niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 33 | Jade |

                              ↑
               Głosujcie w ankiecie. 

Rozdział zawiera scenę + 18


Leżę aktualnie w łóżku, jest coś koło godziny pierwszej, a ja za cholerę nie potrafię zasnąć. Dlaczego? Pewnie dlatego, że od teraz mieszkam sama. No niby Nick też tu mieszka, ale chłopaka bardziej niema niż jest. Czuję się jakby właśnie opuściło mnie całe życie. Drew poszła mieszkać do Nialla. Nie mam jej tego za złe, bo w końcu zgodziłam się, żeby tam poszła i sama z nią rozmawiałam na ten temat i na pewno wiem, że chłopak dobrze się nią zaopiekuje. Najgorsze jest to, że kiedyś będę musiała się do tego przyzwyczaić. 
Niespodziewanie poczułam ciepły oddech na mojej szyi, a następnie zostałam mocno przyciśnięta do ciepłego ciała. Uśmiechnęłam się pod nosem czując, jak delikatnie muska palcami moją skórę na plecach. Wstałam po cichu i założyłam na siebie jego wczorajszą bluzę, jak zawsze pachniała nim i tymi cudownymi perfumami. Zeszłam na dół i zabrałam ze stołu paczkę papierosów, czystą wódkę i telefon. Skierowałam się na taras gdzie usiadłam na schodach. Zapaliłam papierosa i otworzyłam butelkę. Napiłam się z gwinta i zaczęłam patrzeć się przed siebie. Miałam gdzieś, że zimny wiatr muska moje nogi po prostu chciałam posiedzieć chwilę. Wszystko byłoby lepsze na tym świecie gdyby nie te wszystkie problemy, które otaczają wszystkich. Nadal nie mogę tego pojąć, że kiedyś nie będzie Drew już ze mną. Czemu akurat na nią to trafiło? To pytanie chyba cały czas będę sobie zadawać. Napiłam się kolejny raz, a alkohol rozniósł się po moim przełyku piekąc go trochę. Księżyc na niebie świecił, jak nigdy dotąd. Uwielbiałam patrzeć na niebo w nocy. Przygryzłam dolną wargę i włożyłam pomiędzy wargi papierosa. Wzięłam do ręki telefon, włączyłam zdjęcia, które kiedyś zrobiłyśmy sobie razem z Dix. 
Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy, a ja czułam coraz większy bałagan w swojej głowie. Odłożyłam komórkę obok siebie i wypiłam resztę. Zapaliłam również ostatniego papierosa i wywaliłam butelkę przed siebie, która wpadła do basenu. 
- Jade? - usłyszałam za sobą głos należący do Louisa. Świetnie. 
- Co Słodki Tyłeczku? - spytałam nie odwracając się do niego. 
- Co tu robisz? - odparł siadając koło mnie. 
Zaciągnęłam się dymem i spojrzałam na niego przysuwając się bliżej. 
- Siedzę nie widać. - powiedziałam wypuszczając mu wprost w twarz dym papierosowy. 
Zakaszlał, a kiedy dym się rozwiał zobaczyłam, że jest chyba nieźle wkurwiony. Co tu się dziwić. 
- Słuchaj, Jade trzeba było powiedzieć, że nie umiesz spać, a nie upijać się. - warknął wstając. 
- I co byś zrobił? Przespałbyś się ze mną? - zakpiłam na co wypuścił powietrze z ust. 
- Nie, a teraz chodź, bo zmarzniesz. - mruknął biorąc mnie na ręce. - Idziemy spać. 
- O nie, skarbie teraz to mi się nie chce spać. - wymruczałam kreśląc kółka na jego klatce piersiowej. 
- Wiesz co? Kiedy jesteś pijana zmieniasz zachowanie co pięć sekund. - zaśmiał się wchodząc do środka. 
- Masz z tym problem pojebie? - syknęłam, ale po chwili wypuściłam powietrze z ust.
- Mówiłem? Przed spaniem pójdziesz pod prysznic. - oznajmił idąc w stronę łazienki. 
- Z tobą chętnie mój ty tygrysku. - szepnęłam. 
Znów się zaśmiał. Gdy byliśmy już na górze gdzie znajdowała się łazienka postawił mnie na nogi. Złapałam go za ręce i podniosłam się na palcach, by dosięgnąć do jego ust jednak on się odsunął i otworzył drzwi od łazienki. Wszedł do środka ciągnąc mnie za sobą, włączył wodę. 
- Wskakuj. - rozkazał. - Przyjdę za chwilę. 
- Dołączysz do mnie? - spytałam robiąc ustami dzióbek. 
- Tak, tak. Ale teraz muszę iść. - powiedział kiwając głową. 
- Dobra w takim razie czekam tygrysie. - odparłam przejeżdżając językiem po dolnej wardze. 
Zimny prysznic pozwolił mi chodź trochę otrzeźwieć, ale alkohol w moim organizmie nie do końca pozwalał mi zachowywać się normalnie i pewnie wyjaśniało to dlaczego od razu po wyjściu z łazienki położyłam się na łóżko i zaczęłam nucić sobie jakąś piosenkę po nosem. Nadal wkurzał mnie fakt, że Louis powiedział, że do mnie dołączy, a tak nie było. Ja to mam problemy naprawdę. Skuliłam się na łóżku i bawiłam się swoimi rękami. Zachowuje się, jak pieprzona idiotka, która upija się z powodu nadmiernych kłopotów. Po prostu nie chciałam, żeby odeszła. Zagryzłam dolną wargę. Nagle usłyszałam, jak po schodach ktoś idzie. Ochoo.. pan Tomlinson idzie. Rozłożyłam się na całym łóżku, by nie mógł się położyć i zamknęłam oczy. Poczułam, jak na mnie patrzy, a po chwili czułam jego oddech tuż nad nosem, złożył na moim czole pocałunek i wziął mnie na ręce układając na łóżku wygodnie. 
- Śpij księżniczko. - szepnął otulając mnie kołdrą.

