piątek, 7 marca 2014

Rozdział 31 | Jade |

Zamrugałam kilkakrotnie rzęsami patrząc na Drew. Czy ja się przed chwilą przesłyszałam, a może po prostu pomyliłam głos swojej przyjaciółki z Georgią, która powiedziała swojej rodzinie, że umiera. Spojrzałam tępym wzrokiem na dziewczynę, która zamknęła oczy, a po jej policzkach zaczęły lecieć łzy. Niespodziewanie poczułam jakiś uścisk w sercu przez co zgięłam się w pół, a wszystko powoli zaczęło do mnie dochodzić. Drew powiedziała właśnie, że ma raka i, że umiera. Wstałam, jak najszybciej z kanapy i ruszyłam po schodach do góry. Usłyszałam, jak Louis i Niall mnie wołają, ale ja ich ignorowałam. Weszłam do łazienki i ukucnęłam łapiąc się za włosy. Ciągnęłam je mocno czując, jak po moich policzkach lecą łzy. Usłyszałam, jak ktoś wchodzi do środka zamykając drzwi na klucz. Spojrzałam przez łzy na osobnika, którym okazała się Drew. Wyglądała, jak kupka nieszczęścia, jak najszybciej wstałam i podeszłam do niej mocno ją przytulając. Płakałyśmy razem. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to się stanie, że naprawdę jedyna bliska mi osoba zachoruje na to gówno zwane nowotworem. 
- Powiedź, że żartujesz. Proszę. - jęknęłam czując, jak po moich policzkach spada coraz więcej łez. To nie mogła być prawda. 
- Chciałabym naprawdę. - odparła krztusząc się przez łzy. 
Wtuliłam się w nią mocniej. Czemu to nie ja? Ona od początku miała dobre życie, dwójkę rodziców, duży dom, chociaż ciągle ich nie było to i tak miała miliony kobiet, które opiekowały się nią, dużo zabawek, a ja? Mieszkałam w domu dziecka, bo moi rodzice umarli, a babcia mnie oddała. Poznałyśmy się i wszystko było dobrze, ale nie.. ktoś musiał jej ofiarować do gówno. Poczułam, jak moje całe ciało się trzęsie. Nie miałam siły. Cały czas miałam wrażenie, że to jakiś pieprzony koszmar. 
Przytuliłam ją mocniej coraz bardziej mocząc jej bluzkę. Przełknęłam ślinę czując, jak coraz bardziej się trzęsę. 
- Jade wszystko w porządku? - spytała odrywając się ode mnie. - Jade powiedź coś!
Poczułam, jak moje nogi stają się, jak z waty, a ja coraz bardziej tracę kontrolę nad swoimi powiekami. 

Louis

Siedziałem z Niallem na kanapie i czekaliśmy na jakiekolwiek zbawienie. Czemu zawsze młodzi ludzie muszą chorować kiedy mają przed sobą całe życie. Wyłączyliśmy ten beznadziejny serial z którego śmieliśmy się z Jade tak chyba mogę ją tak nazwać. Zacząłem obgryzać paznokcie czekając na cokolwiek kiedy rozległ się krzyk Drew. Od razu wstaliśmy i ruszyliśmy biegiem na górę skąd dobiegał głos dziewczyny. 
- Chodźcie tu! Szybko! - zawołała zza jakiś drzwi, a my weszliśmy do środka. 
Okazało się, że brązowowłosa podtrzymywała Jade, która najwyraźniej zemdlała. Szybko ją odebrałem od niej i wziąłem na ręce. Wydawała się taka krucha i niewinna, a na jej policzkach było widać ślady po łzach. Wyszliśmy z łazienki i Drew zaprowadziła mnie do sypialni gdzie położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą, całując w czoło. Wyszliśmy z pokoju, a ja zamknąłem za sobą drzwi. 
- To moja wina. Ona się załamie. Nie mogę jej opuszczać. - zaczęła mówić rozpaczliwie dziewczyna, która złapała się za włosy. 
Niall przygarnął ją ramieniem, a ona schowała się i płakała od czasu do czasu waląc pięścią w klatkę chłopaka. Zagryzłem policzki od środka zastanawiając się, czy iść i zostawić ich w spokoju, czy zostać. Niespodziewanie zadzwonił mój telefon, więc kiwnąłem głową do Nialla, że zejdę na dół. Chłopak pokiwał głową nadal przytulając płaczącą dziewczynę. Odebrałem gdy byłem na dole. 
- Witam panie Tomlinson, dzisiaj postanowiliśmy, że damy panu szansę na jazdę, by zdał pan na prawo jazdy. - powiedział oficjalnym tonem facet. 
Uśmiechnąłem się lekko. Może w końcu mi się uda. Podziękowałem i rozłączyłem się. Nie chciałem zostawiać ich samych, a już w szczególności Jade, ale musiałem iść na jazdę, bo rodzice nie daliby mi spokoju, a już szczególnie mama. Chciałem już włożyć telefon do kieszeni kiedy rozległ się dźwięk mojego telefonu. Spojrzałem na ekran. Jezu.. czemu akurat ona. 

