesz najwięcej?- zaśmiałam się a on mnie skarcił wzrokiem- A co do stołówki masz rację
- Ok. Może masz racje.
Resztę zakupów zrobiliśmy razem, oczywiście nie obyło się bez wspólnego wracania. Niall zaczął mi opowiadać o tym jak  uwzięła się od niego pani od geografii i że nie chciał w ogóle chodzić do szkoły. Pewnego dnia tak się bał, że go spyta, że schował się w łazience i siedział tam całą lekcje. To mnie tak rozśmieszyło, że omal nie wpadłam na rowerzystę.
Pożegnałam chłopaka pod drzwiami i weszłam do pokoju. Okazało się, że Lilo jest w łazience. Zaczęłam wyrzucać jedzenie z torb na stół.
Jade wyszła po jakiś 5 minutach.
- O, w końcu normalne jedzenie!- zawołała i od razu rzuciła się do jedzenie i ja po chwili do niej dołączyłam.
Około 7:50 wyszłyśmy z pokoju i ruszyłyśmy do sali 68 na biologię, którą tak bardzo uwielbiam. 
Kiedy weszłyśmy do klasy, od razu w oczy rzucił mi się Nick, który siedział oparty o ścianę a na dodatek miał podbite oko.
Od razu z przyjaciółką podeszłyśmy do niego.
- Co Ci się stało?- zapytała brunetka.
- Pewnie jakiejś dziewczynie nie spodobały się twoje tanie komplementy- stwierdziłam.
Chłopak spojrzał na nas wściekle.
- Pierdolcie się- mruknął.
 - Słuchaj no Tel, ty masz jakieś problemy ze sobą?!- zapytałam dosyć głośno.
Chłopak miał już coś odpowiedzieć, ale do sali wszedł nauczyciel.
- Jonson i West zajmijcie w końcu miejsce!- zawołał rzucając na biurko dziennik.
Razem z przyjaciółką przewróciłyśmy oczami i usiadłyśmy jak najdalej od Nicka.


***

Resztę lekcji przepłynęło dosyć szybko, więc zanim się zorientowałyśmy kończyła się ostatnia- język francuski. 
Kiedy wszyscy mieli już wyjść z klas, niespodziewanie rozległ się komunikat.
- Po tej lekcji odbędzie się krótki apel roboczy, prosimy wszystkich uczniów do sali gimnastycznej- oznajmił przewodniczący szkoły, oczywiście był to Payne.
Przed tym całym apelem roboczym, poszłyśmy jeszcze zapalić w nasze ulubione miejsce.

***

Oczywiście Pan Hormony mi buzują nie przyszedł. Razem z Jade nie przejmowałyśmy się tym za bardzo i zajęłyśmy miejsce w ostatnim rzędzie, gdzie było najmniej ludzi.
  Po jakiś 5 minutach na podest wszedł Liam.
- Witam wszystkim na apelu roboczym- rozległ się głośny aplauz- Dnia 15 listopada odbędzie się długo wyczekiwany bal...
Nie dali mu dokończyć, ponieważ znów rozległy się głośne brawa i gwizdy.
Liam zaśmiał się promiennie.
- To jeszcze nie koniec dobrych wiadomości. Szkoła zorganizowała konkurs w którym będziecie obserwowani do końca grudnia. Uczniowie którzy będą zdobywać dobre oceny, będą działać na rzecz szkoły lub po prostu będą pomagać innym zostaną wysłani na tygodniowy wyjazd w góry w maju.
I znów głos zabrał rozweselony tłum ludzi, co mnie zaczynało irytować i to bardzo.
Po jakiś 10 minutach wszystko się skończyło i mogliśmy iść do pokoju. Razem z Jade uśmiechnęłyśmy się szeroko i wyszłyśmy jako pierwsze.

Pojawił się nowy bohater. Przepraszam za błędy.

7 komentarzy:

  1. Cudoo. *-* Aww.. Niaw. Jakie słodziaki. <3. Ugh Nataniel. Najchętniej udusiłabym gołymi rękami. -.- Johnatan. Sama nie wiem co o nim myśleć. ;0 Haha. Z tymi lalkami mnie masakrycznie rozśmieszyło ;3 Bal. *-* uu i wyjazd w góry. ;d juz mam zaciesz. Kocham!
    Kinia. xx.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!! Mam nadzieję że Drew będzie z Nialem a ten Nataniel niech spada :p . Genialny rozdział!!
    C.

    OdpowiedzUsuń
  3. Suppppper chce nexta i to bardzo szybko :333333333333

    OdpowiedzUsuń
  4. Chce juz kolejny!! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. wam też szczęśliwego nowego, a rozdział z perspektywy Dix zajebisty ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do Liebster Award. Więcej info tutaj love-story-of-two-people-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy kolejny rozdział? ? Niesamowity blog!!!! Jest mega! !!!!! Kolejna część !!! ;*

    OdpowiedzUsuń