***
+18

Otwarłam jedno oko, a potem drugie niemal od razu czując, że dopada mnie ból głowy. Mruknęłam z niezadowolenia i chcąc przytulić się do Louisa odwróciłam się, ale kiedy moje ręce niczego nie dotknęły tylko opadły na materac. Podniosłam się na łokciach, by znaleźć go, ale niestety nie udało się. Wstałam z łóżka powoli skierowałam się na korytarz gdzie zobaczyłam, jak na schodach siedzi i bawi się swoimi palcami patrząc na nie. Podeszłam do niego powoli i usiadłam koło niego pomagając sobie podtrzymując się jego ramienia. 
- Co jest? - wychrypiałam. 
- Umm.. nic. - odparł nadal patrząc się na swoje ręce. 
- Gadaj. Louis. Proszę. - powiedziałam każde słowo osobno łapiąc go za rękę. - Skoro ty mnie pocieszasz to ja też mogę.
- Bo.. - zacisnął usta. - Po prostu zastanawiam się, czy jestem odpowiedni dla ciebie, czy przypadkiem... no wiesz. Bo.. Ja dziecinny jestem i ..w ogóle. 
Zaczął się plątać, jak nastolatek, który chce powiedzieć dziewczynie w której się zakochał, że ją bardziej lubi. Przysunęłam się bardziej do niego i pogładziłam go kciukiem po ręce. Chłopak popatrzał się na mnie z uśmiechem lekkim na twarzy. Przeniosłam rękę na jego policzek. 
- Jesteś idealny. Jesteś takim księciem z bajki o, którym zawsze marzyłam. - powiedziałam cicho. 
Chłopak jakby się ożywił i złapał mnie za żebra, a za chwilę byłam na jego kolanach.
- Ja też zawsze chciałem mieć taką złośnicę, jak ty. - odparł całując mnie w policzek. - Ale mówisz mi to po pijaku, czy zdążyłaś wytrzeźwieć?
- Wiesz co? Jesteś głupi. - zaśmiałam się łącząc nasze ręce w koszyczek.
Pocałował mnie w usta, a ja uśmiechnęłam się przez pocałunek. Wstał niosąc mnie na rękach nie przerywając naszego pocałunku. Ułożył nas na łóżku i podparł się rękami. Zlustrowałam go wzrokiem miał na sobie czarną bluzkę z napisem „The Klillers” i jeansy. Włożyłam ręce w jego kasztanowe włosy i pociągnęłam za nie na co mruknął z zadowolenia. Załapałam jego bluzkę za końcówki i pomogłam mu ją zdjąć. Złączył znów nasze usta, a ja drapałam go lekko po klatce piersiowej. Ugryzł mnie w ucho, a ja w tym czasie zdążyłam go odwrócić. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować jego klatkę piersiową jednak długo mi na to nie pozwolił, bo po chwili znów mnie przewrócił na materac, a on sam zdjął moją bluzkę. Uśmiechnął się łobuzersko widząc mnie gorsecie.
- Nosisz takie rzeczy? To mi się bardzo podoba. - wymruczał mi do ucha łapiąc mnie za udo przy tym całując mnie w szyję.
- Noszę, bo mi tak wygodniej. - szepnęłam zamykając oczy.
- Teraz. Będziesz. Też. Nosisć. Dla. Mnie. - wypowiedział każde słowo osobno po pocałowaniu mnie w klatkę piersiową gdzie miałam tatuaż. Następnie przeniósł swoje pocałunki na moje ramiona gdzie również miałam tatuaże. Przygryzłam dolną wargę kiedy zagryzł skórę na mojej szyi robiąc krwisty ślad. Po chwili wrócił do moich ust. Przejechał standardowo po mojej dolnej wardze prosząc mnie o pozwolenie mu wejść swoim językiem. Rozchyliłam je lekko, a on od razu wepchnął go do środka. Starałam się jakoś nie pozwolić mu dominować nad sobą, ale nie udawało mi się to. Podrapałam go w plecy przez co dźgnął mnie w żebra. Oderwał się ode mnie. Spojrzałam w jego błękitne oczy i miałam ochotę rozpłynąć się pod ich wpływem. Pocałowałam go w nos, a on uśmiechnął się czule i zniżył głowę całując mnie w brzuch. Zwilżyłam suche wargi, a Louis w tym czasie zaczął powoli zdejmować moje spodenki od piżamy gilgocząc mnie przy tym swoim oddechem. Wrócił do moich ust, a ja poczułam wybrzuszenie w jego spodniach, uśmiechnęłam się łobuzersko i przygryzłam