„Louis, mieliśmy się dzisiaj spotkać... przecież mój ojciec powiedział wyraźnie stypendium za spotykanie się ze mną. Jeżeli nie pojawisz się za pięć minut to wszystko mu powiem. Buziaczki! ;*”

Zacisnąłem ręce w pięści raz na zawsze z tym kończę ważniejsza jest Jade niż jakiś niedorozwój, który szantażuje mnie, bo jego córeczki to żałosne plastiki, które nie umieją znaleźć sobie chłopaków. Nie chciałem już iść na górę, więc napisałem esemesa do Lilo, że  pojawię się wieczorem i wyszedłem. 

Jade

Obudziłam się czując jakbym właśnie przebiegła maraton. Byłam cała spocona i się trzęsłam. Powoli wstałam łapiąc się za głowę i od razu przypomniałam sobie co właśnie się stało. Drew jest chora. Na pieprzonego raka. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Boże.. czemu jej to robisz? Powinnam być teraz z nią, a nie. Ruszyłam powolnym krokiem wychodząc z pokoju, zeszłam po schodach i zobaczyłam, jak Niall nuci pod nosem jakąś piosenkę, kołysząc ją na kolanach. Uśmiechnęłam się mimowolnie widząc ich. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Louisa, ale go nie było. Szkoda. Stanęłam przed nimi i uśmiechnęłam się przez łzy. Drew niemal od razu wstała i mocno mnie przytuliła.
- Kocham cię siostro. - powiedziałam cicho całując ją w głowę. - Na zawsze. 
- Ja ciebie też. Jesteś najlepszym co mam w swoim żałosnym życiu. - odparła pociągając nosem. - Boże.. przepraszam, że jestem chora. 
- Drew, proszę. Przestań mnie przepraszać o takie coś jednocześnie mogłabym cię przepraszać za to, że tak beznadziejnie zemdlałam. - jęknęłam zamykając oczy. - Będę przy tobie zawsze. 
- Wiem. Zawsze ze mną jesteś. - odparła odsuwając się ode mnie. 
Uśmiechnęłam się do niej lekko, a ona odwzajemniła uśmiech. Spojrzałam na Horana, który patrzał się na nas. Odetchnęłam i otarłam jej policzki z mokrej cieszy. Wyglądała, jak mała dziewczynka. Moje oczy znów się zaszkliły, więc spojrzałam na sufit, by powstrzymać to jakoś. Nie chciałam już płakać, bo wiedziałam, jak ciężko było Drew, by mi powiedzieć. 
- Nicka dzisiaj nie będzie, bo poszedł na imprezę, a Nataniel ma swoją durną pracę. - powiedziałam uśmiechając się tak jakby wszystko było w, jak najlepszym porządku, ale niestety tak nie było. 
Dziewczyna skinęła głową i złapała mnie za rękę ciągnąc na kanapę. Usiadłyśmy koło Nialla i wszyscy patrzeliśmy się głupkowato w zgaszony telewizor i pomyśleć, że ja śmiałam się w najlepsze z Louisem kiedy Drew cierpiała aż mi niedobrze. Moja warga zadrżała, a po policzku poleciały kolejne łzy. 
- Przepraszam, że nie było mnie z tobą. - szepnęłam czując narastający ból głowy.  
- Jade, proszę nie płacz. Nie chciałam żebyś była ze mną, więc nie masz mnie za co przepraszać i umówmy się, że żyjemy każdym dniem. Rozumiesz? Tak jakby tego pieprzonego gówna we mnie nie było. - powiedziała zdeterminowana na co kiwnęłam głową. Była odważna i silna tak, jak zawsze. 
- Pójdę zrobić coś do jedzenia. - odezwał się blondyn, który wstał i pocałował ją w nos odchodząc. 
- Jesteście razem? - spytałam widząc, jak dziewczyna się do niego uśmiecha. 
- Nie - odparła. - A ty i pan Seksi Zarościk? 
- Chyba. Nie wiem, ale na to wychodzi, że wolał iść do tych blondynek, bo go nie ma. - powiedziałam spuszczając wzrok. 
- Ej! Pamiętaj póki jestem to jeśli jeszcze raz cię skrzywdzi to zmiażdżę mu tak stopę, że będzie musiał chodzić o kulach. - skomentowała trzepiąc mnie w ramię. 