jego wargę. Natychmiastowo zabrał się za odpinanie swoich spodni, więc ja w tym czasie podniosłam się do pozycji klęczącej i złapałam go za policzki do siebie przybliżając. Musnęłam jego usta, a on w tym czasie odpiął pasek od swoich spodni i odrzucił go na podłogę. Przycisnął mnie bardziej do siebie łapiąc za żebra. Położyłam ręce na jego barki bawiąc się jego włosami, a on uwolnił moje włosy, a od gumki do włosów. Popchnęłam go, upadł na materac, a ja zaczęłam powoli zdejmować jego spodnie. Za chwilę jego spodnie leżały gdzieś na podłodze. Połączyłam nasze usta czując coraz większe pożądanie. Pocałowałam go w podbrzusze na co jęknął, a ja uśmiechnęłam się i zahaczyłam zębami o jego bokserki ściągając je. Moim oczom ukazał się jego naprawdę duży przyjaciel. Zamknęłam oczy i przejechałam językiem po dolnej wardze.
- Nawet o tym nie myśl. - usłyszałam głos Louisa kiedy chciałam wziąć jego przyjaciela do ust.
- O co ci chodzi? - spytałam zdziwiona siadając na kostkach.
- Nie będziesz tego robić, bo ja uważam, że to poniżanie kobiety, a że cię kocham to na to nie pozwalam. - skomentował powoli patrząc się na mnie.
Moje oczy momentalnie się powiększyły, a w brzuchu pojawiło przyjemne uczucie. Poczułam, jak w moich oczach zbierają się łzy. To co powiedział było po prostu piękne, jak najszybciej złączyłam nasze usta w pocałunku. Chłopak mruknął i ponownie odwrócił mnie na plecy górując nade mną. Podniosłam się lekko, by mógł odpiąć mój gorset, ale zaczęło mu to nie wychodzić, więc zaśmiałam się i sama się za to zabrałam. Odrzuciłam go i położyłam się. Pocałował mnie w usta, a następnie przeniósł swoje usta na moje piesi. Całował je i szczypał lekko przez co warknęłam na niego ostrzegająco. Zaśmiał się dźwięcznie i połaskotał mnie palcem po wewnętrznej stronie uda. Niespodziewanie schylił się szukając czegoś w spodniach. Wyjął portfel, a po chwili trzymał w rękach srebrne opakowanie. Moje majtki za chwilę również dołączyły do reszty ubrań. Spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową. Nałożył na swojego członka prezerwatywę, rozchylił lekko moje nogi, a po chwili znalazł się nade mną. Wszedł we mnie gwałtownie, a z mojego gardła wydobył się jęk rozkoszy i podrapałam go po plecach, a on mruknął zadowolony i zaczął się we mnie poruszać. Jego ruchy były leniwe, ale stanowcze, a moje ciało oblała fala rozkoszy i gorąca. Z moich ust zaczęły wydobywać się ciche i niekontrolowane jęki. Złączył nasze usta w pocałunku. Czując bliski koniec wygięłam swoje plecy w łuk przez co szatyn sapnął moje imię. Poczułam, jak prawie dochodzę, więc zacisnęłam nogi na jego plecach.
- O Bożee.. Jade - jęknął.
W tym momencie doszłam czując się naprawdę szczęśliwa i zmęczona. Doszedł zaraz po mnie opadając na moją klatkę piersiową nadal zostając we mnie. Pocałowałam go w głowę odgarniając jego spocone włosy z czoła. Położył się obok mnie i przykrył nas kołdrą.
- Kocham cię Tomlinson. - odparłam uspokajając swój oddech.
- Ja ciebie też Lilo. - wychrypiał.- Podoba mi się to kazirodztwo.
- Boże co?! Głupi jesteś. - zawołałam waląc go w klatkę piersiową, a on przygarnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
- Ile razy mi to powiesz tyle razy jeszcze bardziej cie kocham.
Seks z Louisem był zupełnie inny niż z innymi idiotami, którzy wykorzystywali mnie po pijaku. Oni byli brutalni i żałośni, bo tylko dbali o to, żeby to im było dobrze. Szatyn o mnie dbał patrzał się na mnie, jak na kobietę, a nie jakiś przedmiot do zaspakajania swoich potrzeb. Wiedziałam jedno, że kocham tego przygłupa i nic tego nie zmieni.

***

Otwarłam oczy czując zapach czekolady. Okazało się, że jestem ubrana w czarną bluzkę Louisa, którą wczoraj miał na sobie i moje spodenki. Uśmiechnęłam się przypominając sobie wszystko co się stało. Mimo całej tej sytuacji z Drew cieszę się, że ja i Louis bardzo się do siebie przybliżyliśmy. Wstałam powoli i wyprężyłam się. Na stoliku obok stał talerzyk z gorącą czekoladą, a obok była bułka. Wzięłam kubek do rąk i napiłam się. Uśmiechnęłam się czując smak, który rozniósł się po moim przełyku było naprawdę pyszne. Odłożyłam kubek na miejsce i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i wzięłam z niej sweter. Przebrałam się w niego. Włosy spięłam w koka. Usłyszałam, jak ktoś sobie coś nuci pod nosem, więc wyszłam z pokoju i zobaczyłam na wprost siebie odwróconego do mnie tyłem Louisa, który miał tylko na sobie obwieszony ręcznik dookoła swoich bioder. Zobaczyłam na jego plecach liczne zadrapania przez co zaśmiałam się pod nosem. Jego kasztanowe włosy były lekko mokre. Podeszłam na palcach do niego i zasłoniłam mu oczy.
- Zgadnij kto to? - wymruczałam mu do ucha przygryzając płatek jego ucha.
- Hmm.. to ty Harry? - spytał, a ja kopnęłam go kolanem w tyłek. - A to moja ukochana złośnica.
Odwrócił się do mnie i pocałował mnie w usta.
- Eh, a ja chciałam wziąć prysznic z tobą. - zrobiłam smutną minkę no co się zaśmiał.
- Trzeba tyle nie spać. - powiedział przeczesując ręką po wilgotnych włosach. - Śniadanie zjadłaś?
- Nie tygrysku.
Chwycił mnie za biodra i przycisnął do siebie spojrzał na mnie skubiąc swoją dolną wargę. Zamruczał coś pod nosem i złożył na moim obojczyku mokry pocałunek.
- Puść mnie muszę się ubrać. Nick dostanie szału, jak nas zobaczy. - zachichotałam na co Louis wypuścił powietrze z ust. - A tak odbiegając od tematu nie powinieneś być w szkole?
- Wolałabyś żebym był? - spytał podnosząc brew do góry.
- Nie. Uwielbiam, jak jesteś przy mnie.
Na te słowa schylił się i złączył nasze usta. Całowaliśmy się dopóki nie zadzwonił telefon Lou, gdy on rozmawiał to ja zabrałam wszystko z pokoju co miałam dzisiaj ubrać i wkroczyłam do łazienki. Rozebrałam się wchodząc pod prysznic.
Wyszłam wycierając się ręcznikiem, podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie. Moje oczy błyszczały, jak nigdy dotąd, a moja twarz wydawała się zupełnie inna. Na mojej szyi widniało kilka krwistych śladów zrobionych przez mojego chłopaka? Tak, zdecydowanie. Ubrałam się raz dwa w rozciągnięty sweter, czarne legginsy. Chwyciłam za kosmetyczkę i wyciągnęłam z niej eyeliner, tusz do rzęs, i czerwoną pomadkę. Pomalowałam się  i wyszłam. Od razu zobaczyłam, jak Tomlinson kręci tym swoim seksownym tyłkiem w pokoju nucąc sobie coś przy tym. Wzniosłam oczy ku niebu kręcąc z niedowierzaniem głową. Podszedł do swojej torby, którą ze sobą przyniósł i zaczął z niej wykładać ostrożnie jakieś ubranie w czarnej foli. Zrobiłam krok bliżej, by go lepiej widzieć. Odpiął zamek i wyciągnął powoli. Moim oczom ukazał się czarny dres z zielonymi paskami po bokach, a z przodu miał znaczek klubu pod spodem była czarna bluzka z, a na niej pisało Yorkshire Tea i także czarne spodenki. Na podłodze stały korki w kolorze również czarnym. Wziął wszystko na ręce i odwrócił się, a kiedy mnie zobaczył na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech niż miał do tej pory na twarzy. Wyminął mnie całując przy okazji w policzek i znów wlazł do łazienki. Spojrzałam na zegarek, który stał na szafce. 11:30 Chyba pójdę odwiedzić Drew. Ubrałam na nogi swoje vansy i usiadłam na łóżku czekając aż Lou wyjdzie. Czas mijał, a go jeszcze nie było, więc zaczęłam tupać nerwowo nogą.
Wyszedł po jakiejś półgodzinie ubrany w swój strój. Włosy miał zaczesane do tyłu, a na jego twarzy był leciutki zarost czyli się golił. Podeszłam do niego i złapałam go za rękę.
- Idziesz ze mną na zakupy? Pomyślałam, że pójdziemy do Nialla i Dix. Zrobimy sobie małą imprezkę? - spytałam ciągnąc go na dół. - Zaprosimy też pozostałych Payne'a, Malika i Stylesa.
- Brzmi nieźle, ale ja mam zaraz mecz. - odparł.
- A ok. To w takim razie spotkamy się później. - skomentowałam rozglądając się po kuchni w celu znalezienia swojego portfela.