Zaśmiałam się i przeczesałam włosy. Naprawdę bałam się tego wszystkiego. Przerażało mnie to, że mogę kiedyś zostać sama bez niej. Nie wyobrażałam sobie życia bez mojej siostry.
- Ale obiecuję ci, jedno, że znajdziemy grób twoich rodziców. - oznajmiła, a ja zamrugałam kilkakrotnie rzęsami. 
- Naprawdę? - spytałam, jak idiotka. 
- Tak. Nawet jakbyśmy miały szukać dzień i noc. - powiedziała uśmiechając się szeroko. 
Przytuliłam ją jeszcze raz i nagle ktoś wszedł do domu. Po siarczystym przeklinaniu wiedziałam, że to Nick. Spojrzałam na Drew, która odetchnęła. Pojawił się w salonie wyraźnie zakłopotany.
- Przepraszam, ale co robi Horan w naszej kuchni? - spytał patrząc się na nas. 
- Nick. Umieram, mam raka. - powiedziała to szybko dziewczyna na co chłopak zaśmiał się z niedowierzaniem. Zrobił krok w tył i złapał się za włosy mocno za nie ciągnąc. Zobaczyłam, jak z jego oczu znika ten charakterystyczny błysk, a jego twarz była kamienna. Patrzał się na Drew, a po chwili w jego oczach zebrały się łzy. Pojedyncza słynęła po jego policzku na podłogę. Powolnym krokiem podszedł do Drew i uklęknął przed nią. Złapał ją za ręce i przyłożył je sobie do policzków. Z moich oczu znów zaczęły lecieć łzy. Nick Colins płakał. Pierwszy raz go widziałam kiedy to robił. Drew schyliła się nad nim i zaczęła go głaskać po włosach coś szepcząc do ucha. Skuliłam nogi pod brodę i zacisnęłam usta w wąską linijkę. 
- Znajdę tego gnojka rozumiesz. Zabiję go. Za to, że cię pobił skurwysyn. Dostanie za swoje. Zajebie Jonathana za to, że to wszystko zrobił. Obiecuję ci to. - powiedział Tel, a ja spojrzałam się na niego uważnie. - Będzie jeszcze mnie błagał o życie. Pieprzony fiut. Zginą on i ta jego zdzira. 
Zaczęłam wszystko powoli analizować. Drew wyraźnie na to wszystko się spięła.
- Znasz go? - szepnęła. 
- Tak, to brat tego pojeba Streeta. Jak mogłem być tak cholernie głupi? Uchlał się i wszystko mi powiedział, że tak jakby spłacił swoje pieprzone długi tobą. Wtedy, jak jeszcze byliście razem. - odparł zdenerwowany ocierając łzy. - Dopadnę go, a póki co nie wpuszczajcie Nataniela do domu. Zajmę się wszystkim. 
Wstał  i wyszedł z pokoju. Zaczęłyśmy się na siebie nawzajem patrzeć. Jeszcze teraz brakowało, by, żeby Nick coś głupiego zrobił. Po chwili zbiegł ze schodów mając na ramieniu jakiś plecak. Chciałam go powstrzymać, ale wyszedł mówiąc przez ramię, że będzie dzwonił, usłyszałam jak odpala silnik. 
- Oszalał. - jęknęła Drew.
- Zabiję Nataniela, jak tylko się tu pojawi. - warknęłam na co dziewczyna zmroziła mnie wzrokiem. 
- Starczy, że Nick chce zemsty. - szepnęła patrząc się na sufit. 
Złapałam ją za rękę pokrzepiająco na co uśmiechnęła się. Pojawił się koło nas Niall, który położył na stole herbatę i talerz z kanapkami. Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam gorący kubek do rąk, i napiłam się. Siedzieliśmy w ciszy dopóki nie usłyszałam, jak ktoś lekko chrapie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, jak moja siostra śpi wtulona w Horana. Wyglądali, jak dobre małżeństwo.
- Zanieś ją do naszego pokoju i połóż się z nią ona teraz potrzebuje ciebie. - szepnęłam cicho. - Prześpię się w pokoju Nicka. 
Chłopak kiwnął głową, a po chwili niósł dziewczynę. Przynajmniej jestem pewna, że Niall się nią zajmie. Wstałam i skierowała się do łazienki.