Gdy go zobaczyłam chciałam pójść po niego, ale Tomlinson mnie przycisnął do siebie.
- Co to znaczy spotkamy później? - oznajmił marszcząc brwi na co zmarszczyłam nos. - Chce, żeby moja złośnica ze mną była na meczu.
- Nie mam czasu patrzeć, jak obijasz się o spoconych baranów. - powiedziałam patrząc się na niego z obrzydzeniem. - Pewnie będziesz wyglądał, jak świnia, a śmierdzieć będziesz, jak skunks.
Jego oczy momentalnie się powiększyły zaczął szybciej oddychać następnie zrobił zaskoczoną minę, uśmiechnął się z niedowierzaniem, a na koniec przetarł swoją buzię.
- Chyba żartujesz. Odwołaj to. - mruknął patrząc się na mnie, jakby zaraz miał mnie zabić, a ja pokiwałam przecząco głową. - Pff. Jeszcze zobaczysz przyjdziesz do mnie.
Naburmuszył się i wyszedł, a ja przewróciłam oczami. Chwyciłam szybko portfel oraz kurtkę i wybiegłam za nim.
- Czekaj. No rany Louis! - zawołałam za nim gdy zobaczyłam, jak jest daleko.
Machnął tylko ręką na mnie nie odwracając się. Ruszyłam biegiem za nim tylko niestety biegnąc potknęłam się o jakiś kamyk i runęłam na trawnik. Najgorsze było to, że niefortunnie upadłam na lewą rękę. Potwornie zaczęła mnie boleć przez co z moich ust wydobył się jęk bólu. Za chwilę pojawił się koło mnie Louis, który  klęknął przede mną miał zmartwioną twarz.
- Kochanie wszystko gra?  - spytał pomagając mi wstać.
- Ugh. nie, ręka mnie boli. - jęknęłam łapiąc się za bolące miejsce.
Spojrzał na nią i powoli chwycił w swoją rękę. Przycisnął lekko, a ja zacisnęłam zęby.
- Hmm. wygląda na to, że ją chyba zbiłaś. - oznajmił.
- To wszystko przez ciebie palancie. - warknęłam wyrywając swoją rękę, ale pożałowałam tego, bo zaczęła mocniej mnie boleć.
Odwróciłam się do niego i poszłam z powrotem w kierunku domu jednak on miał inne plany, bo podszedł do mnie i złapał mnie za brzuch. Krzyknęłam na niego, że ma mnie puszczać, ale on nic sobie z tego nie robił tylko skierował się w nieznaną mi stronę. Po chwili byliśmy w aptece. Postawił mnie na ziemi i kazał czekać. Założyłam ręce na piersi siadając na parapecie zewnętrznym od budynku i czekałam na niego. Louis był naprawdę wkurzający, a najgorsze było to, że zaraz po tym jaki jest opiekuńczy i właściwie dzięki temu chyba tak bardzo na nim mi zależy. Nawilżyłam dolną wargę patrząc na swoją już lekko fioletową oraz opuchniętą rękę. Będzie musiał mi to jakoś wynagrodzić. Po około pięciu minutach wrócił trzymał w rękach bandaż elastyczny i jakąś maść. Podszedł do mnie i usiadł koło mnie.
- Dawaj rękę. - powiedział.
- Nie. Skąd mam wiedzieć może jeszcze pogorszysz sprawę. - odparłam udając naprawdę śmiertelnie poważny głos.
- Oj daj spokój. Doktor to moje jedno z tysięcznych powołań. - rzekł uśmiechając się lekko, a następnie wziął moją rękę, smarował ją maścią, a na koniec owinął powoli, ale tak, żeby ją usztywnić. Obserwowałam go cały czas kiedy to robił miał tak śmiertelnie poważną minę, że powoli zaczynałam się zastanawiać, czy nie zrobiłam sobie czegoś strasznego w tą rękę.
- Louis? - odezwałam się kiedy skończył.
- Tak skarbie?
- Czemu się tak o mnie troszczysz? - spytałam na co podniósł głowę do góry i drapiąc się pod brodą intensywnie się zastanawiając.
- No właśnie nie wiem jesteś strasznie złośliwa, opryskliwa, dziwnie wyglądasz, a no i jesteś naprawdę zła.
Przez chwilę patrzałam się na niego, a chłopak w tym czasie przewrócił oczami i wydobył z siebie jęk, ale potem się zaśmiał.
- Och tak? W takim razie kto tu jest złośliwy? Hmm.. - skomentowałam patrząc podejrzliwie.
- Nadal ty. O Boże.. jestem spóźniony. Do zobaczenia Jade! Trzymaj kciuki i uważaj na rękę! - zawołał odbiegając.
Świetnie nie ma to jak sobie po prostu uciec. Wypuściłam powietrze z ust i postanowiłam, że odwiedzę swoją siostrę skoro pan Tomlinson idzie na swój mecz.
Gdy dotarłam na miejsce pukałam i pukałam, ale nikt nie odbierał, więc wybrałam numer do niej. Okazało się, że razem z Niallem poszli na jakieś zakupy. Zagryzłam wargę zastanawiając się co mam teraz ze sobą zrobić, ale nic mi nie wpadło do głowy oprócz tego, że mam odwiedzić Louisa na meczu, ale wolę już łazić bez sensu po Londynie.

***

Wychodząc z salonu tatuażu spojrzałam na zegarek. Na pewno teraz jest przerwa na drugą połowę, więc może uda mi się chodź trochę spędzić czasu z Louisem. Po wejściu na stadion zobaczyłam, jak wszyscy na trybunach zajadają się chipsami, kiełbasami i innymi pierdołami. Zajęłam wolne miejsce dość blisko murawy. Spojrzałam na tablicę z wynikiem. Widniał na niej wynik 0:1 dla przeciwnej drużyny, a na zegarze było jeszcze pięć minut do końca pierwszej połowy. Próbowałam znaleźć Lou na boisku, ale niestety jakoś mi to nie wychodziło, więc obstawiłam, że siedzi na ławce. Po chwili rozległ się krzyk cheerleaderek, że Louis ma piłkę dzięki czemu znalazłam go.  Zostały ostatnie minuty, więc kopnął piłkę do w stronę bramki, ale coś mu nie wyszło, bo nagle stracił równowagę i runął tyłkiem na murawę w porę podtrzymując się rękami. Rozległ się dźwięk gwizdka i wszyscy zaczęli schodzić z boiska oprócz Tomlinsona, który usiadł na murawie, zdjął ochraniacze i masował swoje łydki. Wstałam i ruszyłam w jego stronę. Usiadłam koło niego.
- Co słychać? - spytałam siadając po turecku.
- Nic. Jak ręka? - odparł nie zaprzestając swojej czynności.
- W porządku zrobiłeś naprawdę dobry opatrunek. - rzekłam patrząc się na rękę gdzie miałam bandaż. - Z twoim tyłkiem wszystko ok?
Jego ruchy zastygły, a swój wzrok przeniósł na mnie.
- Widziałaś to? Co za żenada. - mruknął opadając na trawę.
Zmarszczyłam brwi i położyłam się koło niego łapiąc go za rękę. Zamknął oczy wypuszczając powietrze z ust. Wyglądał, jak bezbronne dziecko kiedy miał zamknięte oczy. Przeniosłam wzrok na niebo, które było otoczone ciemnymi chmurami. Mam nadzieję, że teraz nie zacznie padać.
- To wszystko przez ciebie. - usłyszałam szept Lou, słysząc to zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego nadal miał zamknięte oczy. - Nie umiem dzisiaj grać przez ciebie.
- Słucham? - powiedziałam lekko poirytowana tym co powiedział.
- Słyszałaś doskonale. - skomentował na co puściłam jego rękę i podniosłam się.
- Ty to mas tupet. - warknęłam, chciałam wstać, ale pociągnął mnie z powrotem na trawę.
- Nie rozumiesz. Myślę cały czas o tobie, o nas, o wszystkim co jest z tobą związane. Po prostu wkurza mnie fakt, że nie mogę być teraz z tobą. - oznajmił patrząc się na mnie.
Widziałam w jego oczach smutek, więc bez najmniejszego wahania pocałowałam go w usta, ale kiedy chłopak chciał więcej oderwałam się od niego. Popatrzał na mnie na co rozłożyłam bezradnie ramiona. Zaśmiał się tak, że wokół jego oczu pojawiły się liczne zmarszczki. Wstał, pomógł mi, a następnie byłam ciągnięta przez niego chyba w stronę szatni. Po przebyciu drogi znaleźliśmy się w jakimś pomieszczeniu gdzie była sofa, jego torba z ciuchami i jakieś mniej ważne rzeczy. Kazał usiąść mi na sofie, a po chwili wyszedł. Zwilżyłam dolną wargę i zaczęłam się rozglądać. Na ścianach były powieszone jakieś dyplomy, na pułkach stały puchary, a po boku stał jakiś wielki bufet z rozłożonym jedzeniem. Poruszyłam ramionami i podeszłam do niego zajadając się winogronami. Nagle zadzwonił mój telefon, więc odebrałam. Była to Drew, która zaprosiła nas kolację. Powiedziałam, że będziemy. Spojrzałam na lewo i zobaczyłam jakąś szafę, więc podeszłam do niej i otworzyłam ją. W środku powieszony były jakieś ubrania, więc przejechałam ręką, by je zobaczyć. Były to koszulki z meczy i wszystkie należały do Louisa kilka było pobrudzonych od trawy i ziemi, a inne czyściutkie. Wyjęłam jedną. Była koloru niebiesko-białego, a z tyłu był numerek 28 z nazwiskiem Tomlinson. Zwilżyłam dolną wargę i rozejrzałam się, czy gdzieś się tu nie czai właściciel. Gdy zobaczyłam, że go nie ma szybko zdjęłam kurtkę i sweter. Nałożyłam ją na siebie, a obok stało lustro.