***

Siedziałam w wannie chyba z godzinę. Chciałam o wszystkim zapomnieć, ale niestety nie udało mi się. Założyłam na siebie swój biały mini gorset oraz białe koronkowe majtki, a na to wszystko dużą rozciągniętą bluzkę. Wtarłam w siebie resztki balsamu do ciała o zapachu kokosów i wyszłam gdzie zobaczyłam Nialla, który opierał się o ścianę. 
- Nie śpisz jeszcze? - spytałam patrząc na niego. 
- Nie. Czekam na ciebie. Chcę pogadać. - odparł na co lekko się zdziwiłam. 
- No to słucham. 
- Wiem, że to idiotyczny pomysł, ale może uda ci się jakoś nakłonić Drew, aby ze mną zamieszkała. Wiem, że to twoja przyjaciółka i nie mam prawa ci jej zabierać, ale i tak postanowiłem zrezygnować ze szkoły, więc mógłbym cały czas się nią zajmować. Co ty na to? - powiedział, a ja zacisnęłam usta w wąską linijkę. - Będziesz oczywiście mogła ją odwiedzać, nocować i wszystko. 
Odetchnęłam zamykając oczy. W sumie to całkiem dobry pomysł. W końcu powinni ze sobą stale być. 
- Postaram się. Nie mam prawa stawać na waszym szczęściu. Tylko, jak już przyjdę to nie pozbędziesz się mnie. - powiedziałam uśmiechając się. - Pogadam z nią jutro. To był ciężki dzień. Idź do niej. 
Życzyliśmy sobie nawzajem dobranoc i weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o nie i zjechałam po nich chowając twarz w dłoniach. Nie mam siły na to wszystko. Czemu akurat musiało to nas spotkać? Jak ja mam się teraz normalnie zachowywać skoro i tak wiem, że zostawi mnie, a ja będę sama już na zawsze. Kolejny raz zaczęłam płakać tego dnia. Nie chcę, żeby mnie opuszczała. Rozejrzałam się po pokoju Nicka i zobaczyłam na szafce woreczek z kokainą. Zwilżyłam dolną wargę i podeszłam powoli biorąc go do rąk. Dobra raz na kiedyś można. Rozsypałam biały proszek w równym rządku. Zagryzłam dolną wargę i rozejrzałam się dookoła z nadzieją, że gdzieś tutaj leżą jakieś pieniądze. Znalazłam  i zwinęłam je w rulonik. Podeszłam i usiadłam. Przyłożyłam jedną końcówkę do blatu szafki, a drugą do nosa. Zacisnęłam palcem skrzydełko nosa i kiedy miałam wciągnąć ktoś zaczął pukać do drzwi. Moje oczy momentalnie się powiększyły i szybko zakryłam wszystko książką. Uspokoiłam swój oddech i podeszłam, by otworzyć drzwi. Ukazał się w nich Louis, który uśmiechał się lekko ubrany był w bordową czapkę beanie, białą bluzkę na której miał jeansową koszulę, na nogach miał czarne spodnie z podwiniętymi nogawkami i oczywiście standardowo czarne vansy. Wpuściłam go do środka i popchnęłam drzwi, by się zamknęły. 
- Po co przychodziłeś? Skoro wolałeś przedtem iść do Giny, czy chuj wie, jak ona ma. - warknęłam. 
- Nie bądź zła. - powiedział pochodząc do mnie. 
- Nie jestem zła. Tylko wkurwiona. Zostawiłeś mnie kiedy najbardziej cię potrzebowałam! - zawołałam całkowicie zapominając, że jest już dość późno. 
- Musiałem coś ważnego załatwić. Naprawdę chciałem zostać. - odparł pochodząc do mnie i łapiąc mnie za rękę, ale ja ją szybko wyrwałam. 
- Tak?! W takim razie gdzie byłeś? Może miałeś kolacyjkę z ukochaną blondyneczką potem szybki numerek, a następnie trzeba odwiedzić Jade, która i tak nikogo nie obchodzi. - powiedziałam czując, jak moja warga drga. - Wszyscy powoli mnie zostawiają. Tylko, że ja nie jestem taka silna, jak wszystkim się wydaje. Nie chce być znów sama, jak palec.
Rozpłakałam się ze swojej żałosnej bezradności. Najchętniej zasnęłabym i się już nie obudziła. Niespodziewanie podszedł do mnie Tomlinson, który mocno mnie objął i nic nie mówiąc złączył nasze usta w pocałunku. Zaczęliśmy się całować jakby nasze usta były czymś czego pragnęliśmy od dawna, ale nie mogliśmy tego dostać. Złapał mnie za biodra unosząc wyżej, a ja oplątałam swoje nogi wokół jego bioder. Przycisnął nas do ściany nie rozłączając naszych ust. Nagle dźgnął mnie w żebra palcem przez co jęknęłam zaśmiał się odrywając się ode mnie. 
- Dupek z ciebie Tomlinson. - wychrypiałam przyglądając mu się badawczo. 
- Wiem, ale twój. - szepnął dotykając swoim nosem mój nos. 
- Nie, dopóki nie skończysz z tymi dziwkami. - warknęłam. 
- Już to zrobiłem. Tak samo, jak zdałem dzisiaj na prawo jazdy. Właśnie całowałaś się z Louisem Tomlinsonem, który posiada nowiutkiego Range Rovera! - zawołał uradowany, a ja zamknęłam mu buzię swoją ręką. 
- Zamknij się palancie ludzie chcą spać. - wymruczałam mu do ucha. - Rozbieraj się. 
Chłopak spojrzał się na mnie zmieszany, a ja uśmiechnęłam się łobuzersko. Chłopak postawił mnie na podłogę, a za chwilę zaczął zdejmować buty, a ja pościeliłam łóżko. Gdy zobaczyłam, że chłopak mi się przygląda, ale nadal stał w bluzce i spodniach przewróciłam oczami. 
- Kochanie no dalej. - powiedziałam sprzątając szafkę na której miałam wciągnąć kreskę. Wrzuciłam wszystko do jakiegoś worka, a akurat Louis stał przede mną w czarnych bokserkach. Przejechałam językiem po zębach i pociągnęłam go za rękę do łóżka. Ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej i złapałam go za rękę.
- Zostaniesz ze mną? - spytała całując go w bok klatki piersiowej. 
- Nie masz wyboru. Nazwałaś mnie kochaniem. Nie uwolnisz się już West. Oj nie. - powiedział śmiejąc się cicho. 
- I dobrze. Bo wiesz co? Czuję, że jesteś dla mnie naprawdę kimś bliskim. - odparłam odwracając się na brzuch, by mieć lepszy widok na jego twarz. - Jesteś cholernie przystojny. Ktoś ci to mówił? 
Zaśmiał się dźwięcznie.
- Dużo osób, ale wiesz co? Zawsze chciałem od ciebie to usłyszeć złośnico. - oznajmił całując mnie w czoło.
- Głupi jesteś. - mruknęłam waląc go ręką w klatkę piersiową.
Chłopak zmarszczył brwi i przygarnął mnie do siebie. Zaczął wkładać swoje palce pod moją koszulkę przez co zadrżałam pod jego dotykiem. Niespodziewanie wstał i powiedział, że zaraz wróci na co spiorunowałam go wzrokiem. Wyszedł z pokoju cicho się śmiejąc, a ja podeszłam do okna i zaczęłam się patrzeć w drzewa. Na ulicach świeciły tylko latarnie, a ja poczułam, jak po moich policzkach spadają kolejne łzy.
Poczułam, jak Louis obejmuje mnie w pasie kładąc brodę na moim ramieniu. Pociągnęłam nosem i odwróciłam się do niego. Popatrzał na mnie troskliwie, a ja zamknęłam oczy czując, jak po moim policzku spada słona ciecz.
- Louis, nie chcę zostać sama, jak byłam mała to mieszkałam w sierocińcu, bo moi rodzice zginęli, a babcia nie chciała się mną zajmować. Zaadoptowali mnie rodzice Drew. Rozumiesz, że ona jest jedyną naprawdę bliską mi osobą.  - wykrztusiłam przez łzy. - Nie chcę jej stracić.
Przygarnął mnie do siebie mocno do siebie przyciągając. Płakałam mocząc jego klatkę piersiową. Dziękowałam mu w duchu, że głupkowato mnie nie pocieszał tylko pozwolił się wypłakać. Nawet pachniał, jak idealny facet. Czasami zastanawia mnie to, jak on w ogóle może się mną interesować skoro ma wokół siebie tyle ładnych dziewczyn. Pocałował mnie we włosy, a ja powoli rozpływałam się w jego uścisku.
- Zostanę z tobą na zawsze. Obiecuję ci to. - szepnął mi na ucho.
Odsunęłam się od niego i pocałowałam w usta lekko. Chłopak pocałował mój policzek z którego spływała pojedyncza łza. Chciałam pociągnąć go na łóżko, ale zatrzymał się miętosząc coś w dłoni. Spojrzałam na niego zaciekawiona na co odetchnął i rozchylił ręce w których miał małe podłużne pudełeczko.
- To dla ciebie. Nie wiedziałem co ci kupić, ale mam malutką nadzieję, że ci się spodoba. - szepnął otwierając je.
Okazało się, że w środku jest czarna bransoletka z zawieszką w kształcie serduszka. Wzięłam ją do ręki i obejrzałam dokładnie. Była idealna. Uśmiechnęłam się pod nosem i odłożyłam ją na szafkę. Zwilżyłam dolną wargę kładąc się do łóżka. Odchyliłam kołdrę zapraszając Louisa ruchem ręki. Uśmiechnął się szeroko i pojawił się koło mnie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Ładnie pachniesz wiesz? - spytał trącając mój policzek swoim nosem.
- Dziękuje głupku. - ziewnęłam.
- Śpij złośnico.

***

Obudziły mnie jakieś śmiechy na dole. Wygrzebałam się z łóżka. Spojrzałam na bransoletkę, którą dostałam wczoraj od Lou. Uśmiechnęłam się szeroko. Wyprężyłam się i skierowałam się powoli na korytarz. Akurat w tym czasie kiedy ja wyszła Drew, która miała grymas na twarzy. Dobrze go znałam oznaczał on, że się nie wyspała. Rzuciłam jej współczujące spojrzenie przez co machnęło tylko rękami. Postanowiłam, że będę zachowywać się normalnie przy niej tak jakby nic się nie stało. Nie będę jej robić przykrości. Powolnym krokiem zeszłyśmy po schodach. Zerknęłyśmy w stronę kuchni gdzie koło bufetu stali Niall wraz z Louisem przy blacie. Szatyn ubrany był w swoją wczorajszą bluzkę, a nogach miał szare dresy, a blondyn ubrany był w czerwoną bluzę pod którą miał białą bluzkę, a na nogach jeansowe spodnie on w przeciwieństwie do przygłupa Tomlinsona miał skarpetki.
- Weź to spróbuj, bo będzie siara kiedy tego nie będzie się dało zjeść. - powiedział blondynek trzymając w rękach jakąś kanapkę. 
- Chyba kanapki nie sknociłeś no proszę cię. - odparł odbierając ją od niego. 
Wziął naprawdę wielkiego gryza, a Niall zaczął patrzeć się na niego mówiąc "am". Stanął przeżuwając intensywnie zawartość swojej buzi. Przystąpił z nogę na nogę i przełknął. 
- Dobra smakuje mi, ale dodałbym tu jeszcze czegoś słodkiego. - mruknął odwracając się do blatu i zaczął mieszać herbatę w szklance.
- Naprawdę Louis? Naprawdę? Do kanapki z pomidorem, szynką i ogórkiem dodałbyś coś słodkiego. - zaśmiał się, jak oszalały. 
- No, a co? Teraz daj mi wypić swoją herbatkę. Wiesz, że potrzebuje jej, żeby dała mi kopa. - prychnął. - Jak myślisz, jak Zayn mnie zobaczy, że podniosłem włosy tak, jak on to mnie zabije? 
Chłopak nie otrzymał odpowiedzi ponieważ tamten zaśmiał się zginając się w pół ze śmiechu. Machnął na niego ręką, wziął do ręki kubek z herbatą i napił się sporego łyka. Otarł buzię i mlasnął ustami. Razem z Drew próbowałyśmy się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. 
- Musisz być takim rodowitym Irlandczykiem? - syknął Tomlinson dotykając go palcem w czoło. 
- Powiedział człowiek, który codziennie zaczyna dzień od herbatki, potem pije ją jeszcze dziesięć razy w ciągu dnia. - wykrztusił przez śmiech Horan. - Rodowity Brytyjczyk.
- Zazdrościsz. Zrób więcej tych kanapek, bo coś mi się wydaje, że jak te niedźwiedzie wstaną to będą chciały pożreć wszystko. - odparł szatyn, a ja spojrzałam się na Drew z otwartą buzią. - Jesteś tak cholernie seksowny Tomlinson. 
Powiedział zadziornie poprawiając swoje włosy. Jego kolega wybuchnął głośnym niepohamowanym śmiechem przez co podparł się blatu, by nie upaść. 
- Serio?! Horan bawi cię to? Wyglądam dzisiaj, jak młody bóg nie uważasz? Jade na pewno się spodoba. - powiedział podskakując z nogi na nogę. 
- Nie podoba mi się. - syknęłam przez co odwrócił głowę szybko w naszą stronę. 
Naburmuszył się, jak indyk i prychnął pod nosem odwracając się plecami. Niall znów wybuchnął śmiechem i podszedł do Drew wręczając jej kubek z kakao i kanapki na talerzyku. Dziewczyna pocałowała go w policzek i poszli chyba do salonu.
- Ty seksowny. Dostanę też coś? - spytałam dźgając go w żebro. 
Nic nie odpowiedział tylko odwrócił głowę patrząc się w sufit. Zaśmiałam się kręcąc z niedowierzaniem głową i wzięłam jego kubek gdzie było jeszcze trochę herbaty. Napiłam się patrząc na niego, a on znów prychnął pod nosem. 
- No nie bocz się. - jęknęłam podchodząc do niego bliżej. 
Nadal nie reagował, więc złapałam jego policzki w dwie ręce i pocałowałam jego usta. Mruknął z zadowolenia przez co się zaśmiałam.
- To anulowało złość za wypicie herbaty, ale za to, że skrytykowałaś moje włosy musisz się bardziej postać. - powiedział wyprężając się, jak paw. 
- Rany Louis już wkurzasz mnie. - warknęłam. - Nawet nie minął dzień.
- Bla, bla, bla nie słyszę nic. - zaczął nucić sobie coś pod nosem. 
Zagryzłam wargę i wzięłam do buzi plasterek ogórka. Usiadłam na blacie koło niego i zaczęłam machać nogami patrząc się na niego. Chłopak zacisnął usta w wąską linijkę, wyszczerzył oczy i pokazał palcami, że mnie obserwuje. Zaśmiałam się z niego. Po chwili spojrzałam na niego, a on wysunął język, ruszając przy tym znacząco brwiami. Nie wytrzymałam i wybuchnęłam głośnym śmiechem. Wyglądał jakby zaraz miał mnie przelecieć wzrokiem. 
- Nie to nie pójdę sobie. - powiedział chcąc odejść, ale złapałam go za rękę przyciągając do siebie. 
- Chodź seksi Tomlinsonie. - wymruczałam kładąc ręce na jego barkach. 
Pocałował mnie w usta, a ja przygryzłam jego dolną wargę. Podparł się rękami o blat i przejechał językiem po mojej dolnej wardze. Rozchyliłam lekko je na co od razu jego język zaczął badać każdy zakątek moich ust. Chwycił mnie za żebra pogłębiając pocałunek. 
- Jesz coś złośnico? Czuję twoje żebra. - skomentował gdy się od siebie oderwaliśmy.  
- Tak, po prostu mam taką figurę. - powiedziałam. 
- Tak? To udowodnij. - rzekł podpierając się znów blatu. - Och, i ubieraj się, bo za półgodziny idziesz ze mną wybrać jakiś nowy strój do grania w piłkę nożną. Musimy jakoś wyglądać, a skoro jestem najlepszy i mam najlepszy gust to ja wybieram. Prychnęłam pod nosem na jego słowa. - Teraz masz mi natychmiast udowodnić, że wcale się nie głodzisz.
Owinęłam nogami jego pas i zaczęłam go znów całować przez co uśmiechnął się przez pocałunek. 
- Chodź stąd Niall oni zaraz będą się tu pieprzyć. - usłyszałam śmiech Drew. 
Odsunęliśmy się od siebie śmiejąc się cicho. Nagle przypomniało mi się, że muszę pogadać z Dix, bo przecież miałam ją przekonać do mieszkania z blondynem. Chociaż tego nie chciałam, ale on się nią zajmie i to bardzo dobrze. Zeskoczyłam z blatu i powiedziałam Lou, że zaraz przyjdę, a dziewczynę pociągnęłam za rękę do salonu. Usiadłyśmy na kanapie. 
- Chciałam pogadać. - mruknęłam bawiąc się swoimi rękami. 
- Tak, domyślałam się. Jesteś w ciąży. - odparła dziewczyna uśmiechając się lekko. 
Trzepnęłam ją w ramię przez to co powiedziała. Nie mogłam uwierzyć, że pomimo tego wszystkiego zachowała swój humor. Odetchnęłam oczyszczająco i złapałam ją za rękę. 
- Chcę żebyś zamieszkała z Niallem. - odparłam szybko. 
- Co? - spytała z niedowierzaniem. - Nie wieżę, że kazał ci to powiedzieć. 
- Nie.. to ja. Po prostu widzę, jak blondynek się tobą opiekuje, więc nie mam wyboru. - powiedziałam uśmiechając się lekko. - Przynajmniej będzie miał ciebie cały czas na oku. 
- Nie wierzę, że to powiem, ale gdybyś była facetem to w tym momencie byłabyś moja. - zaśmiała się, a ja razem z nią. - Będę mówić to do końca życia. Jesteś najlepszą siostrą na świecie. 
- Kocham cię Drew Jonsons. 
- I ja ciebie Jade West. 

#
Witam :)
Teraz przynajmniej wiecie, jak Jade czuje się z tą całą sytuacją. No tak i Nick.
Lade idzie już pełną parą. :D Mam nadzieję, że to Wam poprawi humor, ale wątpię, bo mi samej jest ciężko z tym, że moja siostra - druga autorka postanowiła tak rozwinąć "życie" Drew w tym fanfictionie. No cóż. Mam dylemat co do sceny + 18 z mojej strony, ale pomińmy to. ;)
Za wszelkie błędy przepraszam.
Do następnego kochani.
Pozdrawiam i ściskam mocno! ♥ 

24 komentarze:

  1. O Boże. Biedna Jade! (oczywiście Drew też) Biedaczysko. Louis *-* Moje skarbie. On zawsze potrafi pocieszać. :D Lade naprawdę kocham tą parę. *-* Słodziaki kochane. Nick, Jade i Drew. ;c Tak strasznie mi ich szkoda. Mam nadzieję, że ten idiota Nick w nic się nie wpakuje. Ugh. Chociaż Natanielowi i Jace'owi należy się porządnie dać w ryj. :) Hahahah. moment w kuchni całkowicie mnie rozwalił. Co do sceny + 18 to TAK xd sorry jestem zboczona xd
    Ściskam i życzę weny! ♥
    Kinia xx,

    OdpowiedzUsuń
  2. jejciu teraz jest mi tak smutno z powodu Lilo, taka biedula zupełnie tak jak Dix. Na całe szczęście mają wsparcie. Tel jakoś też sobie z tym radzi, ale wątpię żeby Jace mu to odpuścił. Ja chce tej sceny +18!! Świetny rozdział czekam na nexta weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. jezu prawie ciągle płakałam i super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój boże,Najlepsze opowiadanie ever.Zajebisty rozdział.Mam nadzieje że to nie skończy się tak że Drew umrze na raka.Niall i Louis są tacy seksi i wogóle.Jade się załamie jak Drew odejdzie.Rozwalił mnie ten tekst"- Chodź stąd Niall oni zaraz będą się tu pieprzyć.'' Hahahhahahahha pisz tak dalej.KOcham cie i życzę wenki.Zrób tak żeby Drew nie umarła.Czekam niecierpliwie na nexta! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ona musi zyc !!!!!!!!!::((((((((((((((

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeeezuu jakie cuuudo<33333 Boskie to i ciesze sie z szczescia Jade z Louisem i Drew z Niallem ale troche smutno ze nie beda razem mieszkaly ale i tak suuper ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. piękny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  8. Awww, Jade i Louis! A Drew powinna byc z Niall'em! Po prostu innej możliwości nie widze! Już czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. zajebisty rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jam chcem kolejny rozdział. TERAZ ^^ <3

    OdpowiedzUsuń
  11. czekamy na +18 haha :D ściskam również mocno!

    OdpowiedzUsuń
  12. czekam na nexta ;d

    OdpowiedzUsuń
  13. czekam na dalsze rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  14. super piszecie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. ciekawy :) Czekam dalej na Lade Moments! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. czekam na next'a!

    OdpowiedzUsuń
  17. tak mi smutno z powodu Lilo, i Drew, Nialler :( Maatko

    OdpowiedzUsuń