Louis

Boże jakie szczęście, że trener pozwolił mi już nie grać w drugiej połówce meczu. Wolałem ten czas spędzić z Jade. Najgorsze jest to, że nie wiem, czy wytrzymam kiedy ja będę w szkole, a ona w domu siedziała sama. Wszedłem do środka gdzie zostawiłem swoją dziewczynę, ale kiedy nie zobaczyłem jej na sofie zacząłem się rozglądać po pokoju w celu znalezienia jej. Usłyszałem jaki szum koło szafy gdzie trzymałem swoje wszystkie koszulki z meczy. Powolnym krokiem podszedłem i zobaczyłem, jak Jade szpera w niej, a następnie zakłada moją koszulkę. Spojrzałem w dół. Okazało się, że sporą ich część leżała na podłodze. Zdjęła tą w której grałem w Liverpoolu. W dolnej części jej pleców widziałem także dużą literkę „D”. a gdy zobaczyłem na karku tatuaż znaku nieskończoności, a pod nim było moje imię i jej. Widząc ten tatuaż  i jej ciało miałem ochotę zdjąć z niej te wszystkie ubrania. Poważnie. Żeby trochę ochłonąć sięgnąłem po picie, które stało na barku jednak nie spuszczałem z niej wzroku. Podniosłem lekko skrawek swojej koszulki do góry kiedy zakładała na siebie moją ulubioną czarno-białą bluzkę z numerkiem 17 i moim nazwiskiem. Mruknąłem zadowolony. Gwałtownie się odwróciła, a na jej policzkach zobaczyłem czerwone rumieńce.
- Umm.. ja.. tylko.. - nie dokończyła, bo zjawiłem się koło niej i wpiłem się w jej usta.
Wypuściłem z rąk butelkę i przyparłem ją do ściany kładąc jedną rękę na jej szyję, a drugą na policzek. Zjechałem rękami niżej i chwyciłem ją za uda podnosząc lekko. Podskoczyła oplatając swoimi nogami mój pas. Podszedłem do sofy i położyłem nas na niej. Zacząłem całować jej szyję, a Jade włożyła rękę pod moją koszulkę i zaczęła jeździć paznokciami z góry na dół.
- Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć, że zrobiłaś sobie taki tatuaż? - spytałem całując każdy skrawek jej szyi.
- Nigdy. - zaśmiała się. - Wstawaj idziemy na obiad do Nialla i Drew.
- Teraz? - jęknąłem.
- Tak. Teraz. - powiedziała wstając i łapiąc mnie z rękę.
Wyszliśmy z pokoju. Nagle dziewczyna stanęła i spojrzała na mnie tym swoim zielonoszarymi oczkami. Wyglądała w mojej bluzce niesamowicie. Nawet nie mogę opisać tego, jak bardzo zależy mi na tej dziewczynie.
- Mam twoją bluzkę. Chyba powinnam ją oddać. - odparła nawilżając dolną wargę.
- Nie, jest moja możesz sobie ją wziąć. - mrugnąłem do niej. - A propos to wyglądasz w niej cudownie.
Znów się zaczerwieniła, a ja pocałowałem ją w policzek.
Droga do domu Nialla zajęła nam trochę, bo co chwila dziewczyna dźgała mnie palcami żebra, a ja jej oddawałem. Stanęliśmy przed domu i zobaczyłem przez okno, że są również Liam, Harry i Zayn. Uśmiechnąłem się mimowolnie i otworzyłem drzwi wchodząc do środka nawet nie pukając.
- No oczywiście tylko Tommo potrafi wejść do czyjegoś domu, jak do swojego. - usłyszałem głos Payne'a, a koło siebie śmiech Jade.
- Z tego co wiem Liam to nie jest twój dom. - warknąłem wchodząc do salonu gdzie razem z Zaynem zajadali się czipsami. Zaśmiał się na moje słowa i razem z Mulatem przywitali się z moją dziewczyną. Po chwili do salonu wlazł Harry, który, jak zobaczył naszą dwójkę koło siebie złapał się za miejsce gdzie było serce.
- Moje serce zaraz nie wytrzyma nie dość, że widziałem, jak Niaw się całują to teraz Lade stoją koło siebie. - zawołał.
- Lade? - spytała Lilo patrząc na niego.
- Noo połączenie twoje i Louisa. Chyba, że wolisz Jouis albo Loulo - to Louis i Lilo. O czekajcie teraz mi wpadło następne BooLilo!
- Uspokój się shippuj coś innego. No nie wiem na przykład Zayna i Perrie lub Danielle i Liama. - skomentowałem. - BooLilo? Serio? To gorsze niż połączenie Lorry.
- Czyli uważasz, że ty i Jade do siebie nie pasujecie? Hmm.. Przylej mu Jade! - wydarł się, jak oszalały, a dziewczyna zmarszczyła brwi i przywaliła mi w brzuch. Chłopaki zaczęli się śmiać, a ja zgiąłem się w pół. Zmierzwiła moje włosy, a ja dźgnąłem ją w żebro.
- Co to za połączenie Lorry? - spytał Zayn. - Nowe określenie twoje i Lou?
- Nie! To ja i Lottie. Zobaczysz Boo Bear jeszcze będziemy razem! - zawołał, jak wariat i rzucił się na kanapę.
- Po moim trupie. - jęknąłem.
- Gdzie Drew i Niall? - spytała Jade.
- Cześć siostro! - zawołała wychodząc z jakiegoś pomieszczenia.
Dziewczyna szybko do niej podbiegła i wtuliła się mocno. Uśmiechnąłem się lekko widząc je. Widać było, że kochały się, jakby były swoimi siostrami od zawsze aż trudno uwierzyć w to, że przez cały czas nazywały się przyjaciółkami aż do tego momentu. Harry zaczął coś szeptać, że nawet im wymyślił połączenie. Jadew? Chyba trzeba zabrać go na jakąś terapię albo wiem lepiej znaleźć mu jakąś dziewczynę i to nie będzie na pewno Charlotte! Po chwili pojawił się Niall, który oświadczył, że obiad podany.
- Czemu nie było cię dzisiaj w szkole na chorego nie wyglądasz. - odparł Zayn wkładając do ust kawałek kurczaka.
- Uznajmy, że siła wyższa. - powiedziałem dotykając kolana Jade.
Dziewczyna uśmiechnęła się łobuzersko i przejechała subtelnie językiem po swojej dolnej wardze. Uśmiechnąłem się sam do siebie i zabrałem się za jedzenie placka marchewkowego. Swoją drogą był przepyszny.
- Jade widziałam nowy film z tym twoim Bradley'm Cooperem. Pamiętasz, jak szalałaś za nim kiedy się spotkałyśmy po raz pierwszy? - powiedziała Drew na co Jade uśmiechnęła się szeroko.
- Widziałaś? I co?! Jak wyglądał? Jak grał?! Muszę go zobaczyć. To najprzystojniejszy facet na świecie jakiego w życiu widziałam.  - powiedziała ruszając się na krześle, jak opętana.
Odkaszlnąłem na co dziewczyna spojrzała się na mnie przepraszającym wzrokiem i zaczęła zachowywać się normalnie.
- Zrobiłam sobie tatuaż dzisiaj na plecach. Dużą literkę „D”. Od twojego imienia. - rzekła Jade patrząc się na Drew.
Dziewczyna popatrzała się na nią przez chwilę lekko oszołomiona, ale po chwili zobaczyłem, jak obu zbierają się łzy w oczach. Przytuliły się do siebie, a ja zobaczyłem, że moja bluzka na Lilo lekko się poderwała do góry, a Harry siedzący obok niej zaczął się patrzeć na jej plecy z zadowolonym uśmieszkiem na swojej twarzy. Zmarszczyłem brwi i wziąłem kawałek kurczaka i rzuciłem w niego. Spojrzał się na mnie wielkimi oczami i wziął muffinkę, którą oberwałem we włosy. Zaczęliśmy się rzucać. Dołączyli do nas Niall, Liam i Zayn.
- Co wy robicie?! Szykowałam to wszystko z Niallem przez całe popołudnie, a wy co?! Rozwydrzone bachory. Idziemy Jade. Co ty na to żebyśmy poszły na podryw? Musimy znaleźć sobie kogoś kto nie zachowuje się, jak dziecko. - warknęła Drew, a my momentalnie przestaliśmy.
- O tak. - syknęła brunetka.
Razem z Niallerem patrzeliśmy na nie z niedowierzaniem, a reszta zrobiła poważne miny. Dziewczyny jednak po chwili wybuchły dzikim śmiechem, a my z nimi. Po około pięciu minutach wszystko wróciło do normy i mogliśmy z powrotem jeść w spokoju.

#
Witam Was! :)
Heh, miał pojawić się dopiero w kwietniu, ale znalazłam czas, żeby go napisać, chociaż wątpię żebyście byli z niego zadowoleni, bo ten rozdział dla mnie jest beznadziejny. Może dlatego, że jest + 18. Nie umiem pisać takich scen. Nie ukrywam, że pod postem przydałaby się wasza opinia o rozdziale, bo jak pewnie zauważaliście (lub nie) postanowiłyśmy znieść 25 komentarzy = nowy rozdział w weekend.
Hmm.. to, by było na tyle. :3
Przepraszam za błędy i za beznadziejny rozdział z mojej strony.
Do następnego, ściskam Was mocno! ♥
Aha, dziękujemy wszystkim którzy mają  link do naszego bloga na swoich blogach. Jesteśmy za to wdzięczne.


komentujesz = uśmiech wywołujesz i do dalszej pracy motywujesz. 
:D


Taki tam upadek Louisa. xd


13 komentarzy:

  1. Boski! Kocham Cię za ten rozdział jeszcze bardziej <3 Nawet nie wiem co napisać z wrażenia. Louis był taki delikatny dla niej i w ogóle! *-* To chyba mój ulubiony rodział. Biedulka Jade. Tęskni za Drew. Przynajmniej seksi dupa Tomlinson będzie przy niej. Kolacja *-* Rozwalająca haha. Rozdział wcale nie jest beznadziejny. I cieszę się, że jednak dodałaś. Upadek Louisa haha. Haha. Harry shippuje chyba dosłownie wszystko. ;/ Zresztą tak samo jak ja! Och, nawet nie wiem co zrobię kiedy ten blog się skończy. vhbvsjhaseabvas normalnie boski! Nie mogę się doczekać następnego. ;3
    Buziaki! Kinia. xx,

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahhaahhhhahahaha nmg z tego słodkiego tyłeczka i z gleby Lou. Rozdział jak zwykle świetny, nic dodać nic ująć. A poza tym dzięki mojemu komentarzowi bd miały banana na waszych ślicznych buźkach xD jak to brzmi hahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. no wreszcie nareszcie!! w końcu sie pieprzyli xd lol ;p rozdział ocieka zajebistością uwielbiam tego bloga serio już sie nie mogę doczekać nexta weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste,zajebiste i jeszcze raz zajebiste.czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Lade i +18 ohoho , nie będę ukrywać że czekałam na to xD
    W skrócie...... rozdział genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww zajebisty rozdział ! <3 czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super <3333 NEXT

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam dosyć spore doświadczenie w czytaniu i ocenianiu scen +18. Twoją oceniam celująco. Nie jest tak rozbudowana jak w chillsie, ale gdybyś napisało coś w tym stylu to było by to troche chore. Bardzo ciesze się, że nie pozwoliłaś na zrobienie loda. Zgadzam się z Lou, że jest to w pewnym stopniu poniżanie. Cały rozdział oceniam wysoko. Podobał mi się moment gdy Harry podniósł lekko koszulke Jade ;-)
    @bdjadqp

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepszy <3 Kocham Jade i Louisa :* Co do +18 to mi się podobał. Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i po prostu zakochalam sie w twoim opowiadaniu *0* życze Ci oczywiście weny do dalszych rozdzialow, ale z tego co na razie widzę to ci jej "nie brakuje". A co do rozdziału oczywiście genialny, przyzam sie nawet ze przy ostatnich rozdziałach ryczalam jak głupia. Po prostu masz talent do.pisania, ze wywolujesz łzy u czytelnika :) oczywiście czekam na next, buzka x

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny post!
    Zapraszam do mnie :)
    patrycjafashionlife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń